- To normalne przy przejściu do Sali Sądu. Pamiętaj, aby być szczerym.
Po chwili całe pomieszczenie obróciło się w mgłę
/Kontynuujesz w Sali Sądu//
Jarosław obudził się w więziennym korytarzu. Pamiętał, jak go wywlekali poza mury, ale niczego więcej. Miał przy sobie jedynie dwie butelki po wódce.
Ra obudził się w jakimś dziwnym korytarzu. Ściany, podłoga i sufit były w nieskazitelnie białe, a jedyne drzwi znajdowały się na jego przeciwnym końcu.
Wstał, rozglądając się i od razu ogarnęła go złość. Kto mógł być tak bezczelny, by przenosić wielkiego Ra z łoża w tak dziwne miejsce jak to? Dobył ostrza i ruszył na drzwi z zamiarem wyważenia ich, niezależnie od tego, czy były one otwarte, czy nie.
Drzwi najwyraźniej były zamknięte, ale łatwo ustąpiły. Za nimi znajdowało się pomieszczenie przypominające grobowiec, z tym, że była tam przynajmniej jedna żywa osoba - mężczyzna z białymi włosami
- Umm... przepraszam za niedogodność? - powiedział niepewnie patrząc na wyłamane drzwi
- Zanim zdechniesz, psie, gadaj kim jesteś i jak obszedłeś moje straże! - Warknął na nieznajomego, już szykując w drugiej dłoni kulę ognia.
- Nazywam się Decim. I nie obszedłem niczyich straży. - odpowiedział mężczyzna
- Nie waż się kłamać! To najlepsi ludzie w całym królestwie, sam ich szkoliłem, NIKT nie dałby rady ich zabić! - Krzyknął, wskazując na rozmówcę mieczem.
- Wierzę na słowo. Tak się składa, że zostałeś za... wzniesiony do rangi boskiej przez Suwerena - powiedział ostrożnie mężczyzna
Ra opuścił miecz i roześmiał się. - Suwerena? Rangi boskiej? Jest tylko jeden Bóg i ja jestem jego wcieleniem i to już od wielu lat! - Wykrztusił pomiędzy falami szyderczego śmiechu.
Rozmówca nie odpowiedział, tylko patrzył na faraona filetowym okiem, jakby go oceniając.
Po całej tej fali śmiechu w końcu odetchnął. - Dobra, koniec żartów. - Rzekł, ponownie przybierając groźny ton. - Gadaj gdzie jesteśmy i jak stąd wyjść! - Warknął.
- Jesteśmy w Przedsionku. Są stąd dwa wyjścia: do Limbo i do Sali Sądu. Wybór jest twój.
- Nie widzę stąd żadnych wyjść. No, ale dobrze... Skoroś taki mądry, to wskaż mi tę całą Salę Sądu, tam cię, ekhem, 'osądzę' za herezję, której się dopuściłeś. - Rzekł, ledwie powstrzymując śmiech.
Darek
- Wejście jest tam - wskazał leżącą pośrodku pomieszczenia trumnę.
Bilous
Wasilij obudził się w jakimś korytarzu. Nie pamiętał nic poza głośnym hukiem. Miejsce, w którym się znalazł przypominało podziemny bunkier. Na końcu korytarza znajdowały się umocnione drzwi.
Faraon ponownie roześmiał się. - Masz mnie za idiotę? No ale cóż, dobrze, panie przodem. - Wskazał na swego rozmówcę.
- Niestety jestem przywiązany do tego miejsca. Nie jestem w stanie przenieść się do Sali Sądu, a przynajmniej nie w ten sam sposob co ty - odpowiedział Decim
- URA ! Kamraci ! Kamraci ! Gdzie jesteście ?! Uciekliśmy im !- zawołał rozglądając się, zaraz też popędził do drzwi aby je otworzyć -.
Drzwi o dziwo łatwo ustąpiły. Za nimi znajdowało się kolejne pomieszczenie, całkowicie ciemne i dość obszerne.
Ra pokręcił głową w geście rezygnacji. - Kolejny wariat... Sam poszukam drogi. - Rzekłszy to rzucił kulą ognia w tego, z którym rozmawiał.
Z wahaniem wszedł do środka .
- Kamraci ? Gdzie jesteście ?- spytał próbując coś dostrzec przez ciemność-.
Darek
Kula ognia trafiła rozmówcę wybuchając. Ten jednak stał niewzruszony. Najwyraźniej płomienie nie robiły na nim wrażenia.
- Życzę powodzenia - odparł
Bilous
- Obawiam się, że jesteśmy tu sami - rozległ się głos w ciemności.
Zareagował błyskawicznie, spróbował się cofnąć jednocześnie przygotowując swą broń . Celował w ciemność powoli rozglądając się
- Kim jesteś ?!- zakrzyknął będąc przygotowany do oddania strzału-.
- No, to zaczyna być ciekawie. Czym jesteś? - Zapytał, zmieniając ton na bardziej poważny.
Bilous
- Z pewnością nie wrogiem. Pozwól, że zapalę światło.
