A więc zajrzał do środka.
hejter
- Zatrzymaliśmy się - mag stwierdził oczywistość - Wygląda na to, że armia ustawia się do bitwy. W takim razie my też powinniśmy wysiąść
Kuba
- No więc - kontynuował medyk - Nie umiem tworzyć wody z niczego. Magia opiera się na wykorzystywaniu istniejących elementów otoczenia do swoich celów, tak więc w miejscu tak suchym moje prymitywne czary nie są zbyt przydatne. Teoretycznie można by wyizolować wodę z powietrza, ale na to nie jestem dość wprawny. Zresztą teraz znaleźliśmy jej nieco, więc proszę, nie zawracajcie mi głowy - z tymi słowami położył się z twarzą do ściany namiotu
Kuno
Gdy tylko wychylił głowę przez okno, oberwał w twarz czymś, co przy kontakcie pękło i oblało go lepką, śmierdzącą cieczą. Zapewne było to niegotowane jajko, być może nieświeże.
- Zostaw nas! Czego tu szukasz? - usłyszał głośny, kobiecy głos. Jej właścicielki nie dostrzegł, gdyż białko spływało mu na oczy
Wysiadł z powozu i rozciągnął się, po czym rozejrzał się wokół.
- Ała... Moje oko, a właściwie brak oka...
Zabolało go to trochę, gdy już trochę ulżyło, dodał:
- Proszę mnie wpuścić do środka, nie mam złych zamiarów... Jestem prawie wrakiem człowieka, długo błąkałem się po tej nieznośnej pustyni. W jakim jestem kraju? Jeśli oczywiście ta jedna wielka pustynia podzielona jest na państwa.
Już miał zadać mu pytanie, jednak powstrzymał się i usadowił się pod ścianą jaskini i zaczął ostrzyć nóż, by zabić czymś czas.
hejter
Dookoła żołnierze przechodzili z miejsca na miejsce i rozkładali jakieś dziwne metalowe konstrukcje - może jakieś magiczne machiny wojenne. Tymczasem reszta magów także wysiadła z wozu, choć starzec miał z tym niewielki problem.
Kuno
- Znajdujesz się na ziemiach Imperium Azteckiego, największego państwa istniejącego w tej części sfery. Może ci się wydawać, że napadnięcie samotnej wioski to dobry pomysł, ale armia słońca nie odpuści ci, jeśli skrzywdzisz kogokolwiek!
Białko już w większości spłynęło mu z twarzy, więc jednym okiem zdołał dojrzeć wnętrze chaty. Była ona urządzona dość prymitywnie, ze stołem i paroma krzywo skleconymi krzesłami w charakterze mebli. Parę kroków od okna stała kobieta z jajkiem w dłoni, najwyraźniej gotowa do kolejnego rzutu.
Kuba
Nóż był już dość ostry, ale było to zawsze jakieś zajęcie. Po zakończonej rozmowie w namiocie zapanowała nieco niezręczna cisza, której nikomu nie chciało się przerywać.
Pomógł starcowi-co tu się dzieje-
- Aztecy? Przecież takie państwo nie istnieje już od ponad kilkuset lat... Ale mniejsza z tym, ja tylko grzecznie proszę o coś do picia, a waszej - pewnie zmyślonej armii się nie boję. Chcę przeżyć, i tyle. Wspomożecie biednego wędrowca, podzielicie się jedzeniem i wodą pitną, opatrzysz mi moje oko, w które dostałem i skierujecie mnie do USA albo do ambasady USA, jeśli w ogóle takie coś tu istnieje, to nic wam nie zrobię. Ta wioska jest moją ostatnią nadzieją, jak mi nikt nie pomoże, to zrównam to coś z ziemią, a potem niech się dzieje co chce.
W rzeczywistości Carl udawał, tak na prawdę nie byłby w stanie zrobić krzywdy niewinnym, prymitywnym ludziom, ale wydawało mu się, że jak zrobi wrażenie że może więcej niż tak na prawdę może, to odniesie sukces.
- Wiecie może jakie sfery sąsiadują z Krewlod? - zapytał, bo po trochu był ciekaw, ale i ciszę też warto przerwać.
Kuba
- To chyba jakaś metafizyczna kwestia - odezwał się niepewnie jeden z żołnierzy - Przed sądem zapytałem się o to tego białowłosego, a on odpowiedział, że sfery są od siebie tak oddalone, jak różne są dusze mieszkańców, czy coś w tym stylu. Więc najbliższa zawsze będzie najbardziej podobna sfera, w tym wypadku Wahalle albo nie daj boże Otchłań.
hejter
- Ustawiają się do bitwy - tym razem odezwała się kobieta - Co znaczy, że powinniśmy się przygotować. Na ile dobrze znasz magię ognia?
Kieubaska
Kobieta przez chwilę milczała, najwyraźniej rozważając ryzyko. w końcu westchnęła i powiedziała
- Dobra, wchodź... Mam trochę zapasów żywności. Ale żadnej ambasady w pobliżu nie znajdziesz.
-Niezbyt dobrze o ile rozumiem ogień i potrafie nim kierować to nigdy nie potrafiłem tworzyć większych jego ilości. Jeśli mam prz sobie źródło ognia to moge wydzielać z niego kule ogniste.
- Tak źle, i tak nie dobrze. - stwierdził, gdyż Otchłań nie była dobra dla nikogo, a w Wahalle raczej nie przywitaliby z otwartymi ramionami niemieckich żołnierzy.
Kuba
- Więc nie ma sensu się przedzierać. Zwłaszcza, że za otworzenie wrót wymiarów można trafić do Pustki - rozmówca nieco ściszył głos - A to podobno nie należy do najprzyjemniejszych miejsc
hejter
- Ten tutaj to nasz spec od ognia - opalony mag wskazał na starca, który obecnie strzepywał piasek z ubrania - Może zdoła cię czegoś nauczyć. Ja jestem magiem piasku, a urocza Elżbieta włada Eterem.
Podszedł doń-słyszałem że byłby pan w stanie mnie nieco poduczyć w magi ognia-
hejter
Starzec zmierzył Dantego niezbyt przychylnym wzrokiem
- Czcisz Beliara, chłopcze?
- Tak, tego można się domyślić. - odparł.
- To mało powiedziane - wtrącił się kolejny żołnierz - Słyszałem, że to tam...
Nagle medyk, który dotąd leżał wpatrzony w ścianę, podskoczył jak oparzony.
- Co? - zapytał krótko i jednocześnie do niego podszedł.
-należałem do kultu jeszcze za życia, w sumie to zginełem z tego powodu więc jestem tak jakby męczennikiem-
hejter
- Więc masz pewien potencjał. Gdy rzucasz czar najważniejszym jest skupienie się na domenie bóstwa. W naszym przypadku są to złość, nienawiść, żądza mordu i podobnie przyjemne rzeczy. Jednocześnie nie wolno ci stracić koncentracji, o ile nie chcesz trafić kogoś z naszych.
Kuba
Ten milcząco wskazał na robiące za ścianę płótno, na którym odbijał się cień czegoś z zewnątrz. z początku był on mały i bezkształtny, jednak stopniowo zaczął rosnąć i przybierać zwierzęce kształty.
-To pierwsze zawsze wychodziło mi lepiej, "ogień to wolność poddaj się jej" mawiali.
- Niestety na razie współpracujemy z tymi tutaj, więc będziesz musiał się nieco skupić. W razie czego możesz zaczerpnąć ode mnie energii. Swoją drogą, na imię mi Władimir.
-Zwą mnie dante, to kiedy możemy spodziewać się bitwy? Mam wprowadzać tylko chaos czy brać jakieś cele-
- Nie mamy jasno wyznaczonych celów. Po prostu wal ogniem we wszystkich z gwiazdami na hełmach i staraj się oszczędzić resztę. Zrozumiane?
Sięgnął po swój pistolet maszynowy i wycelował go w tenże kształt, dając swoim znak, by zrobili to samo.
-Postaram się, ide troche pomedytować jeśli będe potrzebny zawołajcie mnie-usiadł gdzieś z w spokojnym miejscu usiadł po turecku, i czekał ns rizwój wydarzeń
hejter
O spokojne miejsce było ciężko, gdyż żołnierze stale biegali to w jedną, to w drugą stronę, dźwigając różne skrzynie i kawałki metalu. W pewnym momencie podszedł do niego starszy mężczyzna, wyglądający na jakiegoś rodzaju dowódcę.
- Jesteś tym nowym ognistym, tak? Rozpaliliśmy dla was ognisko na szczycie wydmy, żebyście mieli jak strzelać.
Kuba
Żołnierze w milczeniu wyciągnęli i wycelowali swoje bronie. W końcu cień przybrał konkretny kształt, jednak wciąż zmieniał rozmiar. Albo, co bardziej prawdopodobne, zbliżał się w stronę namiotu.
-dzięki-poszedł na wydme i tam czekał na atak
//Przybrał konkretny kształt, ale jaki dokładnie?//
Kuba
//Ciężko stwierdzić, ale raczej jakiegoś czworonożnego zwierzęcia//
hejter
Tam przy ognisku czekali już pozostali magowie i omawiali plan bitwy
- Nie robimy żadnych kombinacji, dobrze? - mówił młodszy mężczyzna - Ich armia zapewne do nas sama przyjdzie, a wtedy zaatakuje im piaskiem. Wy wejdziecie do akcji... O, hej nowy.
Wypalił w niego krótką serię, chcąc się szybko pozbyć tego... czegoś.
-Witaj-przysiadł się przy nich i nasłuchiwał
hejter
- Jak mówiłem, plan jest prosty. Zrzucę na nich wydmę czy dwie, koleżanka skieruje na nich wiatr, a jeśli dalej będą przeć wy dwaj wkraczacie do akcji z kulami ognia. Tylko uważaj - zwrócił się bezpośrednio do Dantego - ci goście mają broń o dużym zasięgu i potwornej sile. Nie zbliżaj się do wrogich żołnierzy pod żadnym pozorem.
Kuba
Kule podziurawiły płachtę. Po odgłosach z zewnątrz Werner wnioskował, iż udało mu się trafić stworzenie, które chwilę potem wydało dźwięk będący czymś pośrednim miedzy rykiem a miauknięciem a następnie grzmotnęło o piasek.
Odsunął to, co zostało z płachty namiotu i wychylił się by zobaczyć z czym ma do czynienia i czy jest to na pewno martwe.
hejter
- Krótka i zwięzła odpowiedź. To lubię. No to... chcecie się czegoś napić, zanim zacznie się bitwa?
Kuba
Na zewnątrz ujrzał rosłego tygrysa bengalskiego, leżącego w powiększającej się kałuży krwi. Jeszcze jakoś dyszał, ale wyraźnie nie był w stanie już nikomu zagrozić.
- Że, ku*wa, tygrys? - spytał zdziwiony. - I to na pustyni?
Było to faktycznie dziwne. Jednak nie tak dziwne, jak fakt, iż tygrys zaczął na jego oczach zmieniać postać. Jego łapy się wydłużały, włosy blakły i wypadały, a głowa zmieniała kształt na bardziej... ludzki. Po chwili w krwi leżał już nie drapieżny kot, a nagi mężczyzna o śniadej skórze i ciele poznaczonym bliznami.
- Co tu się, do cholery, odpie**oliło? - zapytał wyraźnie zdziwiony, choć nie spuszczał oczu z mężczyzny o zdolnościach transformacji.
hejter
- Rozsądnie - mag wyciągnął bukłak i podał go Dantemu
Kuba
Pozostali żołnierze także wyszli z namiotu i z niedowierzaniem wymalowanym na twarzach przyglądali się leżącemu. Ten, wypluwając krew z ust wycharczał:
- Popełniłem taki prosty błąd... nie powinienem był dać się zabić zwykłym kulom
- Można zginąć gorzej, niż od kuli. - odarł spokojnie, nadal zachowując dystans.
Napił się i oddał bukłak- dzięk, no to teraz czekamy- pomedytował aż do ataku
Kuba
Leżący uśmiechnął się słabo
- Owszem, można. Pięciu innych zmierza w waszą stronę. I nie dadzą się łatwo zastrzelić.
hejter
Medytację skutecznie utrudniały różnorakie hałasy, od wrzasków dowódców po odgłosy fanfar. W końcu jeden z towarzyszy klepnął go w ramię.
- Nadchodzą od zachodu. Musimy się przygotować.
Wstał i rozejrzał się jaka sytuacja
- Kim Wy, do cholery, jesteście?
hejter
Żołnierze ustawili się w szeregu z rurami wycelowanymi w stronę wydm na zachodzie. Obok wciąż płonęło ognisko, a pozostali magowie stali gotowi do walki.
kuba
- Jesteśmy zmiennokształtnymi. Mocą wiary przybieramy zwierzęcą postać i polujemy na tych, którzy ośmielą się wkroczyć na nasz teren - odpowiedział, po czym słabo zakaszlał - Wy jesteście jednymi z najgorszych. Ciekawe... czy po tym dostanę się gdzieś wyżej. Ciekawe... - mężczyzna zamilkł i zamarł z nieobecnym wzrokiem. Chwilę później przestał krwawić.
Czekał na ataki magów według ich planu uklęknoł na jedno kolano i spojrzał w ziemie zaczął mamrotać-beliarze daj mi moc by płomieniem mego gniewu spalić mych wrogów-powtarzał to po kilka razy
- Zajebiście, po prostu zajebiście! - zaklął i kopnął piasek, by dać upust swojej złości. Po chwili uspokoił się jednak i spytał reszty: - Jak uważacie, powinniśmy tu na nich czekać, czy spróbować ucieczki?
hejter
Beliar nie odpowiedział, ale Dante od razu poczuł się silniejszy. Po chwili dało się słychać dziwny, furkoczący dźwięk, po czym spomiędzy wydm wyszły jakieś dziwaczne, ogromne, pełzające stworzenia
- Mają czołgi! - wrzasnął mag piasku - Walić poprzedni plan, musimy uderzyć kombinacją, jeśli chcemy coś zdziałać.
Kuba
Żołnierze byli wyraźnie zdziwieni tą sytuacją
- Jeśli ten dziwak mówił prawdę - w końcu odezwał się "medyk" - To mamy na karku piątkę zmiennokształtnych morderców. Nie wiemy, jakie są granice ich możliwości, ale raczej łatwo mogą przybrać postać stworzenia szybszego, niż banda obładowanych piechurów. Ucieczka nie ma większego sensu. Za to z bronią w ręku... mamy spore szanse ich powystrzelać.