W takim razie szedł w losowe miejsce.
Postanowił ruszyć wzdłuż ściany wąwozu, rozglądał się za jakimś dobrym miejscem w którym mógłby się przespać .
Stick
Dookoła ciągle był las. Z ciekawszych rzeczy zauważył jedynie sporą jamę w ziemi, niemalże jaskinię.
Bilous
W miarę marszu teren się podnosił, a wąwóz rozszerzał. Równie dobrze mógł rozłożyć się gdzieś na polanie i liczyć, że zimno nie będzie zbyt dużym problemem.
Ostrożnie do niej zajrzał będąc w gotowości do odparcia ewentualnego ataku.
Stick
Była ona - cóż za niespodzianka - ciemna i prowadziła w dół pod dość łagodnym kątem. Mógłby tam zejść, jeśli nie obawiał się zagrożenia.
Postanowił poszukać jakiegoś drzewa przy którym mógłby się położyć, i zasnąć .
Zszedł nadal będąc w gotowości - halo? -.
Michaelpl03
- Aha... Dobra. Kim jesteście, tak konkretnie? Chodzi mi o narodowość.
Michał
- Toltekowie, prastare plemię pustynne, zniewolone przez Azteków i wytępione przez białych - odpowiedział
Stick
Potknął się i potoczył się w dół jamy, zatrzymując się dopiero na samym dole.
Bilous
Znalazł samotne drzewo, o grubym pniu porośniętym mchem. Wyglądało na dobre miejsce na postój.
-Cholera - wstał, zaczął się rozglądać.
Michaelpl03
- Nadal nie do końca rozumiem, gdzie znajdują się Wasze ziemie? W Afryce, na Południe od Ziemi Świętej?
Michał
Zwęził oczy
- Na całe szczęście od waszych ziem oddzielał nas ocean. Ale teraz to nieistotne. Widzę, że pochodzisz z jakiejś wcześniejszej epoki, wiec cię oszczędzimy. Ale musisz wiedzieć coś o tej okolicy.
Stick
Znalazł się w dość obszernej grocie, która była na tyle rozświetlona, aby mógł dojrzeć leżący niedaleko ogromny kłąb sierści, mogący być niedźwiedziem, albo jakimś innym zwierzęciem zamieszkującym zaświaty.
Wrócił, wolał nie ryzykować. Po powrocie zaczął iść w losowym kierunku.
W takim razie oparł się o nie i spróbował zasnąć, lekkim snem żeby w razie co móc zareagować .
Michał
- Gadaj co wiesz - warknął
Stick
Udało mu się oddalić bez większych problemów. Jednak ów losowy kierunek prowadził tylko głębiej w las. Tymczasem robiło się coraz ciemniej.
Bilous
Udało mu się zasnąć, jednak po jakimś czasie obudziło go wycie wilka. Było już bardzo ciemno, więc nie mógł dostrzec niczego na odległość większą, niż metr.
Zaczął ścinać gałęzie jianem, przy okazji rozglądał się za jakimś jedzeniem, choć nie wiedział czy będzie mu ono potrzebne.
Michaelpl03
- Co mam wiedzieć? Jestem tutaj praktycznie jeden dzień.
Michał
- Jeden dzień? A zresztą nieważne. Idziemy dalej - dał znak ręką swoim towarzyszom, po czym wszyscy poszli dalej w las
Stick
Nie było żadnego łatwo dostępnego jedzenia, jedynie ptaki i różnego typu grzyby.
Michaelpl03
Zniesmaczył się nieco faktem, że znowu nie dostał prawie żadnych informacji. Poszedł spać, gdy upewnił się,.że nieznajomi nie są już widoczni.
Przyjrzał się dokładnie grzybom.
Postanowił spróbować wspiąć się chociaż lekko na drzewo żeby uniknąć starcia z wilkiem .
michał
- Chwila - jeden z nich jeszcze się odwrócił - Ta rana na twoim czole wygląda na dość świeżą.
Stick
Wyglądały trochę jak znane mu borowiki, lecz w żółtawym odcieniu.
Bilous
Udało mu się wejść na drzewo, jednak żadne zwierzę nie nadchodziło. Wycie na chwilę ustało, po czym się wznowiło.
Michaelpl03
- Ehhh... Dobra, masz mnie. Niedaleko jest wioska tych całych Azteków. Stoczyłek z jednym z nich pojedynek. A teraz dajcie mi już święty spokój!
Z pepeszą w garści spróbował chociaż lekko się zdrzemnąć, lekkim snem żeby móc w razie co reagować .
Michał
Mężczyźni spojrzeli po sobie, ale nic nie powiedzieli. Być może bali się zadzierać z rycerzem. Tak czy owak poszli dalej w las, zostawiając Carla samego.
Bilous
Wycie na przemian ustawało i wznawiało się, aż w końcu nastał dłuższy okres ciszy. Pozwoliło to Rosjaninowi przespać się nieco, choć niedługo potem obudził go świt.
Gaster
Vergil w niewytłumaczalny sposób znalazł się w jakimś lesie. Teren był pochyły, co sugerowało, iż znajdował się na zboczu góry.
- Cholerne Wilki...- burknął zeskakując na ziemię, ubierając hełm ruszył dalej przed siebie -.
Michał
Obudził się już o poranku, a przynajmniej na to wskazywało światło przedzierające się przez liście drzew.
