Luźne gadanie

Avatar Jastrzab03
Coś tam mówił, że ktoś mu powiedział.

Avatar kulujulu
Jastrzab03 pisze:
Coś tam mówił, że ktoś mu powiedział.
W którym momencie? Musiałem to chyba przeoczyć

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Najpierw to chciałbym dowiedzieć się czemu polak nie może być Buddystą, lub po prostu wyznawać filozofie buddyzmu.

Avatar Jastrzab03
Stary, większość Polaków to nibykatolicy.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Większość to nie wszyscy. Przez mylenie tych dwóch pojęć upadały całe imperia, więc lepiej je odróżniać. Większość turystów przybywających do świątyń buddyjskich to właśnie ludzie szukający duchowych i mentalnych doznań, lub nawet nawróceni chcący zobaczyć centrum ich religii.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kulujulu, tak jak mówię: ocenił buddyzm przez pryzmat katolicyzmu i nie ma w tym NIC nieetycznego ani zdrożnego. Nic. To, że przy okazji w filmiku najpierw nie przedstawił obiektywnie buddyzmu nie zmienia tego faktu. Mógł to zrobić, ale nie musiał. Bo filmik nie miał na celu pokazać buddyzmu obiektywnie, tylko właśnie OCENIĆ GO przez pryzmat katolicyzmu. Jeśli ktoś chce sobie sprawdzić obiektywnie, ma masę innych źródeł.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ahh. Zasłanianie się religią. Piękna rzecz która sprawia, że to nie ciebie wezmą za debila, tylko wszystkich przedstawicieli twojej religii.

Btw ten sposób ucieczki nazywa się Argumentum ad verecundiam.

Avatar kulujulu
Tak jak mówię: Cejrowski nie tyle ocenił Buddyzm przez pryzmat Katolicyzmu, co przedstawił zniekształconą jego własnymi przekonaniami wersję. Cejrowski przeinacza fakty na temat Buddyzmu. Kiedy mówi "Buddę nawiedzał demon", czy "Budda obłaskawił Szatana" stwierdza to tak, jakby Buddyści wierzyli w istnienie demonów i Szatana. Kiedy mówi "z opisu wynika, że był to Szatan", może być to ocena Buddyzmu przez pryzmat Katolicyzmu. Oczywiście wiadomo - w programie opiniotwórczym można używać takich skrótów myślowych żeby skrócić materiał. Tylko, że Cejrowski prowadzi program podróżniczy. To, co mówi, ludzie nieznający tematu (czyli prawdopodobnie większość jego widzów, właśnie po to się ogląda takie programy żeby poznać nieznany wcześniej temat) będą uznawać po prostu za fakt, a nie opinię. W szczególności, jeżeli formułuje je w ten sposób. Czy nie ma w tym nic nieetycznego? Cejrowski szerzy w ten sposób dezinformację. Jego widzowie po programie nie będą raczej szukać więcej informacji na temat Buddyzmu, ponieważ będą myśleli, że dowiedzieli się już wystarczająco na ten temat z jego programu. Buddyści to poganie czczący Szatana i jak jakiegoś spotkam, to od razu muszę być do niego wrogo nastawionym, bo jego religia to nie jest niegroźna pomyłka, tylko okultystyczne modły do demonów.

Avatar CzarnyGoniec
Dawno temu to oglądałem i nie pamiętam szczegółów.

On serio powiedział, że Buddę nawiedzał demon i, że on obłaskawiał Szatana?
xD
jprdl co za czubek

Avatar Jastrzab03
Kluju kaochany
Ale Baturaj powiedział przecież że to jest OCENA BUUDYZMU PRZEZ PRYZMAT KATOLICYZMU WŁAŚNIE
Czy ty go w ogóle słuchasz?

Avatar kulujulu
kulujulu pisze:
Tak jak mówię: Cejrowski nie tyle ocenił Buddyzm przez pryzmat Katolicyzmu, co przedstawił zniekształconą jego własnymi przekonaniami wersję.
kulujulu pisze:
Ocenia przez pryzmat Katolicyzmu zniekształcone przez Katolicyzm wyobrażenie na temat tego, czym jest Buddyzm, a nie to, czym Buddyzm jest naprawdę.
kulujulu pisze:
Nie przedstawia w programie Buddyzmu po prostu przez pryzmat Katolicyzmu, przedstawia swoje wyobrażenie o Buddyzmie przez pryzmat Katolicyzmu.

Wyobraź sobie, że wiem jak to jest nie być słuchanym.

nawiasem mówiąc wciąż czekam na moment, w którym Cejrowski mówi, że ludzie wyzwani przez niego od idiotów czczących bałwana to Chrześcijanie

Avatar CzarnyGoniec
Jastrzab03 pisze:
Ale Baturaj powiedział przecież że to jest OCENA BUUDYZMU PRZEZ PRYZMAT KATOLICYZMU WŁAŚNIE
Czyli "przez pryzmat chrześcijaństwa" oznacza - z arogancją i butą? I z pewnością, że wszyscy poza Tobą się mylą, a Twoje "wydaje mi się" jest prawdą?

Avatar Jastrzab03
kulujulu pisze:
Wyobraź sobie, że wiem jak to jest nie być słuchanym.

nawiasem mówiąc wciąż czekam na moment, w którym Cejrowski mówi, że ludzie wyzwani przez niego od idiotów czczących bałwana to Chrześcijanie

Rzeczywiście, pardon.

Avatar Kabaczek15
Ej, bo tak sobie myślę. Ten pomysł Gońca na założenie tematu o którym mówił na początku. Jeśli usunąć z niego Cejrowskiego i nie wskazywać na niego, ale wymyśleć jakąś hipotetyczną osobę jako przykład. To czy Goniec mógłby stworzyć ten temat?

Avatar Mijak
Nawet gdyby króla nagów Muczalinda uznać za buddyjskie wyobrażenie tej samej istoty, którą chrześcijanie określają jako Lucyfera, nie oznacza to jeszcze że Budda dał mu się omamić. Z perspektywy buddystów mógł on faktycznie osiągnąć ostateczne zwycięstwo nad Szatanem i wszystkimi demonami, oczyszczając je ze zła, co jest znacznie bardziej imponujące niż byłoby ich unicestwienie.

Avatar CzarnyGoniec
Cejrowkski niech zostanie tutaj :D to dobry pomysł

A odnośnie tego, co on mówi i perspektywy "katolicyzmu". To nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek poważny teolog katolicki powtórzył to, co on mówi.

Już widzę papieża mówiącego "Budda z całą pewnością oddawał cześć Lucyferowi" albo Kołakowskiego.

Teologowie jakich znam (i czytam) nie próbują wciskać wszędzie magii i szatana. Mają świadomość czym są mity, czym religia różni się od mitów, że wzorce kulturowe wpływają na postrzeganie Boga i tak dalej.

Jeśli Budda "z całą pewnością rozmawiał z Lucyferem" to jakim cudem stworzył taką pełną dobra religię? Podobnie jak chrześcijaństwo opierającą się na miłości, współczuciu i takich tam.
Przecież cała doktryna ekumenizmu zakłada, że wszystkie religie (a przynajmniej większość) postrzega tego samego Boga, ale w inny sposób.
Ekumenizm nie jest co prawda obowiązkowy dla Katolików, ale jest promowany przez papieży od Jana Pawła 2. I stoi w zdecydowanej sprzeczności z tym, co mówi Cejrowski.
Więc odnoszę uzasadnione wątpliwości, że reprezentuje on swoje prywatne poglądy, a nie stanowisko Kościoła.

Avatar Mijak
CzarnyGoniec pisze:
Jeśli Budda "z całą pewnością rozmawiał z Lucyferem" to jakim cudem stworzył taką pełną dobra religię? Podobnie jak chrześcijaństwo opierającą się na miłości, współczuciu i takich tam.

Lucyfer nie jest przez chrześcijaństwo postrzegany jako typowe w popkulturze wcielenie zła, jest przebiegłym kusicielem który często przekonująco sprawia wrażenie tego dobrego - więc nie ma sprzeczności w tym, że stworzył coś, co sprawia wrażenie dobrego.

Mnie najbardziej wkurzył hejt Cejrowskiego na to, że buddyści tolerują niezwiązane z buddyzmem zabobony w swoich świątyniach i wykorzystują je do przyciągania wiernych.
Znaczy, rozumiem że coś takiego może się nie podobać. Ale sprawia przy tym wrażenie jakby uważał, że Kościół Katolicki nigdy nie stosuje tego typu praktyk.

Avatar Baturaj
Właściciel
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ahh. Zasłanianie się religią. Piękna rzecz która sprawia, że to nie ciebie wezmą za debila, tylko wszystkich przedstawicieli twojej religii.

Btw ten sposób ucieczki nazywa się Argumentum ad verecundiam.

Nie wiem, o co Ci chodzi. Nie mówiłem nawet słowa do Ciebie, tylko do Kulujulu. Wyraźnie na początku jest jego nick.

Avatar CzarnyGoniec
Mijak pisze:
Lucyfer nie jest przez chrześcijaństwo postrzegany jako typowe w popkulturze wcielenie zła, jest przebiegłym kusicielem który często przekonująco sprawia wrażenie tego dobrego - więc nie ma sprzeczności w tym, że stworzył coś, co sprawia wrażenie dobrego.
Tyle, że to, co on zrobił nie tylko "sprawia wrażenie dobrego", ale też "jest dobre".

