(Madison) A kim miałeś od dzisiaj być?
(Barman) *Zabrał pieniądze, przyniósł piwo i whisky. Nie dał reszty, bo napiwek*
Właścicielka
(Laf) Jefferso... aaaa no tak rozumiem już. Kiedy się on urodził?
(Alex) *pije trochę zdenerwowany że nie dostał reszty*
(Madison) 2 lub 13 kwietnia. To zależy według którego kalendarza. Obecnie mówi się, że 13, ale kiedy był dzieckiem obchodził 2 kwietnia. Wtedy był jeszcze kalendarz juliański, niedawno przestawiliśmy się na gregoriański i stąd wzięła się ta różnica.
(Jefferson) *Też pije*
(Zapomniałam odpisać u nich xd)
(Madison) Dawniej miesiące były dłuższe, jak je skrócono data przeszła na później.
Właścicielka
(Laf) aaa ok
(Alex) no jak tak się mogło stać do cholery jeszcze mi pi******* reszty nie zwrócił
(Jefferson) Wziął zwyczajnie napiwek *Nawet nie ukrywał rozbawienia* mon ami.
(Madison) Znasz ty imiona "swoich" córek przynajmniej, mr "Jefferson", sir?
Właścicielka
(Laf) yyyyyy
(Alex) ale ja mu mie chciałem dać napiwku
(Madison) ...Martha i Maria...
(Jefferson) On miał inne zdanie na ten temat najwidoczniej *Pije sobie dalej*
Właścicielka
(Alex) *głośno wzdycha* najwidoczniej
(Laf) o to mi chodziło od początku!
(Madison) ...
(Jefferson) No to o co biega z tym, że to przez ciebie whisky jest droższe?
Właścicielka
(Alex) wszystko wina Jeffersona
(Laf) no i co masz z tym mówieniem "trzy kropki" jara cię to tak czy co? *śmieje się*
(Jefferson) Barman mówił, że twoja.
(Madison) Ty też?! Kolejny mi wypomina!
Właścicielka
(Alex) Ale to od Jeffersona się zaczęło
(Laf) spokojnie bo ci żyłka pęknie
(No właśnie nie, to było w planie finansowym Alexandra jeszcze zanim Thomaś przyjechał z Francji xd)
(Jefferson) Serio? A co zrobił?
(Madison) ...
Właścicielka
(upsi XD)
(Alex) a nie czekaj źle źle źle reset mózgu bo coś pofajczyłem. Wcześniej coś tam wymyśliłem.... a wiem już! Chciałem żeby państwo więcej zarobiło
(Laf) złość piękności szkodzi mon ami
(Jefferson) To co teraz narzekasz?
(Madison) Tylko tak się mówi, chociażby Jefferson jest zaprzeczeniem tego przysłowia *wywrócił oczami*
Właścicielka
(Laf) hehe *śmieje się*
(Alex) No bo miało to być tylko do zwykłych ludzi aaa dla polityków miało być tak jak wcześniej
(Jefferson) *Wewnętrzny facepalm* ...co?
(Madison) ...powiedziałem coś nie tak?
Właścicielka
(Alex) no to
(Laf) powiedz mi tylko tak szczerze czy ty i Jefferson? *robi lenny face*
(Madison) nie *wywrócił oczami* skąd ten pomysł? on na mnie nawet nie patrzy. jak mówi "słuchaj, Madison, nie mogę patrzeć na tego kretyna" to zgadnij na kogo patrzy.
(Jefferson) Dlaczego polityk ma być ponad prawem? U nas we Francji tego nie ma.
(w głowie: "i NIGDZIE na świecie tego nie ma, kretynie" [bo PiS'u jeszcze nie było])
Właścicielka
(Laf) na kogo patrzy?
(Alex) ale tu jest USA
(Madison) Na Hamiltona oczywiście. Znasz inną osobę uczestniczącą w spotkaniach Kongresu, którą Thomas mógłby określić mianem kretyna? W każdym razie przez ich konflikt mnie nawet nie zauważa, tak są na sobie nawzajem skupieni w dogryzaniu sobie *Wywrócił wymownie oczami*
(Jefferson) Czyli tutaj władze mogą być niesprawiedliwe? *Nadał temu taki ton, jakby to była ciekawość a nie wyrzut*
Właścicielka
(Laf) a no tak
(Alex) Jakie tam niesprawiedliwe znowu? My wszystko robimy to dostajemy najwięcej a przynajmniej powinniśmy...
(Madison) Wracając do tematu. Znasz jakiekolwiek poglądy Thomasa czyli od dzisiaj twoje? W jakiejkolwiek sprawie?
(Jefferson) Ale powinniście robić czy dostawać w sensie? *Miał już w połowie opróżnioną szklankę. Miał mocną głowę do alkoholu, ale mógł już na nieco więcej sobie pozwolić pod pretekstem, że zaczęło mu uderzać do głowy. Tylko oczywiście ewentualne przytyki musiał formułować w formę żartu lub nie ogarniania czegoś po kieliszku* Dziwnie brzmi, że wszytko robicie... u was w Stanach politycy zajmują się rolnictwem, rzemiosłem i wszystkim za ludzi? U nas to tego nie ma we Francji!
(Nice try, but Hamiltonowi i tak nie uświadomisz, że jest kretynem mówiąc, że politycy robią więcej od zwykłych ludzi więc mają dostawać więcej. To w końcu Alex xd)
Właścicielka
(Laf) no tak nie zabardzo
(Alex) *pije jeszcze trochę* nie to nie tak. My ustalamy prawa ważne dzięki czemu taki barman może se więcej zarobić
(Madison) To o czym wy rozmawialiście w tej Francji, skoro nie znasz żadnych jego poglądów? *Uniósł wymownie jedną brew*
(Jefferson) I dlatego uważasz, że jak akurat ty przyjdziesz do baru to ma zarobić mniej? *Powiedział to oczywiście w formie żartu, choć w głowie już kilka razy podczas tej rozmowy nazwał tego idiotę debilem*
Właścicielka
(Laf) nie pamiętam już
(Alex) Yyyyyy *pije jeszcze trochę i próbuje zejść na inny temat* a jak tam twoje życie prywatne? znalazłeś już sobie kogoś?
(Madison) Jak to nie pamiętasz?
(Jefferson) Eee... I tak i nie. Nadal ta sama.
(Historycznie jak Lafayette i Hamilton się poznali, Marie miał już młodą żonę, ale to było małżeństwo aranżowane. On se podróżował, a ona siedziała w domu z czwórką dzieci. Nie kochał jej, ale ją miał.)
Właścicielka
(Laf) no tak to nie pamiętam. On mi tylko pomógł w podpisaniu jakiejś deklaracji czy czegoś
(Alex) aaaa że ta *piju piju* u mnie też ta sama
(OOO XD)
(Madison) Przecież siedzieliście tam razem kilka lat, ludzie was razem widzieli, skoro nie rozmawialiście to co robiliście?
(Jefferson) No tylko, że ty swoją wybrałeś.
Właścicielka
(Alex) a ty nie?
(Laf) ja piłem a Jefferson hmmm coś tam do mnie gadał ale tak średnio mnie to interesowało
(Jefferson) *Zdziwił się i to poważnie. To jemu Lafayette mówił o tym, że to było małżeństwo aranżowane, a Hamiltonowi nie? No proszę* ...eee... nie mówiłem ci wcześniej? To aranżowany związek, nie ja ją sobie wybrałem. Myślałem, że mówiłem.
(Madison) Czyli innymi słowy nie pamiętasz co się działo, bo byłeś zbyt pijany.
Właścicielka
(Alex) nie nie przypominam sobie żebyś mi o tym mówił *ziewa* nie spałem już od dobrego tygodnia
(Laf) dokładnie
(Jefferson) Dlaczego?
(Madison) ...mhm.
Właścicielka
(Laf) moja zasada życiowa to: alkohol to twój wróg więc lej go w mordę *śmieje się*
(Alex) pisałem o *głośne westchnięcie* *bierze duży wdech* o tym że Maria Reynolds wkroczyła w moje życie i że jej mąż zaczął ode mnie wyciągać pieniądze w zamian za to że nie powie nic Elizie
(Jefferson) ...a mówiłeś, że u ciebie wciąż ta sama. A ta twoja to chyba nie była Maria.
(I jak tu powstrzymać złośliwy uśmiech.)
(Madison) ...masz dziwne zasady.
Właścicielka
(Alex) ale proszę nic nikomu nie mów
(Laf) jakie dziwne? a ty niby jakie masz?
(Jefferson) Jasne, na mnie zawsze możesz liczyć, mon ami, przecież dobrze wiesz.
(A co to za perfidne kłamstwa Thomaś xd)
(Madison) Ja tam wyznaję zasadę ograniczonego zaufania. I się sprawdza.
Właścicielka
(a później tylko We know, Hurricane i Reynolds Pamphlet XD)
(Alex) dzięki przyjacielu
(Laf) aaa okeej
(Madison) Masz w ogóle jakiekolwiek zasady nie dotyczące alkoholu?
(Jefferson) Il n'y a pas de quoi *Pije dalej*
(YOUR CAREER IS DONE HAMILTON xd)
(Edit: powiedział "nie ma za co", jakby co.
Właścicielka
(Laf) yyyy tak mam jedną
(Alex) *piju piju* ale na pewno na pewno nie powiesz?
(Madison) Jaką?
(Jefferson) Na pewno.
(To kłamanie prosto w twarz.)
Właścicielka
(Laf) aa jednak nie mam upsi
(Alex) dzięki jeszcze raz *uśmiecha się*
(Madison) ...
(Jefferson) Nie ma za co, mon ami~ *Dopił swoje whisky do końca. Uderzało mu nieco do głowy, ale nie wystarczająco, by stracił jasność umysłu. W sumie dobrze*
(Naprawdę nie ma za co, Alex : ))
Właścicielka
(Laf)...
(Alex) więc co teraz?
(Madison) ...
(Jefferson) Ładna chociaż ta Maria? W sensie, warta takiego zamieszania?
Właścicielka
(Alex) Oh tak *przypomina sobie wszystko i się rozmarza* a w dodatku była krzywdzona przez swojego męża i o to jest właśnie całe zamieszania. Ja przez niego prawie pieniędzy nie mam
(Laf)...
(Jefferson) Nieeeźleee... czyli ładna ale droga? *On tam na jego miejscu gdyby dowiedział się, że kobietę mąż krzywdzi, zniszczyłby go w oczach świata, a nie szedł z nią do łóżka, ale "pijany Lafayette" nie mówiłby tak rzeczowo, więc to przemilczał*
(Madison) ...masz problem z alkoholem.
Właścicielka
(Laf) wcale że nie. Nie piłem od *liczy na palcach* od 15 godzin
(Alex) No niestety