Królestwo Trefla

Avatar Erotta
-No to to chyba tu...- mruknęła cicho pod nosem, po czym weszła (a przynajmniej spróbowała wejść [w końcu drzwi mogły być zamknięte]) do budynku.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Początkowo wydawały się zamknięte, ale jak się okazało, otwierała je w złą stronę. Dom się nie zmienił, było w nim całkiem cicho, a wieża zegarowa wybiła ósmą rano. Czyżby nie była to godzina pobudki?

Avatar Erotta
Weszła na korytarze i zaczęła szukać pokojów Lost i Ross'aina, albo chociaż samych tych osób. Miała nadzieję, że nigdzie nie wyszli pod jej nieobecność, bo wtedy byłoby kiepsko...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Nogi jednak zawiodły ją spowrotem do mieszkania Ross'aina. W drzwiach mogła zwrócić uwagę, że tam też było cicho. Jedynym słyszanym dźwiękiem było chrapanie Lost. Jednak gdyby Strange bardziej się skupiła, poczułaby zapach świeżo parzonej kawy z kuchni.

Avatar Erotta
//W drzewach..?//

Postawiła Nobu na ziemi i już miała ruszyć w stronę kuchni, kiedy nagle zmieniła zdanie i postanowiła poszukać łazienki. Nie żeby musiała skorzystać, po prostu... Coś jej tak kazało.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
//Korekta niedobrota :/
Łazienka była niewielka, składała się z sedesu, prysznica i umywalki, oraz niewielkiej szafki pod umywalką. Oświetlał ją niewielki lampion. Na ścianie koło lustra ktoś napisał węglem "Wolisz oszukiwać innych czy siebie?", a na szybie był ślad krwi.

Avatar Erotta
//Było w tej łazience lustro nad umywalką czy raczej nie..?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
//Poprawione

Avatar Erotta
Nie zwracała zbytniej uwagi ani na napis, ani na krew na szybie. Po prostu podeszła do lustra, odchyliła lekko głowę i przejechała opuszkami palców po miejscu na szyi, gdzie ugryzł ją wampir, najpewniej spodziewając się ujrzenia jakichś śladów na skórze.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Ślad był prosty, dwie gojące się już ranki na skórze. Usłyszała gdzieś dalej ciche miauknięcie Nobu, a potem jego mruczenie. Poza tym było cicho i nikt jej nie przeszkadzał.

Avatar Erotta
"A więc jednak jest ślad, choć... Trochę mały. ̷ ̷̶̷I̷̶̷ ̷̶̷j̷̶̷a̷̶̷k̷̶̷ ̷̶̷s̷̶̷i̷̶̷ę̷̶̷ ̷̶̷z̷̶̷ ̷̶̷n̷̶̷i̷̶̷m̷̶ ̷̶̷c̷̶̷z̷̶̷u̷̶̷j̷̶̷e̷̶̷s̷̶̷z̷̶̷?̷̶̷ ̷̶̷B̷̶̷o̷̶̷l̷̶̷a̷̶̷ł̷̶̷o̷̶̷?̷̶̷ ̷̶̷N̷̶̷o̷̶̷ ̷̶̷p̷̶̷e̷̶̷w̷̶̷n̷̶̷i̷̶̷e̷̶̷ ̷̶̷ż̷̶̷e̷̶̷ ̷̶̷t̷̶̷a̷̶̷k̷̶̷,̷̶̷ ̷̶̷n̷̶̷a̷̶̷w̷̶̷e̷̶̷t̷̶̷ ̷̶̷n̷̶̷i̷̶̷e̷̶̷ ̷̶̷m̷̶̷u̷̶̷s̷̶̷i̷̶̷s̷̶̷z̷̶̷ ̷̶̷o̷̶̷d̷̶̷p̷̶̷o̷̶̷w̷̶̷i̷̶̷a̷̶̷d̷̶̷a̷̶̷ć̷̶̷.̷̶̷.̷̶̷.̷̶̷ ̷̶̷B̷̶̷i̷̶̷d̷̶̷u̷̶̷l̷̶̷k̷̶̷a̷̶̷,̷̶̷ ̷̶̷o̷̶̷f̷̶̷i̷̶̷a̷̶̷r̷̶̷a̷̶̷ ̷̶̷w̷̶̷ł̷̶̷a̷̶̷s̷̶̷n̷̶̷e̷̶̷j̷̶̷ ̷̶̷g̷̶̷ł̷̶̷u̷̶̷p̷̶̷o̷̶̷t̷̶̷y̷̶̷!̷̶̷ Mogło być lepiej. Zawsze chciałam mieć taką ozdobę na szyi, a to tymczasem znika..." pomyślała, po czym opuściła łazienkę. Przy jej głowie unosiła się czarna, świetlista kula, śledząca dziewczynę krok w krok i przemawiająca do niej. Choć pewnie tak naprawdę był to tylko objaw choroby... Zapewne. Dopiero teraz ruszyła w stronę kuchni.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W kuchni na blacie siedział Ross'ain i głaskał wyrywającego się Nobu. Na widok Strange chłopak puścił kota i wyjął patelnię. Spojrzał w przestrzeń dziwnie, po czym złapał na patelnię kulę, po czym przyciągnął ją do siebie i zaczął miętosić.
- Tutaj nie przestałem widzieć dziwnych rzeczy, to inni zaczęli je widzieć. - mamrotnął do Strange. - Potrzebne ci to coś?

