Begin

Avatar Undertakerka
Podeszła do okna i wyjrzała przez nie, rozmyślając o wszystkim, co ją do tej chwili spotkało. Za dużo wrażeń jak na jedną dobę. Najpierw zgubiła się w lesie, który podobno znała jak własną kieszeń, później trafiła do jakiejś starej, opuszczonej chaty, a obudziła się w zupełnie obcym miejscu, które okazało się być innym światem, nie wyglądającym z pozoru na jakoś bardzo odmienny od jej własnego, ale przy tym jakoś dziwnie wpływającym na jej własne zachowanie. W końcu... Od kiedy to znajdowała z kimkolwiek wspólny język? Była skonsternowana, jednak za wszelką cenę postanowiła nie dać się zwariować. Usiadła na brzegu łóżka, zdjęła swój czerwony szaliczek i ułożyła go sobie na kolanach, delikatnie przy tym wygładzając. Pamiątka po matce, nieodłączna część jej samej, powód jej przydomka, oraz... Jedna z niewielu rzeczy, które pozostały niezmienne, pomimo tego, iż trafiła do całkowicie obcego sobie otoczenia. Solidny łańcuch, wiążący ją z przeszłością i stale przypominający jej o tym, że powinna wrócić, że ktoś za nią czeka, że... Że jeśli nie wróci jak najszybciej ona sama zostanie uznana za zmarłą, a to ktoś inny w ramach żałoby będzie nosił przy sobie jej rzeczy i stale zamartwiać się i wypominać sobie brak bliskiej osoby. Tylko... Kto mógłby być w takiej pozycji? Babcia, która mogła w każdej chwili zemrzeć na zawał..? Ach, kogo chciała oszukać! Była sama w tamtym świecie i nie zostawiła tam niczego, oprócz babci i kilku koleżanek, które jako tako lubiła. A jednak mimo to chciała wrócić. Musiała, po prostu musiała chociaż spróbować...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Jej przemyśleniom nic nie przeszkadzało do momentu, gdy usłyszała jakiś dźwięk, dochodzący z wentylacji. Po chwilę dłuższym słuchaniu, zorientowała się, że był to szloch. Jednak nie było to pewne, może to jedynie katar jakiegoś mieszkańca? Przemyśleniom poza tym nic nie przeszkadzało.

Avatar Undertakerka
Spojrzała w stronę wentylacji z jeszcze większą konsternacją. Ktoś płakał? Bez chwili wahania założyła znów swój szaliczek i ruszyła w kierunku, z którego dochodził ów dźwięk...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Wentylacja była niewielka, poprowadzona przez jedną z grubszych ścian, zapewne przez inne pokoje. Płacz na chwilę ustał, ale po kilku minutach znów był słyszalny.

Avatar Undertakerka
Zmarszczyła lekko brwi. Więc się nie przesłyszała... Ktoś naprawdę płakał i to raczej dosyć głośno, skoro dotarło to do niej wentylacją. Po chwili dalszego nasłuchiwania wyszła na korytarz i ruszyła im najwolniej jak potrafiła, nasłuch*jąc czy ów dźwięk nie będzie słyszalny też zza jakichś drzwi...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W korytarzu wentylacja była inna, płacz został przytłumiony. Jednak zwrócić uwagę można było na to, że na większości zwykłych drzwi były pajęczyny. Czyżby nikt tu nie zaglądał? Koniec końców, przeciąg uchylił drzwi, za którymi zniknął Lovi, a płacz stał się trochę wyraźniejszy.

Avatar Undertakerka
Zatrzymała się przed owymi drzwiami i chwilę wsłuchiwała się w odgłosy płaczu wpatrując się nieobecnym wzrokiem w ich powierzchnię. Czy to możliwe, że to on płakał..? Po chwili wahania otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia, stawiając kroki najciszej jak potrafiła. -Lovino..?- zapytała cicho, zatrzymując się tuż za progiem i rozglądając się po pokoju.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Eee? Kapturku? C-coś ci po-potrzeba? - Lovi był lekko podenerwowany.
Pokoik, w którym siedział, był bardzo skromnie urządzony.. Chłopak miał zaczerwienioną twarz od płaczu, ale starał się wyglądać normalnie. Starł łzy chyba dosłownie przed sekundą. Oddychał ciężko, spoglądając na Jezz.

