Postanowił więc, nie chcąc ryzykować, zapukać do najbliższych drzwi mieszkalnych w bloku.
Otworzył mężczyzna w średnim wieku, naturalnie w todze.
- W czym mogę pomóc? - zapytał z wymuszoną uprzejmością w głosie.
- Witam i przepraszam, że przeszkadzam. Szukam zarządcy domu, ale jestem tu nowy i nie za bardzo orientuję się w sytuacji. Czy wie pan może gdzie go znajdę? - Zapytał najbardziej wyszukanym głosem, na jakim było go stać.
- Na poziomie ujemnym. Wejście jest dosłownie parę metrów od klatki schodowej.
- Więc to tam... - Pokiwał głową ze zrozumieniem. - Dziękuję. - Rzekłszy to ruszył do schodów w dół, które wcześniej widział.
Niedługo mu to zajęło. Na dole schodów znalazł drewniane drzwi z tabliczką z napisem "Otwarte".
Postanowił więc wejść do środka i rozejrzeć się.
W środku znajdowało się pomieszczenie przypominające tanio urządzone biuro. W kącie znajdowało się biurko, a za nim siedział, a raczej leżał stosunkowo młody mężczyzna w krzywo założonej todze. Wyglądało na to, że spał.
- Emm... Przepraszam? - Rzekł umiarkowanie głośno, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Halo! - Powiedział nieco głośniej, prawie krzycząc.
Mężczyzna zachrapał głośno, ale raczej nie miało to związku ze staraniami Iana.
Podszedł więc do niego i potrząsnął go lekko. - Ejże! - Krzyknął.
W końcu się obudził
- Co jest! A tak, jestem w pracy - szybko usiadł na krześle - W czym mogę pomóc?
- Jestem tu nowy i chciałbym dowiedzieć się nieco więcej o panujących w mieście prawach dotyczących wynajmu mieszkań. - Rzekł, lekko skonfundowany.
- O, jasne. Są naprawdę proste, wystarczy wybrać mieszkanie i uiścić startową zapłatę. Ich wysokość może być różna w zależności od klasy mieszkania. Czego pan szuka?
- Czegoś taniego, na dobry początek. Chciałbym jednak wiedzieć, czy zawsze muszę płacić osobiście. Naprawdę nie ma na tym świecie żadnej formy płatności zdalnej? - Zapytał, wciąż z lekka nie mogąc w to uwierzyć.
- Płatności zdalnej? - człowiek za ladą zdziwił się wyraźnie
Westchnął. - Jak dawno temu pan umarł? Który rok był wtedy na Ziemi? - Zapytał.
- Rok pański tysiąc pięćset jedenasty, jeśli dobrze pamiętam. Studiowałem w Uniwersity Hall, aż pewnego dnia przeholowałem nieco z trunkami... ale dostałem tu całkiem niezłą fuchę, wiec nie jest tak źle. A pan?
- Rok dwa tysiące piętnasty naszej ery. Powiedzmy, że wiele się zmieniło od pańskich czasów i taki powrót do korzeni, jakiego tutaj doświadczam, nie jest dla mnie łatwy. - Wyjaśnił.
- Rozumiem. Jestem na bieżąco z doczesnym światem, ale ostatnio rzadko widuję ludzi obeznanych. Coś się działo ostatnio? Ktoś się domyśla prawdy o życiu po śmierci?
Pokręcił głową. - Nie. Myślę, że nikt się tego nie spodziewa, ale skąd mieliby wiedzieć? Ci "bogowie". - Tu wykonał gest cudzysłowu. - ...całkiem nieźle pozacierali ślady. - Rzekł.
- Fakt. Świat doczesny zaprojektowany jest tak, aby zmusić nas do szukania nieistniejących odpowiedzi. Ten zresztą też - westchnął - O czym rozmawialiśmy?
- O płatności. Jak dokładnie wygląda ona w tym świecie? - Zapytał ponownie.
- Powiem tak: Niech się pan cieszy, że nie pracuje w banku. Z pana strony jest prosta, bo monetarna. Za to bankierzy mają swoje metody przechowywania pieniądza i kontaktowania się między sobą. Większość z nich bazuje na jakiejś magii.