Avatar Erotta
Pokręciła lekko głową. -Jutro rano pewno pojawi się przy mnie kolejne, ale tym razem w zupełnie innym kolorze, jak znam życie. Zawsze je widuję, choć moi terapeuci twierdzą, że to tylko złudzenie, wiążące się z moją chorobą. Jak chcesz możesz to sobie wziąć...- powiedziała, po czym uśmiechnęła się lekko i wzięła Nobu na ręce. -Też lubisz koty, tak?- dodała cicho pod nosem, głaszcząc Nobu. Raczej nie spodziewała się odpowiedzi...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Lubię koty, to prawda. Jednak Nobu nie jest zwykłym kotem, więc niezbyt ma ochotę być przeze mnie głaskany. - odparł, dalej bawiąc się kulką. - Kiedyś, gdy taką rozwaliłem, wysypały się z niej mrówki, więc wolę jej nie rozwalać.
Ross'ain nie wyglądał na zdziwionego istnieniem kulki.
- Dużo lekarzy gadało różne dziwactwa, gdy próbowali odgadnąć co mi jest. Raz twierdzili, że to Alicja, raz że schizofrenia, raz że napad fobii. Do teraz nie wiem, to jest jakaś mieszanka.
Koniec końców kulka pękła i wypadła z niej tarantula. Ross'ain wziął pająka na ręce i obserwował z zafascynowaniem.

Avatar Erotta
-Nie rozumiem. Znaczy się... Wiem, że Nobu nie jest zwykły, ale mi jakoś pozwala się głaskać...- spojrzała na tarantulę i przekrzywiła lekko głowę. -Mi nigdy nie udało się żadnej zniszczyć. Zawsze zmieniają wtedy kształty, zamieniają się w potwory i próbują mnie pożreć. Ciągle mnie śledzą i nigdy nie wiem, kiedy zaatakują, a to bywa niekiedy bardzo bolesne. No i są do tego bardzo niemiłe, ta konkretna kilka minut temu powiedziała, że jedyna choroba, jaka mnie dotknęła to patologiczna głupota bezkresna...- założyła ręce na klatce piersiowej i westchnęła. -Naprawdę trudno je czasem znieść, zwłaszcza, że na mnie się tak uwzięły...- koło jej głowy pojawiła się kolejna kula, tym razem czerwona. Od kuli wyszły dwie wielkie, szponiaste łapska, które wyciągnęły się w stronę Strange za jej plecami, przez co tego nie widziała.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Panuj nad świadomością i podświadomością, to najlepiej pomaga. - Ross'ain położył tarantulę na stole, po czym znów odgarnął kulę i łapska od Strange. - Jeśli ci przeszkadza taka kula, to powiedz Lost albo mi i ją złapiemy.
Gdy Ross'ain podrzucił kilkukrotnie łapska i podusił kulę, po czym je razem zdusił, te zmieniły się w papugę, którą wypuścił przez okno.
- Strange, tutaj ty panujesz nad wyobraźnią. - uśmiechnął się.