Avatar Undertakerka
Przekrzywiła lekko głowę. -Niczego. Po prostu... Em, chyba słyszałam jak płakałeś. Coś się stało może..?- zapytała nieco niepewnie, nadal nie ruszając się z zajętej wcześniej pozycji ledwie o krok za progiem pomieszczenia. Nie spuszczała wzroku z chłopaka, po raz pierwszy chyba nie czując potrzeby, aby odwrócić spojrzenie, bądź nagle zainteresować się czubkami własnych butów...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Wcale nie płakałem. - powiedział bez najmniejszego przekonania. - Nic... mi... nie jest... - mruczał cicho, opuszczając wzrok.

Avatar Undertakerka
Pokręciła lekko głową. -Całe życie skrywałam twarz za maską kłamstw, więc nie nabiorę się, zwłaszcza na tak słabe...- powiedziała, podchodząc nieco bliżej. Nie wiedziała czemu, ale jej samej było przykro, na myśl, że płakał. -Powiedz szczerze, dlaczego jest ci przykro? Umiem wysłuchać i nigdy nie wyśmiewam innych. Mi możesz to powiedzieć...- rzekła, uśmiechając się lekko.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Bo... bo ja zawsze zostaję sam. Każdy z moich znajomych i przyjaciół się wynosi w końcu z Beginu i nigdy mnie ze sobą nie biorą, zawsze jestem za mały. A ja wcale nie jestem mały... Poza Susłem, która jest dziwna to nikogo nie mam, bo ta ciocia to w sumie nie jest moja ciocia. - Lovino mówił cicho, trzymając kolana pod brodą.

Avatar Undertakerka
W końcu odwróciła wzrok, jakby zastanawiając się nad następnymi słowami. -Hmm... Jak dla mnie nie wyglądasz na za małego, aby podróżować. Sama... Sama to wiele razy włóczyłam się po swoim świecie, bez celu czy towarzystwa, zawsze sama, a na początku nie sięgałam nawet wysokości stołu. Jak dla mnie to nie można nigdy być za małym na takie rzeczy, co najwyżej można być za małym aby robić to samemu...- spojrzała na niego kątem oka -A tak w zasadzie to ile masz lat? Wyglądasz na mniej więcej mój wiek...- powiedziała, nadal w lekkim zamyśleniu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Cz-czternaście, niecałe. - odetchnął z nieco mniej płaczliwą miną. - Dz-dzięki, że mnie słuchasz. Raczej każdy się zw mnie wtedy śmieje.
Objął się ramionami i opuścił wzrok.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
gulasz

Lawrenca obudził dźwięk tłuczonego szkła. Ostatnim wspomnieniem, jakie pamiętał, była ciemna rama obrazu, który planował ukraść. Pamiętał także uczucie, jakby spadał. Usłyszał także kroki kilka metrów od siebie.

Avatar gulasz88
-Cholera... Gdzie ja jestem?
Wstał, chwieją się nieco i pomagając sobie ścianą.
- A mogłem po staroszkolnemu obrobić bank i zostać zastrzelonym podczas pościgu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- U, czyli mamy tu złodzieja? A myślałam, że do Krainy już takowi nie trafiają. Wobec tego powiem wprost - nie jesteś już w swoim Świecie.

Avatar gulasz88
-Czyli to nie nowoczesny system antywłamaniowy? Dobrze.
Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając mówcy i przydatnych rzeczy.
- A skoro nie jestem w "swoim" świecie, to w takim razie gdzie?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Pokój był prawie pusty, nie licząc skromnych mebli. Kobieta, która się do niego odezwała, wyglądała na barmankę.
- Nie, to nie system, chyba że za tym słowem kryje się antymateria w ramie obrazu. Jesteś w Czarnej Krainie Czarów, mój drogi, a pojawiłeś się za sprawą tego przeklętego obrazu.

