Londyn

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Na pewno ludźmi, Zombie nie potrafią porozumiewać się inaczej, niż warknięciami i tym podobnymi... Skoro to komisariat, to może są policjantami? Chociaż pewnie nie brakuje wśród nich zwykłych ocalałych cywili, być może ich rodzin...
Kucu:
Znalazłeś je bez trudu, w środku było w miarę jasno, głównie dzięki wielkim oknom, przez które wlewało się tu światło słoneczne, niezależnie od tego, czy miały szyby, czy nie. Mimo to, niektóre miejsca pozostały w półcieniu lub całkowitym mroku.

Avatar antekk5
Komisariat i znajdujący się w nim policjanci? Raczej wątpliwe, gdyż w takim komisariacie mogą znajdować się bandyci. Nie chcąc marnować amunicji, gwizdnął, żeby sprowokować "policję" i czekał na nich z nożem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niezależnie kto tam siedział, głupi nie był, i nie miał zamiaru wychodzić na zewnątrz.

Avatar antekk5
Czekał na jakiś rozwój wypadków, gdyż drzwi prawdopodobnie były zamknięte, a jeśli byłyby otwarte, to w środku znalazłby swój grób.

Avatar Vader0PL
Powinien coś krzyknąć, ale to oni strzelali, więc rzucił im granat.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Jak wyleziesz z podniesionymi rękoma i będziesz żywy, to Cię nie zastrzelimy. - odezwał się w końcu jakiś głos, mężczyzna, ze środka.
Vader:
Niestety, jego eksplozja nie wyrządziła żadnych szkód, jeden z Bandytów zdołał go odkopać w Waszym kierunku, ale wybuchł w połowie drogi, nie robiąc krzywdy nikomu.

Avatar antekk5
- Nie ufam wam. Ale jak to mówią - kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. - powiedział, po czym wyszedł z podniesionymi rękami. Żywy.

Avatar StinkyWhiskey
Skierował się do takowych drzwi z zamiarem otworzenia i rozejrzenia się po pomieszczeniu za nimi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Kim jesteś, jakie masz zamiary i jak tu trafiłeś?
Kucu:
Na całe szczęście z mroku nic na Ciebie nie wyskoczyło, toteż dotarłeś do drzwi, które okazały się zamknięte, jak na złość.

Avatar antekk5
- Maredudd Caddock, poszukuję broni... albo przynajmniej amunicji do pistoletu, a przyjechałem z Gloucester po tym, jak tam wparowały się Żywe Trupy. Zdaje mi się, że niczego nie pominąłem. - odpowiedział.

Avatar StinkyWhiskey
Nie dość, że nie chciało mu się otwierać tych drzwi to był zmęczony po piciu i walce z tamtym gównem. Spróbował wrócić na ulicę, potrzebował znaleźć jakieś tymczasowe lokum.

Avatar Vader0PL
Czyli kontynuował strzelaninę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Yhym, do dobra... A skąd w ogóle wiesz o tym miejscu? To tylko szczęśliwy strzał czy ktoś Ci się wygadał?
Kucu:
Kolejna knajpa lub jakiś porzucony kontener, masz tu niewielki wybór, na poszukiwania czegoś lepszego musiałbyś udać się gdzieś indziej, poza port.
Vader:
Komandosi i większość żołnierzy włączyła się do niej wraz ze wszystkimi obecnymi w okolicy Bandytami, w tym tempie prędzej obie strony zaczną walkę wręcz niż się powystrzelają... Może by tak znaleźć inne wyjście z tej sytuacji?

Avatar antekk5
- Szczęśliwy traf. - odpowiedział.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Czego tu szukasz? I skąd mamy wiedzieć, że nie nasłali Cię Bandyci?

Avatar antekk5
- Szukam broni... albo przynajmniej amunicji do pistoletu. Poza tym, bandyci nie są skłonni do dyplomacji, czyż nie?

Avatar Vader0PL
-Rzucam granat!
Nie rzucił. Za to się rozejrzał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Bandyci to podstępne bestie, równie dobrze mogliby tu podesłać małego dzieciaka, a gdy my otworzylibyśmy przed nim serca i drzwi, do środka wpadłyby te sku*wysyny. Ostrożności nigdy dość, zwłaszcza, gdy większym zagrożeniem od Zombie i Mutantów są inni ludzie.
Vader:
Nie widziałeś nic, słyszałeś za to nerwowe kroki tych kilku idiotów, którzy się nabrali, choć po ostrej reprymendzie pozostałych wrócili najpewniej na swoje miejsca.

Avatar antekk5
- A jak mam was przekonać do tego, że nie jestem jednym z tych zwyroli?

Avatar Vader0PL
Najprościej byłoby zaszarżować, ale za to wpadł na inny pomysł. Bandyci drugi raz się nie nabiorą na niby granat?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- A bo ja wiem? Wymyśl coś, to w końcu Tobie na tym zależy, nie nam.
Vader:
Możesz się o tym przekonać tylko w jeden sposób. Nie, nie jest to zapytanie ich o to wprost.

Avatar antekk5
- Na pewno nie wyskoczą za mną jacyś zambruderzy żądni plądrowania. Z resztą, takiego starca jak ja obrabowaliby bez problemu. To co, mogę wejść?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Równie dobrze możemy dać Ci to, czego potrzebujesz, bez konieczności wchodzenia do środka.

Avatar antekk5
- Może to i nawet lepiej. Macie może jakąś amunicję do pistoletu? Zostały mi tylko dwa naboje.

Avatar StinkyWhiskey
-Szmato je**na co z gościnnością?
Mówił prawdopodobnie do...miasta. Kopnął jakiś kamień, a jeśli takowego nie było to po prosto walnął w ziemię z buta. Liczył się akcent. Spojrzał w górę, chciał wiedzieć ile mu dnia zostało.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Przez niewielką szparę w drzwiach wypadł pojedynczy magazynek.
//Nie będę bawić się tu w realizm na takim poziomie, aby doszukiwać się odpowiedniej amunicji do Twojej broni, co powinno być Ci na rękę.//
Kucu:
Typowo brytyjskie chmury zasłaniające niebo utrudniały określenie pory dnia, ale grunt, że nie lały się z niego strugi rzęsistego deszczu. Mimo to, na pewno jest już popołudnie.

Avatar antekk5
- Dziękuję. Może tu jeszcze wrócę. - powiedział, po czym podniósł magazynek i odszedł na wschód.

Avatar Vader0PL
Więc tym razem rzucił granatem odłamkowym. W przypadku braku jego posiadania cicho nakazał jednemu z żołnierzy o zrobienie tego.

Avatar StinkyWhiskey
No cóż, port i tak mu się znudził a morze przejadło. Z siekierą w ręku udał się głębiej w stronę miasta.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Nie bądź taki pewien, że znów będziemy tacy ugodowi. - mruknął mężczyzna zza obwarowanego okna, nim odszedłeś. Idąc na wschód, natykałeś się na coraz więcej Zombie, z czasem pojedynczych Szwendaczy zasiliły ich większe grupki wzbogacone o Pełzaczy, Sprinterów, Świeżych i innych.
Vader:
Tym razem granat eksplodował, przynajmniej jeden Bandyta został ranny lub martwy, sądząc po jego agonalnych jękach. Za to kilku innych wychyliło się zza węgła i zaczęło strzelać na ślepo. Niby mało skuteczne, ale przynajmniej przybiło Was do ziemi, jak na huraganowy ogień zaporowy przystało.
Kucu:
Szedłeś spokojnie przez... No właśnie, przez co? Otaczające Cię betonowe budynki, często zrujnowane w mniejszym lub większym stopniu, to wciąż tylko budynki, a to, co czyni je miastem, to żyjący w nich mieszkańcy. których nie widzisz, jeśli nie liczyć kilku anemicznych Szwendaczy... Po chwili ciszę i spokój przerwała Ci gwałtowna strzelanina, całkiem blisko, w kierunku której ruszyły zaciekawione Zombie, ignorując Cię zupełnie.

Avatar antekk5
Postanowił sprawdzić jeden z budynków, jak zawsze z pistoletem i nożem w pogotowiu, szczególnie po zobaczeniu cudactw takich jak Sprinterzy i Świeży.

Avatar Vader0PL
Sam strzelił kilka razy na ślepo tam, gdzie ostatnio celował.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Problem jest tylko taki, że te cuda również zainteresowały się Tobą i ruszyły w Twoją stronę, z czego prym wiodło pięciu Sprinterów, za nimi siedmiu Świeżych, a kilkudziesięciu pozostałych daleko za nimi.
Vader:
Upiększyłeś ścianę kilkoma śladami po kulach, ale nic poza tym.
- Może by tak szturmem? - zagadnął jeden z komandosów.
- No, wypadałoby się stąd w końcu wyrwać, dziś na obiad dają świeże żarcie ze zrzutów. - zawtórował mu nieco żartobliwie drugi.

Avatar antekk5
Strzelił pięć razy w sprinterów i tym samym rozpoczął maraton w celu znalezienia schronienia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wszyscy padli trupem, wreszcie i definitywnie, ale reszta nieumarłej hordy wciąż ciągnęła nieubłaganie na Ciebie. Jeśli chodzi o schronienie, to budynków masz tu pełno, gorzej, że większość to zwykłe ruiny.

Avatar antekk5
Biegł dalej, jeżeli mu na to pozwalały nogi, aż do momentu, kiedy znajdzie jakiś budynek, który nie jest ruiną.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Znalazłeś takowy relatywnie szybko: Był to jakiś sklep, kiosk czy coś w tym guście, niezbyt wielki, ale przynajmniej nie brakowało mu dachu czy żadnej ściany.

Avatar antekk5
Skoro znalazł coś w rodzaju sklepu, to od razu zaczął go przeszukiwać.

Avatar StinkyWhiskey
Zachować się jak one? Czy to nie uczyniłoby go takim bezmózgiem...przepraszam, mózgiem z martwicą jakim one są? Umarłych łatwo zabić, łatwo zwabić. Czy jeśli pójdzie w stronę odgłosów walki stanie się jak one? Słaby? Łatwy do zabicia? Ciekawość potrafi zabić kota, ale zaciekawiony kot nie może powstrzymać swojej żądzy, która zalewa jego wnętrze i próbuje uciec jako błysk w oku. Oczywistym było, że następny huk wystrzału mógłby zakończyć jego jakże kruche życie. Jednak co jeśli strzały ustaną? A umarli odejdą? Ciało zostanie pożarte, lecz broń zostanie. Amunicja zostanie. Przydatne rzeczy zostaną. Niczym sęp, który wyczuł zapach rozkładającego się mięsa, ruszył. Blisko ścian budynku, nie wyprzedał umarłych nie chcąc przykuwać ich uwagi. Wolał zostać dla nich cieniem, nikim ważnym. Spokojnym i zdecydowanym krokiem podążał w stronę wabika w postaci huków. Przygotowany na większość scenariuszy jakie jego głowa mogła pojąć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Nic, a przynajmniej na pierwszy rzut oka, ale może coś wyjdzie na wierzch podczas dokładniejszych przeszukań. Problem jest tylko taki, że Zombie chyba się zbliżają, więc nie masz na to czasu.
Kucu:
Przez morze dziesiątek lub nawet setek Zombie, głównie zwykłych umarlaków, ledwo dostrzegłeś drugą stronę tej potyczki, czyli kilku ludzi uzbrojonych w pistolety, rewolwery, karabiny szturmowe i pistolety maszynowe, którzy ostrzeliwali się zaciekle, otaczając jakiś pojazd, chyba samochód, przy którym ktoś coś grzebał. Z kolei ich wszystkich otaczały brnące Zombie, które ogień z broni ludzi skutecznie trzymał na dystans, ale straszliwie zużywało to amunicję, przez co ich los zostanie przypieczętowany prędzej niż później, chyba że uciekną.

Avatar antekk5
Zaczął przygotowywać barykady, żeby truposze się nie przedostały, a jeżeli to nie zadziała, to ruszyłby na kolejne piętro.

Avatar StinkyWhiskey
Pomóc? Nie pomóc? W sumie co z tego zyska? Broń, jedzenie, medykamenty to rzeczy realne to znalezienie. Za to życie? To już jest trudniejsze. Stawanie samemu przeciw hordom martwych nie jest najbezpieczniejszym wyjściem. Szczególnie, że posiada on jedynie broń białą. Przerażała go nawet wizja pocisku wysokiego kalibru z broni otoczonych, który w tym chaosie przeleciałby przez hordę i trafił go prosto w wątrobę. Zimny pot oblał mu czoło. Jednak kim będzie jak odejdzie? Nie zna tych ludzi, w sumie już wie, że ich nie lubi. Postawił krok naprzód, bez żadnego planu, bez przygotowania. Może to po prostu żądza mordu ciągnęła go w stronę śmierci? Stanął na środku drogi z siekierą w rękach, wziął głęboki oddech i z całych sił zaczął przeklinać na wieki cały ten świat, te umarlaki, a szczególnie ludzi przy pojeździe. Miał nadzieję, że odciągnie przynajmniej jakąś część. Więcej raczej nie przyciągnie, karabiny już to zrobiły.

Avatar Vader0PL
-Wy liczycie na świeże żarcie, a ja jestem umówiony na randkę z córką generała. Szybko, bo mnie zapier*oli, jak się spóźnię.
Mówiąc to wstał i ruszył jako pierwszy przeciwko bandytom.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Nie było tu niczego, a przynajmniej niczego w sensownej ilości, czym mógłbyś zabarykadować wszystkie wejścia, więc musiałeś salwować się ucieczką. Coś podpowiadało Ci jednak, że to chyba był słaby pomysł, zwłaszcza, że jesteś obecnie na poddaszu. Plus jest taki, że dach w kilku miejscach jest dziurawy, więc jakoś może zdołasz się stąd ewakuować.
Kucu:

Vader:
Komandosi zaraz po Tobie, później kilku żołnierzy, reszta pewnie ubezpieczała tyły i chroniła więźniów. Kilku bandytów wychyliło się zza rogów, ale zmasowany ostrzał Twoich kompanów zmusił ich do ponownego ukrycia lub położył trupem.
- Ciekawe co powiedziałby na to snajper? - zagadnął jeden z komandosów.
- Coś ironicznego albo przerażającego?

Avatar antekk5
Wspiął się na dach i sprawdził, jakie ma możliwości ucieczki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niewielkie, wokół brakowało budynków, na które mógłbyś przeskoczyć. Uratować może Cię co najwyżej skok na kontenery na śmieci i puszczenie się biegiem w kierunku wąskiej uliczki, gdzie nie było jeszcze Zombie, większość wciąż się tu kierowała lub bezmyślnie otaczała budynek z pozostałych stron.

Avatar antekk5
Zaryzykował i postanowił skoczyć na kontenery, a potem ruszyć w stronę wąskiej uliczki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się, ale nie był to bynajmniej koniec, ponieważ Zombie usłyszały Twoją próbę skoku i ruszyły za Tobą. Jedyny plus jest taki, że nie mogą iść kupą, jak poprzednio, ale maksymalnie po trzy obok siebie, przez ciasnotę w uliczce, a także jakieś przeszkody w postaci gruzu bądź koszy na śmieci, które dodatkowo opóźniały pochód całej tej bezmyślnej i głodnej hordy.

Avatar antekk5
Postanowił biec dalej, żeby znaleźć kolejne schronienie i, jeżeli truposze przestaną się nim interesować, przeczekać tam do następnego dnia.

Avatar Vader0PL
-Powiedziałbym, że odpowiedziałby strzałem. I cieszyłbym się z tego nieziemsko, bo jeżeli bym usłyszał wystrzał, to znaczyłoby, że nie strzela do mnie.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku