- Masz szczęście. Masz szczęście...
Właśnie minęli pierwszy zakręt.
Konto usunięte
-Czemu? I czemu nie chcecie mówić co się stało z naszą ojczyzną?
- Bo za bardzo sami nie wiemy. Nasze ostatnie informacje pochodzą sprzed ponad dwudziestu lat i nie są zbyt pozytywne. Straciliśmy parę milionów obywateli w wojnie i w każdej chwili może wybuchnąć kolejna - westchnął - A jak było za twoich czasów? Nigdy nie byłem asem z historii.
Konto usunięte
-Całkiem dobrze, potęga księstwa rosła. Nieważne... A wiesz chociaż co się działo po tej bitwie pod Cedynią?
- Chyba nic ciekawego. Pamiętam, że był jakiś zjazd w Gnieźnie w tysięcznym, Bolesław Chrobry został koronowany na króla a potem nie wiem - odpowiedział
Konto usunięte
-Ciekawe, słyszałem że Mieszko mial syna Bolesława. - Kontynuował podróż do centrali.
Właśnie mijali drugi zakręt w prawo. Panowała dość niezręczna cisza.
Konto usunięte
Postanowił ją przerwać.
- Duża było Królestwo Polskie w twoich czasach?
- Nie królestwo. Republika demokratyczna. I tak, była dość spora.
Konto usunięte
-To miło... Długo jeść że? - Powiedział nudzac się drogą.
- Przebyliśmy ponad połowę drogi na moje oko. Ciesz się, że nasze obecne państwo nie jest tak duże jak to na Ziemi.
Konto usunięte
// Je**na autokorekta//
-Państwo? Są tutaj jakieś państwa?
- Jeśli można to tak nazwać - uśmiechnął się - W tej strefie rządzą klany i stowarzyszenia. Niektóre kontrolują dostatecznie duży teren, aby móc nazywać się państwami.
Konto usunięte
-A my? Polacy? Mamy jakiś teren?
- Znajdujesz się na nim. Oczywiście mogą być jakieś inne zgromadzenia Polaków o których nie wiemy, ale jak na razie to jest twór najbliższy ziemskiemu państwu polskiemu. Poczekaj, aż zobaczysz się z dowódcą - rzucił
Konto usunięte
-Mhm. - Przed dalszą wędrówkę już się nie odzywal.
Po jakimś czasie dotarli do większej kotliny. Tam Władysław ujrzał wielki, kamienny zamek, nie tyle stojący na skale co będący jej częścią.
Konto usunięte
Kierował sie w stronę zamku
Zbigniew podążył za nim. Wkrótce znaleźli się przy czymś, co przypominało kamienną bramę.
Konto usunięte
// Szybko zmienia imienia ten Zbigniew//
- Co teraz?
//Oj tam, zdarza się//
Towarzysz nie odpowiedział, tylko zapukał do bramy.
- Tutaj Zbigniew Gutowski z czterdziestej drugiej. mamy nowego rekruta - powiedział. Po chwili wrota zaczęły się otwierać.
W środku zastał parę normalnie ubranych osób pracujących przy bramie. Rzucali mu zdziwione spojrzenia, ale najwyraźniej nie uznawali za zagrożenie. Poza tym w pomieszczeniu było parę beczek, trochę leżącej dookoła broni oraz wejście na schody.
Konto usunięte
Spojrzał na Gutowskiego.
-A teraz gdzie?
- Idziesz schodami na najwyższe piętro. Tam dowiesz się reszty.
Konto usunięte
-Mhm - Poszedł drogą jaką polecił mu iść Zbigniew.
Schody były kręcone, więc nie dało się określić, jak długo się ciągną. Zbigniew odsalutował niedbale, odwrócił się i odszedł.
Co jakiś czas mijał jakieś drzwi, jednak schody ciągnęły się dalej i dalej i dalej....
Konto usunięte
Był dosyć cierpliwy, szedł dalej.
Nogi go zaczęły boleć, jednak w końcu dotarł do ostatnich drzwi. Były drewniane ale wyglądały bardzo solidnie.
W wizjerze pojawiło się czyjeś oko.
- A ty skąd się urwałeś?
Konto usunięte
-Władysław z Gniezna, Zbigniew Gutowski mówił,żebym się tu zgłosił.
- Więc nowy? Dobra, właź.
Po chwili drzwi się otworzyły ukazując masywnego mężczyznę w mundurze, który wydawał się być na niego stanowczo za mały. Miał ciemną czuprynę i równie ciemne, całkiem imponujące wąsy.
Konto usunięte
-Witaj... Więc... Co mam tu robić?
- Prawdopodobnie walczyć. Nie mamy jednostki średniowiecznej, więc nie wiem gdzie. Przywódca dzisiaj nie przyjmuje, więc będziesz musiał poczekać.
Konto usunięte
-Dostanę jakieś miejsce do spania?
- Oczywiście. Mamy sporo wolnych kwater od czasu ostatniej bitwy. Za mną - poszedł w nieznanym Władysławowi kierunku
Bilous
Wasilij znalazł się na dnie skalistego wąwozu. Niebo było niebieskie, trawa zielona i wszystko wyglądało zadziwiająco normalnie. Po łuku nie było ani śladu.
Rozejrzał się zaskoczony, zdjął hełm, ubrał misiurkę i ruszył przed siebie uznając że siedzenie w miejscu nic mu nie da.
- A więc tu będzie mijało moje życie po życiu ?- mruknął do siebie -.
Wąwóz stopniowo się rozszerzał, tworząc całkiem przyjemną dolinę z paroma drzewami i mnóstwem krzaków.
Michał
Carl znalazł się na zboczu jakiejś obrośniętej drzewami góry. Miło było odetchnąć świeżym powietrzem, choć dezorientacja nieco przeszkadzała w cieszeniu się sytuacją.
Postanowił podejść do jakiegoś drzewa i przy nim przysiąść, będąc już w cieniu rośliny zaczął po swoich kieszeniach i torbach szukać jakiegoś jedzenia . Konserwy czy czegokolwiek co udało mu się przemycić spod Stalingradu .
Michał
Dookoła nie było żywej duszy. Teren sprawiał wrażenie dzikiego i niezbyt przyjaznego.
Bilous
W swoim ekwipunku nie znalazł nic do jedzenia.
Bóbr
Wnętrze zamku było ogromne, wyższe od jakiegokolwiek ziemskiego budynku. Dookoła kręciło się sporo osób, głównie mężczyzn tachających jakieś worki. Czarnowłosy zmierzał do korytarza zaczynającego się po drugiej stronie ogromnej sali.
- No niestety..- mruknął do siebie, wyciągnął nogi położył karabin przy boku i postanowił tak chwilę poleżeć żeby wypocząć i pomyśleć -.
Michaelpl03
Odetchnął z ulgą. Spróbował wspiąć się na górę dla lepszej orientacji w terenie. Może coś wypatrzy.