KiciaLucyfer pisze:
Nie żałuję, że umarł, nie znałem go, nie miałem pojęcia o jego istnieniu przed potrąceniem go.
I nie wiem, skąd wytrzasnąłeś to, że żałowanie=boże odpuszczenie?
Ogólnie to jest tak, że to "żałowanie" bardziej ma polegać nie na takim normalnie pojmowanym żalu, tylko na silnym postanowieniu, że nie zamierzasz robić tego już więcej, bo to jest wbrew Bogu. Można się pomylić, że jest to "mocne postanowienie poprawy", ale nie do końca. Bo mocne postanowienie poprawy polega na tym, że trzeba świadomie zaplanować, co zrobić, żeby się poprawić. Jak pracować nad tym, żeby więcej tego nie zrobić.
Natomiast nikt nie broni, żeby czuć taki prawdziwy, ludzki żal ;)
Ale ja to mówię tylko w kontekście prawdziwego grzechu. A jeśli chodzi o ten samochód - nie uważam, żeby to był grzech, ale to jest bardzo skomplikowana sprawa, więc ja i tak powierzyłbym ją Bogu na spowiedzi.
A tak ogólnie to ludziska! Wróciłem. Bo w ogóle to przez ostatnie parę dni w ogóle nie patrzyłem w tę grupę,
bo mi się nie chciało żeby sprawdzić, jak poradzicie sobie beze mnie.
Jedno zdanie:
Ja pie**olę, to był błąd. Ja pie**olę.