Miasto Axer

Avatar BudowniczyMakaronu
- Na pewno nie mam zamiaru bić się za obczyznę, tyle ci powiem. Jaki najemnik, proszę, ochroniarz chyba że mnie dobry. Na milicjanta pewnie się nie zdam, bo jednak tutejszy świątek przestępczy to nie moja bajka. Propozycję?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Tak się składa, że kiedy Cię nie było, spotkałem dwóch moich starych znajomych. To bracia, Filgur i Fundur, obaj są najemnikami pełną gębą, wielkimi wojownikami, a ten pierwszy dodatkowo zna się na Magii Elektryczności. Mówią, że znaleźli całkiem dochodowe zlecenie, wyszłoby po siedemset pięćdziesiąt złotników na głowę, gdybyśmy do nich dołączyli, bo sami wolą się w to nie bawić. Chodzi o jakąś kopalnię, niecałych trzydzieści kilometrów od miasta, która przystała dawać znaki życia. Wydobywają tam rudę żelaza i srebro, więc wojsko, które wystawiło zlecenie, boi się że to jacyś bandyci, najemnicy wynajęci przez Drowy albo te cholerne Burgundy. Co Ty na to?

Avatar Bilolus1
- Sprowadźcie tu posłów, nie będziemy ogołacać garnizonów, a mojemu admirałowi wydajcie pozwolenie na użycie wsparcia - jednak wymagam aby moi giganci przybyli nam ze wsparciem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Skinął głową, a gdy podpisałeś dokumenty, niezwłocznie wyszedł, aby przekazać je dalej i puścić w ruch tę wielką machinę, jaką dumnie nazywałeś swoim królestwem.
Pierwszy wszedł poseł Szarych Krasnoludów, więc pewnie Ork czy też inny wysłannik Hordy czekał na zewnątrz na swoją kolej.
Nie widziałeś wielu Szarych Krasnoludów w swoim życiu, ale ten nie różnił się wiele od tych, z jakimi miałeś okazję obcować. Miał długą niemalże do ziemi, szarą brodę, oczy tego samego koloru, sękate i surowe rysy twarzy, typowe dla wszystkich brodaczy, niezależnie od tego, czy żyją oni pod powierzchnią czy na niej. Odziany był w elegancki strój, na który składały się wypolerowane buty, dobrze skrojone spodnie, koszula, pod którą najpewniej znajdowała się też kolczuga czy inne ochronne odzienie, oraz czarny płaszcz z futra jakiegoś nieznanego Ci zwierza.
- Witaj, królu powierzchniowych Krasnoludów. - powiedział nienagannie w Twojej mowie, choć z charakterystycznym akcentem. Z pobytu w mieście Battlehammer pamiętałeś, że często Szarzy mieli w zwyczaju kaleczyć Twój język, korzystając nadmiernie z bezokoliczników, dodając własne słowa lub używając archaizmów, które w mowie zwykłych Krasnoludów już dawno wyszły z użycia lub zmieniły znaczenie. - Zwę się Thegmeg i jestem osobistym dyplomatą Imperatora Thaurissana, władcy Szarych Krasnoludów. Od Twych pobratymców zamieszkujących ruiny podziemnego miasta Goblinów dowiedzieliśmy się o dramatycznej sytuacji Twego kraju, więc Imperator wysłał mnie, aby negocjować warunki udzielenia Wam pomocy, w zamian za to, jak wiele zrobiliście dla nas podczas wielkiej bitwy z Goblinami.

Avatar Hadesares
Po długiej wyprawie, na której natrafiłem na kilka problemów w końcu doszedłem do bram miasta. Axer pewnie zrobiłoby na mnie duże wrażenie, gdyby nie fakt, że jestem zmęczony

Avatar Bilolus1
- Witaj, kuzynie - twoje przybycie, i pamięć o naszych problemach, nawet gdy wy nie musicie się już martwić swymi własnymi niesamowicie cieszy me serce.- zawołał do przybyłego posła, mimo że Szarzy wydawali mu się posępni, to mimo to lubił ich, jako wolny, własny i ambitny lud..ale mimo to musiał pamiętać o tej ostatniej części..-. Nie będę też zatem dłużej trzymał cię przed powiedzeniem mi owych warunków, opowiadaj.

Avatar Bilolus1
// Hadeseres według Kuby muszę jeszcze poczekać z odpisem dla ciebie, z powodu bardzo długiej podróży

Avatar Hadesares
//niech będzie//

Avatar Hadesares
//ile mam czekać?//

Avatar Bilolus1
// Do dzisiaj//

Miasto Axer stało przed tobą w pełni swej chwały i glorii, ogromne murzyska, baszty - a także ciągle rozbudowy - nawet tu, daleko przed miastem słyszałeś jego gwar - ludzi dyskutujących o cenach alkoholu, stali, broni..bramy były szeroko otwarte, a przynajmniej pierwsze dwie - w kolejnych, jedynie małe wrota w nie wbudowane zostały otwarte.

Do miasta samemu nie dotarłeś, mając dużo szczęścia poprowadził cię jakiś troszkę wstawiony krasnolud, imieniem Ruri, który kilkanaście metrów przed tobą rzygał właśnie w dół urwiska.

Avatar BudowniczyMakaronu
-Ku*wa, trzeba było tak od razu. Obstawiam że spotkanie masz już umówione, tak więc zapytam po prostu. Gdzie i kiedy?

Avatar Hadesares
Uważnie szedłem za krasnoludem, który przedstawił się jako Ruri. Nieźle się ucieszyłem, gdy dotarłem do celu mojej wyprawy. Pożegnałem się z krasnoludem, uprzednio mu dziękując. Najlepiej by było gdzieś znaleźć mieszkanie, ale najpierw poszedłem sprzedać zdobycze z wyprawy. Większość rzeczy to jakieś duperele, lecz gdy sprzedam je wszystkie starczy mi na coś przydatnego.

Avatar Bilolus1
Sklepu trudno znaleźć nie było bo i tych wszędzie tona - krążąc po ulicach Axer przyciągałeś trochę uwagi, chociażby wzrostem ale Krasnoludzki lud był zajęty swoimi własnymi sprawami, i nie przejmował się jednym podróżnikiem zanadtto, twoje oko przyciągnęła jednak inna rzecz - a mianowicie tona wojsk, ciężko opancerzeni wojacy, w na oko mistrzowskich pancerzach ciągnęli w stronę rynku głównego, ty zaś - znalazłeś się tuż przed drzwiami lombardu, gdzie i rupiecie możnaby sprzedać.

Avatar Hadesares
Wszedłem do lombardu i rozejrzałem się. Nie chciałem tu bawić długo.

Avatar Bilolus1
Tona sprzętów, starych toporów, kilka błyszczących mieczy, futra, meble, dywany - a i nawet kilka Krasnoludzkich inwencji jak specjalnie zaklęta pałeczka z drewna która pomagała w suszeniu brody, a i tona srebra, branzolet - cholera nawet kieł trolla sprzedawał.

Avatar Hadesares
Pełno jakiś niepotrzebnych drobiazgów. Z resztą przyszedłem tu opylić kilka rzeczy, które znalazłem podczas podróży, czyli jakaś srebna bransoleta i kilka zwyczajnych składników alchemicznych.

Avatar Bilolus1
Sprzedawca spojrzał na nie chciwym okiem, pociągnął nosem i cmoknął ustami kilka razy - był to niski, nawet jak na krasnoludzkie standardy osobnik cały obwieszony w branzolety, pierścienie i naszyjniki, w końcu skinął na ciebie głową.

- No bedzie ze eh..trzydzieści za to, stoi?

Avatar Hadesares
//ni mam pojęcia jak działa waluta w Elarid, ile np. kosztuje chleb?//

Avatar Bilolus1
// gość próbuje cie ostro przer*chać, wiesz że chleb kosztuje coś koło 5 - a twój towar to jakieś sto piędziesiąt, góra dwieście

Avatar Hadesares
//dzięki//

- Za 30 to ty co najwyżej jakiś rupieć dostaniesz. 180 albo nici z interesu.

Avatar Bilolus1
Przez chwilę wyglądał na skołowanego, jakby tylko swoją pewnością zazwyczaj miał przekonywać zwyczajowych gości lokalu - widząc twoje zażarcie skinął głową ponownie.

- Panie ja tu widze tą branzolete, przecie coś takiego to wymiętoiłżeś chyba jakiemu ludzkiemu kowalowi..dam ci stówe za nią..a za te tu zielska to eh..czterdzieści, więcej za nie nie dam bo co ja alchemik?

Avatar Hadesares
- 120 za bransoletę i 50 za zielsko. Zawsze możesz składniki alchemiczne odsprzedać jakiemuś alchemikowi, w końcu w takim lombardzie muszą witać co jakiś czas?

Avatar Bilolus1
- A tam ch*j, niech ci będzie..- i tak wyliczył ci, chociaż dość niechętnie ze swej sakiewki całą sumkę, okrągłe sto dziemdziesiąt monet, jak zauważyłeś Krasnoludzka waluta miała na sobie wybite podobizny książąt, oprócz jednej setki którą ci wydał, która podpisana była jako..królewska? Ukazany na niej Krasnolud miał długą szarą brodę, i małą włócznię w ręce.

I tak też stałeś przy kasie z zarobionym pieniądzem.

Avatar Hadesares
Wziąłem piniomżki i wyszedłem z lombardu. Chyba nie powinienem tu więcej przychodzić, ten krasnolud sprawiał niezbyt dobre wrażenie. Nieważne, teraz trzeba sobie znaleźć jakieś miejsce do życia. Podszedłem do jakiegoś krasnoluda, który widocznie nic nie robił i spytałem:
- Powie pan gdzie znajdę jakąś dobrą, tanią karczmę? O ile taka istnieje

Avatar Bilolus1
- Tanie? Eh..no będzie jak pójdziesz w stronę tego eee..przejścia na Rark'Kark, tam to nowe biznesy powstają będzie ich tona.- stwierdził Krasnolud, który akurat opierał się o ścianę jakiegoś budynku z jakimiś papierzyskami zwiniętymi w łapce, najwyraźniej obserwował, i nadzorował on pracę innych Krasnoludów, które dostrzec mogłeś tuż obok owego osobnika -. A na Rark'Kark to będzie eh..jak pójdziesz na Plac Miedziobrodego..a potem kolo pałacu królewskiego na eee.., no ten..widzisz tego ch*ja?- stwierdzilł wskazując na górę, która osłaniała miasto od wschodu -. No, to pod niego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bilolus:
- Nasza rasa nie przepada za powierzchnią, a Imperator ufa również, że plotki o naszej społeczności w Podmroku nie rozeszły się zbyt daleko, co jest nam na rękę. Dlatego musimy ograniczyć się do trzech postanowień, jakie przekazał mi mój władca: Obejmiemy opieką Waszą kolonię w podziemiach, w miejscu zburzonego goblińskiego miasta, abyście mogli wycofać stamtąd garnizon i wykorzystać go na powierzchni. Możemy też wysłać Wam wiele naszego oręża, pancerzy, złota, klejnotów i innych, co ułatwi Wam wyposażenie wojska bądź zakup najemników. Na koniec - możemy wysłać silny kontyngent wojska, aby pod Waszym przewodnictwem oczyścił te, tak przez Was zwane, Żelazne Kuźnie, co również pozwoliłoby Wam wycofać wojska z tego rejonu i skierować je gdzieś indziej. Niestety, na niewiele więcej mogę pozwolić. W zamian liczymy na spłacenie długu w niedalekiej przyszłości, bowiem Podmrok wrze i może się okazać, że tak jak my wysłaliśmy Wam wojsko i zasoby na pomoc, tak i Wy będziecie musieli odwdzięczyć się tym samym, bowiem potęga zielonoskórych nie została całkowicie załamana, Skaveni zaczynają odnosić coraz większe sukcesy w wojnach plemiennych, zwiastując rychłe zjednoczenie rasy, a Koboldy nie są w stanie im się przeciwstawić. Do tego nasz pan i opiekun, Tytan Ragnaros, twierdzi, że do Podmroku przybyło o wiele większe zagrożenie od tych wszystkich razem wziętych... Jaka jest Twoja odpowiedź, krasnoludzki królu powierzchniowców?
Makaroniarz:
Skinął głową i bez słowa zaprowadził Cię w okolice miejskiej bramy, gdzie czekało dwóch brodaczy. Widać było po nich, że to bracia, byli nawet podobni wyglądem, ale na tym podobieństwa się kończyły. Jeden odziany był w przedniej jakości pancerz i hełm oraz dosłownie obwieszony toporami: Jeden, dwuręczny, o dwóch ostrzach, wisiał na plecach, dwa jednoręczne, o pojedynczym ostrzu, przy pasku, zaś pół tuzina kolejnych, identycznych jak te jednoręczne, ale dużo mniejszych, znajdowało się w ukośnie przewieszonym przez pierś bandolecie. Drugi zaś miał na sobie obszerne, fałdziste szaty z kapturem i wspierał się na sękatym kosturze, zakończonym jakimś niebieskim kryształem. Nawet bez przedstawiania się, rozpoznałeś w nich kolejno wojownika i Maga. Po wymienieniu powitań i uścisków dłoni z Twoim kompanem, Krasnoludy zaczęły patrzeć się nieufnie w Twoją stronę, czekając aż pierwszy wykonasz swój ruch.

Avatar Hadesares
Axel
- Dzięki - skromnie podziękowałem i ruszyłem dalej, w stronę wskazaną przez krasnoluda. Wyciągnąłem mapę, bo w życiu się tutaj nie odnajdę.

Avatar Bilolus1
Baron, Książe, Król, Gorin

- Oferta ta brzmi jak najbardziej rozsądnie, i z chęcią na nią przystanę - a dług wdzięczności, tak jak już pokazałem, jestem zawsze gotów chętnie spłacić..nie wymagam jednak jeszcze waszego wsparcia w postaci złota i bogactw, te samemu zainwestuje ze swego własnego skarbca. Jeśli zaś idzie o informacje o was, sięgają one jedynie tak daleko jak wasi kupcy. A kiedy moje problemy się skończą, a podmrok zawrze - ja ruszę wam na pomoc.

Axel

Axer okazało się..nadzwyczaj proste, bo chociaż Krasnoludy słynęły z przepięknych i wspaniałych budowli - to były one jednak bardzo..kwadratowe, i nadzwyczaj uporządkowane - bowiem rasa ta ceniła sobie dyscyplinę, nawet w budownictwie. Gdy przechodziłeś przez plac Miedziobrodego, dostrzec mogłeś ratusz miasta Axer - zbudowany ponoć w miejscu pałacu legendarnego Axera Wielkiego - przed pałacem zaś..stał cały, dość liczebny oddział wojska, odzianego w przednie zbroje - i ogromne tarcze, każdy z nich z piką w ręce i toporem przy pasie - wygląda na to że szykowali się na wymaszerowanie, a zbierało się ich coraz więcej..widywałeś nawet Krasnoludkich mężczyzn żegnających swe ukochane, synów rozstających się ze starszymi ojcami, matki wyprawiające odchodzących wojaków..Axer szykowało się do wojny..a ty znalazłeś się w dość małej, chociaż nie brakującej w dostojności - tawern bez liku.

Avatar Hadesares
//większość karczm to jakieś chlewy, co nie?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Poseł w milczeniu skinął głową i wyciągnął dłoń, aby solidnym uściśnięciem ręki przypieczętować umowę między Wami i Waszymi nacjami.

Avatar Bilolus1
Baron
I on także, wyciągnął swoją, nieco upierścienioną dłoń, i uścisnął ową posła - kiwając do niego głową.
Hadesares
// Są w całkiem dobrym stanie zważywszy że Axer to stolica i z powodu krasnoludzkiej kultury - w najgorszym przypadku wpadniesz do troche biedniejszego drewniaka

Avatar Hadesares
Axel
Wszedłem do jednej z karczm, na której pisało "pokoje do wynajęcia" i z której dochodził przyjemny zapach

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wzrok Szarego spoczął na chwilę na Twoich pierścieniach, ale gdy skończyliście wymieniać uściski, jedynie skinął głową, kłaniając się w pas.
- Natychmiast wyruszam, aby powiadomić mojego pana o naszych dzisiejszych ustaleniach. Gdyby Imperator był tu z nami, to zapewne powiedziałby, że życzy Wam powodzenia i ufa, że nie upadniecie zbyt szybko. - powiedział, przy końcu zdania uśmiechając się szeroko, aby złagodzić wydźwięk zdania, a wręcz przekazać Ci, że to żart. Tak czy siak, wyszedł, a Tobie pozostało namyślić się nad tą rozmową albo od razu wezwać drugiego posła, Orka z Hordy.

Avatar Bilolus1
Baron
Baron człowiekiem długiej myśli nie był, zaraz zakrzyknął

- Daejcie mi go tutaj!- do kogokolwiek kto pilnował jego drzwi, a żegnając swojego posła także uśmiechnął się, aby nie wisiała żadna ciężka atmosfera, Baron ponownie oparł się o jakiś mebel i wyczekiwał nadejścia przedstawiciela Hordy-.

Hades

A w środku, jak w Krasnoludzkiej karczmie! Na środku pomieszczenia stał ogromny rożen z którego unosił się przemiły zapach, kilka krasnoludzkich kobiet roznosiło napoje a stali bywalcy pili kufel za kuflem, atmosfera tu - w porównaniu do miejskiej była leciutka, gdy wszedłeś do środka grupa gości ścięła cię wzrokiem, ale nie na długo - zaraz wracając do swoich spraw, jedyną ludzką postacią, wydawałoby się był wielki ludzki mężczyzna owinięty płaszczem, a przy nim..? Młoda dziewczyna, która wciąż go o coś zagadywała. A gdzie bar? Tuż przed tobą, a za nim z szerokim uśmiechem wydawał kufel za kuflem gruby krasnolud o rudej brodzie, gdy cię spostrzegł trochę mu uśmiech spadł, ale wciąż wyglądał zapraszająco..tak to już z krasnoludami..obcych nie lubią.

Avatar Hadesares
Axel
Miałem gdzieś krzywe spojrzenia krasnoludów. Podszedłem do karczmarza.
- Piękna karczma. Możnaby wynająć jakiś pokój?

Avatar Bilolus1
- Ano pewnie panie człek, dla ciebie będzie niecały orkobójca i pół.- zagadał Krasnolud, skiwając na ciebie głową, pewnie chodziło mu o któryś pieniądz..tylko teraz który?-.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jam jest Karrigh. - powiedział Ork, prostując się dumnie na konkretne dwa metry wzrostu, dalece przewyższając Cię i mając spore problemy o nie uderzenie w sufit głową. Miałeś do czynienia już z wieloma emisariuszami Hordy, takimi jak jej dwaj wodzowie, Bor-Ghul i Qurag, lub ich prawa ręka, Gotai zwany Furią Północy. Jednakże ten Ork nie przypominał żadnego z nich, sprawiał wrażenie dzikusa wyciągniętego wprost z rodzimego stepu swojego Księstwa, acz choć podobnie miała się sprawa ze wspomnianą już Furią Północy, to ten zdawał się jakoś ucywilizowany, nie to co Karrigh.
- Wodzowie Hordy, Qurag i Bor-Ghul wysłali mnie tu z misją. - przemówił ponownie, pochylając głowę, aby z Tobą porozmawiać. - Niedaleko granicy czeka moje plemię, dwa tysiące Orków takich jak, jeźdźców Wargów, gotowych wesprzeć Krasnoludy w ich wojnie. Wodzowie mówili, że pora zapomnieć o dawnych krzywdach i razem budować nową przyszłość.

Avatar Bilolus1
- Witaj Karrigh, a ja zgadzam się z wodzami Hordy - którzy byli mi dotąd przyjaciółmi, wasze wsparcie będzie przywitane alkoholem, i wojną - którą zwyciężymy!- zagadał zawadiacko, szczerząc zębiska do Orka, Baron czuł się przy Orkach wolniej, jak przy swej dawnej kompani -. Ten wpie**ol tak im pójdzie w pięty że ich wnuki będą miały obtarcia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ork również się uśmiechnął, ukazując sporych rozmiarów kły wyrastające z dolnej szczęki. Rzeczywiście był prostym Orkiem, dla którego to, co oferowałeś, czyli wojna i alkohol były od dziecka sensem życia, zaś on sam pewnie motywował swoje decyzje również obietnicą łupów, państwo Drowów było w końcu bogate, oraz niezwykle urodziwych niewolnic. Nie zapominajmy też o honorze wojownika, którego bronił, stawiając się z rozkazów Wodzów Hordy na Twoje wezwanie.
- Moi jeźdźcy nie lubią gór. - powiedział, a na twarz wróciła mu zwyczajowa mina, pewnie dlatego, że zaczął przypominać sobie, o czym powiadomili go jego przełożeni. - Wargi też. Tu Wam nie pomożemy. Zaatakujemy Drowy na ich ziemiach, u Goblinów, tam się najlepiej sprawdzimy. Albo wyrżniemy to, co zlezie z gór. Moi Wodzowie mają też dla Ciebie warunki, Krasnoludzie.

Avatar Hadesares
//tak tylko się upewniam, że bilobus nie zapomniał o mojej postaci//

Avatar Bilolus1
- Mow zatem, cóż to za warunki.- odparł Baron, krzyżując ręce na piersi, w oczekiwaniu na to co planują dla niego Orkowie-. Walczcie i u nich panowie, swoją drogą - byle mi te elfy nie próbowały wchodzić na podwórko.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Bilolus1 pisze:
- Ano pewnie panie człek, dla ciebie będzie niecały orkobójca i pół.- zagadał Krasnolud, skiwając na ciebie głową, pewnie chodziło mu o któryś pieniądz..tylko teraz który?-.

//Nie zapomniał, to tylko Ty nie zauważyłeś posta.//
- Już wlazły. - mruknął Ork, znowu ukazując swoje kły. - Horda, w zamian za pomoc w wojnie z Drowami, chce broni z krasnoludzkich kuźni, swobodnego przemarszu przez ziemie Twojego królestwa i możliwości schronienia się w nim. Sami zadbamy o dyscyplinę, żeby nie wyrządzić żadnych większych krzywd.
Choć pozornie warunki nie były zbyt ciężkiego do zaakceptowania, to zrozumiałeś, że odbiją się echem w przyszłości, bo jeśli Horda ostatecznie wchłonie obecne Księstwo Orków, to jego wojownicy będą mogli spokojnie przemaszerować przez Twoje ziemie, skąd mają najkrótszą drogę do ziem nie tylko Cesarstwa, ale i Elfów czy dawnego Księstwa Hobbitów.

Avatar Bilolus1
Jako że jego sytuacja polityczna, stosunki z Cesarzem oraz..no cóż, naganne imię na świecie, niezbyt przerażała go wizja jeszcze większego dyplomatycznego bajzlu - i tak w dyplomacji niewiele miał do stracenia.

- Słuchaj Karrigh, jestem w stanie na to wszystko przystać - ale broni wiecznie po darmości dawać nie moge, eh..na czas wojny otrzymacie sprzęt, później po dużej zniżce, zaś jeśli idzie o przemarsz, tak długo jak me wiochy i miasta są nietknięte, tak długo Ork będzie gościem w mym kraju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ork wyciągnął do Ciebie dłoń, wyraźnie ukontentowany zgodą na postulaty wodzów Hordy, a gdy ją uścisnąłeś, natychmiast pochwycił Cię w typowo niedźwiedzim uścisku, jak na tak rosłego Orka przystało. Po tym pokazie jedynie zaśmiał się serdecznie i odszedł, aby jak najszybciej przekazać nowiny swoim pobratymcom.

Avatar Bilolus1
Zadowolony z tej wymiany przeciągnął się aż kości postrzelały, po czym wyszedł przed swój pokój samemu - uprzednio przywdziewając cały swój sprzęt, wraz z tarczą i włócznią. Następnie ruszył rozejrzeć się za swoim marszałkiem..trzeba było przecież ruszać na wojnę, a czas mijał.

Avatar Hadesares
//aaaa czekam na odpis bilobusie//

Avatar Hadesares
//ten z 8 kwietnia z godziny 21:47?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ten, który specjalnie Ci zacytowałem, do ch*ja wafla.//
Natknąłeś się na niego na korytarzu, najwidoczniej też szedł na spotkanie z Tobą, acz zajęcie się wszystkimi rozkazami, edyktami i innymi papierzyskami zajęło mu zbyt wiele czasu, więc go uprzedziłeś.
- Panie? - zagadnął Thane, czekając na jakieś konkretne rozkazy.

Avatar Hadesares
//dzięki, czytałem ten odpis ale coś mi nie pasował do fabuły. Z resztą wciąż mi nie pasuje//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku