Właściciel
Wdrapałeś się na górę, gdzie dostrzegłeś nieco kobiet i dzieci, bronionych przez czterech mężczyzn, z czego dwóch było łowcami, o czym świadczyły noże, a przede wszystkim łuki, z których ostrzeliwali Nieumarłych, zaś dwaj pozostali musieli być drwalami, tylko tacy nosiliby tutaj tak wielkie toporzyska.
Wyszedł im naprzeciw, powoli klaszcząc w dłonie.
-Miło, że zaczekaliście.
Użył magii dusz, by sprawić, że ofiarom pomieszają się nogi, przez co nie uciekną, ani się na niego nie rzucą. W razie czego wyciągnął miecz i szybko się zbliżył, żeby unieszkodliwić na zawsze łowców i drwali.
Właściciel
Uniemożliwiłeś im ucieczkę, ale nie strzelanie z łuku, więc dwóch kolejnych Nieumarłych padło, a gdy stosik trupów na dole był na tyle duży, że uniemożliwiał kolejnym kontynuowanie marszu, ponownie naciągnęli strzały na cięciwy, wycelowali i posłali je w Ciebie, tak dla odmiany i urozmaicenia.
Postarał się uniknąć strzał, a w przypadku porażki po prostu osłonił się płaszczem, który mógłby przyjąć na siebie siłę strzału, która już nie stanowiłaby dla pancerza większego problemu. Ruszył na nich, a następnie zamachnął się mieczem na łowców. Jeżeli drwale zaczęli przeszkadzać, to otępił ich magią dusz.
Właściciel
W ten sposób udało Ci się wyjść bez szwanku z starcia z łowcami. Oczywiście, w ich wypadku było na odwrót.
Teraz zabił zarówno drwali, jak i kobiety. Dzieci jednak nie mogły uciec i tego postarał się dopilnować magią dusz.
Właściciel
I tak też się stało, choć mogły płakać i krzyczeć, co oczywiście robiły.
Popatrzył się po dzieciach, szukając najsilniejszego osobnika.
///Star Wars: The Force Unleashed
Właściciel
//Klonowania tu jeszcze nie ma, więc nie licz na drugą część zbyt szybko.//
Jeden chłopiec w wieku około pięciu lat spełniał chyba te wymagania, cechując się ponadprzeciętnym, w skali swoich rówieśników, rzecz jasna, wzrostem i ogółem gabarytami. Pozostałe dzieci były słabe i cherlawe, jak to ludzkie szczenięta.
Wskazał na niego.
-Ty, podejdź.
Właściciel
Nie miał zamiaru... W sumie ciekawe dlaczego?
-Jeden z was przeżyje, moje drogie dzieci. Jednak który z was postawi siebie wyżej od reszty i podejdzie?
Właściciel
Takie kuszenie najwyraźniej mogłeś sobie darować, bo nie przynosi ono większych efektów.
Sprawdził z użyciem magii dusz, które z dzieciaków najbardziej nadawałoby się na wampira i przyszłego dowódcę wojsk Paktu Trzech.
Właściciel
Ponownie ten sam, co wcześniej.
-Mój drogi chłopcze, jeżeli zabijesz pozostałe dzieci, to wiedz, że zostanież wywyższony. Będzieś długowieczny, mądry, będziesz mógł przywrócić do życia tych, których kochasz. Będziesz mógł czynić dobro... a to, co tutaj zrobisz, zostanie ci wybaczone.
Właściciel
- Zabic? - spytał, przekręcając główkę na bok. - A co to snacy zabic, plose pana?
-Co? Mają iść spać, masz ich bardzo mocno uderzyć w szyję.
Właściciel
Podrapał się po główce i spróbował, ale samo uderzenie jednego z dzieciaków nie dało więcej, niż salwę płaczu.
Właściciel
Każdy z łowców miał po jednym przy pasie.
Podał nóż chłopcowi.
-Użyj tego.
Właściciel
- Ale zrobię im tym krzywdę. - zaprotestował malec. - Nie lepiej zaśpiewać kołysankę?
Użył magii dusz, by distać się do podświadomości malca. Co go blokowało? Co trzeba uśpić w nim?
Właściciel
Praktycznie wszystko, to pięcioletnie dziecko, przecież nawet nie znało definicji zabijania...
A więc rozpoczął powolną przemianę umysłu tego chłopca. Nie na bezmyślnego nieumarłego, lecz na wojownika, który nie cofnie się przed spełnieniem swojego zadania.
Właściciel
Rzeczywiście, była powolna, zaczynało już świtać, gdy zakończył dzieło mordu, tak jak chciałeś.
I w końcu stał się dobrym materiałem na ucznia.
Właściciel
O ile nie zginie w trakcie czy coś to jak najbardziej, nareszcie masz to puste naczynie, w które możesz przelać całą swoją wiedzę i zdolności.
-Zostaw sobie broń. Od dzisiaj jesteś Wrona, a ja - Kruk.
Właściciel
Pokiwał usłużnie głową i czekał na jakiekolwiek dalsze instrukcje.
Właściciel
Ruszył za Tobą, do ostatecznie zniszczonego już miasta, w którym jedynymi żywymi istotami byliście Wy, Wampirzyca i najemnicy, ewentualnie Demony i Mutanty, bo Nieumarłych nie sposób wliczać do puli żyjących, czyż nie?
Niech żyje miasto trupów.
Właściciel
Ach, gra słów... Niemniej, wschodzi już słońce, pora się zbierać, a przynajmniej tak chyba kazała Wampirzyca...
Jakie straty w jego oddziale?
Właściciel
Trzech martwych, pięciu lekko rannych, a więc dość dobrze jak na takie krótkie, acz zażarte i brutalne, starcie z miejską strażą.
I dobrze, koń też się zwolnił dla Wrony.
Właściciel
A i owszem. Tak właściwie to dobry moment, żeby porozmawiać z Wampirzycą odnośnie Waszych dalszych posunięć, zwłaszcza że masz ją w zasięgu wzroku.
Odesłał Wronę po dwa wolne wierzchowce.
-I co dalej?
Właściciel
- Myślę, że większość armii poślemy z powrotem do Mrocznego Królestwa, a z małą grupką najlepszych udamy się na dalszy zwiad po okolicy, chciałbym wiedzieć gdzie podziała stacjonująca ponoć w mieście lub jego okolicy armia Cesarstwa... Ewentualnie możemy wszystkim wrócić lub wszystkim ruszyć naprzód, a ja nie jestem w stanie nic wybrać... Co sądzisz, mój drogi?
///"chciałbym" ;-;
-Dwie grupki. To ma większe szanse na sukces moim zdaniem. W razie znalezienia wroga zawsze można zdecydować, czy go zniszczyć z użyciem wsparcia.
Właściciel
//Kurde, za szybko się wydało.//
- Tak, to rozsądny pomysł. Zbierz swoje oddziały, ja zajmę się podzieleniem własnych... I co to za dziecko? - spytała, dopiero teraz zauważając malucha.
///Morda zdradziecka...
-Znalazłem sobie syna, więc jesteś zbędna. Wypi***alaj//
Spojrzał się w tamtym kierunku.
-Nie wiem, o co ci chodzi.
Zawołał.
-Wrona! Możesz na chwilę?
Właściciel
Nie miał wyboru, więc posłusznie przytruchtał do Ciebie i oczekiwał na jakieś rozkazy lub inne polecenia, a Wampirzyca jedynie podniosła pytająco prawą brew, oczekując odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie.
-Jadłeś coś ostatnio?
Ignorował Wampirzycę.
Właściciel
Pokręcił przecząco główką, a później złapał się za nią i upadł u stóp Wampirzycy, płacząc i wijąc się z bólu, który to zadała mu najpewniej właśnie Magią Bólu.
- Nigdy więcej tego nie rób. - przestrzegła Cię, kończąc tym samym inkantację zaklęcia i cierpienia młodzika (hehe), mając na myśli zapewne zbywanie jej i jej pytań. - Pytam po raz ostatni: Co to za ludzkie szczenię?
-Pogniewam się, jeżeli uśmiercisz kandydata na ucznia.
Właściciel
Na ułamek sekundy dostrzegłeś cień zdziwienia na jej twarzy, ale dość szybko przywołała się do porządku.
- Jeśli rzeczywiście masz zamiar traktować to dziecko jak ucznia, to wątpię, żeby ta odrobina bólu mu zaszkodziła... Lub zrobiła większą różnicę wobec tego, co jeszcze doświadczy.
-Wszystko spotka w swoim czasie.