Nagle wisząca na suficie lampa zaświeciła się ukazując pomieszczenie w całej swej okazałości. Było ono pełne konserw i broni, a pośrodku stał mężczyzna w mundurze. Miał białe włosy i tylko jedno oko o dziwnym, fioletowym odcienie
Darek
- Istotą Przedsionka. Mam za zadanie pomagać zmarłym przedostać się do tamtego świata - wyjaśnił
- Czemuż wcześniej siedziałeś w ciemności .- spytał mniej wrogim tonem, jednak broni nie opuszczał -.
- Wybacz mi. Mam zamiłowanie do teatralności - nieznajomy uśmiechnął się lekko
- Takie zamiłowania zabijają podczas tej wojny, ale skoro jakoś się rozumiemy to uznam że wrogiem jednak nie jesteś .- zarzucił karabin na plecy po czym spytał -. Mógłbyś podzielić się zapasami ze strudzonym wojakiem ? Nie wiem co się stało z moim oddziałem ale chyba mają się dobrze więc pozwolę sobie na chwilę odpoczynku .
- Oczywiście. Masz więcej czasu, niż przypuszczasz - wyciągnął z pobliskiej szafki bliżej niezidentyfikowaną konserwę i palnik przenośny, po czym postawił oba na ziemi.
- Zmarłych? Więc sugerujesz, że umarłem? - Zapytał z pogardą i niedowierzaniem.
Podszedł do niego aby rozpalić ogień na palniku .
- Czemu tak myślisz ? Wiem że Hitlerowcy się już wycofują ale ktoś musi ich do końca wyrzucić .- zaśmiał się -.
Darek
- Owszem
Bilous
Udało mu się rozpalić płomień i juz po chwili konserwa się gotowała.
- O to nie musisz się martwić. Jednak powiedz mi: Czy jesteś gotowy poddać się boskiemu osądowi? - zapytał nagle
- Kłamiesz. - Syknął siarczystym głosem. - Gdybym umarł, stanąłby przede mną mój bóg, a nie jakiś chłoptaś. Z resztą, kto śmiałby zabić wielkiego Ra?! - Zakrzyknął.
- Jak to się nie muszę martwić ?!.. Przecież jesteśmy w Stalingradzie ! Powinno cię to obchodzić .- gdy usłyszał o boskim osądzie dodał -. A cóż to ? Kolejna przepowiednia o tym że ta wojna to kara jaką "Bóg" na nas nałożył ?
Darek
- Ktoś, kto nie waha się zabijać śpiących. Ktokolwiek jest twoim bogiem, zapomniałem sprawdzić, na pewno zamieszkuje jedną ze sfer. Może zdołasz z nim nawet pogadać? - argumentował Decim
Bilous
- Ależ nie. Wojna zawsze była dziełem ludzi. I nie jesteśmy w Stalingradzie, tylko w Przedsionku, miejscu pomiędzy życiem a śmiercią - oświadczył
- Że co ?- spytał bujając się na nogach, po czym głośno się zaśmiał -. Czyli że ten Tygrys mnie trafił ?
- Na to wygląda. Dlatego ponawiam pytanie: Czy chcesz poddać się boskiemu osądowi?
- O cholera.. czyli że Bóg istnieje.. ? Jesteś jednym z tych aniołów ?- wylewał się z niego potok pytań jednak postarał się go zatrzymać -. Chwila..a co się stanie jeśli się nie poddam osądowi ?
- Nie jestem aniołem, a żaden z bogów nie przypomina tego z Biblii- odpowiedział - Jeśli nie poddasz się osądowi trafisz do Limba.
- Nazwa nie brzmi zachęcająco, więc niech będzie osąd.. tylko powiedz mi . Bogowie ci przypominają jakichkolwiek z mojego świata ?
- Tak i nie. Ich imiona a nawet atrybuty mogą ci przypominać jakieś istoty z waszych mitów, ale w gruncie rzeczy są zupełnie inni. paru śmiertelników mogło dowiedzieć się o istnieniu bogów, ale żaden nie zdołał ich zrozumieć - wyjaśnił
- A jak jest na imię tobie ? I jak mogę dostać się na ów osąd ?
- Na imię mi Decim. I nie martw się, zaraz cie tam zaprowadzę - wyłączył palnik i zdjął puszkę - Wygląda na gotową.
Uśmiechnął się
- Dziękuję, chociaż już nie żyję to miło będzie po raz ostatni spróbować konserwy .- wziął ją i z pomocą noża wyważył górną płytkę osłaniającą zawartość a gdy to zrobił zabrał się do jedzenia -.
- Beliar. Jeśli mam wierzyć, że umarłem, chcę usłyszeć to od niego. - Wyjaśnił Ra pretensjonalnym tonem, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Bilous
Posiłek składał się wyłącznie z ziemniaczanej papki, ale nie był taki zły. Po zjedzeniu Rosjanin zauważył, że ściany pokoju zaczynają się... ulatniać.
Darek
- Z twoją kartoteką zapewne do niego trafisz. A teraz proszę, przejdźmy dalej. Może i mam wieczność, ale nie chce mi się jej marnować.
- Czekam zatem na wyjście. - Odparł chłodno.
- Już ci je wska... zresztą nieważne - pstryknął palcami a pomieszczenie wokół zaczęło się rozmywać.
Szybko podniósł się i wycelował w osobę z którą wcześniej rozmawiał swoją broń zaczynając strzelać .
- OTRUŁEŚ MNIE !- wykrzyknął -.