Te nauki nie są pozornymi naukami o miłości, szacunku do bliźniego i tak dalej. Te nauki naprawdę to głoszą.
To nie jest jak pozorne szczęście, które mija po jednym pokoleniu.

Jedynym sensownym poglądem, który uznawałby buddyzm za "z gruntu zły" byłoby myślenie "nawet, jeśli oni są dobrzy, ale wierzą w innego Boga to i tak są najgorszymi łotrami godnymi potępienia".
A zakładam, że takie myślenie jest na KK zbyt absurdalne.

Jeśli jednak KK naprawdę tak zakłada - to jest to instytucja z którą nie tylko się nie zgadzam, ale też zacząłbym ją uznawać za niezwykle szkodliwą społecznie i wartą zwalczania.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
No i Kulujulu powiedział czemu takie myślenie to oznaka ignorancji

Ty tymczasem próbujesz uciec argumentem do autorytetu, który jedyne co robi to podważa autorytet, więc to trochę strzał w stopę.

Avatar Baturaj
Właściciel
CzarnyGoniec pisze:

Jeśli Budda "z całą pewnością rozmawiał z Lucyferem" to jakim cudem stworzył taką pełną dobra religię? Podobnie jak chrześcijaństwo opierającą się na miłości, współczuciu i takich tam.

Otóż... Nie.
W sensie "pełna dobra religia" to raczej subiektywna ocena i według chrześcijaństwa (subiektywnie) samo pojęcie "oświecenia" jest kompletnie różne od naszego. I wiele zamysłów buddyzmu jest dość sprzeczne z zamysłami katolicyzmu.
Ale rozumiem, co masz na myśli, choć jest to duże uogólnienie.
Ja osobiście uważam, że w buddyźmie jest wiele dobra, ale i wiele zła.

Avatar CzarnyGoniec
Z punktu widzenia ateisty buddyzm nie jest "mniej" ani "bardziej" zły od katolicyzmu, bo główne różnice wynikają raczej z wyznawanych mitów, niż z realnego działania.

Choć biorąc pod uwagę kontekst kulturowy - chyba buddyzm jest bardziej dla ateistów atrakcyjny, bo jest bardziej tolerancyjny.

No bo w czym buddyzm nie jest "dobrą religią" poza kwestiami właśnie czysto doktrynalnymi typu "nie uznają Jezusa za zbawiciela", "nie spowiadają się", "nie modlą się do Jezusa i Maryi"?
Nie chcę oczywiście tych kwestii bagatelizować - bo być może z punktu widzenia osoby wierzącej są one kluczowe.

Choć to chyba też dyskusyjne, nawet wśród wierzących, na ile takie kwestie doktrynalne są kluczowe, a na ile sfera realnego działania

Avatar Jastrzab03
Ekhm, reinkarnacja.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Buddyści po uzyskaniu oświecenia się nie reinkarnują.

W pewnym sensie to ten świat jest piekłem, ale to też zależy pod jaką postacią istniejesz. Tzn byłeś dobry to reinkarnujesz się w coraz to lepsze stworzenie, aż dochodzisz do człowieka który może osiągnąć oświecenie i połączyć się z kosmiczną energią, ale jeśli byłeś zły to odalasz się od swojego celu.

Takie lepsze niebo i piekło, bo dobrze zaprojektowane xD Minus jest taki, że nagroda jest dosyć słaba, ale lepsza utrata świadomości, niż wieczne cokolwiek.

Avatar Jastrzab03
To zależy jak interpretujesz "wieczność"

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Nieskończoność nieskończoności nierówna, ale mają jedną cechę wspólną. Nigdy się nie kończą. Los w którym ktoś zmusza cię do egzystowania tylko w jednym stanie emocjonalnym przez wieczność, nawet jeśli jest to szczęście jest strasznie okrutne, bo dla świadomości to agonia.

Avatar Jastrzab03
Dal świadomości trójwymiarowej być może.
Ale dla świadomości cztero, pięcio, sześcio, a nawet nieskoczenej wymiarów niekoniecznie.

Avatar kulujulu
Nirwana nie jest utratą świadomości. Oznacza ona uwolnienie od cyklu ponownych narodzin, niewiedzy i cierpienia, czyli bardziej jest ona też czymś w stylu wiecznego szczęścia. Tylko, że w Buddyzmie szczęściem jest brak cierpienia. I wieczność jest inaczej postrzegana niż w innych religiach, ponieważ przyszłość i przeszłość są uważane za iluzję. Czas to dla nich tylko iluzja, liczy się wyłącznie tu i teraz, w Nirwanie trwasz sobie po prostu w stanie absolutnej utraty cierpienia. Cierpienie natomiast utraciło jakiekolwiek znaczenie (jeżeli w ogóle wcześniej je miało), ponieważ nie musisz się już rozwijać, jeśli jesteś w Nirwanie, oznacza to, że osiągnąłeś stan oderwania od wszelkiej niewiedzy. Jak dla mnie brzmi to całkiem kusząco.

(co jest wsm śmieszne, bo w Buddyzmie musisz się uwolnić od wszelkiego przywiązania, wliczając w to przywiązanie do idei osiągnięcia Nirwany, także ten)

Avatar Mijak
I don't even give a fuck
About not giving a fuck
So I do give a fuck...
Wait, what?
I give a fuuck
About everything, I love everyone and care 'bout everything, what
I give a fuuuuuuuuuuuuuck
I literally care about every motherfuckin' thing
~Budda

I w sumie z tym się utożsamiam.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
To zależy od interpretacji. Utrata jakichkolwiek przestrzeń brzmi podejrzanie podobnie do zwykłej materialnej śmierci.

Avatar Jastrzab03
kulujulu pisze:
Nirwana nie jest utratą świadomości. Oznacza ona uwolnienie od cyklu ponownych narodzin, niewiedzy i cierpienia, czyli bardziej jest ona też czymś w stylu wiecznego szczęścia. Tylko, że w Buddyzmie szczęściem jest brak cierpienia. I wieczność jest inaczej postrzegana niż w innych religiach, ponieważ przyszłość i przeszłość są uważane za iluzję. Czas to dla nich tylko iluzja, liczy się wyłącznie tu i teraz, w Nirwanie trwasz sobie po prostu w stanie absolutnej utraty cierpienia. Cierpienie natomiast utraciło jakiekolwiek znaczenie (jeżeli w ogóle wcześniej je miało), ponieważ nie musisz się już rozwijać, jeśli jesteś w Nirwanie, oznacza to, że osiągnąłeś stan oderwania od wszelkiej niewiedzy. Jak dla mnie brzmi to całkiem kusząco.

(co jest wsm śmieszne, bo w Buddyzmie musisz się uwolnić od wszelkiego przywiązania, wliczając w to przywiązanie do idei osiągnięcia Nirwany, także ten)

co najśmieszniejsze, z punktu widzenia katolicyzmu, poza reinkarnacją, ta wersja nie jest złą interpretacją.

Avatar fire23
dobranoc xd
dlaczego dobranoc? bo to jedyne co pasuje o tej porze, wybaczcie wiec, bracia i siostry w (w wierze to nie, bo ateusz here) dyskusjach na tematy filozoficzne i zwiazane z religiami. pozdrawiam.

Avatar
Konto usunięte
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
To zależy od interpretacji. Utrata jakichkolwiek przestrzeń brzmi podejrzanie podobnie do zwykłej materialnej śmierci.

Po prostu nie jesteś w stanie zrozumieć że przy potencjalnie nieskończonych możliwiściach przy kreowaniu wrzechświata możliwe jest stworzenie go tak aby po śmierci byłi możliwe inne postrzeganie szczęścia

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
To rozumiem. Tylko, że taka kara jest bez sensu, bo i tak tracisz swoją postać i karany jest ktoś inny.

No i to, że w Buddyzmie po śmierci traci się świadomość to nie jest jakiś nowy wymyśl. To cała odmiana Buddyzmu która już od dawna istniała.

Avatar kulujulu
ale właśnie Nirwana nie jest utratą świadomości xd
Naprawdę, stan Nirwany może oznaczać oderwanie od wielu rzeczy, ale nie od świadomości. Świadomość jest w Buddyzmie czymś nieprzerwanym, co towarzyszy przez całe istnienie.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Źle to ująłem... Jeśli oderwiemy świadomość od jakichkolwiek uczuć i doznań to i tak nic nam nie zostanie i ta świadomość nic nie będzie robić. Co zabawne przez medytację da się mniej więcej tego doświadczyć i to co buddyści biorą za świadomość nie ma żadnej osobowości, uczuć czy opinii. Po prostu "jest"

Avatar Jastrzab03
Kim jesteś, nietejaz?

Avatar Jastrzab03
Ty także, Hookey.

Avatar
Konto usunięte
Hymm

Avatar Hookey
Kabaczek15 pisze:
Houyhnhnm

Nie lubiłem tych stworzeń. Krytykowali ludzkość za rzeczy, które w gruncie rzeczy sami robili (np. darzyli Jahusów - czyli zezwierzęconych ludzi w swoim kraju, rasową nienawiścią). To takie krytykowanie idei miecza za pomocą własnych narzędzi, ale sęk w tym, że te własne narzędzia to również miecz a my widzimy drazgę w oku bliźniego a nie belkę w swoim.

Avatar Kabaczek15
O! Jak fajnie, że ktoś załapał, iż to nazwa stworzeń z "Podróży Guliwera" :D

Avatar Jastrzab03
Byliście ostatnio u Voldka?
Bo odpisał mi i odsunął konto.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku