Ian zmarszczył brwi. - Chyba nie rozumiem... - Rzekł po chwili.
- To dosyć trudne do zrozumienia. Sugeruję po prostu iść przed siebie. To jak z imperium rzymskim, wszystkie drogi prowadzą do jednego celu. Nie żebym Rzymian szczególnie lubił - wzdrygnął się
- A jaki jest ten jeden konkretny cel? - Dopytywał się naukowiec.
- Biuro Teraźniejszości. Z tego co wiem tam urzęduje nasz doktorek - Ostatnie dwa słowa brodacz wypowiedział z zaskakującą dozą pogardy - Na pewno wszystko ci wyjaśni. A teraz proszę wybaczyć, mam coś do załatwienia - powiedział, po czym poszedł dalej korytarzem
Zastanawiając się chwilę nad tym, co właśnie usłyszał, naukowiec począł ostrożnie iść naprzód, uważnie się rozglądając w celu spostrzeżenia jakiejś zmiany w otoczeniu.
Mijał kolejne rozgałęzienia, zauważając pewne zmiany w stylu wykonania drzwi oraz zapisanych na nich znakach. W końcu dotarł do obszernej sali, która sądząc po stojących w niej regałach z książkami pełniła funkcję biblioteki.
Zaczął więc, jak poprzednio, szukać kogoś, lub czegoś, co pomogłoby mu w zorientowaniu się w otoczeniu.
Po paru minutach włóczenia się pomiędzy regałami znalazł coś w stylu biurka bibliotekarza. Siedział za nim mężczyzna w garniturze, którego twarz wyglądała Ianowi znajomo. Miał on blada skórę, która kontrastowała z jego ciemnymi włosami, oczami i całkiem pokaźnymi wąsami. Obecnie wczytywał się w trzymaną kartkę papieru, być może jakiś list albo notatkę.
Próbując przypomnieć sobie skąd zna ów człowieka, podszedł do niego i zagaił. - Przepraszam, czy mógłby mi pan pomóc? Trochę nie orientuje się w okolicy. - Rzekł.
Mężczyzna spojrzał na Iana zaskoczony, jakby ocknął się z zamyślenia
- Oczywiście. W czym mogę służyć?
- Powiedziano mi, że w Archiwum Alfa mogę otrzymać zatrudnienie. - Wyjaśnił pokrótce.
- To by się zgadzało - odłożył kartkę na bok biurka - O ile masz się czym pochwalić w dziedzinie nauki
- Lubię myśleć, że tak jest, sam jednak nie wiem, na ile to prawda. - Zaczął przerzucać jakieś informacje na holograficznym interfejsie swojego urządzenia. - Mam tutaj dość kompletny spis swych odkryć i wynalazków. Wystarczy to jako CV? - Zapytał, jednocześnie czegoś szukając.
- Oczywiście. Swoją drogą ciekawe urządzenie.
- Czy ciekawe, czy nie, z pewnością niezmiernie przydatne. - Doprecyzował, po czym wyświetlił przed rozmówcą holograficzną listę imponujących odkryć i wynalazków z wielu dziedzin. Wśród nich znajdowały się tak chlubne pozycje jak nanoboty, terapia genowa, retrowirusy, tunele czasoprzestrzenne, odnawialna energia, sztuczna inteligencja, regeneracja i wiele więcej.
//Brakuje jeszcze tylko kwadratury koła//
- Raczej znajdzie się dla ciebie miejsce - odpowiedział mężczyzna kiwając głową - Jak się nazywasz? Może o tobie już gdzieś słyszałem.
- Nazywam się Ian Moone. - Odparł, wyłączając urządzenie.
///Nie powiedziałem, że jej tam nie ma.///
- Chyba otarło mi się o uszy - wstał i wyciągnął rękę - Nikola Tesla, do usług
Uścisnął dłoń swemu rozmówcy. - Zatem wieści szybko się roznoszą. Miło mi poznać, choć ja też nieco o panu słyszałem. - Rzekł.
- Przy odrobinie szczęścia spotkasz tu więcej znanych osób. Chyba nie muszę ci wyjaśniać, jaką funkcję pełni Archiwum Alfa?
- Wydaje mi się, że dobrze to rozumiem, wolałbym jednak usłyszeć to jeszcze raz, szczególnie od kogoś, kto zna osobiście tę pracę. Tutejsza rzeczywistość wciąż jest dla mnie niecodzienna, obawiam się kolejnych pomyłek. - Wyjaśnił.
- Naszym zadaniem jest dokumentowanie wiedzy naukowej ludzkości od początków jej istnienia. Nieoficjalnie zajmujemy się także jej rozwojem i praktycznym zastosowaniem, lecz obowiązują nas pewne ograniczenia w tym zakresie - wyjaśnił
- Jakie dokładnie ograniczenia? - Dopytywał się naukowiec.
- Każdy projekt musi być pożyteczny dla sfery i nie nieść ze sobą ryzyka niechcianych efektów. To potrafi być irytujące, ale ma swoje uzasadnienie. W świecie z wszechobecną magią rozwój technologii bywa... chaotyczny.
- Potrafię zrozumieć samą ideę, ale wciąż nie wiem, jakim cudem nie macie tutaj tak prostych rzeczy jak płatności elektroniczne? - Zapytał zdziwiony naukowiec.
