Alice
Ostrze skracało dystans tnąc wszystko jak masło. To znaczy dopóki przemieszczało się przez powietrze. Po trafieniu w naskórek energetyczna klinga momentalnie wyhamowała smutno skwiercząc. Wyglądało to jakby miecz trafił może nie na Beskar (bo wtedy by się całkowicie wyłączył) ale na bardzo wytrzymały materiał przez jaki musiałby się długo przeżerać.
Alice zaczęła się śmiać,a jej ciało przebiegały kolejne drgawki towarzyszące rozweseleniu.
- Łaa... łaaaa... - Czyżby jednak ją to bolało? - ...skoczczeee! - Wydusiła z trudem cała zaczerwieniona od śmiechu.
GrandAutismo
Xezus
Cóż. Spodziewał się takiej reakcji, jego twarz nie zmieniła się w wyraz zdziwienia a nadal miała ten zadziornie-szarlancki uśmiech jaki zazwyczaj mai po prostu jednym zwinnym ruchem wyłączył i zarazem przypiął z powrotem swój miecz do pasa.
-Najwyraźniej jesteś powiązana z statkiem. Tak przypuszczam przynajmniej. Nie potrafię dusić za pomocą mocy bo zawsze wydawało mi się to prostackie, ale przeklnąłbym siebie gdybym nie spróbował czegoś innego
Skrócił pozostały dystans między nią a sobą po czym dotknął jej polika delikatnie przejeżdżając ręką po nim. Cel tego ruchu mimo, że wyglądał na dwuznaczny to był cholernie prosty i nieskomplikowany. Postarał się wyssać część jej życia i mocy ciekawy co się stanie. Ta moc nie oddziaływała na ciało bezpośrednio. Wysysała życie acz nie uszkadzała ciała przy pomocy siły fizycznej a jedynie za pomocą czystej mocy..
Alice
Jego ruch wywołał u niej lekkie zdziwienie. Standardowo liczyła na chwyt za gardło tymczasem zamiast tego poczuła delikatnie muśnięcie polika. A potem poszły iskry. Chociaż właściwie prawidłowym określeniem byłoby to, że poczuła mrowienie i trzask, zaś ręka Sitha mimowolnie się cofnęła. Nieuszkodzona aczkolwiek z wyczuwalnym na koniuszkach palców mrowieniem.
Xezus udanie wyssał odrobinę Mocy. Ale była to Moc niekompatybilna z dowolną inną jakiej zdążył w całym swoim życiu zakosztować. Przerażająco dzika i potężna, a zarazem nie w pełni "ludzka". Czuł tę żywą cząstkę doskonale za to druga połowa była lodowata, pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Zupełnie niczym pustka kosmiczna.
GrandAutismo
Xezus
-Muszę przyznać... Jestem pod wrażeniem.
Obejrzał swoją rękę kilkukrotnie by zobaczyć dokładniej efekt zrobienia S U C C na niej. Po obejrzeniu i wycenieniu strat na dokładne zero kredytów galaktycznych przerzucił spojrzenie na nią. Próbował połączyć znane mu fakty w głowie. Umiejętność komunikowania się ze statkami oraz ta fascynująca lodowata moc jakby pozbawiona życia. Nigdy nie spotkał się z mocą, która byłaby taka... Taka bez życia. Wydawało mu się, że moc odpowiedzialna jest właśnie za życie w całej galaktyce. Przecież napełniała czasem przepełniała każdą istotę.. A tu o to wręcz brzydko mówiąc losowa kadetka jakich może tysiące może miliony w całym imperium łamie tą elementarną zasadę znaną każdemu kto choć trochę słyszał o mocy.
Alice
- Jeśli tak bardzo cię nurtuję, to mogę Ci zdradzić pewien sekret. Ale oczywiście nie wyjaśnić go wprost, bo to by było nudne. - Zachichotała przejeżdżając ręką po jeszcze moment temu dotykanym przez Sitha policzku. Nie powiedziała tego ale... spodobał się jej ten dotyk. Pomijając jego skutki to nim doszło do wyładowania czuła się wyjątkowo przyjemnie.
Tym razem to ona zbliżyła się w jego kierunku, dłonią delikatnie odchyliła kaptur i nachyliła twarzą tak, by ustami niemalże dotknąć jego ucha.
- Pierwotnie nie byłam człowiekiem. - Wyszeptała po czym liznęła go po uchu i natychmiast wyprostowała na powrót zachylając kaptur jak był pierwotnie.
Zachichotała jeszcze przez moment i wyszła udając się w kierunku mostka zostawiając Sitha samego ze swoimi myślami.
Właściciel
Benedykt jak gdyby nigdy nic dalej penetrował tę zakałę myśli estetycznej, jaką była ładownia tego okrętu. Coś tu musi być...
GrandAutismo
Xezus
Cóż. Udało się jej chyba wykonać zamierzony efekt. Sith mimo pięćdziesięciu lat na karku był omieniały ze zdumienia. Stał jak PRĘT WAŁEK STALOWY FI 25 Gładki 100 CM CIĘCIE wbity w ziemię. Z jednej strony z nikim nie nawiązał wcześniej mimo, że krótkiej to lekko zabarwionej romantycznej relacji. Z drugiej strony bardziej stawiał na to, że właśnie człowiek przed śmiercią w próżni przeniósł swoją świadomość do statku. Teraz wiedział, że to było wręcz na odwrót. Był tym cholernie zdziwiony i zaskoczony nie mniej niżeli polizaniem jego ucha. Cóż wiedział na pewno jedno. Stał jak idiota z czerwoną jak burak twarzą. Po chwili osłupienia i burzy myśli na przód, na piedestał wspięła się jedna myśl. Miał przekazać Bellatorowi i Benediktusowi swój pomysł. Nie mógł pozwolić by zaprzepaścić takiej szansy. Wybiegł z pokoju mijając Alice bez słowa. On także kierował się na mostek by się spotkać z Bellatorem.
- No i gdzie jest ten cholerny oficer? Nie chcę, aby narada odbyła się bez niego, bo jego zdanie jest ważne. - pomyślał zniecierpliwiony.
Tor zjawił się na mostku widać już powoli zmęczony.
-Minął was zachód słońca cały. Żałujcie-odparł.
-Jedyna piękn... a gdzie reszta?
- Nie wiem, ale mam świetne wieści do przekazania, a w związku z tym będziemy musieli zrobić naradę. - odpowiedział klonowi.
-Serio? Tak dobra jak wypłata dla mnie?-powiedzał lekko żartem ale widać było że chciwość klona nie pozwalała mu zaniechać pytania o zysk, a może po prostu chce on pieniądzę po to by kupić kolejny sprzęt do siania destrukcji? Kto tam wie klona.
GrandAutismo
Xezus
Wkroczył na mostek krótko po tym jak zdążył się w miarę ogarnąć. Głowa pułkownika Żyletkowa i Mareczka Cukiereczka sromotnie i żałośnie kiwały się na pasie Sitha kiedy on stawiał kroki i wydawał metaliczny dźwięk kroków spowodowany tym, że on sam chodził po takiej posadce
-Bellatorze. Cóż mamy robić na tym mostku? Myślę, że chyba powinniśmy wracać na Venatora. Vader może coś przeczuwać, że nie wszystko jest w porządku
Jego poza tym razem nie była jakaś wyjątkowa. Stał wyprostowany bez jakiś ceregieli jak nadęta klatka piersiowa. Jego ręce zwisały tak samo samowładnie jak trofea, które niedawno zdobył.
Moderator
Benek w końcu znalazł jakiś holokron
- Jak Ci powiem, dlaczego tutaj jesteśmy, to będziesz chciał zostać dłużej na tym okręcie. Chciałbym jednak, żeby ten oficer tu przyszedł, bo może się okazać, że będzie miał ważną rolę w tej naradzie.
Właściciel
No wreszcie! Choć ciekawi go to, co się tam kryje, to postanowił to odłożyć na później. Schował ostrożnie holokron pod płaszcz. Wyszedł z ładowni i poszedł w stronę mostka.
Skoro wszyscy już dotarli na mostek, to Bellator mógł ujawnić to, co znalazł przy pomocy holokronu.
- Moi przyjaciele, otóż udało mi się otworzyć holokron podarowany przez Locusta i odkryłem coś ciekawego. Mianowicie, znalazłem mapę Galaktyki z lokacją głównej bazy naszych rewolucjonistów. Znajduje się ona na Kirrek, a z informacji, które otrzymałem od Locusta, baza nie powinna być dobrze strzeżona. Czy podejmujemy się ataku na ich bazę?
Alice
Jako że szła wolniejszym tempem od Sitha, który wypruł przodem na mostek weszła nieco później. Za to dopiero w momencie postawienia na nim stopy przypomniało jej się, iż pomimo odwiedzenia pomieszczenia z ubraniami sama pozostała w pierwotnym, "kamuflażowym" stroju. No nic, przecież jedyny któremu to przeszkadzało, a więc nadęty pułkownik, obecnie gryzł piach.
Nie miała ochoty zaczynać rozmowy więc po prostu stanęła z założonymi rękoma mimowolnie podtrzymującymi piersi.
GrandAutismo
Xezus
Widząc, że zanosi się na dłuższą rozmowę usiadł po turecku
-Widzę co masz na myśli Bulbatorze... Wątpię by nasza wesoła kompania poradziła sobie z całą tą bazą. Może są imbecylami, ale imbecylami z bronią. Śmiem wątpić byśmy także pozwolili Imperatorowi położyć łapska na tej placówce. Zostawić tego też nie możemy. Strach pomyśleć co te proste umysły mogą wymyślić. Potrzebujemy jakiejś armii. Może nie licznej, ale armii.
- Tak, to się zgadza. Gdybyśmy mieli pod kontrolą fabrykę droidów lub ktoś z nas miał prywatną armię, to moglibyśmy przypuścić niedługo atak.
GrandAutismo
Xezus
-Bellatorze. Coraz bardziej upodabniasz mi się w oczach do Generała Grievousa. Zamierzasz w niedalekiej przyszłości dorobić sobie dwie dodatkowe kończyny?
Alice
Prychnęła tylko słysząc słowa, że mogą sobie nie poradzić. No ale cóż, po co ma im psuć zabawę? Niech się głowią i namyślają.
- Skąd pewność, że wszystkie informacje są w pewni rzeczywiste? Przecież chyba nawet taki debil jak imć łysy suchoklates powinien się domyśleć po naszych reakcjach, że raczej nie podzielamy jego poglądów. Oczywiście nie wykluczam, iż w istocie jest debilem-fanatykiem ale zawsze jest jakieś ryzyko.
Właściciel
Benedykt zaczął się teraz zastanawiać, czy powiedzieć to, co wie... Jednak to może doprowadzić do jego aresztowania i dokonania egzekucji. Ale prawilna baza dodatkowo mogłaby wzmocnić jego osobistą rewolucję...
-...mam ją - powiedział cicho.
- Nie, a przynajmniej teraz nie planuję dorobić sobie dwóch rąk. Uważam po prostu, że droidy będą lepszym mięsem armatnim.
GrandAutismo
Xezus
-Nikt nie powiedział, że wpadniemy z mieczami świetlnymi, blasterami i zaczniemy wszystko ciąć co popadnie oraz rozstrzeliwać kogo popadnie. Oczywistym jest chyba to, że będziemy musieli się rozeznać po tej planecie... Po za tym Benedykcie.. Co masz?
- Hmmm? Zdaje mi się, czy coś przed chwilą powiedziałeś? - zapytał nieco zaintrygowany, odwracając się w stronę oficera.
Tor
-Co pan powiedzał?-zapytał benediktusa.
-Co pan ma?
Właściciel
- Mam to, o czym tu mówimy. Małą armię. Nawet dobrze wyposażoną. I zorganizowaną... - dopowiedział. Ale teraz pewnie wdepnął w gówno.
Alice
- Czyli armię mamy, zostaje logistyka czyli transport i zapasy, a także rozpoznanie.
GrandAutismo
Xezus
-Cóż. Chyba mogę się podzielić teraz z moim pomysłem patrząc po reakcji Bendiktusa. Jak powiedziałem.. Ja nie gryzę. Widzicie. Kojarzy ktoś z was Triumwirat Sithów albo zakon Je'Daii, Nie nie zakon Jedii. Bo oni jedynie co zrobili to zagrabili bezprawnie dziedzictwo pierwszego zakonu...
- Benedictusie... - odparł, gładząc się po podbródku - To zmienia postać rzeczy. Z pomocą Twojej armii możemy pokonać rewolucjonistów. Liczę na owocną współpracę z Panem.
Gdy usłyszał pytanie o Triumwiracie Sithów, odwrócił się w stronę Xezusa.
- Nihilus, Sion i Traya? Triumwirat z czasów Starej Republiki? - zapytał zaintrygowany.
Tor
-To ciekawe...-powiedział klon głosem chłodnym jak stal. Widać że Benedictus lekko nadszarpnął u niego swoje zaufanie. Miecz świetlny, moc oraz armia? Czy on jest rebeliantem? No ale rebeliant nie kolaborowałby z Imperium... w co on z nami pogrywa?
Właściciel
- Tak... Historia z tą armią jest ciekawa... Cóż, tak, doskonale kojarzę Triumwirat Sithów. Je'Daii również. A co z tym związane? Nie powie mi Pan chyba, że... - tu urwał, postanowił dać Xezusowi samemu wyjaśnić jego plan.
GrandAutismo
Xezus
-Tak. Pan Głodu, Pan Bólu i Traya... Widzicie. Spędziłem miesiące, może nawet kilka lat na analizie życia Nihilusa i jego głodu. Spędziłem ten czas także na badaniu Mocy i Sithów.... Doszedłem do podobnego wniosku co zakon Je'Daii. Moc jest tylko narzędziem. Siłą natury. Ciemna strona mocy nie jest zła. Jasna strona mocy nie jest dobra. To tylko narzędzia w rękach użytkowników mocy. To zależy od woli użytkownika jak postępuje...
Nie ma ignorancji, jest wiedza.
Nie ma strachu, jest potęga.
Jestem sercem Mocy.
Jestem odkrywczym ogniem światła.
Jestem tajemnicą ciemności.
W równowadze chaosu i harmonii.
Nieśmiertelny w Mocy
Musimy przywrócić balans w mocy. Nie tak jak pragną ci Szlachcice. Musimy spalić do ziemi i Jedi i Sithów. Ustanowimy Triumwirat Sithów jako stan przejściowy. Nie jesteśmy zdolni po za Benedyktusem by opanować ponownie Jasną Stronę mocy. Poszukamy dziewięciu kolejnych użytkowników mocy równych nam bądź trochę słabszych. Trzech od ciemnej strony mocy, Trzech od jasnej strony mocy i trzech, którzy równoważą moc... Nihilus... Nihilus był pokrzywdzony. To Jedi mu to uczynili. Zniszczyli wszystko co miał i kogo miał. Gdyby nie to, że Jedi w swojej pysze zabili prawie całą populację Malachora V przez co doprowadzili do tego, że Nihilus miał złamaną wolę. Nie mógł przetrzymać Ciemnej strony mocy i przestał ją kontrolować. Ciemna strona mocy nie jest zła sama w sobie. Mimo tego, że bierze się z prostych odczuć. Złość, Gniew, Chęć zemsty. Jednakże da się to ukierunkować by te odczucia czyniły sprawiedliwość... Nie można popadać w skrajność. Jedi także mogą oślepnąć od Jasnej Strony co wielokrotnie wykazali.
- Pański plan brzmi dobrze, Xezusie. Jeśli staniemy się wystarczająco potężni w kwestii panowania nad mocą, to być może uda nam się odkryć sekret nieśmiertelności, tak jak tego dokonał Darth Sion. Ale to tylko moja osobista ambicja... Lecz uważam, że lepiej będzie, jeśli to my, a nie Magnaci, doprowadzimy do równowagi w Mocy.
-Zaraz, czy ty właśnie sugerujesz obalenie imperatora?!-Torowi zrobiło się nie dobrze ma samą myśl. Imperatorowi zawdzięczają pokój oraz stabilność a oni chcą obalić męża stanu?. Nie do wiary!
-To jest zdrada...
//ciekawe jak go przekonacie by stanął u waszego boku :v
Alice
- Na pewno z jednym się zgodzę. Oba odłamy Mocy w istocie nijak jej nie rozumieją. Od początku uznają się za jedyną słuszną drogę Mocy, a za cel nadrzędny stawiają eliminację drugiej strony. W rezultacie od tysięcy lat Galaktyka kąpie się we krwi ofiar wojen tych dwóch błędnych filozofii. - Pokręciła głową myśląc sobie jak można być tak ślepym, by wyznawać ideologię Jedi albo Sithów.
- Mało kto zdaje sobie sprawę z samych możliwości Mocy, a co dopiero o jej zasadach działania, genezie czy historii.
GrandAutismo
Xezus
-Widzisz Torze.
Wstał i rozwarł do niego ręce
-Jedi uczynili mi wiele złego. Czerpię całą swoją potęgę z tych wspomnień. Jednakże przelewam cierpienie i moje błędy życiowe w moją ścieżkę losu! Przelewam je w oręż, którym walczę i którym zdobywam przyjaciół. Staram się nie popełniać błędów. Rozumiem cię Torze widząc jak twoi bracia ginęli za jakąś niejasną ideę Jasnej Mocy... Mnie Jedi wsadzili do miejsca odosobienia wcześniej moi koledzy młodziki naśmiewali się ze mnie każdego dnia, prawie w każdej godzinie. Mistrzowie Tępili i karcili za byle głupotę. Traktowali jak zwykłe zwierzę. Palpatine nie jest różny od Jedi. On nie dąży do pokoju. Nie dąży do Stabliności. Nie dąży do dobra obywateli. Mu zależy tylko na władzy. On jest Sithem. Kwintesencją czym jest Sith. On się kieruje ich filozofią. Filozofią zdobywania potęgi. A z bardziej przyziemnych rzeczy. Zauważyłeś coraz szybciej wzrastającą inflację?
Właściciel
- Zgadzam się z Panem, Panie Xezusie. Niezwykle ambitny pomysł. Powinniśmy wreszcie zakończyć przelewanie krwi w imię Jasnej i Ciemnej Strony Mocy. Galaktyka do dziś cierpi z powodu tych wielu wojen. Należy zmiażdżyć obie filozofie i przywrócić równowagę Mocy. Jednak nie będzie to łatwe... Sama chcęć pokanania magnatów popchnie nas w wojnę z Imperium za niesubordynację... Z resztą Palpatine wypaczył ideę Imperium Mocy. On dąży tylko do władzy, nie do pokoju. Jego decyzja o utworzeniu Imperium popchnie Galaktykę w kolejną wojnę domową... Co robię sam... - powiedział cicho. Jak wdepnąć w kał to na całego. Nie będzie już tego ukrywał. I tak za wiele już powiedział.
GrandAutismo
Xezus
-Mistrz... Mój mistrz. Zanim zniknął podejrzewam, że po prostu pojednał się z mocą... Powiedział do mnie prawdę, na której zbudowałem całą filozofię nowej Harmonii. Każda istota, w której płynie moc musi dążyć do potęgi. Potęgi nie za wszelką cenę bo zaślepnie istotę, to prowadzi tylko do upadku. Moc musi się przemieszczać bo jest życiem... Kwiat musi obumrzeć by mógł na jego popiole wyrosnąć kolejny i tak dalej i tak dalej. Bez chaosu kwiat nie może umrzeć bez spokoju nie może wyrosnąć. Moc jest w nieustannym ruchu
Tor
-Czyli służenie Palpatinowi było na nic? -klon na chwilę zamilkł w zamyśleniu.
- masz rację... cały ten czas byłem ślepy. Bracia moi ginęli za republikę a potem większość z nas wyrzucono bez emerytury by szwendać się jak psy.. a Galaktyka jest nadal zaropiała od korupcji. Nic się nie zmieniło. Tylko ja dałem się zaślepić lojalności wobec idei którą nosiłem razem z moją zbroją... Imperium galaktyczne jest okrutne jak separatyści a skorumpowane jak senacka republika.
Właściciel
- Cóż. Wygląda na to, że musimy podejść do ataku. Z jednej strony jak najszybciej, żeby nie zdążyli się przygotować. Z drugiej odwlekać to i samemu się przygotować. Mroczny Zamek na pewno tam jest i o wszystkim ich powiadomi. Jak odwleczemy nasz atak to w końcu może przestaną się go spodziewać. Ah, i nie powiedziałem Wam przez pośpiech. Mam jeden holokron tego Szarego Jedi.
GrandAutismo
Xezus
-Powinniśmy zbadać ten holokron aczkolwiek z rozwagą. Sam muszę skarcić Bellatora za to, że otworzył ten Holocron mrocznego zamku bez żadnego ewentualnego zabezpieczenia. Kwestia szlachty. Muszę przyznać rację Benedyktowi. Myślę, że odwlekanie będzie lepszym pomysłem. Możliwe, że już przygotowali się na nas a armia Benedykta musi się przygotować. Ostatnie pytanie.... Czy ktoś nie zgadza się ze mną w kwestii mocy? Niech teraz wystąpi bo później może nie być odwrotu..
Alice
- Czyli obecnie stoimy na tym, że jesteśmy w piątkę... - Spojrzała lodowato na klona jaki chwilę temu się sapał i dopiero załapał swój tragiczny błąd poglądowy. - ... i mamy dwa statki. Zdezelowany frachtowiec jakim tu przylecieliśmy z kodami Imperium i możliwe, że nadajnikiem, a także ten antyk, na którym właśnie przebywamy.
- Xezusie, to, co zamierzamy wkrótce zrobić, jest istnym szaleństwem. Nie tylko będziemy walczyli z Rebeliantami bądź tymi śmiesznymi szlachcicami, ale będziemy walczyli z Imperium tylko po to, aby przywrócić równowagę w Mocy. - odparł, a następnie położył swoją prawą dłoń na swej piersi.
- Jestem gotów walczyć o równowagę w Mocy i dlatego oficjalnie deklaruję, że wesprzę Cię w tej walce, Xezusie. Poza tym, nie mam nic do stracenia.
Właściciel
- To, co zrobimy, to pewna śmierć. Na cóż jednak czekamy? Jeśli nam się uda Galaktyka w końcu zazna spokoju. Nie mamy nic do stracenia. Ja również deklaruję moje wsparcie w owej walce.
Tor
Pokój? W to akurat klon wątpił. Woiny Klonów nie skończyły wojen a my zamierzamy robić kolejną. Ile wojen było prowadzonych pod sztandarem ostatniej wojny? Zbyt dużo to jest pewne. Czy nie lepiej zakceptować fakt że wojna jest rzeczą naturalną? Że nie ważne co zrobimy to próbujemy zwalczać ogień ogniem? Ale w tej sytuacji rodzi się pytanie dla czego mamy walczyć? Zapewne wkrótce pozna na ro odpowiedź ale póki co klon wolał się już nie odzywać.
- To fakt, obecnie posiadamy dwa statki, chyba, że wliczymy w to jeszcze mój myśliwiec i Interceptor Xezusa, którymi walczyliśmy przeciwko flocie tego szaraka. Niech mi Pani powie... Czy uważa Pani, że da się jakoś złamać kody Imperium, które są na frachtowcu Imperium?
Alice
O, w końcu ktoś ją zauważył. To już krok ku lepszemu.
- Złamać? To tak nie działa. Każda jednostka kosmiczna według przepisów powinna posiadać coś takiego jak transponder czyli najprościej ujmując identyfikator. Oczywiście ten jest nadawany przez oficjalne organy przy jednoczesnym wejściu w bazy danych. - Zaczęła tłumaczyć, ale z obawy, że towarzysze nie nadążą przeszła do sedna.
- Frachtowiec, którym tu przylecieliśmy miał dwa zestawy kodów transpondera, cywilny oraz imperialny. Ten pierwszy do wtapiania się w tłum podczas misji takich jak ta, zaś ten drugi by nie zostać odstrzelonym przez Imperium podczas powrotu, wejścia w strefę wojskową bądź kontroli.
- No tak. Można było się tego spodziewać. Wracając do kwestii okrętów, to na razie mamy ich cztery, chyba że panowie mają jakieś okręty w posiadaniu. - odparł, odwracając się w stronę Benedictusa i Tora.