Bilous
Teren był już niemal całkowicie płaski i bardziej zalesiony. W pewnym momencie Wasilij dostrzegł domniemanego sprawcę nocnego hałasu - sporego szarego wilka. Leżał on pośród liści rozglądając się dookoła. Tylną łapę miał uwięzioną w jakiegoś rodzaju potrzasku. Gdy zauważył nadchodzącego mężczyznę warknął, ale niezbyt przekonująco.
Gaster
Góra była dość spora, ale w końcu udało mu się zejść na bardziej płaski teren.
Michaelpl03
Wstał, przeciągnął się, zebrał wszystko, co miał do zebrania i wyruszył w dalszą drogę w kierunku przeciwnym do miejsca, w ktörym spotkał Azteków.
Gaster
//Obiecałem się nie czepiać//
Dookoła nie było wiele ciekawego. Drzewa nie przypominały tych znanych Vergilowi, ale w sumie nie był od drzew ekspertem. Nad nimi krążył jakiś ptak, zapewne myszołów.
Michał
Zagłębiał się coraz bardziej w las. w brzuchu mu burczało, usta mu schły a głowę zaprzątały mu nieprzyjemne wspomnienia bycia jedzonym przez cerbera.
Vergil wyciągnął ręke mając nadzieję, że ptak na niej usiądzie
Michaelpl03
Szedł dalej rozglądając się.
- Szzz..spokojnie, nic ci nie zrobię.. i zapewne ty mi bo nie wyglądasz już groźnie jak wilk a raczej mała sobaka .- podszedł powoli do zwierzęcia przyglądając się jego uwięzionej łapie -.
gaster
Ptak nie był zainteresowany. Z drzewa zeszła tylko jakaś wiewiórka, prawdopodobnie aby się mu przyjrzeć.
Bilous
Wilka najwyraźniej te słowa obraziły, gdyż warknął jeszcze raz, ale chwile potem zamilkł. Łapa tkwiła ciasno w sidłach, które powstrzymywały wylew krwi. Nie czuć było zgnilizny, więc wyglądało na to, że zwierzę tkwiło tu od stosunkowo niedawna.
Michał
Drzew było raz mniej, raz więcej. wszechobecne za to były krzaki, niektóre z jakiegoś typu jagodami. Żadnych osad nie było jeszcze widać.
Michaelpl03
Bezmyślnie przystanął przy jakimś krzaku i zaczął zrywać jagody, pchając je do ust.
zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jedzenia.
- Będzie cię trzeba z tego uwolnić.. a to zaboli .- przyjrzał się dokładniej pułapce -.
//To zwykłe, prowizoryczne sidła tzn. dół z kolcami czy bardziej coś w stylu pułapki na niedźwiedzia ?//
Bilous
Był to potrzaska w stylu klasycznej pułapki na niedźwiedzia, tylko trochę mniejszy i mocno zardzewiały. Jeśli Wasilij miał jakiekolwiek doświadczenie z takimi rzeczami, mógłby spróbować ją otworzyć.
Gaster
Była wspomniana przed chwilą wiewiórka, były krzaki z potencjalnie jadalnymi jagodami ale poza tym z jedzeniem cienko.
Michał
Jagody były duże, fioletowe i słodkie w smaku. Napełnił sobie nieco brzuch, co nie znaczyło, że jagody te nie były trujące.
Podszedł do krzaków i zaczął zbierać owoce.
- Masz ty szczęście .- stwierdził mówiąc do wilka -. Większość pułapek jakie zastawiałem na patrole była złożona pułapek na niedźwiedzie których mieliśmy zadziwiający nadmiar..
Poszukał swoich rękawic żeby przypadkiem nie zaciąć się zardzewiałym żelazem, a gdy je ubrał złapał za dwie strony pułapki i zaczął je jak najszybciej rozszerzać żeby uwolnić zwierze .
Michaelpl03
Nie za bardzo się tym przejmował, był głodny. Szedł dalej.
Gaster
Zebrał trochę jagód, czy były zdatne do jedzenia to już inna sprawa.
Bilous
Jakoś udało mu się otworzyć pułapkę. Wilk wyciągnął z niej łapę, po czym pokuśtykał w stronę lasu.
Michał
Wciąż burczało mu w brzuchu, ale szedł dalej. W końcu zauważył cienki słup dymu, unoszący się spomiędzy odległych drzew.
Zaczął szukać patyków i ostrych kamieni by zrobić narzędzia
Michaelpl03
Przyspieszył krolu, idąc w jego kierunku.
- Można to uznać za jeden z moich pierwszych dobry uczynków .- zaśmiał się, po czym zabrał pułapkę ze sobą i kontynuował swoją podróż -.
Gaster
Ani patyków, ani kamieni nie brakowało.
Bilous
Szedł więc poprzez las, aż w końcu wyszedł na otwarty teren. Podłoże znowu zaczęło się podnosić. Rosjanin był już w stanie ujrzeć obszerny krajobraz, składający się głównie z gór, wzgórz i pagórków. Na jednym z wzniesień stała budowla przypominająca średniowieczny zamek.
Michał
W ten sposób dotarł na polanę, na której środku stała grupa namiotów. Dym dochodził spomiędzy nich, najpewniej z jakiegoś ogniska.