Właściciel
- No ta, ale Tobie przypadło na stare lata.
- Ty..to może chyba czas żebym sobie jakiegoś dziedzica machnął..?
Właściciel
- Nie wiem czy jesteś jeszcze w stanie. - powiedział i zaczął się śmiać.
Też zaśmiał się z lekka
- Zrobię sobie całą gromadę dziedziców po czym kilka bękartów i każdego nazwę Walon, co ty na to ?- stwierdził z uśmieszkiem -.
Właściciel
- Imię mojego pierworodnego zawsze można zmienić, został zresztą miesiąc do narodzin.
Właściciel
- Żartuję, głupi ch*ju. Jestem słowny jak mało kto.
- Asz ty sku*wysyńcu takie żarty sobie stroić .- stwierdził wychylając kolejnego kufla -. Będę musiał tam do ciebie na wyspę wpaść jeszcze..a poza tym jak się Agrogos i Giganci spisują ?
Właściciel
- Dobre mordy, ale piwa chleją więcej niż Krasnoludy. Do tego lubią kąpać się w morzu i budują sobie jakiś zamek. Pod ziemią. Pod ziemią, ku*wa.
Właściciel
- Mówią, że tęsknią za domem i nie będą spać pod gołym niebem. I w sumie dobrze, lepiej tak, jakbym miał budować im domy tak wielkie, żeby się pomieścili. W ogóle mają niezłe zamiłowanie do wędkowania. Z reguły rzucają w ryby włóczniami lub tłuką toporami. A ten Agrogos złapał rekina i to gołymi łapskami. Sku*wiel miał z sześć metrów. W sensie ryba, nie Gigant.
- Aż się miło na sercu się robi kiedy dowiadujesz się o tym że mają takie zamiłowanie do nowej okolicy, szczególnie po tym jak wyrwało się ich niewolnictwa .- tutaj pociągnął z kufla i westchnął po czym dodał -. Jestem zajebistym Księciem.
Właściciel
- Gorin luj, zajebisty ku*wa w ch*j. - odparł Walon, by opróżnić później kufel i nabrać sobie więcej piwa. - A na serio: Z tym dziedzicem to żartowałeś czy mówiłeś na serio?
- No w sumie, nie chcemy żeby po tym jak jakaś zbłądzona strzała mnie wyrwie z naszego ziemskiego padołu w którejś z bitw na tronie zasiadł ktoś pokroju mego poprzednika, no nie.. ?
Właściciel
- Oficjalnie zasiądzie Twój zastępca. A jak zazdrośni brodacze go ubiją i nie wybiorą nowego władcy, to zacznie się wojna domowa. I ch*jnia.
- Od tego żeby to się nie stało mam ciebie i Agrogosa, chwała wam Lordowie Protektorzy !- stwierdził wznosząc kufel ponownie go wypijając -. W ogóle planuję nie długo odje**ć sobie jakąś tam koronację na Króla. Wiesz, dla szpanu i pokazu naszej potęgi.
//Odpisz w Zielonych Klejnotach ;c
Właściciel
- Gdyby Cesarstwo nie było obecnie tak spie**olone jak elfi mężczyźni, to pewnie by się jakoś postawili.
- Ale że ch*ja mogą zrobić, to ch*j im w dupę...zrobię to nawet ku*wancka w tym tygodniu !
Właściciel
- Jeszcze ku*wa powiedz, że zaczniesz podboje na rzecz innych Księstw.
- A ch*j ! Bierzemy tych jak oni...Elfów !- widać było że przez Barona zaczynał już lekko przemawiać alkohol -. Już nawet ich kobiety są bardziej męskie od nich.
Właściciel
- Podróżowałem kiedyś z jednym Elfem. - odparł nostalgicznie Walon. - Ubiłem potwora w ich wsi, to oni pozwolili mi się przespać z jedną z ich dziewczyn. Więc ten Elf mówi do mnie: "Ta ruda jest niezła, serio." A ja na to, że taka jedna blondyna bardziej wpadła mi w oko. On spojrzał, która to, spojrzał na mnie i wiesz co powiedział? Powiedział, że to jego stary. - wyznał Walon i ryknął śmiechem, widać że jemu też udzielił się alkohol.
Baron wybuchnął jeszcze potężniejszym rechotem - pod koniec wręcz kaszląc
- Ja pamiętam, jak kiedyś napadłem karawanę z chłopakami - wtedy to wiesz jeszcze młody zanim posiwiałem i tak nasi rozje**li tych długouchych oprócz jednego. Typ miał gruby pancerz co go osłaniał i nie dość że to to odbijał cios za ciosem. A za nim stał ostatni ocalały - jego pan, jakiś taki elfi chudzielec - obszczymurek wyzywał nas, nasze kobiety i ogólnie cały krasnoludzki lud no nie ? Aż w końcu jak mnie nie wku*wił, jak nie zaje**łem temu jego strażnikowi a temu spada hełm i co widzę ? Ku*wa kobita go broniła, je**na walczyła lepiej jak sporo starych weteranów co znałem. Tym ciosem ją unieruchomiłem i dorwaliśmy się w końcu do tego odważnego gnojka - skończył bez jajec i ze swoimi włosami przyszytymi do twarzy żeby miał nową brodę. I wydawałoby się że to już koniec tej historii no nie ? A tu taki wał, spotkałem gnojka kilka miesięcy później w jakiej tawernie bo był tam bardem, oprócz tego że miał piękny głos po naszych operacjach to zaskoczyła mnie jedna rzecz. Znowu ta dziewucha z nim była i wiesz co ? Ja ci powiem że ona ku*wa chciała się znowu ze mną za niego napi**dalać..ja jej tłumaczę że nie po zemstę tutaj a tylko wypić, no i tak wypiliśmy, wypiliśmy po czym wiesz gdzie się ku*wa obudziłem ? Pomiędzy nią a tym bez jajec i skarbu rodowego. Nie wiem co zaszło tamtej nocy ale cholera liczę że tego elfa nie ruszyłem.
Właściciel
Walon może i nic nie powiedział, ale trwający kilka minut głośny śmiech wystarczył za jakąkolwiek inną odpowiedź.
- Tak w ogóle jak ci tam idzie w twoim Hrabstwie ? Miasto się rozrasta ?
Właściciel
- Jak nie ma już Orków to się rozrasta, pracują drwale, tartaki, kopalnie i tym podobne.
- Ładno, ładno. A co z tym starym zamczyskiem ?
Właściciel
- Zburzone, wolę mieć spokój i ruiny niż gotowe legowisko dla tego poje**, jakby miał wrócić.
Kiwnął głową kilka razy po czym zaśmiał się
- Widziałeś ty go w ogóle ? Je**ny na smoku mi uciekł..
Właściciel
- Widziałem... A czemu go nie upie**oliliście jak uciekał?
- Szczeliłem w niego piorunem z lakisa, takim nawet mocnym a ten go złapał, zła-ku*wa-pał. Czaisz to ?
Właściciel
- No właśnie nie... To tak się w ogóle da?
- Jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś nawet po tym ustał na nogach. A co dopiero złapał..skubaniec był dziwny..
Właściciel
- A bałeś Ty się go w ogóle?
- A co ty, jestem przecież niepokonanym Księciem, prawie Królem najbardziej upartej i nieustraszonej rasy.
Właściciel
- Nie pie**ol, widać, że kłamiesz.
- Ale serio, jego to nie. Byłem bardziej wku*wiony i zidziwiony.
Właściciel
Nie mając dalszych pytań czy czegoś w tym guście wziął się po prostu za opróżnianie jednego kufla po drugim.
On także tak robił raczej nie przerywając ciszy - popadł nawet w lekkim zamysł i dopiero po dłuższej chwili odparł
- Wiesz kiedy się bałem ?
//Miasto Cassus.
//Te gdzie miło przy bramie witają//
- Jak w tej jaskini przed pająkami spi***alaliśmy, o mało się posrałem jak jeden wciągnął mój topór.
Właściciel
- No, to były twarde sztuki.
- Skąd on je wytrzasnął ? Nawet te Gobliny podziemne takich nie miały..
- Doobrze nam się to życie ułożyło..- westchnął lekko z ciężka -.
Właściciel
- Szczerze? Byłem pewien, że zginę podczas jakiejś misji jak prawdziwy najemnior i nawet nie śniłem o czymś takim.
- Ja spodziewałem się że ktoś po prostu najedzie mój fort aby w końcu pozbyć się uciążliwego problemu..
Właściciel
- No i widzisz jakie to koleje losu porąbane? - powiedział i dopił piwo. - Kurna, późno już, ja mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Tak więc do jutra. - powiedział i wyszedł, zostawiając Cię samego. No, nie do końca samego, bo jako prawdziwy Krasnolud mogłeś uznać za nader wartościowe towarzystwo te beczki piwa, które zostawił Ci Walon.
Uśmiechnąwszy się pod nosem natychmiast zabrał się za picie kolejnych beczułek - w końcu przecież nie można ich tak zostawić aby stały same sobie.
Właściciel
Udało Ci się opróżnić wszystkie, choć teraz czujesz się tak senny, że jedynym o czym możesz myśleć jest właśnie sen...
Konto usunięte
Shandor nigdy nie widział świata na oczy przez co szwendał się w różnych miejscach aż w końcu dotarł do Axer. Nie wiedząc co zrobić, postanowił przejrzeć tablicę ogłoszeń mając nadzieję na jakąś łatwą robotę.