- No dobrze, a nie wie pan może gdzie w mieście są tanie mieszkania? Najlepiej gdzieś blisko sektora ósmego. - Powiedział, drapiąc się po łysinie.
- Sektor ósmy? Tam raczej pan tanich nie znajdzie. W ogóle czemu akurat tam?
- Miałbym blisko do pracy. - Wyjaśnił.
- A to ciekawe. Kim pan był, że dali panu pracę w ósmym? Ja pracuje tu jakieś czterysta lat, a dalej tkwię w niższym sektorze... - Nagle jakby coś go oświeciło - Archiwum Alfa?
- Właściwie, to jeszcze nie dali, ale właśnie w tym archiwum mam zamiar się o nią ubiegać. - Odparł.
- No to zazdroszczę. A jednocześnie nie. Z tego co wiem ceny mieszkań nie schodzą tam poniżej trzystu drachm miesięcznie.
- Podobno macie tu jednak jakieś środki szybkiego transportu? - Zapytał.
- Owszem, mamy sieć portali. Niestety transportują tylko jedną osobę naraz, przez co może być nieco tłoczno. Mogę zrobić przeliczenia, jeśli ma pan czas.
- To nie będzie konieczne. W której zatem dzielnicy znajdują się tanie domy? - Ponowił zapytanie.
- W Libri jest niemal dwa miliony sektorów. Generalnie im większy numer tym mniejszy standard życia, i co za tym idzie niższe ceny. Wielu ludzi postępuje jak pan chcąc dostać tanie mieszkania daleko od swojego miejsca zatrudnienia, co powoduje tłok w tamtejszych portalach. Radzę więc wybierać ostrożnie.
- Wezmę to pod uwagę... - Rzekł, po czym coś go naszło. - Co w takim razie jest w sektorze pierwszym? - Zapytał.
- Sanktuarium. Jest to... siedziba Alsety, o ile bogini może gdzieś zamieszkiwać. Wstęp mają tam tylko magistrowie.
Pokiwał głową. - I tylko to? - Dodał.
- Tylko i wyłącznie - potwierdził
- No dobrze. A co z miejscami, gdzie zaludnienie jest mniejsze, ale ceny wciąż przyzwoite? - Zapytał.
- Niemal każdy sektor jest tak samo zaludniony. Oprócz...parunastu z nich, które nie cieszą się zbyt dobrą sławą.
- A jakieżto? - Zmarszczył brwi.
- Parędziesiąt lat temu miał tam miejsce atak ze strony Ishvalu. Nie było mnie tam więc nie mogę wiele powiedzieć, ale nie skończyło się to dobrze. Zanim magistrowie zdążyli zainterweniować demony zniszczyły dobre kilkaset sektorów i porwały tysiące mieszkańców. Tylko parę budynków się ostało. Nikt nie wie czemu. Są one otwarte dla wszystkich i w pełni sprawne, ale tylko nielicznym chce się tam mieszkać.
- Nie odbudowano tego miejsca? - Zapytał, mrużąc lekko oczy w zamyśleniu.
- Ależ odbudowano. Tylko są pewne obawy, iż atak nastąpi ponownie. Jeśli wojska Ishvalu przedostały się tam raz... co im szkodzi spróbować znowu?
- Ale dlaczego akurat tam? Co czyni akurat to konkretne miejsce tak podatnym na ataki? - Zaciekawił się Ian.
- To jest główny problem: Nikt tego nie wie. Atak nastąpił przez przechwycenie jednego z portali, co jest dość dziwne. Sieć jest w pełni zamknięta. Zinfiltrowanie jej powinno być niemożliwe... w każdym razie od zewnątrz.
- Czy w ogóle przeprowadzano w tej sprawie jakieś śledztwo? -
- Owszem. Ale nic nie znaleziono i to jest właśnie najstraszniejsze. Być może ten atak miał właśnie taki cel: Przerazić nas wszystkich na śmierć. W takim wypadku się powiódł.