Michaelpl03
// Ten moment, kiedy musisz zajrzeć do KaPcia, żeby znaleźć imię postaci :V
- Carl.
Gaster
Zauważył jakiś ludzki kształt przemykający w cieniu.
Michał
- Miło cię poznać Carlu. W tych stronach nosimy imiona odnoszące się do elementów przyrody lub cech charakteru. Mnie zwą Czuwającym Puchaczem.
Podszedł do niego powoli będąc cały czas w gotowości bojowej.
Sylwetka szybko zniknęła w mroku. Vergil zaczął lekko drżeć, głównie z zimna.
Udał się na poszukiwanie schronienia.
Konto usunięte
Chińczyk wyszedł ze swojego schronienia i spróbował rozpalić ognisko.
//Możemy założyć, że ta jego czapka ze zdjęcia (2. str. kart postaci) jest z metalu?
ABS
//Niech będzie//
Jakimś cudem mu się to udało, i po paru chwilach miał całkiem porządne ognisko.
Gaster
W pewnej chwili zorientował się, iż jest otoczony. Ze wszystkich stron zbliżały się jakieś dwunożne, choć dziwnie pochylone stworzenia. Była ich co najmniej piątka.
Spróbował otoczyć się jakąś kopułą zrobioną z wiatru
Konto usunięte
Poszukał jakiegoś zbiornika z wodą. Jeśli znalazł - nabrał wody do hełmu i wrócił do obozowiska, a następnie spróbował ugotować tamte grzyby.
Gaster
Wiatr słabo się nadawał na moc defensywną, ale jakąś ochronę miał. Napastnicy zatrzymali się parę metrów przed nim.
ABS
Znalazł kałużę, jednak wody było niewiele i zbyt czysta nie była. Ale wciąż mógł zaryzykować i liczyć, że wrzątek zabije bakterie.
Konto usunięte
Cóż, zaryzykował. Przecież i tak jest już martwy.
Miał więc odwagę, ale jak chciał zagotować wodę? Trzymanie hełmu nad ogniem nie było raczej dobrym pomysłem.
Jeżeli się pokażecie nic wam nie zrobię.
Konto usunięte
Wziął jakiś większy kamień - o ile był taki w pobliżu, i oparł o niego hełm.
Gaster
Pokazali się. Vergil ujrzał istoty przypominające ludzi, jednak były one całe pokryte futrem niczym wilki. Były niskie, a w dodatku lekko pochylone. Mrok skrywał szczegóły ich twarzy, jednak wyglądały one dość dziwacznie. Czwórka stworów dzierżyła w dłoniach dzidy, jeden trzymał zaostrzony kamień.
Abs
Jakoś to wyszło i teraz woda się nagrzewała.
Rozumiecie mnie? Nic wam nie zrobię.
Konto usunięte
Wrzucił do hełmu wcześniej zebrane grzyby.
ABS
Teraz były mokre i trochę cieplejsze.
Gaster
Chyba nie rozumiały. Jeden ze stworów rzucił dzidą, jednak ta została odrzucona przez wiatr. Reszta była wyraźnie zakłopotana.
Przeciął go kataną po czym wrócił do pozycji obronnej.
//Nie ma to jak pokojowe rozwiązania//
Po chwili niezręcznego męczenia reszta napastników zatachała rannego gdzieś w krzaki, po czym się oddaliła.
//Rzucił się na mnie z dzidą! Czas na pokojowe rozwiązania minął!//
- Teraz będziecie spokojniejsi?
Nie odpowiedzieli, po prostu odeszli z miejsca zdarzenia.
Oddalił się z miejsca zdarzenia.
Konto usunięte
Poczekał aż ognisko zgaśnie. W międzyczasie poszukał materiałów na łuk.
ABS
Mógł spróbować zrobić łuk z łyka drzewa. Na cięciwę potrzebowałby jakiegoś ścięgna czy innej elastycznej linki.
Gaster
Nikt go nie śledził. Jako że wciąż było ciemno, co chwilę potykał się o korzenie i kamienie.
Alfred stanął u stóp górskiego zamczyska. Od dłuższego czasu samotnie podróżował po sferze w poszukiwaniu towarzyszy, jednak jak dotąd spotkał tylko paru Niemców, i to niezbyt chętnych do zawierania znajomości. Podobno w zamku tym rezydował jakiś pruski władca szukający rekrutów do walki z Wikingami. Alfred i tak musiał tędy przejść, aby wydostać się z doliny, wiec nie zaszkodziłoby rzucić okiem na budowlę.
Zaczął szukać jakiegokolwiek schronienia byle by przeżyć.
Stanął przed dylematem, czy wejść do zamku, czy też nie. Ale no właśnie... zobaczył że i tak będzie musiał zahaczyć o tą okolicę, więc postanowił zaryzykować i udać się do zamku i od tamtejszego zarządcy i lokatorów tej oto budowli dowiedzieć się czegoś więcej o tym miejscu, ewentualnie zawrzeć jakąś korzystną dla obu stron umowę.
Gaster
Mógł wykorzystać pobliskie drzewa, chowając się w dziupli lub wspinając się na jedno z nich. Poza tym zbyt wiele opcji nie miał.
Kuno
Dotarł więc przed bramę. Na murze siedział jakiś strażnik, który jednak nie reagował na jego obecność. Pewnie spał albo był pijany.
