Konto usunięte
To rzeczy pakuję do kufra i idę spać.
Właściciel
Pijacka hulanka na dole co prawda nie ułatwiała tego, ale w końcu zasnąłeś, budząc się wczesnym rankiem następnego dnia.
Konto usunięte
Pakuję się. Jak tam zapasy?
Właściciel
Wystarczą na dzień, góra dwa, więc słabo. Choć to karczma, tutaj możesz się łatwo zaopatrzyć.
Właściciel
- Można tak powiedzieć. - odrzekł mętnie, mierząc Cię wzrokiem. - A Ty to kto...?
Konto usunięte
- Jam jest Baron Bogumyr Napefnoniegrasnolut, władca Warmuda z krwi przodków, aż do teraz. Górscy orkowie zdobyli moją osadę szturmem, przyszedłem doprowadzić do pogromu tych dzikusów i odzyskać co moje.
Konto usunięte
Podszedł do barmana i zapytał
- Po ile udko kurczaka i woda na wynos?
Właściciel
Kebab:
- Woda za darmo, dej mnie no bukłak, to napełnię. A za kurczaka to pięć złotników.
Czerwony:
- Jak widzę jest to dłuższa sprawa, więc proszę tędy. - powiedział, wskazując drogę do jakiegoś pomieszczenia, zapewne gabinetu, gdzie też sam ruszył.
Konto usunięte
Baron ruszył za przydupasem.
- Jeśli mi nie pomożecie to sam odzyskam Warmugę! Choćbym miał zginąć!
Konto usunięte
Dał mu bukłak i pińć złotych.
Właściciel
Kebab:
Krzyknął do kuchni coś o kurczaku, sam zaś zajął się uzupełnianiem bukłaka. Gdy już to zrobił, podał Ci go, a że kurczaka jeszcze nie było, to zagadnął:
- To już pan wyjeżdżasz, tak?
Czerwony:
Przemilczał tę uwagę i dopiero, gdy wmaszerowaliście do jego eleganckiego gabinetu zajął miejsce, Tobie wskazał podobne naprzeciw siebie i zaplótł dłonie w piramidkę.
- Oczywiście, że pomożemy. - zastrzegł od razu. - Lecz potrzeba mi więcej konkretów, obecna sytuacja polityczna jest na tyle napięta, że wydzielenie większych oddziałów wojska może być kłopotliwe.
Konto usunięte
- Przeklęci górscy orkowie! - unosił się baron. - Od dawien dawna moi przodkowie toczyli z nimi zażarte potyczyki, napadali na karawany i szturmowali Warmugę. Za każdym razem rozbijali łby o Wieczną Bramę lub uciekali nakarmieni bełtami. Jednak tym razem to nie była już tylko banda górskich orków, mieli cyklopy i ogry i na przodków wie co jeszcze. Szturmowali bramę powoli, acz postępowo, widać, że byli zorganizowani. Wreszcie się przebili, wtedy stanąłem do obrony. Potem przodkowie mi świadkiem, ogłuszył mnie jeden z moich gwardzistów i przywlekł tutaj wbrew mojej woli.
Konto usunięte
- To zależy. A działo się tu coś ciekawego?
Właściciel
Kebab:
- No, dorobić sobie można na różnych zleceniach i misjach, a tak poz tym to niedługo zawitają tu tacy jedni, co będą sprzedawać różne rzeczy...
Czerwony:
- Doskonale rozumiem pańskie wzburzenie oraz postępek gwardzisty, a także potępiam działania tych barbarzyńców. Mimo to potrzeba mi więcej informacji, a mianowicie chodzi o szacunkową liczbę Orków, Cyklopów i Ogrów oraz czy może dysponowali czymś więcej lub mieli jakieś symbole? Na przykład... Hordy?
Konto usunięte
- Jedni mieli czerwone orkowe czaszki jako sztandar, a drudzy jakieś bohomazy. - Baron zacisnął brwi i spróbował sobie przypomnieć szczegóły. - Jak ich zobaczyłem pierwszego dnia było nie wiem z cztery cyklopy, ale w oblężeniu brały udział tylko dwa, nie wiem co się stało z resztą. Orków było od zajebu, a jeszcze więcej goblinów, gdy cyklopi targali wielki taran do Wiecznej Bramy zawsze się zbierali wokół niego. W pierwszym dniu użyli kilku mniejszych machin katapult i balist, problem był jeden, nie mieli zbytnio gdzie strzelać. Warmuga to górska osada, wewnątrz Góry Przodków, chroniona Wieczną Bramą przed zagrożeniem zewnętrznym, aż do tej pory. - Baron usiadł na miejscu, wcześniej tego nie zrobił przez wzgląd na powagę sytuacji. - Ogrów mieli z ponad dziesięć, widziałem ich tylko pierwszego i ostatniego, kiedy brama upadła. Dwa-trzy trolle może było więcej do tego jedna magiczka.
Konto usunięte
- Ciekawe. A przyjmują skóry?
Właściciel
Kebab:
- Pewnie tak, muszą sobie z czegoś szyć ubrania, bo żyją gdzieś w górach.
Czerwony:
Mniej więcej tyle, ile trwała Twoja przemowa, rudobrody Krasnolud milczał.
- Bez dwóch zdań to wymaga naszej interwencji... Niezwłocznie poślemy odpowiednie siły pod dowództwem jednego z naszych oficerów, aby uporali się z tym problemem, wybili Orków i zwrócili Warmugę jego prawowitemu właścicielowi. Czy coś jeszcze?
Konto usunięte
- Mam w dupie waszego oficera, sam mogę poprowadzić armię.
Konto usunięte
- A taką skórę zaakceptują czy wyrzucą do kominka? - Zapytał, pokazując mu skórę szczuropodobnego zwierza.
Właściciel
Kebab:
- Wątpię, żebyś dowodził Magami, a dopiero tymi wszystkimi specjalnymi oddziałami, które ruszą, żeby skończyć walkę jak najszybciej. - wyjaśnił z tajemniczym uśmiechem i błyskiem w oku. - A tymczasem spotkanie uważam za zakończone, chyba że ma pan coś do dodania. Wojska zbiorą się i będą czekać tutaj dziś wieczorem, ruszycie jutro nad rankiem.
Kebab:
- Trochę to małe, za wiele nie dostaniesz, ale na buty lub rękawice im się nada, więc pewnie tak.
Konto usunięte
//Kebab dostał dwa odpisy
- Nikt nie wie o Warmudze tyle co ja, skoro orkowie byli na tyle sprytni, żeby ją zdobyć, nie będą na tyle głupi, aby ją stracić i wykorzystają osadę przeciwko wam. - skończył Bogumir, wyszedł i powrócił do swoich gwardzistów.
Konto usunięte
- Rozumiem. To kiedy przybędą ci kupcy?
Właściciel
//Akurat wtedy za mną chodził, okej?//
Kebab:
- Pewnie dziś albo jutro, ale najpewniej dziś.
Czerwony:
Zabijali czas grając w kości i chlejąc uratowany z Warmugi bimber, a gdy tylko pojawiłeś się an horyzoncie, natychmiast wyprężyli się na baczność, chwycili za broń i w inne sposoby udawali, że wszystko ogarnęli.
Konto usunięte
- Zgaduję że przybędą wieczorem. To za ile będzie to udko?
Konto usunięte
- Sprawa ma się w prosty sposób. Organizujemy najemników i dołączamy jutro do wyprawy piździowatego oficera, który nie ma żadnego pojęcia o Warmudze. Niech któryś z was mi powie ile kosztuje średnio najemnik.
Właściciel
Kebab:
Podrapał się po głowie.
- Przecież żeś już zapłacił za kuraka, to co? Chcesz jeszcze jednego?
Czerwony:
- Przecie, ku*wa, najemnicy to nie miecze. - mruknął jeden.
- Głupiś! - wrzasnął drugi. - Z nimi to właśnie tak jak z mieczami: Im lepszy, tym droższy.
Konto usunięte
- Morda, wyście mnie w to wciągnęli. Nie będę spoglądał jak odbija moją osadę i zgarnia chwałę, a ja w tym czasie siedzę na dupie. Jak będzie trzeba zadłużę się na resztę życia u lichwiarzy...
Konto usunięte
- Mój błąd. Chciałem zapytać kiedy będzie ten kurczak.
Właściciel
Czerwony:
- Ło panie, nie, lepiej nie.
- Gildia Lichwiarska to są najgorsze ch*je na tym świecie, mnie raz tak orżnęli, że musiałem rok w kuźni zapi***alać, a żem tylko kasę na piwerko pożyczył.
- A mnie to, ch*je jedne, wywieźli brata gdzieś na galery, to dziś go nie spotkałem... Jak któregoś kiedyś zobaczę, to mu topór po same zęby wbiję!
Kebab:
Wzruszył ramionami i skierował się do kuchni, po chwili wracając z Twoim jeszcze ciepłym i pachnącym zamówieniem.
Konto usunięte
Zaczął jeść to ciepłe i pachnące danie.
Właściciel
Z racji tego, że wczorajsze szczurocoś nie było zbyt syte oraz przez wcześniejsze eskapady, w tym wędrówkę po górach i ucieczkę przed bandytami, byłeś dość głodny, to dość szybko z apetycznego ptaka pozostały tylko kosteczki.
Konto usunięte
Wstał i oznajmił odchodząc.
- Idę się napić muszę to przemyśleć.
Konto usunięte
Schował kosteczki do kieszeni i wyszedł z karczmy. Jeśli nic go nie zatrzymało to porozglądał się po okolicy.
Właściciel
Czerwony:
Oni oczywiście ruszyli z Tobą, choć mniej żeby myśleć, a bardziej żeby pić.
Kebab:
Nic się nie zmieniło, choć dzięki temu, że jest dzień, a Ty zawitałeś tu wieczorem, mogłeś dokładniej przyjrzeć się osadzie: Poza karczmą było tu wiele kamiennych, oczywiście krasnoludzkich chat, kuźnia, szyb małej kopalni, choć ciężko stwierdzić, czy używanej, oraz duży budynek będący pewnie jakimś magazynem lub coś w tym guście.
Konto usunięte
Jest jakaś tablica ogłoszeń? Jak nie ma to do kuźni.
Właściciel
Nie ma, raczej jej funkcję pełni karczma, lecz do kuźni trafiłeś. Kowal miał akurat przerwę, gdyż zajmował się jedzeniem posiłku wraz z pomagierem, dzięki czemu raczej unikniesz zdzielenia młotem w łeb, jak byłoby, gdybyś zaskoczył go podczas pracy.
Właściciel
Owszem, choć na razie bardziej interesowało ich jedzenie niż Ty sam.
Konto usunięte
Czyli nic tu nie zabiorę. Jak tam magazyn?
Właściciel
W mieście? Owszem. W kuźni? Nie.
Konto usunięte
Chodziło mi o ten duży budynek w tej osadzie.
Właściciel
//Zamiast "Jak" przeczytałem "Jest," mój błąd.//
No cóż, duży, zbudowany tak, jak inne budynki w osadzie i strzeżony przez trójkę wartowników uzbrojonych w proste włócznie, tarcze i topory u pasa, do tego posiadających też hełmy z osłoną nosa i proste kolczugi. Jednakże z racji panującego tu spokoju, bardziej zajęci byli kartami i gąsiorkiem wódki, przez co tylko jeden obserwował okolicę.
Konto usunięte
Da się niepostrzeżemie zakraść z boku? Jak nie to pójdę między domy i zapozoruję magią dymu pożar.
Właściciel
Jest to dość duży budynek, więc tak, acz problemem może być fakt, że magazyn ma tylko jedno wejście, które strzeże trójka strażników.
Konto usunięte
Podszedł od boku i oparł się o prawą scianę magazynu.
Konto usunięte
//Powrót smoka//
Bogumyr wkroczył do najbliższej karczmy niczym zdobywca i usiadł do jednego ze stolików.
Właściciel
Czerwony:
//Skubaniec.//
Chyba akurat wszyscy byli w robocie albo to jakaś mniej lubiana karczma, bo nie tylko Ty znalazłeś sobie miejsce, ale i wszyscy Twoi pozostali wojowie.
- Co podać? - zwrócił się do Ciebie karczmarz, prawidłowo uznając Cię za wodza tej grupki.
Kebab:
Nie widzieli Cię ze swoje wartowniczej pozycji lub olali sprawę, więc nie jesteś przez nich niepokojony.
Konto usunięte
- Dla każdego piwo i danie dnia, jeśli macie tu coś takiego, a jak nie to przynieście całego świniaka.
Konto usunięte
Obserwował uważnie otoczenie, czekając na moment, w którym będzie mógł przedostać się magią cienia niezauważony.