Avatar Erotta
Pokręciła głową. -Mam Zespół Alicji w Krainie Czarów. Właśnie na tym polega ten objaw choroby. Nie mogę tym sterować. To polega właśnie na widzeniu świetlistych kul, uczuciu bycia śledzonym i panicznym wręcz strachu. Nic na to nie poradzę, udało mi się tylko oduczyć się bać, ale to też nie wychodzi mi na dobre, bo przez to nie boję się też realnych zagrożeń...- wzruszyła ramionami.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Masz Alicję i masz Krainę Czarów. Musisz uwierzyć, a pokonasz to. To nie jest Świat, tu możesz walczyć z każdym strachem! Ja mam problem, bo przez moją zabawę moje strachy dwukrotnie częściej się materialiują i czasem dostrzegam je za późno. Ale ty musisz w sercu uwierzyć, że możesz walczyć. - uśmiechnął się.
Na półce nad nim siedział mały gargulec z nożem kuchennym, szybkujący się do skoku.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się lekko. -Dzięki... I masz gargulca nad głową, wiesz?- przekrzywiła lekko głowę, pokazując palcem na stworzenie nad Ross'ainem. Na jej ramieniu siedziała błękitna sylwetka, przypominająca małą wróżkę jak z bajek, która też pokazywała na gargulca. W końcu nie wszystkie widziadła Strange były złowrogie, tylko te niektóre...

//No proszę, choroba stała się jej dodatkową zdolnością specjalną! Kto by pomyślał..?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Tym razem chłopak obronił się kostką masła, w którą wbił się nóż. Gargulec pisnął niezadowolony i zniknął w jednej z szafek.
- Są jak chochliki z bajek, tylko ten kto w nie wierzy albo je czuję rozumie o co chodzi. Ładną masz wróżkę.

Avatar Erotta
Uśmiechnęła się lekko, spoglądając na istotkę na swoim ramieniu. -Dzięki. Pojawia się od jakichś trzech lat. Nadałam jej imię Tiki, ponieważ tak jakby poznałyśmy się na Hawajach...- podniosła rękę i wyciągnęła dłoń do wróżki, która bez wahania na nią weszła, a kiedy Strange wystawiła rękę przed siebie Tiki odbiła się od jej dłoni jak od trampoliny i zanurkowała w dół. W momencie, w którym miała się zderzyć z podłogą, błysnęło błękitne światełko i sylwetka tegoż stworzenia jedynie rozproszyła się na podłożu, tym samym znikając, jakby zanurkowała pod wodę. -Pojawia się i znika, nigdy nie zostaje na zbyt długo. Ale jest nawet miła, ciekawie się z nią rozmawia, więc jej wizyty akurat należą do tych przyjemniejszych. Raz tylko ukradła mi zęby mleczne, ale ładnie przeprosiła i podrzuciła mi pudełko czekoladek pod poduszkę, więc jej to darowałam...- wzruszyła ramionami. -A tak w ogóle to dlaczego nie śpisz o tak wczesnej porze? Z tego co słyszałam to Lost jeszcze chrapie...-

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Odkąd odstawiłem leki, coraz mniej śpię. Może to też wina Trefl, jej słudzy prawie nigdy nie śpią. Poza tym gdy poszedłem do łazienki, zauważyłem, że cię nie ma. Miałaś spotkanie trzeciego stopnia z wampirem? - mruknął, bez namysłu przejeżdżając palcem po jej śladzie.

Avatar Erotta
Skinęła głową i skrzywiła się lekko, prawdopodobnie tylko mimowolnie. -Ciekawie było tylko do pewnego momentu. A konkretniej do tego, w którym zemdlałam, a po obudzeniu się zdałam sobie sprawę, że ślad jest na tyle, mały, że pewnie długo mi nie zostanie. A szkoda. Za dziecka oglądałam dużo horrorów, oraz filmów o wilkołakach i wampirach, więc chciałabym mieć taką małą pamiątkę po tym spotkaniu, a drugiego podejścia nie mam zamiaru próbować, licząc, że tym razem coś tam zostanie...- powiedziała, po czym wzruszyła lekko ramionami.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- To się tylko takie wydaje. Prawdopodobnie ten ślad już co zostanie. Gdy spróbuje się zagoić, zaczyna pulsować, a ślad się powiększy i będzie taki na stałe. Wiem z doświadczenia. - odparł Ross'ain. - Masz na coś konkretnego ochotę czy może zamierzasz iść spać?

