hejter
- Ni mniej ni więcej. Skoro to mamy już z głowy, pozwól, że zapytam: Czy wolisz zdać się na boski osąd, czy udać się na wygnanie do Limba? - oko Decima zaświeciło jeszcze mocniej
pomidor
Znalazł się w pomieszczeniu, które można było uznać za gabinet dentystyczny, albo równie dobrze fryzjerski. Było w nim bowiem mnóstwo różnego rodzaju sprzętów i narzędzi, a ściany pokrywały lustra. na fotelu pośrodku pokoju siedział człowiek z długimi, białymi włosami.
- Chętnie się poddam osądowi. Nie chcę trafić na wieczną tułaczkę w Limbie.
hejter
- Szybka decyzja - skomentował rozmówca
jimmine
- Prawdopodobnie słuszna decyzja. Potrzeba ci wiedzieć coś jeszcze?
-Takich jak ja czeka piekło-
Jimmine
- A... co konkretnie?
hejter
- Niezwykle pochopny wniosek. Jeśli jednak jest prawdziwy, w co wątpię, to czy nie rozsądniej byłoby wybrać Limbo?
-mam nadzieje że anioł buntu przyjmie swego sługe-
Dokładnie prześwietlił wzrokiem całe pomieszczenie. Skąd on to znał... Ale jego uwagę najbardziej przykuł białowłosy człowiek... Coś mu tu nie grało, postanowił zagadać do tego długowłosego osobnika.
- Dzień dobry, może pan mi wytłumaczyć gdzie jestem i co robiłem... nawet nie wiem kiedy, po prostu co robiłem ostatnio, musiałem chyba ostro nadużyć różnych trunków... Mniemam, że znalazł mnie pan gdzieś kompletnie upojonego i przepraszam za widok, lub zachowanie który musiałem panu niestety sprezentować będąc pod wpływem alkoholu.
pomidor
Ten obrócił się w jego stronę. Włosy były uczesane tak, że zasłaniały jedno z jego oczu. Widoczne oko było ciemnoniebieskie, niemal fioletowe.
- Twe przypuszczenia są niestety błędne. Otóż znajdujesz się w Przedsionku, miejscu łączącym życie ze śmiercią, jeśli rozumiesz, co mam na myśli - odpowiedział
hejter
- Niech wiec tak będzie. Nie chcesz zadać jakiś pytań?
Lekko się zdziwił:
- Za przeproszeniem, proszę sobie nie żartować! Bez obrazy, ale przypomina mi pan jakiegoś człowieka czytającego za dużo książek i wertującego za dużo różnorakich teorii spiskowych. Ja już chyba sobie pójdę, klienci czekają a pieniądze z drzewa nie spadną.
-Nie wiem. Może opowiedz coś o Suwerenie?
Jimmine
- Nie przepada zbytnio za mną, więc o jego zainteresowaniach i osobowości wiele ci nie powiem. Ma fioła na punkcie sprawiedliwości, ale to dość dobrze zważywszy na jego pozycję. Ponadto cierpi na załamanie nerwowe od czasu zniknięcia Stwórcy. więcej nie wiem.
pomidor
- Obawiam się, iż nie możesz wrócić do świata żywych. Stąd prowadzą tylko dwie drogi i obie nie oferują możliwości powrotu.
hejter
- Dobrze więc. Aby dostać się do Sali Sądu musisz tylko zamknąć oczy i oczyścić umysł.
Teraz już był prawie pewny swej racji:
- Obawiam się, że pan z czymś przesadził. Stwierdzając po tym pomieszczeniu, że jest pan również dentystą, lub ewentualnie jakimś fryzjerem. No, ale dobrze... Śpieszy już mi się i nie mam czasu na dyrdymały...
Zaczął intensywnie szukać wyjścia z tego pomieszczenia.
Usiadł po turecku zamknął oczy, spowolnił oddech i oczyścił umysł
pomidor
Nie znalazł żadnego. Pomieszczenie miało tylko jedne drzwi, którymi właśnie wszedł. Korytarz także nie oferował żadnej drogi ucieczki. Dziwny mężczyzna siedział dalej w fotelu, nie odzywając już.
hejter
Poczuł, że powietrze robi się jakby lżejsze, a podłoga gładsza.
//Kontynuujesz w Sali Sądu//
Killroy
Nasim obudził się w dość jasnym korytarzu s popękanymi ścianami. Pamiętał, że próbował wysadzić się w metrze, jednak to miejsce nie wyglądało mu na wejście do raju.
Konto usunięte
Zul Faqar podejrzliwy swego przeznaczenia idzie w głąb korytarza.
Zmienił taktykę działania i powiedział do mężczyzny:
- Dobrze, załóżmy że pan ma rację, niech przedstawi mi pan te drogi! Zresztą, nie mam nic do stracenia...
-Dobrze. Co mam teraz zrobić?
killroy
Na końcu zastał zawieszoną nad przejściem czarną zasłonę.
