- Niech to szlag! - Krzyknął, nie wiedząc co robić na widok czegoś, co w jego mniemaniu mogło być tylko halucynacją.
Bilous
Żadna z kul nie trafiła
- Nie martw się, to normalne. I postaraj się być szczery - powiedział Decim, zanim pokój rozpłynął się całkowicie w białą mgłę.
//Kontynuujesz w Sali Sądu//
Darek
- Miłego sądu. Postaraj się nie doprowadzić Suwerena do szału.
Już po chwili wszystko, łącznie z rozmówcą rozpłynęło się w białą mgłę
//Kontynuujesz w Sali Sądu//
Marian obudził się w jakimś zapuszczonym korytarzu. nie miał pojęcia, jak się tu znalazł. Mógł mieć z tym coś wspólnego alkohol. Jedyne drzwi w pobliżu były na końcu korytarza.
- Gdzie jestem?
Po tych szybkich słowach rozejrzał się wyraźnie po okolicy, później podbiegł szybko pod drzwi i usiłował je otworzyć.
Udało mu się. Za drzwiami znajdowało się pomieszczenie w równie złym stanie. poza niszczejącymi ścianami było także zawalone pustymi puszkami po piwie. Przy ścianie siedział jakiś mężczyzna, nie zwracający uwagi na Mariana.
Zbliżył się do tego człowieka i spytał:
- Gdzie jestem i co tutaj robię? A co pan tutaj robi?
Nieznajomy miał zapuszczone, białe włosy. Podniósł się i spojrzał na Mariana ciemnoniebieskim okiem.
- Jesteśmy w Przedsionku. W obecnej chwili obaj stoimy - odpowiedział
- Eee... A co to ten przedsionek? Dziwna jakaś ta dziura... Pan tu mieszka?
- Owszem, tutaj zamieszkuję. Ale to miejsce ma głębszy cel. Łączy ono świat doczesny z zaświatami - głos nieznajomego brzmiał niepokojąco
- To, na co brzmi. Tutaj przychodzą umarli, aby poddać się osądowi. Lub - oko rozmówcy zmieniło kolor na fioletowy - odejść do Limbo.
- To znaczy że ja... NIE ŻYJĘ!?
Wykonał przy tym spory skok w górę podkreślając gwałtowność swoich dwóch ostatnich słów.
- Zgadza się. Jestem Decim i mam panu pomóc dokonać najważniejszego wyboru w pańskiej egzystencji - Mężczyzna zdawał się kompletnie poważny i spokojny. Wyciągnął rękę.
Pomyśłał, że to może być tylko sen, ale to było tak niepodobne do snu...
- Czyli jakiego wyboru? To będzie jakiś sąd ostateczny, czy coś w tym stylu? Poza tym, proszę zwracać się do mnie w formie "Ty".
- A więc dobrze. Masz wybór: Poddać się boskiemu osądowi, albo spędzić resztę wieczności w Limbo. To przestrzeń leżąca pomiędzy sferami. Nic przyjemnego, chyba, że chce się postradać rozum.
- Limbo... Fajna nazwa... Ale nie! Jeśli nie polecasz, to podziękujemy... To kiedy i gdzie ten sąd?
- W Sali Sądu. Kiedy tylko postanowisz ruszać.
- Jak więc dostać się w to dziwne miejsce? I kto będzie sędzią?
- Dostać się można w zasadzie każdy sposób. A rolę sędziego będzie pełnił Suweren.
- Nawet nie chcę wnikać kto to ten Suweren, po prostu chcę jak najszybciej tam się dostać... Jaki jest najprostszy sposób na szybki pobyt do tamtego miejsca? Macie tu teleportację, albo coś takiego?
- Proszę - rzucił Marianowi coś, co wyglądało na papierosa - Masz czym zapalić?
- Czekaj, sprawdzę.
Wyjmuje z kieszeni poniszczony zeszyt i długopis. Nic innego, tylko zapiski.
- Niestety, nie mam czym zapalić. Ach, że na ten świat nie wziąłem ze sobą nawet moich przyjaciół prosto z Kuby.
Zaśmiał się przy tych "kubańskich przyjacielach", istotnie chodziło mu o cygara.
Bóbr
John obudził się... gdzieś. Znajdował się w korytarzu, który swoimi rozmiarami przyprawiał go o niepokój. Ostatnim co pamiętał było starcie z policją, więc mógł być tu w ramach aresztu.
andrex
- To nic - Decim wyciągnął zapalniczkę i wykrzesał płomień
Konto usunięte
Westchnął i ruszył przez korytarz.
- Nie spodziewałem się że w tych waszych zaświatach można decydować się na takie przyjemności.
Po chwili z jego ust zaczął już buchać dym.
Bobr
Na końcu korytarza znajdowały się metalowe drzwi.
Andrex
Dymu było nawet sporo. Więcej, niż wydobywało się z normalnego peta.
- Potrzebujesz wiedzieć coś jeszcze?
andrex
- To dobrze. Życzę powodzenia!
Dym zaczął gwałtownie pokrywać pomieszczenie
Bóbr
Za drzwiami znajdowało pomieszczenie przypominające pod wieloma względami celę więzienną. Na zniszczonym łóżku siedział siwowłosy człowiek.
Konto usunięte
Podszedł do niego.
-Eh... Kolejny glina?
Bóbr
- Zależy - odpowiedział, po czym wstał. Jego ubranie było brudne i podniszczone, a włosy zapuszczone. Niczym nie przypominał policjanta - czy masz zamiar poddać się osądowi?
Gaster
Vergil obudził się w jakimś jasnym korytarzu. Pamiętał jedynie ból brzucha, jakby dostał zatrucia pokarmowego. Miejsce, w którym się znalazł przypominało nieco dojo.
Konto usunięte
-Nie. Mam ku*wa ochotę stąd spie**olić.
- O co chodzi?
Po chwili zaczął trochę namyślać się...
- Aha, to pewnie tak...
Więc dalej "jarał" jak komin
Bóbr
- Niestety, stąd są tylko dwie drogi ucieczki. Do Limba, lub do jednej z dziewięciu sfer.
Andrex
Po chwili dym pochłonął całe otoczenie.
//Kontynuujesz w SS//
Nosz ku*w... Japier... Gdzie ja jestem!?
Konto usunięte
-A, czyli ćpun... - Rozglądał się za wyjściem z pomieszczenia.
Gaster
Nikt nie odpowiedział
Bobr
Drzwi jakimś cudem zniknęły.
Konto usunięte
Podszedł do siwowlosego, przyłożył mu nóż do gardła.
-Mów gdzie jest stąd wyjście albo zginiesz. - powiedział groźnie.
Bóbr
- Najpierw muszę wiedzieć, dokąd się kierujesz: Do Sali Sądu, czy do Limba - nieznajomy spokojnie ponowił pytanie
Gaster
Korytarz był dość ciasny i nie miał żadnych rozgałęzień. Na jego krańcu znajdowała się papierowa Shoji.
Konto usunięte
-Masz ostatnią szanse. Jak się stąd wydostać po je*ie?!
Bobr
- Zadałem pytanie. Odpowiedz na nie, albo będziemy tu siedzieć całą wieczność.
Nóż przejechał po gardle mężczyzny jak po hartowanej stali.
Konto usunięte
-Co...Co jest?! - Wbił mu kilka razy nóż w brzuch.
Bobr
Nóż nawet nie podziurawił ubrania mężczyzny.
- Mam czas. Możesz próbować mnie zabić do woli, ale nie odniesiesz skutków. Będziesz tu siedzieć przez resztę wieczności. To jak będzie?
Gaster
Przedostał się do pomieszczenia, które najwyraźniej było salą treningową. Pośrodku stał siwowłosy mężczyzna w kimonie.
Konto usunięte
Westchnął.
-Czym Ty ku*wa jesteś? Jakimś robotem?
- Kim jesteś i gdzie ja jestem! Gadaj! - krzyknął zdenerwowany
Bóbr
- Jestem istotą tego miejsca. Nie mam może mocy boskiej, ale nie było by wyolbrzymieniem stwierdzić, iż jestem nieśmiertelny.
Gaster
Nieznajomy obrócił się w kierunku Vergila. Jego włosy przesłaniały jedno z jego oczu, drugie natomiast miało nienaturalny, fioletowy kolor.
- Niepokoi mnie twa niecierpliwość - powiedział spokojnym, monotonnym głosem