Było to dość problematyczne, ponieważ usunąłeś tarczę z przodu, ale nie z góry, więc zamach kiścieniem z tego kierunku odpada.

Zdając sobie sprawę ze swojej lekkiej głupoty wykonał kilka kroków w tył w międzyczasie zmieniając kiścień na tarczę, a następnie osłaniając się już swoją doje**ną tarczą zaszarżował w ich formację.

Wbiłeś się w nich jak w masło. Przynajmniej jednego stratowałeś, wielu innych przewróciłeś. W środku formacji powstał taki galimatias, że zarówno Tobie, jak i wrogom, ciężko było wykonać jakikolwiek ruch.

-Widzę robi się tutaj nieco tłoczno, pozwólcie więc, że nieco zrobię tutaj miejsca.- Powiedział starając się zakręcić kilka razy w miejscu tak, by uderzyć przeciwników zarówno w tym czasie tarczą jak i toporem.

Twoje pierwsze słowa były bardzo trafne i rzeczywiście jest tu teraz tłoczno, a przez to masz problemy z odwróceniem się, a co dopiero z zakręceniem się w miejscu.

Jedynie zdenerwowany tym faktem postanowił wiercić się na wszystkie boki starając się ich jakoś bardziej ścisnąć i sobie dać nieco więcej miejsca.

Trwało to dość długo, ale się udało. Nastąpił jednak problem, ponieważ otrzymałeś cios włócznią, cios prosto w szparę w hełmie, która umożliwiała widzenie.

Teraz to się wku*wił, ruszył energicznie głową chcąc złamać ową włócznie, a następnie włączył w sobie tryb berserka, pozostało mu nic innego jak zacząć miażdżyć tarczą i rąbać toporem.

Wszystko poszło sprawnie, a tryb berserka wzmógł jeszcze ból. Dzięki temu grupa natychmiast stopniała do około dziewięciu wojaków, którzy pospiesznie salwowali się ucieczką.

-Aaa ku*wa, lepiej byście mieli dokąd uciekać!- Wrzasnął jeszcze w ich stronę, ale nie zamierzał ich gonić. Spojrzał właśnie na to co mieli robić jego ludzie.

Otworzyli już bramę i całą gromadką byliście w środku.
- Co Ci się stało?! - krzyknął Demoniczny Marszałek, wskazując na grot włóczni tkwiący w oku.

-Nowy nabytek do kolekcji obrażeń... Nie zamierzam go teraz stamtąd wyciągać.- Powiedział starając się ignorować ból, a taki i tak po męsku wytrzymywał. Możliwie jakiś mag mnie uleczy czy też demony... Może...

- A jak nie to będziesz miał chociaż fajny pseudonim. - rzucił Zdrajca.
- Jednooki. - uzupełnił Pan Ognia.

-Moja kariera łucznika ległaby w gruzach, dobrze że jej nie zaczynałem.- Zaśmiał się jeszcze. Dobra, trzeba tu wprowadzić chaos i zniszczenie, ale w tym wszystkim odnaleźć maga leczenia, który gdzieś tu jest. Resztę zabić.- Powiedział jeszcze dając im znak dłonią, by mogli atakować. Co cenne to rabować, już sami ustalajcie co dla was jest coś wartę.- Dodał jeszcze.

I rozeszli się, przy Tobie zostali jedynie najwierniejsi, obawiając się o Twoje bezpieczeństwo, bo w końcu jeśli dałeś się tak ranić, to kto wie, co się stanie później? A byli to: Thrall, Wyklęty i Zdrajca. Niby pseudonim tego ostatniego przeczy określeniu"najwierniejszy," ale po przemianie w Nadczłowieka jest całkowicie posłuszny Lordom Demonów oraz Tobie.

-Panowie, przecież większość wojowników jest już martwa, teraz tylko cywile zostali przeważnie... No i tak musimy się teraz udać zabić tego całego pana tego grodu, tam jeszcze może być jakaś obstawa.- Powiedział rozglądając się za swoim ogarem.

Nie widziałeś go wewnątrz grodu.

-A ktoś z was widział mojego ogara, tak przy okazji? Ostatnio go na bramie widziałem.- Powiedział jeszcze do swoich.

- Szef coś nie ma szczęścia. W sensie, że Ty jesteś ranny, a i Ogar również. Leży przed bramą, pilnują go pozostałe.

-Tak to jest jak się zapi***ala przodem, ale ktoś musi, nie? Jeżeli oko stracę bezpowrotnie, to będę jeszcze bardziej zły, ale nie wiem co już ci magowie mogą odje**ć, by komuś je przywrócić.

- No to? Naprzód? - spytał Thrall.

-Ta... Naprzód. Znaleźć tego maga leczenia, a potem zrównać miejsce z ziemią.- Powiedział jeszcze szukając jakiegoś głównego budynku w grodzie.

To zapewne ten kamienny, bo tylko on wykonany był z tego budulca, reszta to budynki z drewna, słomy i gliny.

No to udał się pod niego wraz ze swoją gromadką, może tam znajdzie i maga leczenia i pana grodu.

Zapewne zamknięci byli za okazałą bramą, przed którą opór miały Wam stawić niedobitki strzegących grodu wojaków.

-Weźcie się nimi zajmijcie, miejcie chociaż odrobinę tej zabawy.- Powiedział wskazując dłonią na tę grupę.

Nie trzeba im było tego dwa razy powtarzać: Rzucili się w wir walki i po kilku minutach było po bitwie.

-Moje chłopaki... No to teraz rozwalić bramę i zobaczyć co tam się w środku dzieje.- Powiedział podchodząc do nich bliżej.

Brama z hartowanej stali, z czterema wielkimi zamkami oraz zapewne wzmocniona od wewnątrz. Twardy orzech do zgryzienia, nieprawdaż?

Twardy nie oznacza niemożliwy. Ale lepiej zamiast bawić się w niszczenie bramy rozejrzał się za jakimś oknem do tego budynku, łatwiej będzie chyba rozwalić kamienny mur, niż taką bramę.

Okna były, wysokie i szerokie na kilkanaście centymetrów, a więc małe jak cholera.

//Znaczy się były wysoko czy po prostu długie?//

//Znaczy się małe i ciasne, a do tego wysoko. Tak jak w kościele w stylu romańskim.//

//Ech...//
-Jakieś pomysły? Prowizorycznego taranu nam nieco tutaj brak, a pewnie drugiego wejścia też nie ma... Można zawsze tam ogień wrzucić, ale możemy w ten sposób stracić tego maga.

- A nie możemy po prostu porąbać tych wrót?

-To stal, nie drewno. Jak chce wam się je bić kilkukrotnie dłużej...

- No prędzej już drzwi zniszczymy, niż te mury.

-No to warto spróbować, lepsze to, niż stanie tutaj. Oby też nie mieli tajnego wyjścia stamtąd, a jak już to niech przechwycą ich inni.

Uznając to za zgodę, każdy Nadczłowiek dobył topora lub miecza i zaczął uderzać we wrota, jak na razie bez skutku.

-Toporem rąbcie, miecz tylko stępicie, a nawet tych drzwi nie ruszycie.- Powiedział przy okazji dobywając swoich dwóch toporów, by pomóc ferajnie.

Szło to nader opornie, w końcu sam powiedziałeś, że żelazo to nie drewno, ale w końcu wycięliście sporą wyrwę w drzwiach, którą możecie teraz jakoś powiększyć, bo normalny człek może i by się przecisnął, Wy nie dacie rady. Na dodatek z otworu zaczynają lecieć pojedyncze strzały.

-Dobra, to teraz pomysły jak to poszerzyć poza użyciem rąk? Najwyżej właśnie ich użyjemy, ale ktoś musi osłaniać pawężami.- Powiedział kryjąc się przed pociskami.

- Thrall i Zdrajca osłaniają, a ja i Ty poszerzamy? - zasugerował Wyklęty.

-Niech będzie.- Powiedział odkładając topór za pas, a następnie potarł swoje dłonie i przygotował się do poszerzania wyrwy.

Złapałeś z jednej strony, a Wyklęty z drugiej. Po chwili pozostali dwaj osłonili Waszą dwójkę tarczami i bez przeszkód możecie zacząć poszerzać wyrwę.

No to czas do tego przystąpić.

Wspólnymi siłami swych nadludzkich (dosłownie) mięśni zdołaliście poszerzyć ją na tyle, że wejdziecie, tylko że pojedynczo.

-Pawęż w dłoń i czym prędzej jazda. Uważać też na boki, by któregoś z was nie zaskoczyli.- Powiedział dobierając do rąk pawęż oraz topór.

Wszyscy pozostali również dobili tarcz i broni, czekając aż wejdziesz pierwszy lub rozkażesz komuś to zrobić.

Nie czekał na zaproszenie czy też nie kazał iść komuś pierwszemu tylko samemu postanowił wykazać się inicjatywą i wszedł do środka osłaniając się tarczą i patrzeć po bokach czy ktoś nie próbuje go wycwanić.