I od razu skierował się do ratusza żeby zająć się sprawą swego wojska.
Właściciel
Oddziały gdzieś się zatrzymały, za Tobą kroczył jedynie Gotai, a było ciężko mu nie wyprzedzać swymi wielkimi krokami niskiego Krasnala. Niemniej, dawał radę, i znaleźliście się pod wspaniałym budynkiem, jakim był Ratusz w Axer.
Starał się mu tego nie utrudniać i szedł dość szybko, gdy byli przy bramie ratusza tylko machnął strażnikom pierścieniem przed twarzami i od razu wpakował się do środka żeby odszukać Thane.
Właściciel
Miałeś szczęście, bo nie musiałeś go szukać, gdyż był w holu, na przeciwko drzwi, którymi wkroczyłeś.
- Thane, muszę z tobą porozmawiać .- stwierdził wpatrzony w krasnoluda -.
Właściciel
Krasnal czekał posłusznie na nowiny, nie mówiąc nic.
- W Żelaznych kuźniach mamy przeciwnika znacznie silniejszego niż się spodziewałem, jak idą przygotowania wojska ? Chodzi mi o wszystko, gigantów, bombardy, miniaturowe bombardy i ogólną rekrutację.
- W Żelaznych kuźniach mamy przeciwnika znacznie silniejszego niż się spodziewałem, jak idą przygotowania wojska ? Chodzi mi o wszystko, gigantów, bombardy, miniaturowe bombardy i ogólną rekrutację.
Właściciel
- Powołałem pod broń tylu, ilu się dało. Bombard mamy tyle, ile wcześniej, a tych małych w ogóle. Giganci są gotowi, przynajmniej Ci, którzy zostali na kontynencie, choć można powołać jeszcze tych z wyspy.
- Rekrutowaliśmy tylko tych którzy tego chcieli, nie będziemy ich zmuszać do wojny. Przygotowaliście im pancerze ? Poza tym potrzeba nam będzie dużej siły ognia, więc i musimy mieć sporo kuszników.- przerwał na chwilę po czym dorzucił -. Będziemy walczyć w formacji, wróg zna teren lepiej niż my więc musimy być gotowi na wszystko.
Właściciel
- Ale... Właściwie z kim Książę chce walczyć?
- Z miniaturowymi wilkołakami i minotaurami.- odparł od razu -.
Właściciel
Wytrzeszczył oczy i myślał, że żartujesz. Ale, że nie żartowałeś to odszedł kawałek, oparł się o ścianę i napił się jakiegoś alkoholu z manierki.
- O kurde... - powiedział.
- W życiu zarżnąłem już tonę bestii, nie pierwsza nie ostatnia .- odparł z pewną iskrą w oku.
Właściciel
- Ale... Niech Książę o tym opowie. - rzekł, napił się jeszcze raz i odszedł od ściany.
- To małe sku*wysyny o ogromnej sile, jeden gdy się na niego rzuciłem odepchnął mnie jakbym był piórkiem. W dodatku są strasznie szybkie. Kiedy nas zaatakowały mieliśmy mały problem. Dlatego też potrzeba nam kuszników, żeby nie wdawać się z tym w walkę i eliminować je z daleka.
Właściciel
- A inne stwory? - zapytał, gdy przyswoił sobie informacje o Worgenach, popijając je kilkoma łykami z piersiówki.
- Minotaury, ku*ewsko wielkie byki które rozkładają orków bez problemu i.. Elfy ale oprócz ich strzał nic nie widziałem.
Właściciel
- Elfy? - spytał. - A one nie wolą aby lasów?
- Większość tak..ale Dagna dał mi książeczkę w której opisana była jakaś podziemna rasa..- parsknął, po czym dodał -. W tym tempie niedługo znajdę leśne krasnoludy..
Właściciel
- Z Najciemniejszymi Elfami nie mamy szans. - odparł pewnie Thane.
- Czemuż to ?- spytał zainteresowany nowym wyzwaniem-.
Właściciel
- Książę musiał o nich czytać. - odparł.
- Czytałem, i mam pewne przeczucie że pomoc runiczna naszych podziemnych przyjaciół załatwiłaby sprawę ich magii.
Właściciel
Uśmiechnął się kwaśno i pokiwał głową.
- Ale bez niej.. hmm musimy poczekać. Nie będę jeszcze wyprowadzał wojsk. Poseł od podziemnych dyskutujący o magii runicznej i wymianie wrócił ?
Właściciel
- Jeszcze nie. - zaprzeczył.
- No dobrze, więc pozostanę przez jakiś czas w Axer nadzorując i zajmując się sprawami państwa, czy coś wymaga mojej uwagi oprócz Żelaznych Kuźni ?
Właściciel
- Nie, Panie, przynajmniej na razie.
- W takim razie będę się opi***alać.- stwierdził i spojrzał na Gotaia -. Idziemy na kosę ?
Właściciel
Ork był wyraźnie znudzony całą wymianą zdań, ożywił się dopiero teraz i z ochotą pokiwał głową, a później udał się do najbliższej karczmy.
A on wraz z nim, w końcu jest księciem a kto księciu wraz z jego orkiem odmówiłby napitku ?
Tak też ruszył do jakiejś karczmy i w towarzystwie nowego kolegi ruszył do baru.
Właściciel
Karczmarz oczywiście się Wam ukłonił, a później spytał, co Wam podać.
- Kosę, dla mnie i kolegi.- stwierdził -.
Właściciel
Barman postawił przed Wami dwa kufle i po chwili nalał tam lokalnej odmiany Kosy Śmierci.
Pociągnął najpierw lekki łyk żeby wypróbować "miejscówkę" po czym mocniej chlapnął bo i tak tego chciał.
Właściciel
Smakowała tak jak inne, ale smak siarki był nieco silniejszy i czuć było coś, jakby rdzę.
Rdza dla krasnoluda to jak pianka na piwie więc pociągnął kolejne głębsze łyki aby wciągnąć cały napój po czym rzekł wycierając brodę przy buzi.
- Piwa, dla mnie i każdego w tej karczmie.- stwierdził odczepiając od pasa jakąś grubą sakwę -. I byleby go dużo było.
Właściciel
Wszyscy radośnie wznieśli w górę kufle, a po chwili piwo zaczęło lać się strumieniami, gdy każdy zaczął sam sobie nalewać trunków.
I tak też zajmował się swoją drugą najważniejszą cechą, chlaniem które znajdowało się zaraz po walce i nieco przed dowodzeniem.
Właściciel
No i tak chlałeś, nie ma co wchodzić głębiej w szczegóły.
No i chlał tak żeby czas minął mu jak najszybciej. Pod koniec podniósł dupsko ze stołu przy jakim się znalazł po kilku godzinach picia, i spojrzał po krasnoludach których w większości nawet nie znał imion, ale po tylu piwach byli mu jak bracia.
- No panowie..ja już będę szedł. Porra wrócić do rządzzzenia państwem .- stwierdził i ruszył chwiejnym krokiem ku drzwiom -.
Właściciel
Pożegnały Cię radosne okrzyki i wiwaty, a także toasty. W połowie drogi do Ratusza dotoczył się do Ciebie Gotai.
- Gggootttai przesz ty nie maszsz zzie spaćć, jaaa ci miejscee złatfie !- stwierdził ruszając ku ratuszowi, a gdy był na miejscu rozejrzał się za jakimś sługom -.
Właściciel
Trafiłeś akurat na Krasnoluda w eleganckim stroju lokaja, który akurat pasuje do opisu typowego sługi.
Baron chociaż mocno spity wysilił się żeby się wyprostować i mówić w miarę normalnie.
- Potrzebny mi pokój dla tego oto tu Orka, tak się składa że jest mi bliskim znajomym i źszle-. tu lekko się załamał po czym znowu wrócił do normalnej mowy -. byłoby go zostawić bez dachu nad głową.
Właściciel
Krasnolud wysoko zadarł głowę, by spojrzeć na ponad dwumetrowego Orka, ale szybko odwrócił wzrok i rzekł:
- Pokój gościnny jest wolny, mój Panie.
- Niech będzie, zaprowadź do niego Gotaia, ja będę szedł do siebie.- stwierdził po czym nie oczekując nawet odpowiedzi ruszył do swego pokoju -.
Właściciel
Trafiłeś tam, Gotai z pewnością też znalazł się u siebie.
Tak więc plackiem walnął się na łóżko bez nawet zdejmowania zbroi i położył się spać.