Właściciel
I zniknąłeś za rogiem. Co dalej?
Konto usunięte
Wyruszył w północną część miasta i szukał dobrego miejsca na kradzież.
Właściciel
Tam też znajdował się Ratusz i będący w budowie książ... królewski pałac, a więc straży i wojska od cholery. To dobry pomysł, aby coś tam ukraść?
Konto usunięte
//Dobry jak polskie drogi.// Lepiej nie. Za duże ryzyko. Szukamy dalej.
Właściciel
//Szukamy dalej? Czyli gdzie?//
Konto usunięte
//Czyli dalej wałęsamy się po mieście.//
Właściciel
I zawędrowałeś do rynku w centrum, olbrzymie tłumy bez wątpienia pomogą w dokonaniu kradzieży.
Konto usunięte
Shandor miał prosty plan. Wystarczyło w ciasnym tłumie zerwać sakiewkę i szybko wtopić się z powrotem, oddalając się od okradzionego. Zaczął wypatrywać ofiary.
Właściciel
Prawie każdy Krasnolud miał sakiewkę, większą lub mniejszą.
Konto usunięte
Shandor wybrał krasnoluda z grubym odzieniem i podjął próbę kradzieży.
Właściciel
I zdobyłeś sakiewkę, nikt zdaje się tego nie zauważać.
Konto usunięte
Shandor postanowił dmuchać na zimne i szybko się oddalić od miejsca kradzieży by przeliczyć złoto w sakiewce.
Właściciel
Równo pięćdziesiąt sztuk złocistych krążków.
Konto usunięte
Po przeliczeniu pieniędzy Shandor powtórzył próbę kradzieży na człowieku z małym wąsem.
Właściciel
Ponownie się udało, acz mały wąs dysponował małą sakiewką.
Konto usunięte
//Można zrobić coś w stylu X powtarzał czynność Y do końca Z? Trochę nudno powtarzać to samo co tekst.//
Właściciel
Kebab:
//Ta.//
Bilo:
I wreszcie wróciłeś do swej stolicy, a choć wiele takich powrotów miałeś za sobą, to ten był szczególny, bowiem witany będziesz jako król, a nie książę.
Konto usunięte
Shandor powtarzał kradzież na losowych osobach aż do wieczora. Po uzbieraniu złota na tydzień wyruszył do ratusza aby się porozglądać za czymkolwiek.
Właściciel
No nie poszło mu tak pięknie, bo niby do trzech razy sztuka, ale tutaj niezbyt, bowiem podczas próby kradzieży sakiewki, jej właściciel złapał Cię za rękę, drugą dłonią dobywając topora.
- Chciałeś mnie okraść, szczurze jeden?! - warknął.
Konto usunięte
- Nie. Chciałem zapytać cię gdzie tu mogę kupić kapustę bo tłoczno i towarów nie widać. Mówiłem do ciebie ale nie słyszałeś więc postanowiłem cię szturchnąć. - Odpowiedział Shandor bo serio chciał kupić kilka główek tylko miał zamiar zapytać się kogoś innego.
Właściciel
- Szturchnąć sakiewkę raczej, a nie mnie, złodzieju. - warknął, puszczając Twoją rękę, aby złapać oburącz topór. - No, dawaj buźkę pod ostrze.
Konto usunięte
-Czyli kapusty dzisiaj nie kupię - Rzekł Shandor po czym użył zaklęcia magii dymu i zaczął uciekać.
Właściciel
//Szykuj lepiej sobie nową postać, bo zaraz zabiję Ci tę za to pie**olone GM'owanie samemu sobie.//
Tak też ruszył, ku ratuszowi - miał bardzo ważną rzecz do przekazania Thane.
Właściciel
Kebab:
Zdezorientowany Krasnolud machnął toporem, ale trafił jedynie dym i powietrze. Ty zaś zacząłeś uciekać, za Tobą zaś podniosła się wrzawa i okrzyki:
- Mag pie**olony!
- Łapać złodzieja!
- Straż!
Bilo:
Trafiłeś tam bez przeszkód, samego marszałka zastałeś na parterze, gdy rozmawiał z Dagną.
//Skubany Dagna szybki jest
Zastukawszy w jego ramie aby przykuć uwagę na siebie stwierdził
- Marszałku, chciałbym abyś zorganizował mi spotkanie z Cesarzem.
Właściciel
Odwrócił się do Ciebie.
- Z całym szacunkiem, królu, ale mamy teraz nieco ważniejsze sprawy do omówienia niż spotkanie z Cesarzem. - powiedział stanowczo.
- Cóż to za sprawy Thane ?
Właściciel
- Zacznijmy od tego, że Książę Hobbitów tak się wystraszył Twojej koronacji, panie, że włączył swoje państwo do Cesarstwa, a Cesarstwo rzuciło tam spore siły, które budują fortece i szkolą mieszkańców do walki. Na granicy z Elfami spokój, ale Drowy zaczynają się tam kręcić, kazałem wzmocnić patrole. Poza tym niektórzy zaczynają nawoływać do otwartej wojny z Cesarstwem.
- Nie czas jeszcze na wojnę z Cesarstwem, nie jesteśmy wrogiem ludzkości dopóty ta czegoś nie spróbuje - dlatego tez chcę spotkać się z jej władcą aby omówić..wszystko. Poza tym, jeśli trzeba mogę wygłosić kolejne przemówienie - tym razem aby uspokoić nasz lud..poza tym, skarbnik wrócił ze swej wyprawy ?
Właściciel
- A co z Drowami i Elfami? Posłać tam tylko wzmocnione patrole i czekać na ich ruch?
- Wierzę że nasza granica jest chroniona przez potężne pasmo górskie..ale wyślij proszę delegacje, do dwóch stron konfliktu. Chcę wiedzieć co otrzymam w zamian za wsparcie którejś z nich.
Właściciel
Skinął głową.
- W takim razie wyślę trzy poselstwa, po jednym do Elfów, Drowów i Cesarstwa.
- Z Cesarzem będę chciał się spotkać osobiście, poza tym. Nasz minister który zajmować się miał podatkami i tak dalej..wrócił ?
Konto usunięte
Skręcił do uliczek szukając dobrego budynku do użycia magii cienia i przeniesienia się na dach.
Właściciel
Bilo:
- Wrócił, panie. Przebywa obecnie w Ratuszu, z burmistrzem.
Kebab:
W owej uliczce żaden budynek nie różnił się od drugiego, więc każdy jest dobry.
- Tam spie**olił! - usłyszałeś zachrypnięty okrzyk, po którym dołączyło do niego stukanie obitych metalem butów krasnoludzkiej straży miejskiej.
Konto usunięte
Shandor użył magii cienia aby przenieść się poza uliczkę i rynek i jeśli był bezpieczny to pobiegł do najbliższego krawca.
- Kiedy ty zajmujesz się delegacjami, i kiedy one wyruszają ja zajmę się kilkoma sprawami.- stwierdził, skinął głową na pożegnanie i..ruszył do swojego kowala -.
Właściciel
Bilo:
No niekoniecznie, bowiem tam, gdzie była niegdyś kuźnia był obecnie... dymiący, oczerniały krater...
Kebab:
//Oni Cię jeszcze w ogóle nie widzą, a ja nie wiem, jak chcesz skręcić w lewo, bo to ślepy zaułek.//
Właściciel
//Poza uliczkę? Czyli gdzie? I ten, ja nie zabroniłem Ci teleportacji do sąsiedniego domu lub budynku.//
Konto usunięte
//Gdybym teleportował się w dom to byłbym w dupie bo domy przeszukają a to ciasna ślepa uliczka. Jak przeniosę się poza nią to zyskam na czasie. Poza uliczkę czyli gdzieś obok niej.//
Właściciel
Transportowałeś się dobre dziesięć metrów dalej, widzisz trójkę strażników powoli wchodzących do uliczki.
Konto usunięte
Ostrożnie wycofuje się w przeciwną stronę.
Właściciel
- Tam jest! - krzyknął nagle jeden ze strażników, a bełt z kuszy świsnął około trzech metrów obok Twojej głowy, wbijając się w drewniane drzwi pobliskiej karczmy. Cóż, fakt, że nie jesteś Krasnoludem, zdecydowanie utrudnia ukrycie się w tłumie.
Konto usunięte
Teleportował się na dach i dalej uciekał zygzakiem mając nadzieję ze strażnicy się go nie trafią.
- Najwyższy, najświętszy, ku*wa Durinie. Co tu się do jasnej pi**y odje**ło ?!.- zakrzyknął licząc że przywoła tym jakichś Strażników, samemu wskakując do owego krateru, szukając czegokolwiek.
Właściciel
Kebab:
Jak na złość, strażnicy dysponowali tylko jedną kuszę na trzech, więc nim tamten ją przeładował lub nim jeden z piechurów Cię dognał, byłeś już daleko, biegając po dachach i skacząc między nimi. Acz ucieczka z miasta jest wskazana, dość łatwo rozpoznać Cię w tłumie.
Bilo:
Nie znalazłeś zupełnie nic, nawet fundamenty poszły się je**ć. Nim zacząłeś rozpaczać i zastanawiać się nad losem tam pracujących, usłyszałeś wesołe pogwizdywanie zza swoich pleców, a gdy się obudziłeś, dostrzegłeś swego nadwornego kowala, który gwizdał i niósł pod pachą wielki krąg żółtego sera.
- Och... Witam, królu. - powiedział nieco zdezorientowany tym spotkaniem.
Konto usunięte
Kiedy odszedł wystarczająco daleko, zagwizdał by przywołać orlicę po czym zaczął się rozglądać za krawcem i karczmą.