Jamert:
-Pogłoski.
Han:
-Właśnie! To było coś na “Z".

Jamert
-Ja tam nie wiem. Mówię tylko, co zasłyszałem.
Han.
-No właśnie.

Han:
-Tak, to chyba Zillo. Jest na Tatooine.
Jamert:
-Nie warto wierzyć w niektóre pogłoski, na przykład to że Mandalora wspiera Separatystów.

Han
-No to będzie nieźle. Ale mi Jabby nie będzie szkoda. Skrzywdził moją rodzinę.
Jamert
-Wiem. Ale czasem daje się usłyszeć niezłe plotki.

Wyczuł coś.
-Oho, przyleciała.- pod nosem.

(Odpiszę jak zrozumie o co chodzi z Jamertem)

//Napisałeś, że jest w Świątyni Jedi, więc ja tak zagrałem.

Han:
-Cóż, na Tatooine są najlepsze wyścigi.
Jamert:
Taksówka wylądowała na parkingu.

Jamert
Podziękował za kurs i poszedł szukać Satine próbując wymyślić najmniej durnie brzmiącą wymówkę.
Han
Zmarszczył brwi, bo coś wyczuwał.

Jamert:
Znajdujesz ją na głównym holu.
Han:
-Co się stało?

Jamert
-Przepraszam Duchess, ale się teleportowałem. Ta, też w to nie wierzę.
Han
-Nie, niezbyt.

Jamert:
-Czekaj, co?
Han:
-Wygląda szef na zaniepokojonego.

Han
-Odkryłem źródło Mocy. Chyba ochroniarz Duchess Satine.
Jamert
-Teleportowałem się. Mocą.

Han:
-On? On? On i moc?
Jamert:
-Czyli... To dlatego gadasz jak Jedi?

Han
-To by wyjaśniało jego szczęście. Ale widzisz, nie umie z niej korzystać. Dopiero się uczy.
Jamert
-Prawdopodobnie. Ale cicho-sza o tym.

Han:
-I dobrze, że nie umie się posługiwać.
Jamert:
-Dobrze.

Han
-Inaczej byłby groźnym graczem na planszy...
Jamert
-To na czym skończyliśmy...

Han:
-A tak raczej groźny nie jest.
Jamert:
-Kanclerza gdzieś wcięło, nigdzie go nie ma.

Han
-Nie doceniasz przecienika. I tak jest królową. A żeby zbić króla, trzeba zbić lub przechytrzyć królową.
Jamert
-To dziwne.

Han:
-Trzeba również grać innymi figurami.
Jamert:
-Prawda, może gdzieś poleciał?

Han
-Prawda. Ale jedna figura mi się zbiła sama z siebie.
Jamert
-Kto go tam wie.

Han:
Druga figura na pewno się nie zbije.
Jamert:
Na pewno zdąży wrócić na wznowienie obrad.

Oboje
-To jest pewne.

Han:
Strażnik się nie odzywał.
Jamert:
Widzisz za oknem prom Kanclerza.

Jamert
-O wilku mowa...-wyczuwał jakąś mroczną energię od Kanclerza.

Jamert:
Kanclerz wysiadł w towarzystwie kilku strażników i poszedł w stronę budynku.

Oboje
-Kanclerz już jest.

Han:
-Czyli zaraz będą wznowione obrady.
Jamert:
-Czyli zaraz się skończy przerwa.

Han
-Tak..-poszedł z powrotem do sali.
Jamert
Prychnął.
-Coś mi tu śmierdzi.. I nie chodzi mi o mój hełm.

Jamert:
-Nic nie czuć.
Han:
Na sali była już połowa sali.

Jamert
-Nie o to chodzi. Lepiej już idźmy na salę.
Han
Zastanawiał się, gdzie jest Jar-Jar.
-Oby nie był za mną, oby nie był za mną...

Jamert:
Sala była już w 3/4 pełna.
Han:
Jar Jara nie było.
-Może mu się przytrafił “nieszczęśliwy wypadek"?

Jamert
Zaczął nucić temat z gwiezdnych wojen.
Han
-Ja tam nie wiem.

Jamert i Han:
Rozpoczęły się obrady. Na mównicę wszedł jeden z Dugów.
-Jesteśmy wdzięczni za pomoc, jednak okazało się że pod planetą żyły istoty zwane Bestią Zillo, zostały one przetransportowane na Tatooine, pytanie co z nimi zrobić. Ich pancerz idealnie by się nadał na zbroje dla klonów. Jej łuski nie przebije nawet miecz świetlny.

Han
-A wiadomo jak zrobić to bez narażania ich życia? Nie możemy zapomnieć, że to jedne z ostatnich osobników tego gatunku we wszechświecie...
Jamert
-Ekolog się znalazł...-pod nosem
-...I nie możemy zapominać, że jeżeli ten pancerz wpadie w ręce Separatystów, mogą wyniknąć z tego poważne kłopoty.

-Chodzi o zbadanie składu łuski, tak aby można było go odtworzyć.

-Ale jak zbadać coś, czego nie można uszkodzić?

-Wystarczy zerwać jedną łuskę, to tak wielka bestia że raczej różnicy nie zrobi.

-Ale jak? Z reszt, pwnie nie znamy dokładnych namiarów.

-Znamy, przecież ktoś dowodził tą akcją.

-Jak znam życie, Zillo zdążył się już zakopać bardzo głęboko i się przemieścić.
Jaert zaczął nucić marsz imperialny.

-Od czego są sondy?

-MNiejsza. Dugowe, to wasz gatunk, wasza historia, wy siętym zajmjcie. Ale nie możemy zapominać o niebezpiczeństwie przejęcia.

-Gdyby nie to że wy chcecie koniecznie aby one przetrwały wysłalibyśmy naszych wojowników.

-CZy my jesteśmy Jedi? Ja tylko się upewniam, czy potraktujecie je humanitarnie. Ale jeżeli nie będzie szans na uratowanie tego gatunku, to trzeba będzie użyć paliwa.
Jameet zdjął hełm z miną "Że co?"

Kilka osób spojrzało na Hana.
-Dobra, powiem wprost. Gdyby nie to że większość senacka chce przetrwania Zillo zabilibyśmy je. Dla dobra Tuskenów i klonów.

Zamilkł, a Jamert uśmiechnął się.

-Dlatego wnoszę o zbadanie Zillo.

Han zgodził się.

Satine zagłosowała na nie.