Avatar gulasz88
- Przeklętego? Alan coś mówił o klątwie, ale w sumie miałem to gdzieś.
Zamilkł na parę sekund.
-Chwila, czy ty powiedziałaś "w Krainie Czarów"!?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A jakże, tylko nie myl jej czasem z tą z tej cukierkowej książki. Tu wszystko jest inaczej. Powiedzmy, że mniej dziecięco i bardziej groźnie. - odrzekła spokojnie.

Avatar gulasz88
- Szkoda, miałem przejść na emeryturę. Rozumiesz, rezydencja na Barbados, dzieci osiągające sukces i tylko czasem proszące o pieniądze... Jest możliwość powrotu?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Tsa, no niby jest, ale to może być trudne, skoroś przed emeryturą. Do tego potrzebujesz talii Krainy. A to nieco trudne dla ciebie, staruszku. W końcu żeby ją zdobyć, trzeba się nieźle natrudzić i objechać całą Krainę.

Avatar gulasz88
- Przepraszam bardzo, ale jestem stary, nie niedołężny. Gdyby nie ten obraz to za pozostałe skradzione dzieła zgarnąłbym niezłą sumkę. Gdzie znaleźć te karty?

Avatar Undertakerka
-Nie ma sprawy. Poza tym, wychodzi chyba na to, że mamy mniej więcej tyle samo lat. Ja mam pełne czternaście. Więc może... No wiesz... Ten tego...- zacięła się, oblewając się rumieńcem. -Bo... Może byś chciał podróżować ze mną? Samej mi będzie tak trochę głupio, zważywszy, że prawie niczego o tym świecie nie wiem...- powiedziała nieco ciszej i nieśmielej niż zwykle, cały czas mając odwrócony wzrok i nerwowo okręcając pojedynczy kosmyk włosów wokół palca.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Tsa, bo ja to na pewno wiem. Od ośmiu lat nie ruszyłam stąd dupy, wiem tylko, gdzie można zdobyć jedną kartę. Nie mam czasu na takie pierdoły, poza tym chodź, bo zaraz muszę otworzyć bar.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- T-tak!? N-naprawdę!? - policzki Lovino mimowolnie oblały się rumieńcem. - Dz-dziękuję! A-ale chyba powinnaś odpocząć zanim gdzieś pójdziemy, c-co nie?

Avatar gulasz88
- Bar? Zainteresowałaś mnie, chodźmy.
Udał się w kieunku drzwi.
- Przy okazji, jestem Lawrence.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Daria.
Kobieta wyszła pierwsza, zarzucając blond włosami i wzdychając. Za drzwiami rzeczywiście znajdował się bar. Aktualnie był pusty. Daria zapaliła światło, po czym odkluczyła główne drzwi. Od razu do środka weszło dwóch pijaczków i usiadło przy stoliku pod oknem.

Avatar gulasz88
Usiadł przy barze.
-Więc Daria, jak ja właściwie znalazłem się w twoim barze?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- To już tak działa, że jak wlecisz do naszej Krainy, lądujesz w tym mieście, byle gdzie. Ciesz się, że nie skończyłeś jak ostatni taki o jakim słyszałam. Wylądował dupą na jeżu, co uciekł mojemu sąsiadowi. Co pijesz?

Avatar gulasz88
-Burbon. Przyjmujesz dolary, czy będe ci dłużny?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Zatrzymaj swoje papiery. W Krainie szmat czasu gemu znieśli jakąkolwiek walutę. Aktualnie żadnej nie ma. Dla nas to normalka, a dla takich jak ty szaleństwo. Słowem - wszytsko za free, ale z umiarem.
Daria nalała mu wskazany trunek, po czym zaniosła dwie butelki piwa pijaczkom spod okna.

Avatar gulasz88
- Brak pieniędzy? To jak odróżniacie biednych od bogatych? Jeśli powiesz mi że tutaj "przyjaźń jest największym skarbem" to rzucę się z mostu.
Napił się drinka.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Tfu, nie jestem pluszowym kucykiem, by pierdzielić o przyjaźni. Biedoty u nas nie ma, a ten kto czuje się bogaty, ten jest. Co drogie, to się tym ci bogatsi wymieniają. Jakieś kryształy czy inne gówna. Ja tam nie wiem za to, na co wam te pieniądze w Świecie, skoro zabijacie się o nie jak wściekłe psy o nieobgryzionego gnota.

Avatar gulasz88
- Po to by kupować rzeczy który pozwalają nam śmiać się z biedaków którzy walczą o nieobgryzionego gnata.
Wziął jeszcze jeden łyk.
- Ok, darujmy sobie ten temat. Podobno potrzebuje kart, a ty wiesz gdzie jedna z nich jest.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ktoś, kto daje każdemu zbierającemu swoją kartę, najczęściej jest w swoim pensjonacie. - Wskazała widoczny zza szyby czerwony szyld. - Po prostu - wchodzisz i się pytasz o kartę. Tą chyba najłatwiej zdobyć.

Avatar gulasz88
-Tak po prostu? Może to nie będzie takie trudne...
Dopił swojego drinka i udał się do wyjścia. Przy progu powiedział jeszczę do Darii:
- Zaraz wrócę.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Tak, tak. - mruknęła, biorąc się za czyszczenie blatu.
Jeden z pijaczków spojrzał na Lawrenca i się zaśmiał. Na dworze było niemal pusto, jednynie klika dzieciaków bawiło się w klasy. Pensjonat był zaledwie kilkanaście metrów od baru, więc dojście tam nie zajęło długo. Ze środka słychać było czyjś śpiew.

Avatar gulasz88
Wszedł do środka rozglądając się za źródłem dźwięku.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W środku kręciła się dziewczyna, wyjątkowo lekko ubrana i dość urocza. Odkurzała właśnie półki, a podrygując w rytm znanej sobie piosenki, trzęsła widoczym z dala biustem. Najwyraźniej nie zauważyła Lawrenca.

Avatar gulasz88
-Ekhem.
Zachrzątknął cicho.
-Podobno można tu dostać pewną kartę od pewnej osoby.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ojoj, przepraszam, nie zauważyłam pana. - odrzekła miłym głosem, wpatrzona w niego. - To ode mnie można dostać.
Wyciągnęła z kieszeni kartę.
- No, pewnie jak już pan ją weźmie to pójdzie i nie wróci. Wszycscy stąd odchodzą, wie pan co ze mną nie tak? - zapytała niemal cukrowym głosem, spuszczając głowę i znów lekko ruszając biustem.

Avatar gulasz88
-Rozdajesz karty przpadkowym ludziom?
Wziął od niej kartę i przyjrzał się jej.
-Dziękuję, wiesz gdzi znaleźć pozostałe 51?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Niestety niezbyt. Ci z kartami, większość z nich często zmienia miejsce przebywania, nie to co ja. Musiałby pan poszukać gdzieś indziej. - mruknęła spokojnie.

Avatar gulasz88
- Hmmm...
Zastanowił się przez chwilę.
- Masz pożyczyć jakąś mapę?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Dziewczyna podbiegła do biurka i wzięła stamtąd dosyć porządną mapę.
- Mapę też daję tym, co potrzebują.

Avatar gulasz88
- Jesteś wspaniała.
Rozłorżył mapę na stole.
- Jak sądzisz, gdzie może być jakaś cenna karta?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Spróbuj w Seyo, z lokalnego portu można tam popłynąć. - mruknęła z szerokim uśmiechem, zadowolona z pochwały.

Avatar gulasz88
- Seyo... a co tam jest? Jakaś metropolia, czy wręcz przeciwnie?
Przyjrzał się mapie.
- A co to jest ten Riv?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku