Mark
Karty zaświeciły się. Jego na czerwono, twoja na fiolet. Szlam i harpia chwyciły chłopaka za barki, a na podłożu pojawiły się te same symbole co na karcie "pola bitwy", od których biło oślepiające światło. Wszystko dookoła zaczęło zwalniać, od dzieciaka, który puścił balonik, samochodu czy dziewczyny chodzącej w trującym bluszczu, jakby była ślepa. Po chwili znaleźliście się na nieskończenie wielkiej białej przestrzeni, oddaleni od siebie znacznie bardziej, niż przed chwilą
- Nareszcie! - Żniwiarz podleciał na wysokość twojej głowy. Czej, od umie latać? - W końcu mogę się swobodnie poruszać!
- Zaczynamy? - zagadał chłopak, który pomimo odległości był dobrze słyszalny - Znasz w ogóle zasady?
Helena
-