- Płatności elektronicze prostą rzeczą? Może z twej perspektywy. Ale nie z perspektywy mieszkańców. Nikt nie jest w stanie przewidzieć co się stanie, jeśli damy ludziom z epoki brązu nowoczesne przyrządy. Obecny system został zaprojektowany przez Platona dwa tysiące lat temu i poza drobnymi szczegółami działa bezbłędnie po dziś dzień. Choć godzi to w moje ideały, to muszę przyznać, iż nie warto przeprowadzać tu rewolucji przemysłowej.
- Dlaczego w takim razie nie wprowadzać tego stopniowo, tak, jak działo się w moich czasach? Co prawda działo się to dość szybko, ale nie w tempie rewolucji przemysłowej. Przecież można by powtórzyć, jedynie nieco szybciej, drogę do technologii jaką znamy z tamtego świata. Powoli, ostrożnie i stopniowo, mając wszystko pod kontrolą i uważając na każdym kroku - Rzekł naukowiec, gładząc się po brodzie i wpatrując w podłogę w zamyśleniu.
- Może i by dało się to zrobić, ale jest jeszcze jeden czynnik: magia. Jednym z głównych przedmiotów naszych badań jest relacja pomiędzy występującymi w zaświatach mocami nadprzyrodzonymi, a ziemską technologią. Wyniki bywają niepokojące. Gdybyśmy zbudowali sieć energetyczną, jeden dostatecznie potężny mag eteru mógłby ją z łatwością zniszczyć, lub nawet zaczerpnąć z niej mocy. Gdybyśmy zaczęli budować fabryki, smog mógłby stać się źródłem mocy dla Erynii. Wprowadzanie nowych technologii byłoby zbyt ryzykowne. Zresztą nie mnie o tym decydować - westchnął
- No dobrze, ale to po prostu kolejna przeszkoda, prawda? Ile razy natrafialiśmy na takie w tamtym świecie? Czy to nas powstrzymywało? Możemy przecież zrobić choćby fabryki bez smogu, czy izolowaną sieć energetyczną. A to przecież tylko przykłady. To ryzyko, to nie jest powód do porzucenia rozwoju, ale do obrania drogi większej ostrożności. Większe wyzwanie. Czyż się mylę? -
- Może tak, może nie. Ale ta polityka obowiązuje od setek lat i nie zanosi się na to, abyśmy mieli ją prędko porzucić. O czym rozmawialiśmy wcześniej?
- Zdaje się, że o moim zatrudnieniu. - Rzekł po krótkim zastanowieniu.
- Aha. Jestem skłonny cię przyjąć. Pensja to 800 drachm miesięcznie, plus ewentualne premie z projektów specjalnych. Ośmiogodzinny dzień pracy. Ponadto stanowisko w archiwum uprawnia do posiadania specjalnego przydomka oraz nabywania nieruchomości we wszystkich sektorach poza trzema centralnymi.
Pokiwał głową ze zrozumieniem. - No dobrze. Gdzie podpisujemy umowę? - Zapytał.
- Możemy równie dobrze podpisać tutaj. Tylko znajdę odpowiedni papier... - naukowiec otworzył szufladę, grzebał w niej przez chwilę, po czym wyciągnął formularz - Proszę. Przynieść coś do pisania?
- Raczej tak. Przy sobie nic nie mam. - Odparł.
- Skoczę więc po pióro. Zaraz wracam.
Mężczyzna odwrócił się i poszedł do oddzielonego drzwiami pomieszczenia, zostawiając Iana samego
Ten zaś wykorzystał ów czas, by sporządzić kilka notatek w swym urządzeniu.
//Po części miałem nadzieję, że będziesz wścibski i pogrzebiesz mu w papierach//
Po chwili Serb wrócił z piórem, tym razem wiecznym.
- Proszę podpisać w zaznaczonych miejscach.
///Łeee, tam. To nie w stylu Iana.///
Podpisał więc, uprzednio oczywiście czytając, pod czym się podpisuje i skanując papiery swym urządzeniem, by utworzyć elektroniczną ich kopię.
Większość treści stanowiły niepotrzebnie długie opisy zaszczytów związanych ze stanowiskiem oraz równie długa lista zasad. Ostatnich parę linijek dotyczyło płacy i obowiązków. Ian bez większych problemów podpisał się i przeskanował dokument.
- Więc postanowione. Chcesz poznać tutejszych badaczy?
- Bardzo chętnie. - Rzekł krótko, opatrując swą wypowiedź kiwnięciem głowy.
- No to będziesz musiał trochę zaczekać. Wieczorem wszyscy zbierają się tu, aby krótko omówić wyniki pracy. Do tego czasu lepiej im nie przerywać. Sam nienawidzę, jak mnie ktoś niepokoi w gabinecie. Możesz wyjść na miasto, albo przestudiować tutejszą bibliotekę.
- W mieście chwilowo raczej nie czeka mnie nic ciekawszego, niż biblioteka. Którędy do niej? - Zapytał.
- Wystarczy się nieco wrócić i skręcić w lewo.
- Dziękuję. - Pożegnał się z rozmówcą kiwnięciem głowy, po czym ruszył wedle jego wskazówek do biblioteki.
Była ona zadziwiająco duża, z masą wysokich regałów pełnych ksiąg.
Zaczął więc przetrząsać bibliotekę w celu sprawdzenia, z jakich epok pochodzą jej księgozbiory.
Wszystkie książki miały podobne, dość nowocześnie wyglądające okładki i tytuły w zrozumiałym języku.
Zaczął więc szukać jakichkolwiek z dziedziny technologii.
Znalazł parę, o różnym stopniu zaawansowania. Żadna z nich nie oferowała jednak zbyt wiele ponad jego obecna wiedzę.