Właściciel
- Pie**olenie, tam nie żadnych skarbów, tylko skały i sępy. - powiedział jeden Krasnolud.
W odpowiedzi nie mógł wykrztusić choćby słowa, więc jedynie wykonał głęboki ukłon.
Strażnik
Znait natychmiast teleportował się do niego, nisko wykrzywiając swe plecy aby spojrzeć mu w oczy.
- Wiele tysiącleci temu widziałem jak góry powstawały, widziałem jak bogowie umieszczali potężne artefakty i nieskończone bogactwa na ich szczytach. To Góra Mroku otrzymała najpotężniejsze z nich.
Baron
Gorin zbliżywszy się do niego poklepał jego ramię po czym spojrzał na Thane ponownie.
- A teraz pójdę do tego sku*wysyna kowala bo dla niego też mam wieści.
Właściciel
Cofnął się o kilka kroków, lecz nie stracił prawie nic z pewności siebie.
- Ta? To na przykład co tam można znaleźć?
- Jest on w swojej kuźni, panie.
Strażnik
- Młot Durina, ten sam którym wykuł góry za czasów tak pradawnych. Moc tego artefaktu jest wielka, a jest on jedynie jednym z kilku, które wyczekują na szczycie.- stwierdził ponownie teleportując się na środek karczmy -. Znaleźć tam też można wiele magicznych pierścieni oraz mikstur które potrafią zagwarantować nieśmiertelność.
Baron
Gorin skinął jedynie głową i ruszył ku owej kuźni, gdy znalazł się w środku rozejrzał się po wnętrzu.
Właściciel
- To brzmi zbyt pięknie... - mruknął do siebie ten sam brodacz. - Gdzie haczyk?
- I skoro jesteś tak potężny to czemu nie zagarniesz ich dla siebie? Na co Ci Krasnoludy do pomocy? - dodał inny.
Niestety, nie znalazłeś się nawet w środku, bowiem drzwi były pod strażą i szczelnie zamknięte i choć straż nie stanowiła żadnego problemu to drzwi jednak nim są.
Baron
Książę Krasnoludów wziął do swej ręki włócznie i podrzucił ją zręcznie myśląc nad czymś..po chwili jednak odpuścił sobie i ruszył do owego dyplomaty z którym miał się spotkać.
Strażnik
Haczyk jest w tym że na samym szczycie góry muszę zebrać przedstawicieli dwunastu ras aby odblokować wrota..poza tym przydałaby się pomoc za nimi. I nie zgarnę ich dla siebie bo potrzebny mi tylko jedno z całego skarbca.
Właściciel
Tak więc odszedłeś, straż na pewno powiadomi kowala o Twoim przybyciu. Do jego gabinetu, dzięki wskazówkom innych Krasnoludów, trafiłeś nader szybko.
- A na co zebrać Ci tych przedstawicieli dwunastu ras? Zabijesz ich potem, czy co?
Baron
Tak też zapukał do drzwi i nawet bez zaproszenia wszedł do środka..bo kto Księciu zabroni ?
Strażnik
Jak powiedziałem, ich obecność jest potrzebna aby otworzyć wrota na szczycie. Co dalej ze sobą zrobią mnie już obchodzić nie będzie.
Właściciel
Dyplomata, Krasnolud o popielatej brodzie, czekał już za biurkiem, zapewne uprzedzony zawczasu o Twej wizycie.
- Podejrzana sprawa, nie ma co. - powiedział ten sam Krasnolud.
- Ja pójdę! - wyrwał się nagle inny, prosto z tłumu idąc ku Tobie.
Baron
Tak też wkroczywszy do środka natychmiast ruszył ku biurku
- No to jak panie Dyplomata, ma pan coś ciekawego do powiedzenia ?
Strażnik
- Nareszcie ktoś z jajami !- stwierdził przypatrując się owemu śmiałkowi -.
Właściciel
- A co by Książę chciał wiedzieć? - spytał, kładąc jednocześnie łokcie na stole i układając palce w piramidkę.
Był to typowy Krasnolud, odziany w kolczugę, uzbrojony w topór, z długą brodą i iskrą w oku. Był też dość młody, miał może około trzydziestki.
- Tobie pozwolę wybrać nasze następne miejsce podróży, potrzebujemy chociaż jednego członka z każdej z dwunastu ras.- stwierdził teleportując się do niego -.
- Jak poszły dyskusje na temat wymiany magii run oczywiście i jak ma się ogół spraw.
Właściciel
No i stoicie ramię w ramię, widać, że młody nie może już się doczekać.
- Nasza Gildia Magów powoli zaczyna wznosić się wśród gór, ale nim nie stanie, nie mamy żadnych wolnych adeptów by wysłać ich na wymianę do Szarych, oni zaś nie chcą posyłać swoich Magów bez wymiany z naszej strony. Ogółem relacje między nami są stabilne, handel też jakoś idzie. Ostatnio dostarczono nam więcej tych dziwnych opiłek, kowal pracuje z nimi dzień i noc. Wysłał nam je pan Walon ze swej wyspy.
Baron
- Te opiłki przypadkiem z wysp nie były ?- spytał drapiąc się po brodzie
Strażnik
//Mroczne Elfy też liczą się na górze ?//
A zatem Strażnik postanowił odwiedzić całkiem..niezbyt przyjazne miejsce. Jednak dobre na początek. Teleportował ich do Menzoberanzu.
Właściciel
//Kurde, już sam nie pamiętam ;-; Uznajmy jednak, że są od Szarych, dobra? ._.//
//Masz dać jednego człowieka, Elfa, Mrocznego Elfa, Krasnoluda, Drakonida, Łaka, Styrica, Norda, Orka, Goblina, Wampira i Hobbita.
I zmieniasz temat. Zacznij tam pierwszym postem.//
Właściciel
//Ale Ty jesteś upierdliwy ._.
Masz, edytowałem.//
- Ciekawe co on tam jeszcze kombinuje..nie dość że to wybucha to jeszcze jest ponoć wytrzymalsze od stali, no dobrze. To wszystko co chciałem usłyszeć - ruszam odwiedzić szanownego pana kowala.- stwierdził kierując się ku drzwiom, a potem ponownie pod kuźnie -.
Właściciel
Tym razem straż uprzedziła Twój zamiar i od razu otworzyli przed Tobą drzwi, abyś mógł wejść i nie musiał czekać.
Tak też tak zrobił, od razu wchodząc do środka, rozglądając się za swym kowalem.
Właściciel
Byli tam głównie jego pomocnicy, garść żołnierzy i wielu medyków oraz Magów. On zapewne jest za zamkniętymi drzwiami, na których wisi tabliczka głosząca: "Może je**ąć. Wchodzisz na własną odpowiedzialność."
Tak czy siak ruszył do owych drzwi bez strachu i jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Właściciel
Zauważyłeś, że pomieszczenie podzielone było na dwie części za pomocą grubej szyby. Po jednej stronie było wiele manekinów i tarcz, a po drugiej trzech Magów, kowal, kilku jego pomocników i dwóch żołnierzy. Wszyscy byli pochyleni nad stołem i zawzięcie dyskutowali nad tym, co tam leżało, więc pewnie nawet nie zauważyli Twego pojawienia się, które zamaskowały też dźwięki kuźni, a więc okrzyki, przekleństwa i młoty.
- Romin Signul.- sapnął cicho i podszedł do nich aby przysłuchać się rozmowie nie przerywając im -.
Właściciel
- Panowie, mówię, Wam: To jest, ku*wa, przyszłość, a nie jakieś badziewne kusze. - powiedział kowal.
- Nadal jest niestabilne. - powiedział jeden z Magów, a reszta poparła go kiwnięciami głów.
- A nam brakuje już ochotników. Na dziesięć prób tylko jeden wyszedł cały, sześciu martwych, dwóch rannych i jeden ciężko ranny. - powiedział medyk i pokręcił w zadumie głową. - Nadal to pamiętam... Upie**oliło mu ręce poniżej łokci... Straszny widok. A jego pierwsze słowa po przebudzeniu? Powiedział: Dobijcie mnie.
- Ale gra jest warta świeczki. - upierał się kowal.
- Lepiej zostańmy przy tym, co już mamy i zacznijmy produkcję. - odparł jego pomagier.
-Romin Signul..- szepnął stając przed nimi wszystkimi o ile mógł -. Czy moje przypuszczenia co do ręcznych bombard zaczynają wchodzić w życie ?
Właściciel
Wszyscy zebrani podskoczyli, zaraz sięgając po broń, ale gdy spostrzegli Ciebie, natychmiast odłożyli ją na miejsce.
- No cóż, panie... Tak jakby. - odparł kowal.
- Czy mogę zobaczyć to tak jakby w akcji ?
Właściciel
- Broń jest niestabilna. - powtórzył Mag.
- Jak do tej pory na dziesięć prób udało się raz. - poparł go kowal.
- Mogę zafundować wam wszystko - więc jeśli macie jakieś pomysły walcie teraz.
Właściciel
- Ogółem broń wypaliła za każdym razem i to nie jest problem. - wyjaśnił.
- Ale prawie za każdym razem buchnęła w dłoniach, przed strzałem lub po nim. I to jest problem. - rzekł Mag.
- A jak to to diabelstwo jest ładowane ? Co się z tym robi żeby strzelić ?
Właściciel
- Tak jak w kuszach, ciągnie się za spust, a ładuje się najpierw małe sreberko, potem opiłki, sreberko i jakieś kamienie, żelazo, czy co się tam jeszcze chce. Później potrzeba Maga, żeby to odpalić.
- Moglibyśmy tworzyć kompanie na czele których staliby magowie - dziesiętnicy. Mag odpalałby dziesięciu swoim żołnierzom taką bombardę...a co do łądowania..nie możnaby robić takich małych karnisterków wyładowanych czymś ostrym ? Tak to by może nie miało takich efektów przy wybuchu.
Właściciel
- Można próbować, ale każda taka maszynka zachowuje się jak żywy organizm, choć ciągle pracujemy nad jej ulepszeniem.
- W takim razie zostawię wam już resztę do zabawy, jeśli środki będą potrzebne..wiecie gdzie uderzać.- stwierdziwszy to zaczął powoli opuszczać pomieszczenie - aby udać się do swoich komnat..które jak liczył zostały już odbudowane -.
Właściciel
Komnaty były tam gdzie wcześniej i rzeczywiście, odbudowane je tak, jak wcześniej.
Tak też zrzuciwszy z siebie zbroję ułożył się do snu zabierając ze sobą jedynie toporek i włócznię.
Właściciel
Nie spałeś długo, bo obudziło Cię walenie w drzwi.
- Gorin! Hej, Goooorin! - krzyknął ktoś, z głosu podobny do Walona. - Zgadnij co mam!
- O ku*wa !- podniósł zaraz swoją dupę z łoża zabierając jedynie włócznie i z prędkością szybszą niż można powiedzieć "Lakis" i zobaczyć tego efekt znalazł się przy drzwiach, zaraz także je otwierając -.
Konto usunięte
//"Ale prochu to wam nigdy nie dam" parafrazując Kubę. A może i cytując
//To nie jest proch ! To są opiłki wybuchowego metalu !
Konto usunięte
//Proch miał być dla mojej goblinki jak nią jeszcze grałem. Przynajmniej tak się ugadałem z Kublem//
//Powtarzam, to nie jest proch ! To nie jest proch ! Kuba dotrzymuje obietnic !
Właściciel
//Mówiłem, że nie będzie broni palnej, a jedynie broń oparta na Magii. Inkwizycja już taką ma, Krasnoludy również, choć i tak minie sporo czasu, nim wjedzie do szerokiego użycia.//
A w drzwiach stał oczywiście Walon, a za nim krasnoludzka służba, każdy z beczką piwa.
Z uśmiechem na ustach odsunął się dając im wkroczyć do środka.
Właściciel
I po chwili wtoczono do środka tuzin beczek piwa i nieco kufli, a Walon zasiadł gdzieś, zacierając łapy.
Baron tuż obok niego zabierając jakiś kufel, owym także rozbił górę beczki aby zabrać się za picie.
Właściciel
No i piwo zaczęło się lać strumieniami.
- Wiesz co stary towarzyszu ? Te rządzenie to dość dziwna sprawa..bo przydarzyło mi się praktycznie po całym żywocie.. a jakby o tym pomyśleć to większość w młodości zaczyna. No nie ?