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Nie chce mi się iść spać, ale głodna też jakoś specjalnie nie jestem. Szukałam po prostu towarzystwa, dlatego tu przyszłam...- powiedziała, zamyślając się lekko.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Tak tylko pytam, za bardzo nie wiem, jak prowadzić rozmowy o takiej godzinie. Czasem w ogóle nie wiem jak prowadzić jakąkolwiek rozmowę. - podrapał się po karku, jednak niezbyt zmieniając wyraz twarzy. - Czy... czy może jest coś co chcesz wiedzieć?

//Kurcze, teraz mnie zaczęła nudzić ta postać... ;_;

Avatar Erotta
Zastanowiła się chwilkę, po czym pokręciła głową. -Nie, raczej nie. A przynajmniej to nie są takie pytania, jakie można zadać na głos...- stwierdziła z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.

//Ale Strange czy Ross'ain?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Dla mnie nie ma pytań, których się nie zadaje. Oprócz tego, gdy raz napalony homoseksualista zapytał mnie, czy może mnie wziąć. - tu dość znacznie się skrzywił.

//Gdzie Ross'ain, to mój ulubiony trefl, mówię o Strange. Najpierw Ciebie nużyła, teraz mnie...

Avatar Erotta
Spojrzała mu głęboko w oczy. -Tutaj się też normalnie umiera, prawda? W sensie... Tutaj się wierzy, że co się dzieje po śmierci?- zapytała niezwykle poważnie jak na nią.

//Mhm. To może nakieruję za chwilkę akcję na właściwy tor ku jej śmierci...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Jeśli samemu się jej chciało i się do niej doprowadziło, to się po prostu ginie. Przy wypadkach Kizu często przywraca do życia. Śmierć bywa tu pokręcona, jak na przykład po zabójstwie słabej karty się nią stajesz i takie tam... Czemu pytasz?

Avatar Erotta
Spuściła wzrok, oblewając się rumieńcem. -No bo...- zaczęła, chyba nie wiedząc jak to ująć w słowa. Po chwili znów uniosła głowę i uśmiechnęła się promiennie, spoglądając mu w oczy. -Jestem niedoszłą samobójczynią. Od śmierci moich rodziców często igrałam z własnym życiem, nie bojąc się przy tym jego utraty. Aż w końcu przedawkowałam narkotyki i się tutaj znalazłam. Ja...- zaśmiała się lekko, zasłaniając usta dłonią. -Zawsze marzyłam o tragicznej śmierci. Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę umrzeć ze starości. Po głowie chodziła mi wizja samej siebie w ramionach kochanka, który właśnie odkrył, że jego ukochana odeszła na zawsze i zalewającego się łzami na myśl, że mnie już nie ma. Prawdę mówiąc, kiedy tu trafiłam ta wizja przekształciła się nieco i zapragnęłam zginąć w ramionach jakiegoś mężczyzny, w którym się zakocham, ale tak, żeby to on mnie zabił, a później jak w poprzedniej wizji, zalewał się łzami na myśl o tym, co właśnie uczynił i tulącego do siebie moje zwłoki, dopóki ich do pochówku, bądź spalenia mu nie odbiorą. Mogłabym też rozlać wszędzie benzynę i zamknąć się w jednym pomieszczeniu ze wszystkimi, na których mi zależy, a później podpalić ten pokój i spłonąć razem z nimi. Taka piękna, romantyczna śmierć...- uśmiechnęła się błogo na samą myśl. -Wiesz o co mi chodzi, prawda? Zbieram karty, ale tak naprawdę nie mam ochoty ani na powrót, ani na zostanie tutaj. Chcę przygody, która skończy się tragicznym requiemem!- powiedziała pogodnie, zamyślając się lekko. -Dlatego właśnie pytałam o tą śmierć... Ale gdzie ja sobie stworzę warunki, aby tak umrzeć? Wampir ze mnie krwi nie wyssał, choć to by było również jak dla mnie w pewien sposób romantyczne, a więc co mi pozostaje? Dźgnięcie przypadkowego mężczyzny w brzuch, przytulenie go do siebie, a następnie dźgnięcie również siebie, ażeby zginąć podczas śmiertelnego pocałunku? Piękne, acz mało subtelne...- stwierdziła w zamyśleniu głębokim.

//Strange to Strange. Nazwa znacząca. To jak, zabijamy czy oszczędzamy?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Oczy Ross'aina zabłysły złowrogo, ale nie poruszył się. Nawet nie wyglądało jakby w ogóle oddychał.
- Nienawidzę takich ludzi. - westchnął. - Miałem prawie wszystko co chciałem, ale bezpowrotnie to straciłem właśnie przez głupiego samobója. Stoczyłem się na dno przez chwilę radości z własnej śmierci. I co mi to dało? Żyję jak żywy trup i muszę pomagać takim jak ty. Sądziłem, że będziesz inna, Strange, miałem nadzieję, że chociaż Lost, poczciwa ruda idiotka cię zmieni. Szczerze, może mogłabyś liczyć na takie urocze requiem. Może. - przysunął się bliżej i w dwóch palcach uniósł jej podbródek. - Może bym cię nawet pokochał, może kochał cię tamten wampir. Ale cóż mi po kimś, komu życie nie smakuje?
Poszedł na korytarz i trzasnął drzwiami od pokoju Lost. Następnie moemntalnie był przy Strange i przewrócił ją na stół.
- Jak smakuje życie, Vanesso?

Avatar Erotta
-Na początku to były winogrona...- powiedziała, uśmiechając się promiennie -...Ale z czasem i wraz ze śmiercią mych bliskich te winogrona się zepsuły i przemieniły w wino. Napój, który normalnie piją tylko dorośli, a którego musiałam zasmakować jeszcze jako dziecko. Napój, który upaja i daje chwilowe szczęście, ale później niesie ze sobą wielkiego kaca...- spojrzała mu głęboko w oczy i zakończyła -Napój, który smakuje dobrze tylko pity w dobrym towarzystwie.-

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Wino dojrzewa, do wina się dojrzewa, lecz nie tylko ty pijesz je za wcześnie. - westchnął, przejeżdżając ostrzem noża po skórze dziewczyny. - Warto odrzucać je tak szybko?

Avatar Erotta
Odwróciła wzrok. -A skąd mam wiedzieć? Jestem nim już pijana. Mięśnie zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, zaczęłam się staczać. Pewnego dnia ocknę się z upojenia i zorientuję się, że alkoholizm mnie zrujnował. A nie mam już nikogo bliskiego, kto upiłby trochę z mojego kieliszka, aby mnie odciążyć i kto pomógł by mi wytrzeźwieć i wrócić do zdrowia, zanim będzie za późno...- powiedziała, a po jej policzkach pociekło kilka łez. Rozległa się aztecka muzyka. Kilka człekopodobnych postaci o rogach i skrzydłach nietoperzy grało na bębnach, a świetliste wróżki dmuchały w rogi. Znalazło się też kilka drzewnych nimf, o zielonej skórze, które śpiewały jakąś antyczną pieśń. Kilka diabłów weszło do pokoju, niosąc zapalone pochodnie i rytualne noże. Strange zamknęła oczy, dławiąc się łzami. -Nikt mi już nie pomoże. Nikomu już na mnie nie zależy. Zakończ to szybko, jeśli masz nade mną litość...- poprosiła łamiącym się głosem.

//Więc? Zabijamy czy robimy nagłe odwrócenie sytuacji i dajemy jej przeżyć..?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Upić z twojego kieliszka... - chłopak mimowolnie powtórzył jej słowa, spoglądając przygaszonymi oczami na nią.
Zdawało się jej, że wbija w nią nóż, jednak gdyby spojrzała w bok, zobaczyłaby, że nóż zatapia się w blacie stołu. Muzyka nagle przyciszyła się, by w końcu kompletnie zamilknąć. Ross'ain wsunął rękę pod jej głowę i uniósł ją do pionu. Wtedy zrobił coś, czego się nie spodziewała - pocałował ją. W powietrzu zagrała pozytywka, zapewne za jego sprawą. Strange czuła się lekko otępiona, a także rozgrzana. Ciepło mimowolnie przez nią przepływało i czuła się lekka. Wbrew bajce o śpiącej królewnie, nawet śpiąca. Jednak szybko się wzbudziła. Pozytywka grała dalej, a Ross'ain spoglądał na Strange bardziej rozświetlonym wzrokiem.

//Jakoś nie umiem jej jednak zabić...

Avatar Erotta
Zamrugała ze zdziwieniem, jednak po chwili odwzajemniła pocałunek, przymykając oczy i jedną ręką przytrzymując się jego pleców, a drugą po chwili nie wiedzy co z nią zrobić, wplotła w jego włosy. Pocałunek z jej strony był zaskakująco długi i namiętny, jakby przez niego próbowała wyrazić swój cały żal i całe pragnienie odnalezienia sensu życia, jakich nie była w stanie wypowiedzieć słowami. Po dłuższej chwili odrobinkę odsunęła twarz od jego twarzy, zabierając ręce z powrotem do siebie. Spojrzała mu głęboko w oczy, nadal chyba zszokowana tym co on zrobił i co sama później zrobiła. Z sufitu zaczęły sypać się płatki różowych i czarnych róż, jakby odzwierciedlając mieszane uczucia, jakie w niej się tliły. -Wino można pić jedynie w dobrym towarzystwie, żeby nie popaść w nędzę. Jednak jestem osobą o bardzo silnej głowie do alkoholu i podczas, gdy moim bliscy zaliczyli zgon, ja nadal trzymam się na nogach, bliska jednak upadku. I nigdy nie śmiałam nawet przypuszczać, że ktoś mnie przed tym upadkiem podtrzyma i będzie mi podporą...- powiedziała nieco nieśmiało, po czym uśmiechnęła się, odwracając wzrok i oblewając się rumieńcem. Do czarnych i różowych płatków dołączyły także krwistoczerwone. W dźwięki pozytywki wplotły się także dźwięki skrzypiec, a poczwary z nietoperzymi skrzydłami zaprosiły nimfy do tańca, podczas gdy diabełki i wróżki ramię w ramię śpiewały tęskne, jakby magiczne pieśni, trzymając się za ręce i spoglądając na siebie nawzajem takim wzrokiem, jakby jedno nie wiedziało czy powinno drugie uściskać czy rozszarpać na strzępy...

//Kto wie? Może jeszcze uda się uczynić tą postać ciekawą..?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Ross'ain lekko się uśmiechnął. Zebrał część płatków i zmienił je w kolorową różę, którą wpiął dziewczynie we włosy.
- Raczej zbyt dobrym towarzystwem nie jestem, pewnie kiepskawa ze mnie podpora, ale nie chcę patrzeć jak upadasz, Strange. Nikt tego nie chce. - jego słowa nieomal płynęły w tejże ciekawej atmosferze.
Na koniec przysunął ją do siebie i objął ramieniem.

Avatar Erotta
Zaśmiała się lekko. -Na pewno jesteś dla mnie lepszym towarzystwem niż jestem sama dla siebie...- powiedziała, spoglądając mu w oczy. Czarne płatki zaczęły płonąć jeszcze w powietrzu, jednak nie wszczęły żadnego pożaru, po prostu rozpływając się w powietrzu zanim czegokolwiek dotknęły. Postacie o rogach baranich i nietoperzych skrzydłach tańczyły z nimfami walca do muzyki, a wróżki i diabełki wciąż śpiewały. Wśród wróżek pojawiła się również Tiki, która grała na maleńkich skrzypcach, stojąc nieco bardziej do przodu niż cała reszta...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ale już więcej nie mów, że jesteś bezsilna. Zawsze możesz jakąś siłę w sobie znaleźć.
Wokół porozlatywały się małe srebrne gwiazdki, a Strange dostrzegła kiwającego głową w rytm melodii Nobu. Kot uśmiechnął się pod wąsami, patrząc na nich.

