Właściciel
Kebab:
- A od kogo żeś dostał?
Bilo:
Cóż, z grubsza Elfy chciały, żądały wręcz, abyś wsparł ich wojnie z Drowami i Stalowymi oraz zaprzestał z nimi umów handlowych i dyplomatycznych. W zamian oferują całe tereny Stalowych oraz tereny na granicy z Mrocznymi Elfami sięgające też dziesięciu kilometrów wgłąb ich państwa.
Konto usunięte
-Od jakiegoś kowala. Zwykła sprzeczka.
- Odrzucamy ofertę spiczastouchych.- stwierdził rzucając list na bok, sięgając po list od Stalowych Ludzi, łamiąc jego pieczęć i rozpoczynając czytanie -.
Właściciel
Kebab:
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Właź. - odparł, odsuwając się i wskazując Ci, żebyś wszedł do środka.
Bilo:
Było to właściwie tylko i wyłącznie zamówienie z określoną ilością broni, pancerzy, machin i innych, niezbędnych na wojnie, elementów wyposażenia armii.
- Prześlij tego sku*wysyna do Żelaznych Kuźni.- stwierdził, tym razem otwierając list Cesarstwa -.
Właściciel
Tam właściwie podano jedynie zgodę Cesarza na spotkanie oraz zaakceptowanie miejsca spotkania. Była również data, już za trzy dni.
- Hmph..wyruszam dzisiaj do Hunder.- stwierdził powstając -. Ogarnij mi jakąś eskortę.
Konto usunięte
Wszedł do środka i zaczał się rozglądać.
Właściciel
Kebab:
W przedpokoju był właściwie tylko wieszak i szafka na buty, oraz płaszcz na wieszaku i nieco butów w szafce.
Bilo:
- Oczywiście, mój królu. Coś jeszcze?
- Jeśli coś ciekawego się będzie działo, chcę od razu o tym wiedzieć..poza tym przekaż wieści do Żelaznych Kuźni że chcę aby wykuto dla mnie pancerz z tego materiału który otrzymujemy od Walona..ponoć tamtejsze piece potrafiły go przetopić.
Konto usunięte
Pokazał krasnoludowi ranę na łydce.
Właściciel
Kebab:
- Nie jestem, ku*wa, ślepy. Nie da się ciąć pacjentów na słuch. No, a teraz dawaj. - powiedział i wyciągnął dłoń. - Dwadzieścia złota z góry, albo będziesz mieć skalpel w dupie, a nie operację.
Bilo:
- Zajmę się tym wraz z listą zamówień dla Imperium Gryfów, panie. - odparł i wstał, skłoniwszy się uprzednio. - A, jeśli mogę pozwolić sobie na śmiałość, czy król ma zamiar ruszyć do Archipelagu Sztormu i na Wyspę Trolli?
- Zaraz po spotkaniu z Cesarzem, sam dojazd do Hunder zajmie mi dzień, rejs natomiast kolejny..a ostatni przeznaczymy na przygotowania do spotkania.
Właściciel
Kebab:
Wziął je i schował do mieszka przy pasie, aby później wskazać Ci dalszą drogę, zapewne w miejsce, gdzie zacznie się zabieg.
Bilo:
- Eskortą i orszakiem zajmę się niezwłocznie, będzie gotowa za maksymalnie godzinę.
- Oczywiście, oczywiście .- stwierdził po czym pożegnawszy się opuścił pomieszczenie i ruszył do swojego pokoju aby przywdziać swoją zbroję, i złapać za topór -.
Właściciel
Bilo:
Wszystko się powiodło, wystarczy wziąć włócznię i ruszyć ku nowej przygodzie.
Kebab:
Była to spora sala operacyjna, w której centrum stało łóżko. Poza nim znajdowały się tu najróżniejsze medykamenty w różnych fiolkach, butlach i butelczynach, zaś narzędzia medyczne ułożono równo na małym stoliku obok łóżka.
Konto usunięte
Położył się na łóżku i czekał na rozpoczęcie operacji.
I tak też zrobił, uniosłszy swą głowę aby spojrzeć przez okno złapał za włócznię - przypiął płaszcz do pleców i ruszył przed budynek.
Właściciel
Kebab:
- Odwróć się no, na brzuchu połóż, przecie miałeś tę ranę w łydce, nie? - usłyszałeś Krasnoluda, który właśnie wkroczył do pomieszczenia w prawie białym fartuchu. Ano prawie, bo był częściowo ubrudzony krwią.
Bilo:
Tam kręciła się wyłącznie straż miejsca, Biała Gwardia i cywile zajęci swoimi sprawami, eskorta i orszak zapewne jeszcze się zbierały.
I teraz zrobił to co kochał najbardziej - ruszył ku swej ulubionej ławeczce, miejscu w którym przesiadywał zawsze przed dokonaniem czegoś wielkiego, był tu kiedy został księciem, kiedy podbił wyspę Żelaznego Młota, kiedy wyczekiwał na swego kowala i kiedy został koronowany na króla..po prostu musiał.
Właściciel
Ławka ta, otoczona niemalże kultem, zawsze pozostawała wolna, Ty zaś znalazłeś tam miły prezent w postaci krasnoludzkiej ćwiartki.
Jego duch aż wręcz zapłakał z radości kiedy przysiadł sobie - przelewając alkohol do manierki która zaczynała już z deka świecić pustkami.
Właściciel
//Jakbym nie lubił Barona to wódkie byłoby zatrute :V//
No i przelałeś ją. Teraz nic tylko napić się, wyciągnąć na ławce i czekać.
I tak też zrobił, wyciągnąwszy się na swojej ławce i popiwszy lekka z manierki.
Właściciel
Kebab:
- Ładnie Cię upie**olili. - powiedział po kilkuminutowych oględzinach. - Kto to w ogóle był?
Bilo:
Błogie chwile trwały i trwały, ale wraz z zebraniem się eskorty, orszaku i innych dupereli muszą się wreszcie skończyć.
Konto usunięte
- Jeśli mu wierzyć na słowo to był kiedyś najemnikiem. I to dobrym.
I tak też powstał pożegnawszy ławkę wzrokiem, ruszył zatem zaraz po swego starego, dobrego kuca którego planował już nawet nazwać, imię jego brzmiać miało Wafelek, i prowadzić Barona ku glorii i chwale.
Gdy stanął na czele kolumny, poprowadził je ku bramą..i dalej, ku Hunder.
Właściciel
Kebab:
- Zajebistym chyba, tak strzelać to tylko żołnierze i miejscy strażnicy potrafią.
Bilo:
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu... Czyli może nawet i dziś.//
Konto usunięte
- Potrafi jeszcze lepiej strzelać. Ale wypił kilka beczek za dużo i dzięki temu mogę chodzić.
Właściciel
- Jakieś zakażenie się wdało? Czy bełt był zatruty?
//Weź mie na hundera odpisz.
Konto usunięte
- Bełt był bez śladów trucizny ale nie wiem czy wdało się zakażenie.
Właściciel
- To teraz leż, nie ruszaj się, nie odzywaj i ogółem daj mi pracować. - wyjaśnił i odszedł na bok, bo jakąś buteleczkę.
Właściciel
Nieco czasu minęło, nim poczułeś na ranie jakąś mokrą i lepką maź, która powoli zasychała, powodując pieczenie.
- Co czujesz? - spytał medyk, odstawiając preparat na swoje miejsce i myjąc dłonie.
Właściciel
- To dobrze. Czyli jest zakażenie. Ale nie ma trucizny. Takie coś to wyleczę bez problemu w godzinkę.
Właściciel
Medyk przystąpił do leczenia, której polegało na naprzemiennym nakładaniu maści, kremów i eliksirów oraz czekaniu. W końcu, po tej mniej więcej godzince, skończył, dając Ci ręką znać, że możesz już wstać.
Konto usunięte
Wstał i rzucił okiem na swoją łydkę.
Konto usunięte
- Dzięki za leczenie. - Rzekł, po czym skierował się do wyjścia.
Właściciel
Rzucił jakieś pożegnanie i wziął się za sprzątnie stołu operacyjnego, Ty zaś bez problemu wyszedłeś z jego domu na ulice.
Konto usunięte
Wyruszył na tyły miasta by zlokalizować drugie wyjście.
Właściciel
Udało Ci się, ale było one, oczywiście pilnowane, lecz nie tak licznie i skrupulatnie jak główne, strażnicy również wydawali się być zmęczeni czy też znudzeni wartą lub patrolami.
Konto usunięte
Ilu jest strażników i jak można przez nich przejść?
Właściciel
Nie da się przejść przez nich, to nie Duchy. Przy samej bramie jest dwóch, do tego dwa trzyosobowe patrole kręcą się w okolicy.