Właściciel
Karta magnetyczna.
-Kontener 36, Starsze Miasto.
- Starsze miasto to... którędy?
Właściciel
Zohan
-Dojedziesz tam autobusem.
- Żegnaj
Cóż, poszedł na przystanek i czekał na autobus.
Wyciągnął swój pistolet, bez magazynku i naboi.
"Takie coś wystarczy?"
Właściciel
Zohan
Ten przyjechał po piętnastu minutach.
Charlie
-Wystarczy.
Wsiadł, zapłacił i usiadł na miejscu.
Właściciel
Zohan
A autobus ruszył. Klasycznie, do celu.
Czekał aż dojedzie, potem wysiadł i zaczął szukać kontenerów, a konkretnie kontenera o numerze 36.
Właściciel
Okazało się, że ta część Toronto to jeden wielki magazyn. Kontenery stały za blokami, które również zostały zmienione w magazyny. Jego, zielony, stał na samym końcu.
Właściciel
Charlie
-Znajdziesz garnizon, jak podam ci adres?
Zohan
W środku stał SUV. Czerwony, więc chyba nie nada się na tutejszą okolicę, ale można zawsze coś na to zaradzić.
Przeszukał go czy coś w nim jest. I czemu nie nada się na tutejszą okolicę?
Właściciel
Kamuflaż. Czerwony będzie z daleka widoczny.
"Pewnie. A, i jeszcze coś."
-Jak ci na imię?
Wsiadł do niego i spróbował go odpalić.
Właściciel
Charlie
-Mow mi Dannyl.
Zohan
Działał i to bardzo dobrze. Na siedzeniu pasażera był karton, a z tyłu jakaś podłużna torba. Może w bagażniku też coś było? I w schowku?
-Dobrze. Miłego dnia. -rzekł, po czym wyszedł z pokoju i udał się do wskazanego garnizonu.
Właściciel
Charlie
Może autobusem?
Zohan
W schowku Magnum 44 z paczką naboi. W kartonie ubrania dopasowane do tego klimatu. W torbie dwururka i AKM, do nich też po dwie paczki amunicji. W bagażniku paliwo, filtry do maski przeciwgazowej, woda pitna, wcześniej wspomniana maska i żywność. Wystarczająco na długą podróż.
Wszystkie bronie załadował, Magnuma wsadził sobie za pasek, a dwururkę i AKM-a umieścił z przodu na podłodze. No i zalał bak benzyną jeżeli była taka potrzeba. Nie było żadnej notatki ani nic?
Właściciel
Nic a nic, więc poprzedni właściciel nie będzie chyba zły?
Raczej nie. Wsiadł do niego i rozmyślał dokąd pojechać. Jakieś sugestie?
Właściciel
Charlie
W miarę.
Zohan
Na koniec świata i... może Meksyk?
Meksyk? Szmat drogi stąd, ale co mu tam! Odpalił silnik i od razu ruszył w kierunku centrum. Gdy tam dojechał, to zaczął się rozglądać za jakimś sklepem z mapami.
No, mówi się trudno. Idzie niczym Frodo do wulkanu w celu zniszczenia pierścienia.
Właściciel
Zohan
Niestety, nie było tak dobrze. Zaraz po tym jak odpalił silnik z boku pojawił się jakiś smarkacz ze strzelbą wycelowaną w szybę.
-Stój! To moje! Proszę!
Proszę? W czasach apokalipsy? W czasach, gdzie świat jest zniszczony i ludzie mordują zombie i siebie nawzajem? Jakiś niedoświadczony smarkacz, ale jak on tyle czasu przeżył? Nie wyglądało też na to, że miał doświadczenie w posługiwaniu się bronią.
Charlie
Frodo to głupi but, chociaż sam butów nie nosił. Lepiej skupić się na kimś pozytywnym. Na przykład - Sam. W ciągu dwudziestu trzech minut dotarł do celu.
- Weź tę strzelbę mi stąd, bo sobie zrobisz ku*wa krzywdę. - Powiedział spokojnym tonem i zaczął powoli i dyskretnie sięgać po pistolet za paskiem.
Właściciel
Zohan
-Zostaw to, to wszystko co mam.
Wydwał się zdenerwowany. Zwłaszcza, że nie chciał zabijać, co już mógł zrobić.
Charlie
Dotarł do niego.
- Po pierwsze: gdyby to było twoje to by mnie tu nie było. A po drugie: weź mi spi***alaj z drogi.
Właściciel
Zohan
-Nie moja wina, że mi to odebrano siłą.
Charlie
To również się udało, kolejny wielki sukces.
W i e l k i
S u k c e s
Teraz tylko pytanie, gdzie tu się odbywa rekrutacja?
- Udowodnij, że to kiedyś należało do ciebie.
Właściciel
Zohan
-W schowku leży Magnum 44, a w paczce naboi od niego znajduje się srebrny klucz.
Charlie
Pewnie tam, gdzie nad drzwiami wisiała tabliczka z napisem "rekrutacja".
...no tak.
Udał się tam, bez zbędnych skrupułów
- Żadnego Magnuma i srebrnego klucza nie było. - odciągnął kurek w rewolwerze. - Myślisz, że tak po prostu ci oddam samochód, który dostałem w nagrodę za wykonaną robotę?
Właściciel
Charlie
I tam też dotarł, wystarczy zapukać i wejść.
Zohan
-Ja... nie musisz go oddawać, ale pozwól mi ruszyć z tobą!
Puk puk a potem wszedł.
"Dzień dobry."
- Nie znam cię i nie ufam ci. Zejdź mi z drogi albo cię rozjadę.
Właściciel
Charlie
W środku akurat nikogo nie było.
Zohan
-Nie możesz. To... to moja własność!
- Twoja, moja... Nie obchodzi mnie to. - Dodał gazu na zaciągniętym ręcznym. - Liczę do trzech... Raz...
Właściciel
Zohan
-Mogę wiedzieć coś, czego oni nie wiedzieli!
Charlie
Stół, dwa krzesła, jeden fotel. Warto zaznaczyć, że okno za fotelem było zakratowane, a dla ciebie najprawdopodobniej przeznaczone jest plastikowe krzesło.
Zasiadł na jednym z tych plastikowych krzeseł, ostrożnie by go nie rozje*ać. Był kto za kratami?
Właściciel
Zohan
No cóż, przekonywać nie umie i on, i ty. Stał tak dalej, jak dureń, którym pewnie był.
Charlie
Za kratami nie, ale po kilku minutach przyszedł jakiś facet w zielonym berecie, który zajął fotel.
-Rekrut?