Jimmine
- Aby dostać się do Sali Sądu musisz tylko posłuchać mojej muzyki - odpowiedział, po czym wyciągnął zza płaszcza flet i przyłożył go do ust.
pomidor
- Jedna z nich prowadzi do Sali Sądu, gdzie Suweren zadecyduje o pańskim losie. Druga, mniej popularna, prowadzi do Limba - oko nieznajomego zmieniło kolor na fioletowy i jakby zaświeciło się
-Dobrze, posłucham. Słucham każdych piosenek, TYLKO NIE BIEBERA.
Killroy
Była niezwykle delikatna i z pewnością mógłby ją odsunąć.
Jimmine
Decim spojrzał się na chłopaka dziwacznie, po czym zaczął grać. Gdy melodia brzmiała pomieszczenie i znajdujące się w nim sprzęty rozpływały się w białą mgłę.
Za zasłoną ujrzał pomieszczenie pełne różnego rodzaju broni oraz gratów porozrzucanych dookoła. Przy stojącym w kącie biurku dostrzegł mężczyznę majstrującego przy jakimś urządzeniu.
Konto usunięte
-Kim jesteś i co to za miejsce?
Podchodzi powoli do mężczyzny.
Mężczyzna był ubrany w morowy stroj, dość szczupły i siwowłosy. Najwyraźniej coś składał, może jakąś broń?
- Jestem Decim, opiekun Przedsionka - odpowiedział, nie zaszczycając Nasima spojrzeniem
Konto usunięte
-Jakiego znowu przedsionka?! Czy ja umarłem?
Spojrzał za ramię starca.
Jimin położył się na podłodze, ciężko wzdychając. Później odchylił głowę do tyłu, ukazując jego podwójny podbródek.
Killroy
Powiedziałbym, że zginąłeś, a raczej się zabiłeś. Ale owszem jesteś martwy - odpowiedział, dłubiąc przy czymś przypominającym improwizowaną bombę
Jimmine
Po paru chwilach wszystko rozlało się w mlecznobiałą mgłę.
//Kontynuujesz w SS//
- Nie wiem. Żadna z twoich ofiar nie dotarła tu przed tobą - mężczyzna zaprzestał majstrowania przy urządzeniu, po czym wstał z krzesła i obrócił się w kierunku zamachowca. Włosy zakrywały jedno z jego oczu, drugie świeciło się fioletowym blaskiem - Teraz muszę dać ci wybór: Czy zdasz się na boski osąd?
Konto usunięte
-Niech Allah mnie osądzi.
- Możesz się rozczarować - mruknął - Masz jeszcze drugą opcję: Udać się do Limba, przestrzeni poza sferami. Jest to interesujące miejsce, choć może nieco za bardzo.
- Dobrze. Czy potrzebujesz wiedzieć coś jeszcze?
Konto usunięte
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Możesz zaczynać.
- W porządku - Decim nacisnął guzik na urządzeniu, które w tym samym momencie wybuchło zatapiając pomieszczenie w płomieniach
//Kontynuujesz w SS//
//Jak rozumiem, GM pisze pierwszy post?//
//Tak tak, już się robi//
Jędrzej obudził się na kamiennej posadzce korytarza. Nie pamiętał, jak się znalazł w tymże miejscu - w swoim wieku w ogóle niewiele zwykł pamiętać. Korytarz był prosty, dosyć wąski i prowadził ku drewnianym drzwiom paręnaście metrów na wprost.
Skierował się w kierunku tychże drzwi.
I do tychże drzwi doszedł. Wykonane były z ciemnego, nieco tylko spróchniałego drewna i miały mosiężną klamkę.
Otworzył je i wszedł do środka.
Znalazł się we wnętrzu zacienionej kaplicy. Poustawiane po obu stronach drewniane ławy były zakurzone i kompletnie puste. Tylko jedna osoba klęczała przed ołtarzem.
- Witam, nie wiesz czasem waszmość pan gdzie jestem?
Zapytał mężczyznę.
Klęczący wstał i obrócił się w kierunku rycerza. Jego włosy były kompletnie siwe, a oczy emanowały jakimś dziwnym, fioletowym blaskiem
- Owszem, wiem. Znajdujesz się w Przedsionku, miejscu pomiędzy życiem a śmiercią - odpowiedział spokojnym głosem
Carmen obudziła się na podłodze korytarza, wpatrując się w wiszącą na suficie lampę. Jej pamięć sprawiała wrażenie dziurawej - nie miała pojęcia, jak się znalazła w tym miejscu.
-Um... Co to za miejsce?- mruknęła, mrużąc oczy pod wpływem światła lampy i powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po otoczeniu, po czym zerknęła na samą siebie. Dziwne, ale nie poznawała nawet tych ubrań. Karnacja była nieco zbyt opalona, jak na nią... Wstała, poszukując wzrokiem kogokolwiek poza nią samą. Nie rozumiała, skąd się tu wzięła, ani co tu tak naprawdę robi. Potrzebowała kogoś, kto mógłby jej to wyjaśnić...
- Dobra, teoretycznie jestem stary i mógłbym waszmości uwierzyć, ale chyba pan upiłeś się trunku jakiegoś że gawędzisz mi tu tak. Gdzież jestem naprawdę?