-Nie chce żebyś sprawdzał jak unikam kól, ale przechodząc do meritum co z tym marcusem, i może byś w końcu byś mi wyjawił ten sekret jakim jest twoje imię-
-Skoro to już mam z głowy to zajmijmy się marcusem-
Właściciel
-Marcus był dość religijnym członkiem Vindictae, nie spodziewałem się, że będzie latał po Kanadzie.
///Przypominam, temat "Kanada" to temat, w którym nie ma miast, a tylko tereny między nimi.
Właściciel
-Bardzo się przyda do odbudowania Vindictae. Po pierwsze: Znaleźć go i modlić się, że żyje.
-Autem tam chyba nie dojedziemy? Macie jakiś ukryty parking czy garaż?-
Właściciel
-Nie. Za to weźmiemy Crossy.
-szkoda mi stracić ten wóz, nieczęsto znajduje się działający wóz SWAT
Właściciel
-Znam gościa, u kogo możemy go zostawić.
Właściciel
-Znajdę jakiś pojazd, gdzie zmieści się pies i nadaje się do pustkowi.
-nie musisz poradze sobie jakiś czas brz niego tylko żeby ktoś go nakarmił-
-Okej mam jeszcze drugą sprawe, macie tu jskieś miejsce bym schował sprzęt-
Otworzył skrzynie i schował tam snajperke z amunicją, połowe konserw, 3 granaty pp, biały proszek i dziwne leki-Kiedyś się przydadzą na razie mnie spowalniają, dobra prowadź do twojego znajomego-rzucił mu kluczyki
Właściciel
-Odbierze to, jeżeli zostawimy wóz, tak jak jest.
Właściciel
-Idę załatwić motory, poczekaj.
Usiadł i poczekał na towarzysza przy okazji coś zjadł
Właściciel
Kompan wyszedł z psem, po 10 minutach wrócił sam.
-Pies i samochód odstawione do znajomego, na zewnątrz czekają motory.
-Okej to jedziemy- wyszedł zobaczyć motory
Właściciel
Stały tam oba Crossy, oba zielone z kaskami przełożonymi przez kierownicę.
Wsiadł na jednego-cudeńko, kiedyś kupie sobie własny, jedziemy?-
Właściciel
Towarzysz usiadł na drugim, założył kask i odpalił silnik.
-Za mną.
Pojechał w kierunku bramy.
Wsadził uzi gdzieś gdzie będzie mu łatwo sięgnąć i pojechał za francisem
Właściciel
Wyjechaliście z miasta, Francis kierował się w stronę zachodnio-południową.
Jechał za nim uważając na niebezpieczeństwa
Właściciel
///Mówię ci, ostatnia zmiana tematu, na co najmniej 5 stron. Kanada, ty zaczynasz///
Właściciel
Przybył i został zatrzymany przez strażników pod bramą.
Z magnetofonu wydał się odgłos mężczyzny "Witam".
Właściciel
Charlie
Lekko to ich zaskoczyło, ale i tak zaczęli zadawać typowe pytania.
Jaka frakcja, kim on jest, dlaczego tu przybył.
Z magnetofonu wydobył się robotyczny głos: "Status frakcji: Brak. Kim on jest: jeden z przetrwałych. Cel przybycia: Nieokreślony."
Właściciel
Charlie
Jeszcze dziwniejsze spojrzenia, ale przepuszczono cię.
Właściciel
Charlie
Wszedł do miasta.
Rozejrzał się po owym mieście.
Właściciel
Charlie
Ludzie, resztki śniegu. Starali się tutaj prowadzić w miarę normalne życie.
Szukał jakiegoś zlecenia, np. zabicie kogoś czy zabicie mutanta.
Właściciel
Zabijanie żywych raczej nie jest na widoku, ale mutantów juz tak. Wirale, Zbóje, zmutowany krokodyl potrafiący zgnieść pojazd...
Idąc po adresie jednego z ogłoszeń, idzie w stronę owego budynku, w którym jest zlecenio-dawca.
Właściciel
Wszystkie zlecenia prowadziły do jednego budynku.
Właściciel
Był to dawny sklep zoologiczny, wystarczy wejść.