Spojrzał kilka razy na owego strażnika, aby upewnić się czy na pewno jest nieświadomy tego, że on właśnie stoi przed bramą. Ale nie chciał być intruzem, więc dość głośno powiedział do owego strażnika (miał nadzieję że wystarczająco głośno aby go przebudzić):
- Dzień dobry, chciałbym przedostać się gdzie indziej, a tutejsza rezydencja stoi mi na drodze. I jeszcze jedno, czyi pan tu gospodarzy?
Postanowił wejść na jedno z drzew.
Kuno
Ten obudził się, po czym uświadamiając sobie sytuację zerwał się na nogi.
- Umm, przepraszam, co mogę dla jegomościa zrobić? Akurat nie słuchałem?
Gaster
Udało mu się wspiąć na konar drzewa. Wciąż było zimno, ciemno i w dodatku niewygodnie, ale przynajmniej czul się bardziej bezpieczny.
- Dzień dobry, jestem von Brandenburg, przedstawienie się z nazwiska powinno panu wystarczyć. Może mi pan... Ekhem, wytłumaczyć gdzie się znajduję i na czym stoję?
- To, szanowny panie, jest forteca Albrechta Fryderyka Hohenzollerna, wspaniałego księcia Prus. Obecnie większość oddziałów książęcych jest na wojnie w sąsiedniej Dolinie, ale proszę nie myśleć o ataku! - Tutaj wartownik postarał się zabrzmieć groźnie - My się nikomu nie damy.
- Prusacy! Moi pradziadkowie!
Wykrzyknął z radością.
- Nie mam złych zamiarów, w końcu jestem takim samym Niemcem jak wy. Trochę słyszałem o tym księciu Hohenzollernie, to ten, który bił się ze Szwedami?
-To chyba jakiś inny. Sam się nie bardzo znam szczerze mówiąc - strażnik podrapał się po głowie - Ale dobrze, żeście przyjaźni. Czego poszukujecie w tych stronach?
- Aa... To Hohenzollern, a ja pomyślałem o Wallensteinie... Hmm... Chciałem tylko tędy przejść, ale zaciekawiło mnie bardzo, że tu rządy sprawuje książę tak dobrze znany w regionie z którego pochodzę. Prowadzicie może jakiś zaciąg do tej waszej armii? Z chęcią posłużył bym temu panu, w końcu to, jeśli mówisz prawdę, swój człowiek.
//To będzie najbardziej żałosna śmierć w historii tego pbf'a ;-;//
Spróbował zasnąć.
Kuno
- Brakuje nam żołnierzy, wiec by się przydało. Tylko muszę się upewnić, że nie jesteście jakimś szpiegiem. Więc... jesteście szpiegiem panie?
Gaster
To mu się nie udało, gdyż konar był niewygodny, a do tego dochodziły zimno i niepokój. Zanim zdołał zmrużyć oczy, horyzont zabarwił się na czerwono, zwiastując świt.
- Nie jestem, ale mówiono mi kiedyś, że może być ze mnie materiał na dobrego zwiadowcę. Ostatecznie wybrałem drogę żołnierza, i teraz chyba żałuję... Nie wiem dokąd mam zmierzać, i jak mam się dostać do tej całej waszej armii, na jakie stanowisko? Nie wiem nawet o jaką sprawą walczycie, z kim, gdzie i kiedy.
Kuno
- Walczymy w imię cywilizacji przeciwko dzikusom, to tutaj rzecz stała. Obecnie naszymi wrogami są Wikingowie. W sumie Szwedzi, tylko bez armat i trochę straszniejsi. W dodatku obawiamy się, to znaczy oczekujemy ataku ze strony Węgrów, którzy ostatnio łupią pobliskie fortece. Nie pogardzilibyśmy więc wsparciem.
Gaster
Ten w końcu nadszedł, oświecając przed paroma chwilami mroczny las. W zasięgu wzroku nie było żadnych ludzi czy dzikich zwierząt, poza wiewiórką, która właśnie wyszła z dziupli w pniu.
- Więc ja z chęcią bym do was się przyłączył. Wiele wojen już stoczyłem, ale z Wikingami jeszcze się nie mierzyłem, z chęcią wybił bym paru tych parszywych dzikusów z północy, a dobrą bitką nie pogardzę. W sumie raczej nie mam nic do stracenia.
- W takim razie powiem, żeby was wpuścili. Proszę tutaj poczekać i nie robić nic... niecnego - powiedział wartownik, po czym zniknął z pola widzenia. Najprawdopodobniej schodził właśnie z muru.
No i się doczekał: Potężna brama zaczynała się powoli otwierać
Z drzewa zaczął rozglądać się za jakąkolwiek cywilizacją.
Gaster
Cywilizacji ani widu ani słychu.
Kuno
W środku zastał spory plac, a na nim krzątających się ludzi. Większość z nich miała proste ubrania i nie wyglądała na żołnierzy czy wojowników. Dwójka mężczyzn w lnianych koszulach ukłoniła się przed Alfredem, widząc jego mundur i pewną postawę.
- Proszę się nie kłaniać, nie jestem jakimś możnowładcą.
Te słowa skierował w stronę tych dwóch mężczyzn, a później spytał:
- Dobrze natrafiłem, że tutejszy gospodarz rekrutuje ludzi do walki z Wikingami?