Właściciel
Oderwał się od pracy, pokłonił i powiedział:
- Słucham, Książę.
- Miałbym dla ciebie zlecenie, otóż chciałbym żebyś wykonał Pancerz z metalu który przywiozłem z bardzo daleka. Jest niesamowicie wytrzymały, ale i trudny do stopienia.
Właściciel
- Postaram się podołać, panie, ale gdzie ten metal?
- Na wozie który przyprowadziłem tu ze sobą, został na zewnątrz.
Właściciel
- Ile mam czasu? - zapytał, prostując się z ukłonu.
- Będę w Axer sporo czasu, poinformuj mnie jak skończysz.
Właściciel
- Oczywiście, postaram się stworzyć pancerz jak najszybciej.
- W takim razie dziękuję za pomoc, gdy pancerz będzie gotowy wyceni go pan.
Właściciel
- Darmo, ale chciałbym zatrzymać część minerału do dalszej obróbki i badań.
- Niech będzie.. i niech pan poinformuje mnie o nim gdy coś odkryje...mogę go ściągnąć więcej.
Właściciel
- Oczywiście, przystąpię do pracy niezwłocznie. Jeśli to już wszystko.
- Jasne..- odparł i wyszedł, skierowawszy się ku biuru burmistrza axer -.
Właściciel
Burmistrz miasta był tam gdzie go znalazłeś.
- Dzień dobry panie burmistrzu, chciałbym załatwić z panem kilka spraw wagi państwowej .- przywitał się -.
Konto usunięte
Karath po raz pierwszy wszedł do miasta.
- Nooo! Będzie co zarobić, lecz najpierw muszę poszukać jakiejś karczmy! -
Wyruszył do pierwszej lepszej karczmy.
Właściciel
Bilo:
- Oczywiście, oczywiście. - powiedział czekając, aż rozwiniesz myśl i, w międzyczasie, wskazując na krzesło.
Greku:
Myśl dobra, ale jest jedna niezgodność: Nie wszedł do miasta.
- Stój, ku*wa. - ryknął Krasnolud stojący przy bramie wraz z dwójką towarzyszy.
- Imię, nazwisko, status społeczny i cel jaki Cię tu, ku*wa, sprowadza. - dodał drugi.
//Nie miej za złe, ale każdy gracz przechodzi taką kontrolę przed wejściem do jakiegokolwiek miasta.//
Usiadł więc i od razu zaczął
- Chciałem scentralizować stolicę jako Axer, oraz..mieć tu swoją salę tronową.- po czym przerwał na chwilę -. Oraz..prosiłbym o rozesłanie po świecie wieści że Gorin Żelazny Młot ugości każdego Krasnoluda w swym Księstwie.
Właściciel
- Axer jest naszą stolicą, z ogłoszeniem też problemu nie będzie. Gorzej z salą tronową.
- Hmm...w takim razie ją sobie odpuszczę. Chciałbym jeszcze żebyś poinformował mnie o sumie pieniędzy i łącznych bogactw jakie dostarczyły nam szare krasnoludy.
Właściciel
- Około półtorej tony złota, srebra, kamieni szlachetnych, broni, futer, zbroi i biżuterii.
- No dobrze..dziękuję za pomoc .- odparł wychodząc, i tym sposobem Baron pozostał bez pomysłów..powoli więc, mózg jego skierował go do karczmy.
Właściciel
Znalazłeś się w karczmie pełnej Krasnoludów, gdyż było to ich naturalne środowisko, może poza ogólnie górami i kopalniami.
Dosiadł się więc do baru wygrzebując jakieś złote monety ze starego baronowego mieszka
- Piwa prosz.- zawołał do karczmarza -.
Właściciel
- Na koszt firmy. - rzekł karczmarz kładąc przed Tobą kufel piwa.
Tak więc obalił ów kufel z pasją iście Krasnoludzką i zaczął bez celu wpatrywać się w ścianę
I co ja teraz do cholery będę robił..? Przez całe życie byłem ku*wa zabiegany a teraz tak po prostu siądę sobie na tronie jak tamten sku*wysyn i nic nie będę robił ?.- siedział więc tak Książę Krasnoludów wpatrzony w ścianę po czym gdy wypił ów kufel zawołał za karczmarzem ponownie.
- Daj Pan kolejne, po piwie zawsze mi jakoś plany do głowy łatwiej się dostają.
Właściciel
- Nie tylko Księciu. - rzekł z przekonaniem i ponownie dolał piwa.
- To jest cudowny wynalazek .- podniósł ów kufel z piwem wychylając go lekko żeby trochu się napić -. Nie dość że poi to i dobr..mam plan ! Dziękuje panie karczmarz..wiem teraz co zrobić.- stwierdził, i dopił piwo -.
Właściciel
Karczmarz jedynie podrapał się po brodzie w zadumie, bo nie wiedział o co Ci chodzi.
- Na pewno komuś tą karczmę polecę .- pokiwał Baron w zadumie i zeskoczył ze stołka po czym ruszył ponownie do burmistrza -.
Właściciel
Zajęty był pisaniem czegoś, pewnie rozkazów czy tego zwołania wszystkich brodaczy do kraju.
- Chciałem przekazać o jeszcze jednej rzeczy, wyruszam do swej dawnej siedziby w pewnej sprawie, potrzebuję orszaku..no i w sumie to wystarczy.
Właściciel
- Jestem w stanie zorganizować orszak w godzinę.
- Poczekam gdzieś tu w okolicy .- odparł po czym rzeczywiście wyszedł, i zaczął szukać owej legendarnej ławki na której pił za czasów swego początkowego władania -.
Konto usunięte
// Mam czelność zacząć przygodę w krasnoludzkim mieście?
//Na dodatek w moim mieście >:D!//
Konto usunięte
// Spokojnie, uwielbiam krasnoludy i ich charakter :) //
Właściciel
Bilo:
I siedziałeś tak.
Greku:
//Każdy przed wejściem do miasta musi odpowiedzieć na standardowy zestaw pytań, więc radzę to zrobić. Jeśli chcesz tu wejść.//
Konto usunięte
// Pytań od strażników o ile się nie mylę?//
Otworzył więc jak dawniej swoją manierkę i z łzą w oku zabrał się za pochłanianie zawartości.
Właściciel
Bilo:
Pochłonąłeś ją nader szybko, jak na Krasnoluda przystało.
Greku:
//Tak, ponieważ to jedyne pytania jakie dziś otrzymałeś.//
Tak więc zadowolony z siebie wywalił się na owej ławce jak dawniej i czekał aż wreszcie się ten orszak zbierze.
Właściciel
Orszak się zebrał, a dokładnie nieco żołnierzy, kilku Magów, jedna balista, Twoi starzy żołnierze, wozy z zapasami jedzenia, alkoholu i podarkami.
Konto usunięte
Podchodzi powoli do wielkiej bramy i czeka na strażnika który do niego podejdzie.
Tak więc Baron radośnie stanął na czele orszaku rozglądając się za jakimś wozem lub koniem na którym mógłby pojechać.
Właściciel
Greku:
//Ty już jesteś pod bramą, a strażnik zadał Ci pytania. Czytaj moje posty uważniej.//
Bilo:
Dostałeś lepszego z kuców i możesz ruszać.
Tak też zrobił, Baron bardzo odważnie na swym dzielnym i rączym kucyku ruszył w stronę pierwszej wewnętrznej bramy axer.
Właściciel
Nie przedłużając, wszystkie bramy za Tobą, i możesz kierować się w kierunku swego dawnego fortu.
Tak też zrobił, ruszył więc tam gdzie cała Baronowość się zaczęła.
Właściciel
//Zmiana tematu, powiem gdy będziesz na miejscu.//
Konto usunięte
- Bradley Folax, jestem najemnikiem który szuka pracy! - Złapał się za pas czekając na jakąś odpowiedź.
// Te uczucie gdy nagle dostajesz info że pominąłeś post dotyczący Ciebie nie zauważając go //