-No to gramy cicho, aż nas nie zobaczą, wtedy już na całego zaczynamy.- Powiedział, po czym udał się w okolice jaskini chowając się za ścianą, spróbował wyjrzeć i może kogoś zobaczyć w środku.
Właściciel
Nikogo nie było. Jaskinia była duża, a tutaj dolatywała jedynie nikła łuna ognisk i ciche rozmowy i śmiechy rabusiów.
-To teraz znaleźć tylko tych głupków, przy łucie szczęścia będą wszyscy w jednym miejscu.
Właściciel
- A wtedy pójdzie gładko. - dodał Rock.
-Iście szokująco.- Dodał lekko rechocząc, po czym wszedł wleciał ostrożnie do jaskini, by nie robić hałasu krokami.
Właściciel
No więc nie robiłeś hałasu, ale idące za Tobą Krasnoludy nie były raczej do skradania stworzone.
Postarał się nasłuchiwać odgłosów, które miałyby jednoznacznie świadczyć o pozycji przeciwnika, a następnie mniej więcej w owym kierunku zacząłby zmierzać.
Właściciel
Było to aż za łatwe, bo miałeś tylko jeden, rzadko skręcający, korytarz. Trafiłeś co prawda an kilka odnóg, ale były małe i było tam cicho oraz ciemno, więc mało prawdopodobne by ktoś się tam chował.
Starał się zatem dalej lecieć owym korytarzem w międzyczasie starając się też o unikanie kontaktu z przeciwnikiem.
Właściciel
O to również było łatwo, bo przeciwników, póki co oczywiście, brak.
Jednak trzeba było ich znaleźć, dlatego też kierował się ku skupisku przeciwników uważając wciąż, by nie zostać nakrytym.
Właściciel
Zobaczyłeś wreszcie dwóch Krasnoludów na straży. Za zakrętem, którego pilnują, muszą być biesiadujący rabusie.
Wystrzelił zatem w ich stronę wcześniej przygotowanymi metalowymi odłamkami celując konkretnie prosto między oczy przeciwnika.
Właściciel
Oczywiście padli martwi, ale wywołali spory hałas, z racji posiadania pancerzy i broni, która uderzyła o podłogę.
-Maskarada się kończy, bądźcie gotowi.- Rzekł tworząc w dłoniach dwa pioruny kuliste, a dookoła swojego ciała spore metalowe odłamki, które miały wokół niego krążyć i przyjmować różnorakie ataki.
Właściciel
Ataków brak, bo chyba nikt nie usłyszał, ani nie zauważył, upadku straży.
Mogą też siedzieć w jednym miejscu i czekać, aż ktoś wejdzie w pułapkę. No, ale trzeba było to sprawdzić, a więc udał się przed zakręt i lekko wychylił swoją głowę, by zobaczyć czy rzeczywiście się ktoś tam skrył.
Właściciel
Bandyci, w przeważającej liczbie były Krasnoludy, ale widziałeś też Elfy, ludzi, Gobliny i Orków. Nikt Cię nie zauważył, gdyż byli zajęci jedzeniem, piciem, rozmową, śpiewaniem, słuchaniem muzyki i tym podobnymi rozrywkami.
-Zacznijmy przedstawienie.- Postanowił wyjść zza rogu pokazując się w pełnej okazałości, a następnie podniósł swoje ręce do przodu, w ich stronę. Z elektrycznych kul, które miał w ręce zaczęły być wystrzeliwane błyskawice, które po kontakcie z pierwszym celem miały się przenosić na kolejny cel, a i tak wystrzelonych na początku błyskawic było, aż osiem. Starał się tak samo zasłaniać metalowymi odłamkami krążącymi wokół niego.
Właściciel
Z około czterech dziesiątek bandytów w jaskini, po tym pierwszym i niespodziewanym ataku, zostało ich ledwie osiemnastu. Połowa, Elfy, ludzie i jeden Goblin, wycelowała do Ciebie z łuków, puszczając strzały. Trzech Orków rzuciło się na Ciebie z dzikim rykiem, ale zanim znaleźli się w Twoim zasięgu usłyszałeś "Na pohybel sku*wysynom!" i zza zakrętu wpadł Rock i jego dwaj towarzysze, dzięki czemu Orków masz z głowy. Pozostałych sześciu, człowieka i pięciu Krasnoludów, nie mogłeś namierzyć, gdyż zaczęli się szybko oddalać ku czemuś, co mogło być tylnym wyjściem.
Jak wiadomo strzały starał się w pełni zablokować krążącymi stalowymi odłamkami. Wzniósł się nieco wyżej na tyle, by nie być w zasięgu broni białej, a następnie szybko poleciał w stronę rzucając w nich pierw piorunami kulistymi trzymanymi w dłoniach, a następnie kilkoma ognistymi kulami przed tym jak w nich się wbił i wyciągnął swój morgensztern, by zaatakować wszystkich dookoła młynkiem.
Właściciel
//Na kogo się tak rzuciłeś? Na Orków, łuczników, czy Krasnali i człowieka?//
//Zapomniałem dodać, że na łuczników :v//
Właściciel
Odłamki unieszkodliwiły strzały, a ataki Magią zabiły dwóch ludzi i Elfa. Pozostali zginęli od ciosów Twej broni. Przeżył jedynie Goblin, jako że był niski i zdążył spieprzyć za skałę.
Tymczasem Krasnoludy powaliły swoimi toporami ostatniego Orka.
-Za skałą jest goblin, ja lecę za resztą!- Powiedział do krasnoludów, po czym poleciał jak najszybciej za bandą uciekinierów tworząc dodatkowe metalowe odłamki lewitujące wokół niego, gotowe do wystrzału.
Właściciel
Po chwili zauważyłeś mur tarcz stworzony przez czterech Krasnoludów i chowającego się za nim kusznika.
Postanowił strzelać zatem w ich kierunku z metalowych odłamków celując głównie w kusznika, rzecz jasna leciał cały czas w ich stronę, w swojej ręce trzymał morgensztern czekając na idealną chwilę na uderzenie nim w ten cały mur.
Właściciel
Tarcze przechwyciły odłamki i na nic się to nie zdało. Kusznik wychylił się na chwilę, wystrzelił w Twoim kierunku bełt i odrzucił kuszę, biorąc topór. Pozostali pewnie również ich dobyli, ale nie zrezygnowali z tarcz.
Postarał się jakoś zmienić tor lotu bełtu, by ten co najwyżej otarłby się o jego zbroję. Jeszcze na chwilę przed uderzeniem w nich posłał w nich seryjną błyskawicę, która miałaby ich nieco przetrzebić zważywszy na metalowe części uzbrojenia, potem zatrzymał się przed nimi i oburącz zamaszyście zaatakował ich morgenszternem.
Właściciel
Atak błyskawicą i bronią powalił czterech, został jeden, który rzucił się na Ciebie z toporem.
-Rozśmieszasz mnie.- Postanowił jakoś zablokować atak swoim metalowym trzonem układając go tak, by zatrzymał się on pomiędzy trzonkiem, a głowicą topora. Wtedy odrzuciłby topór przeciwnika, złapał go za głowę i zaczął masowo wysysać z niego energię.
Właściciel
Udało się, a skończyło się tak, jak miało się skończyć.
Wyssał zatem jeszcze energię z pozostałych poległych i spojrzał w głąb tunelu, może ta grupka czegoś broniła, jeżeli nie to zwyczajnie udał się z powrotem do reszty.
Właściciel
Zapewne broniła swego przywódcy: Był to człowiek o szarych oczach i łysej głowie, z toporem na plecach . Przy pasie miał szablę, zapewne ukradzioną oraz wiele bransolet i naszyjników.
-Herszt, co? Mam nadzieję, że nacieszyłeś się dostatecznie swoimi rządami. Twoi ludzie są już martwi, a ty wkrótce do nich dołączysz.- Powiedział tworząc wokół siebie metalowe odłamki, które zaraz wystrzelił w jego stronę.
Właściciel
Poleciały i... ładnie obrysowały jego sylwetkę na ścianie, gdyż żaden nie trafił. Mężczyzna zaśmiał się szyderczo, chwycił w prawą dłoń topór, a w lewą szablę i zaatakował, toporem zamachując się na Twoją głowę, a szablą wykonując proste pchnięcie.
Atak szablą postanowił znieść w dół z pomocą swojego morgenszterna, a atak toporem zablokować kawałkami wirujących wokół niego metalowych odłamków, o ile na chwilę topór ugrzązł w metalu to spróbował odczepić magią głowicę od trzonka, przez co miałby najwyżej już drewniany kijek. Po wykonaniu tego postanowił się nieco cofnąć.
Właściciel
Wszystko się udało, a sfrustrowany facet rzucił w Ciebie trzonkiem topora i ponownie natarł, ale z samą tylko szablą.
-Nie gorączkuj się.- Postanowił go sprawdzić całego pod względem magii w nim, skoro żaden odłamek go nie trafił to musiał posiadać coś co go chroniło. Na tę chwilę starał się przyjmować ataki metalowymi odłamkami, używał nawet wcześniej odczepionej głowicy topora.
Właściciel
Blokowałeś ciosy, ale on się nie męczył. A na dodatek nie wyczułeś w nim ani krztyny Magii.
//Całego znaczy się broń i te jego biżuterię też :v//
Właściciel
Od szabli Magia ledwo co była, ale biżuteria była nią dosłownie naładowana.
-Bezużyteczny zastępuje wszystkie umiejętności artefaktami...- Podszedł teraz on do niego, magią stali postarał się ruszyć jego bransoletami na tyle, by ruszyć także i jego ręką z szablą i wykorzystując moment nieuwagi postanowił przyłożył dłoń blisko ciała mężczyzny, a z niej wytworzyć kolec, który miałby go iście boleśnie przebić.
Właściciel
Niestety, zarówno biżuteria, jak i szabla, wydawały się na zastosowanie Magii odporne.
No to nie przyszło mu nic innego do głowy jak zwyczajna walka z użyciem swojego morgenszternu i wielu stalowych odłamków jako formy defensywy.
Właściciel
On blokował Twoje ciosy, Ty jego i sytuacja zaczyna robić się patowa.
-Zdajesz sobie sprawę, że i tak tę walkę przegrałeś. No chyba, że te twoje bransoletki w jakiś sposób sprawiają, że się nie męczysz. Wtedy walka może jeszcze trochę potrwać.- Dalej kontynuował walkę w ten sam sposób, skoro magia tutaj się w żaden sposób nie sprawdza.
Właściciel
I dalej bez efektów u Ciebie. U niego zresztą też.
-Rock, przydalibyście się tutaj!- Krzyknął do krasnoludów licząc, że możliwie zaraz do niego dołączą, w międzyczasie cały czas się starał zajmować przeciwnika, głównie na tyle, by nie mógł zwiać.
Właściciel
Nawet nie próbował, całkowicie skupiał się na zabiciu Ciebie, więc nawet nie zauważył przybycia trójki Krasnoludów.