Właściciel
Głównie to rozmawiali o Martwych Bagnach, opierając swe historie na doświadczeniach własnych lub zasłyszanych od kogoś opowieściach.
Nie wiedząc, co powinienem powiedzieć postanawiam trochę pomedytować przed ogniskiem... Może znowu uda się odnaleźć trop.. Od razu przechodzę do rzeczy skupiając się przy mieczu.
Właściciel
Niestety, czas spędzony na medytacji był bezowocny, a przynajmniej na razie.
Skoro tak, to staram się skupić jeszcze bardziej nie wiedząc, jakie to może przynieść skutki.
Właściciel
Poza wyczerpaniem nie przyniosło żadnych.
Skoro tak wygląda sytuacja, to przerywam to.. Nie chcąc stracić zbyt dużo sił.
Właściciel
Musiało minąć już kilka godzin, bowiem Drakonid spał w najlepsze, człowiek i Krasnolud zaś palili fajki i rozmawiali cicho, siedząc na warcie.
Skoro już dwójka stała na warcie, to sam postanowiłem przysnąć trochę.
Właściciel
I, o dziwo, obudziłeś się dopiero rano. Najwidoczniej Drakonid postanowił wziąć drugą wartę sam.
Zdziwiłem się.. Przecież umówiliśmy się na to.. Chyba nadal mi nie ufają... Może i mają ku temu powody. Gwarantowałem ich, że sobie poradzę z tamtym, a sam nie kontroluję do końca tych mocy.. Muszę coś spróbować... Jednak to później, przy kolejnym postoju.. Na razie rozglądam się za resztą.
Właściciel
Wszyscy siedzieli wokół ogniska, racząc się nie suszonym, ale smażonym mięsem.
jeżeli tak to wygląda, to podchodzę do nich i lekko z wyrzutem mówię do drakonida. - Czemu nie powiadomiłeś mnie o warcie i stałeś sam?
Właściciel
- Nie widziałem takiej potrzeby. - odrzekł wprost, między jednym kęsem, a drugim.
Warknąłem cicho słysząc to.. Przecież mieliśmy ustalone, jak to miałoby wyglądać. - No dobra.. Niech już ci będzie.
Właściciel
- Siadaj i coś zjedz, upie**oliłem dzisiaj zarąbistego łosia. - powiedział Krasnolud, wskazując na smażone mięsko.
- Taa.. W sumie, to lepiej, żeby wszyscy byli w pełni sił na walkę z nimi. - Po tych słowach dosiadłem się do nich odcinając kawałek mięsa i jedząc.
Właściciel
Rzeczywiście, świeże, upieczone i soczyste mięso było przyjemną odmianą od suchego prowiantu, więc nie tylko zapchało Ci brzuch, ale też świetnie smakowało.
Skoro już skończyłem, to wstaję patrząc na innych - Więc ruszamy dalej?
Właściciel
- Wypadałoby. - odrzekł człowiek i podniósł się ciężko ze swojego miejsca.
- Więc w drogę. - Powiedziałem biorąc miecz w dłoń
Właściciel
Pozostali zebrali obóz i opuścili jaskinię, od Ciebie zależy, gdzie udacie się dalej.
Początkowo próbuję się skupić szukając jakichś śladów
Właściciel
Odnalazłeś ten sam ślad magiczny, który Was tu zaprowadził, ale jest on jeszcze słabszy, niż był wcześniej.
- W tę stronę.. Tylko musimy się spieszyć, trop jest bardzo słaby - Wskazałem kierunek i od razu ruszyłem tam.
Właściciel
Przez jakiś czas prowadził on po twardym gruncie i gdy wydawało Wam się, że wkroczycie w góry, trop gwałtownie zakręcił, w sam środek bagien...
- Ciekawe.. Po co on mógł się tam zapuścić.. - Głośno myślę spoglądając w stronę, z której dobiegał trop
Właściciel
- Ch*jec się domyśla, że go gonimy, to wyprowadził nas na bagna. - stwierdził Krasnolud przez zęby, mocniej zaciskając dłoń na trzonku topora.
- Może to być spowodowane moją obecnością.. Bo tak samo, jak ja mogę go wyczuć.. On także może to zrobić. Jednak chyba nie ma co się zatrzymywać w połowie drogi.. On pewnie i tak by coś planował nawet w otwartym terenie.
Właściciel
Słysząc to Drakonid dobył miecza i topora, zaś Krasnolud splunął na ziemię. Człowiek zaś odszedł na kawałek suchej ziemi, aby tam rozłożyć cztery ze swych sześciu mieczy, posypać je jakimś proszkiem i wymamrotać cicho jakąś inkantację. Później dobył dwóch ostatnich mieczy i wrócił do Was, zaś cztery miecze, lewitując, ruszyły za nim.
- Więc idziemy, skoro wszyscy gotowi.. - Próbuję wezwać pozostałe miecze, jednak nadal nie idzie, czyli szedłem trzymając w gotowości miecz.
Właściciel
Idziesz więc, jak na razie tylko z jednym mieczem, zaś Wy znaleźliście się niemalże w centrum Martwych Bagien, gdzie ogromnego wysiłku wymagał każdy kolejny krok, a suchego lądu praktycznie w ogóle brak.
- Wybrał prawie idealnie miejsce do walki.. Osuszenie chociaż kawałka trwałoby długo, chyba lepiej będzie poruszać się górą. - Spojrzałem nad siebie sprawdzając stan roślin
Właściciel
Patrząc nad siebie widział niebo, najwyższe rośliny w okolicy to krzaki, które i tak rosły na tych suchych kawałkach lądu.
Czyli nici z tego.. A jakbym wezwał smoka, to by go zaalarmowało, czyli trzeba coś innego zrobić.. Sama droga w takim stanie nas osłabi.
Właściciel
Prawda, więc wypada kombinować dalej, bo wszyscy poza Tobą są już gotowi do walki.
- Nie ma co czekać.. Lepiej przenieść walkę na teren przygotowany przez nas. - Mówiąc to skupiłem się na energii smoka, żeby wytworzyć wokół siebie ognisty okrąg.
Właściciel
//Na co ognisty krąg jeśli stoisz w wodzie i błocie?//
//Myślałem, żeby to wysuszyć chociaż trochę, ale pewnie to nic nie da//
Właściciel
Ognisty krąg był zajebisty. Dopóki nie zgasł z racji wszechobecnej wody.
- Szlag.. Czyli nawet ten ogień nie wystarczy.. Musimy jakoś inaczej go tutaj zwabić na jakiś lepszy teren.
Właściciel
Wszyscy milczeli, wpatrując się w Ciebie, i czekając na pomysł, bo zapewne to Ty miałeś takowy wymyślić.
- Nie wiem, czy to pomoże aż tak bardzo... Jednak przydałaby się nam przynęta, za którą by poszedł on lub smok.
Właściciel
Pomysł był do zaakceptowania, teraz zależy, kto ową przynętą będzie.
-Chyba najlepszym wyjściem na "ochotnika"... Będę ja... On i tak wyczuwa moją obecność, więc gdyby ktoś inny był do tego użyty, to nadal wyczułby pułapkę, gdybym się ukrywał
Właściciel
- Zagadaj go albo czymś zajmij, a my dobierzemy się gnojom do skóry.
- To mogłoby jakoś zadziałać.. No dobra, więc lepiej wy się gdzieś schowajcie. - Powiedziałem myśląc dalej, jak to zrobić, żeby tam dojść.. Albo żeby on wyszedł.
Właściciel
Rozbiegli się, chowając za nielicznymi krzewami lub jeszcze rzadszymi drzewami, Ty zaś ruszyłeś naprzód, czyli tam, gdzie najprawdopodobniej, były Twoje cele.
Poszedłem dalej nie wahając się.. Nie mogłem tego robić, przecież miałem jakoś ich wywabić.