bulor
//Zapomnijmy o tej serii pomyłek jak najszybciej//
- Ani jednym ani drugim, ludzka istoto - Zdjął swój kaptur, ukazując częściowo przysłoniętą włosami twarz. Jego widoczne oko świeciło niezwykle jasnym, fioletowym blaskiem - Jestem Decim i pełnię tutaj funkcję przewoźnika.
Lex
- To dosyć proste. Masz wybór: Albo zdajesz się na sąd Suwerena, albo udajesz się na wygnanie do Limba. W pierwszym wypadku zada ci on parę pytań i przydzieli do jednej z dziewięciu sfer. Jeśli ci się poszczęści czeka cię całkiem przyjemna egzystencja. Jeśli wybierzesz Limbo... sprawy się nieco skomplikują.
//Już zapomniałem//
Przewoźnika do czego ? -Zapytał ze zdziwieniem w oczach .
bulor
- Do Sali Sądu. Ewentualnie do Limba. Bo widzisz, trafiają tu jedynie umarli, do których paręset lat temu dołączyłeś.
Lux
- Niech co będzie?
- A więc dokonałeś wyboru. Wejście do Sali Sądu jest tam - wskazał dłonią na dno przepaści
Konto usunięte
- Jak mam się tam niby dostać?!
- Skoczyć. Podobno jesteś odważnym człekiem, czyż nie?
Konto usunięte
- Jestem odważny, ale nie głupi...
- Już przecież umarłeś. Jakie jest ryzyko?
Konto usunięte
- Dobra.
Po tej odpowiedzi zeskoczył.
Spadał przez dłuższy czas. Przepaść zdawała się nie mieć dna do czasu, aż w końcu przywalił o ziemię.
//Kontynuujesz w SS//
Jimin obudził się w jakimś ciemnym korytarzu bez okien. Nie pamiętał wiele, a już na pewno nie pamiętał, jak się w takim miejscu znalazł.
Ehhh... Ale bolało... - jęknął. - Mój brzuch... Tak bardzo boli... Po tym zderzeniu... - po czym natychmiast zwymiotował na podłogę. W wymiocinach znalazł się jakiś fioletowy płyn.
//Twoja postać potrafi wymiotować na zawołanie?//
//chyba tak, za życia kazali mu rzygać//
No więc zwymiotował. Co dalej?
*łapie się za brzuch* Mój biedny brzuszek... *wymiotuje*
Konto usunięte
//Ale to nie ty gm'ujesz .-.
Dokładnie. Prosiłbym zerknąć na 1 punkt regulaminu dla graczy
Jurij leżał na zakurzonej podłodze jakiegoś korytarza. Nie miał bladego pojęcia, jak się tu znalazł, ale jakby przez mgłę pamiętał zgiełk bitwy.
Jurij wstał i czuł że żyje, myślał więc że przeżył bitwę i rozejrzał się gdzie jest. Czyżby dostał się do niewoli? Starał się wyszukać jakiegoś końca tego korytarza i tam dotrzeć.
Na końcu korytarza zastał dębowe drzwi.
//Ech... przynajmniej żadnej teleportacji//
Leżał więc we własnych wymiocinach. Co dalej?
Bez najmniejszego wahania starał się otworzyć z całej siły owe dębowe drzwi.
Jimin z obrzydzeniem macał swe wymiociny. Potem wstał, nieśmiało się rozglądając.
Jimmine
Zauważył drzwi na końcu korytarza
Sparta
Drzwi ustąpiły ukazując pomieszczenie, które najprawdopodobniej było wnętrzem jakiejś karczmy. Panowała cisza, stoły były zakurzone, a jedyną osobą w zasięgu wzroku byl jakiś mężczyzna siedzący przy stoliku w kącie.
Tłukł w nie z całej siły, po czym skulił się, płacząc.
Zawsze mógł użyć klamki, ale skoro wolał płakać...
Jego oczom ukazało się ciemne dość pomieszczenie pełne przeróżnych sprzętów, w tym rozmaitych instrumentów muzycznych. Jakiś mężczyzna w kącie ścierką czyścił perkusję.
Jimin porozglądał się trochę, po czym zapytał:
-Witam. Kim pan jest?
hejter
Dante leżał na zimnej podłodze ciemnego korytarza. Pamiętał, że został złapany i torturowany. teraz musieli odstawić go do jakiegoś lochu, choć o dziwo wciąż miał wszystkie kończyny.
Jimmine
Ten odwrócił się w jego stronę. Białe włosy zasłaniały jedno z jego oczu, drugie emanowało blaskiem w kolorze wymiotów Jimmina.
- Jestem Decim, opiekun Przedsionka. Miło mi cię poznać - powiedział, po czym wyciągnął rękę
-Dzień dobry. Trafiłem tutaj niedawno, a zaraz potem wymiotowałem z jakiegoś powodu. Może mi pan wyjaśnić, jakiego?
-Cholera nie mogli mnie zabić szybko-wstał powoli i rozejrzał się wokół
Jimmine
- Trafiłeś tu, gdyż jesteś martwy. A zwymiotowałeś... w sumie nie wiem czemu - odpowiedział mężczyzna
hejter
Było ciemno, więc niewiele zobaczył. Za sobą miał ścianę, więc mógł iść tylko w jedną stronę. Albo pozostać w miejscu.
Doszedł do solidnych, drewnianych drzwi na końcu korytarza.
Wyszukał klamke i je otworzył
-Piękne instrumenty... Tylko ciekawe, z czego one są?
hejter
Jego oczom ukazało się pomieszczenie równie ciemne co korytarz, przypominające celę lub salę tortur. Na ścianie wisiała tylko jedna, przygasająca pochodnia, a obok niej stał jakiś siwy człowiek w płaszczu.
Jimmine
- Nie są z materii, w każdej razie nie ziemskiej. Swoją drogą, czemu interesujesz się instrumentami zamiast... swoim położeniem?
odszedł krok do tyłu zacisnął garde-nie nie tym razem... zabije cię, zabije-
Mężczyzna obrócił się w jego stronę. Włosy zasłaniały jedno z jego oczu, drugie emanowało fioletowym blaskiem.
- To się może nie udać, drogi przyjacielu - powiedział spokojnym tonem
-Kim ty era jasna jesteś?-
//Przypominam o swojej postaci
-Aha. Skoro mówisz o tym, to... Gdzie ja dokładnie jestem?
pomidor
Louis obudził się na drewnianej podłodze korytarza. Pamiętał, że ostatniej nocy był mocno pijany, ale niewiele poza tym. Pomimo braku okien czy lamp wyraźnie widział wszystko w korytarzu, włącznie ze znajdującymi się na jego końcu drzwiami.
Jimmine
- W Przedsionku. Trafiają tutaj umarli... ale to już wiesz. Pytanie brzmi, czy postanowisz poddać się boskiemu osądowi?
hejter
- Jestem Decim, opiekun Przedsionka. Jeśli czujesz się zdezorientowany chętnie objaśnię ci sytuację.
Ja... ja.. jestem m-martwy?-
Francuski dentysta pomyślał sobie, że przesadził, i to mocno przesadził... Ech... Zawsze tak myślał, a i tak chęć zaspokojenia siebie alkoholem zwyciężała. Pomyślał, że ktoś mógł go do owego korytarza wciągnąć, przyjąć do siebie upojonego człowieka. Bez zastanowienia otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia za nimi.