Avatar Erotta
Wzruszyła ramionami. -Fakt, zawsze mogę pójść na siłownię...- powiedziała tak pół żartem. Spojrzała na Nobu i uśmiechnęła się lekko, po czym przeniosła wzrok na Ross'aina. Jedna z nimf potknęła się o własną suknię i pociągnęła za sobą swojego partnera, przez co oboje wyłożyli się w tańcu. Pozostali też kolejno upadali, z niewiadomej przyczyny, a Tiki przestała grać na skrzypcach, kiedy jakiś diabełek na nią wpadł i prawie przygniótł ją do podłogi...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Ross'ain zaśmiał się cicho obserwując to. W pewnym momencie do kuchni wleciał motyl o dosłownie ognistych skrzydłach i wylądował na dłoni Strange. Chłopak spojrzał na stworzenie, po czym odwrócił się i spojrzał na korytarz. Stała tam Lost, a na jej głowie siedziały inne motyle.
- Ranne z was ptaszki. - uśmiechnęła się promiennie

Avatar Erotta
-Ranne..?- dotknęła mimowolnie swojej szyi. -Nie no, już nie jestem ranna...- spojrzała na Ross'aina. -On też nie wygląda na rannego...- powiedziała. Tiki zaczęła się cicho śmiać, kiedy diabełek już pomógł jej wstać. Wszystkie pozostałe stworzenia gdzieś poznikały i z tych od Strange została tylko ta dwójka. A płatki z sufitu już przestały padać...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Poprawka, poranne z was gołąbeczki, mało słyszałam, ale wszystko widziałam. - pstryknęła, a nad nimi pojawiło się kilka serduszek. - Yay!
- Nie zachowuj się jak dwunastolatka, tobie to już naprawdę... a mniejsza, po prostu się ogarnij. - odparł roześmiany Ross'ain.

Avatar Erotta
Tiki podleciała do serduszek, wyciągnęła z włosów małą szpilkę, przytrzymującą je jako kok i przebiła je, a te zachowując się jak baloniki rozleciały się na różne strony, wypuszczając powietrze i w końcu całkiem płaskie padając na podłogę. Wróżka zleciała w dół i usiadła Strange na ramieniu. -Zdaje się, że Tiki już się tym zajęła...- skomentowała Vanessa, spoglądając na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą były serca. Mała istotka na jej ramieniu zachichotała, znów spinając włosy.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Neee... Tikiś psuje zabawę. Ale wewnętrzonalnie wszyscy już wiedzą w tym pokoju że coś tu się kroi i żadna szpileczka temu nie zaprzeczy.
- Mówi się wewnętrznie. Idź spać Lost, to tylko twój głupi sen.
- W moich snach najczęściej masz we włosach kokardki, więc to nie jest sen, więc więc więc sobie nie pójdę.

//Załóżmy że Lost jest po prostu dziecinna i dlatego powtarza słowa albo je przekręca

Avatar Erotta
Jak na zawołanie we włosach Ross'aina pojawiło się kilka kokardek. Strange spojrzała na Tiki z uniesioną brwią, jakby to była sprawka wróżki, a następnie zerknęła na Lost z uśmiechem. -Widzisz? To jednak jest sen, możesz już wracać do łóżka!- powiedziała pogodnie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Ojoj, a już wierzyłam, że taka ładna z was para. No coś, dobranoc. - pobiegła do siebie i zamknęła drzwi, z których po kilku minutach słychać było chrapanie.
- Całkiem sprytne, Strange... - westchnął Ross'ain.
Motyle, które miała Lost, wyleciały przez okno. Nobu miauknął spoglądając na nich.
- Chyba jest głodny. - mruknął chłopak i zaczął szukać czegoś dla kota w lodówce.

Avatar Erotta
Tiki zaczęła szeptać coś Strange do ucha z podekscytowaniem, a ta roześmiała się i odszepnęła coś wróżce. Ta skrzywiła się lekko, ale zleciała Vanessie z ramienia i przysiadła nieopodal okna. Już miała przeniknąć przez nie i odlecieć, kiedy postanowiła jednak jeszcze zerknąć na Ross'aina wzrokiem typu "Mogę tutaj zostać..? Proszę, będę grzeczna..!"

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- O czym wy do cholery tak szeptacie? - przekrzywił głowę z głupią miną, wyglądając komicznie.
Z szafki wyskoczył gargulec i usiadł na kolanach Ross'aina, a chłopak zaczął go głaskać, co dodawało jeszcze większego komizmu.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku