-A, tak propo, to byłbym zainteresowany "wstąpieniem w wasze szeregi". Czy jakoś tak. -rzekł swoim prawdziwym głosem, gdyż program kaseta.exe przestał działać
Właściciel
Charlie
-Ratusz. Tam są zapisy.
Zohan
-Też nie.
Zamilkł i siedział w milczeniu.
Właściciel
Zohan
Dojechali na miejsce, kierowca otworzył drzwi.
-Proszę, miłego dnia.
-Dobrze.
Rzekł, a następnie udał się do Ratusza w wiadomym celu.
- Wzajemnie!
Wysiadł i zaczął się kierować w kierunku wybrzeża jeżeli była taka możliwość.
Właściciel
Charlie
Konwoju już nie było.
Zohan
Była, to oczywiste. Tym sposobem również dotarł na brzeg, a później na molo.
//czekaj, zły post w złym temacie. Ku*wensteinen
Zaczął się rozglądać za ową ciemnozieloną łodzią z flagą Ukrainy.
Właściciel
Charlie
//:)
Zohan
Takową zlokalizował tuż za żółto-czerwoną motorówką. Stał przy niej jeden strażnik.
Je*ać konwój, szuka miejsca gdzie mógłby się zapisać do...cóż, tej całej "organizacji" tego miasta.
Właściciel
Charlie
Ratusz, korytarzem w lewo, trzecie drzwi na prawo. Troszkę się tam zmieniło, ale nie za dużo.
Jak wygląda? I jakie ma wyposażenie?
Właściciel
Zohan
Strzelba wojskowa, automatyczna.
Udał się do owych drzwi, zdjął maskę by nie wyglądać jak jakiś poje**niec którym i tak jest, a następnie zapukał w podane drzwi.
Dałoby radę go wrzucić do wody albo go oszołomić?
Otworzył drzwi.
"Dzień dobry", rzekł jego magnetofon, a następnie wszedł i zamknął za sobą drzwi.
Właściciel
Zohan
Da się zabić.
Charlie
-A to co za przedstawienie?
Za biurkiem siedział żołnierz, na oko trzydzieści parę lat. Palił, jednakże wyrzucił papierosa za okno, gdy wszedł.
"Żadne przedstawienie" Rzekł jego magnetofon zlepkiem zdań z różnych filmów. "Chciałbym do was wstąpić."
Właściciel
Charlie
Ten parsknął śmiechem, a następnie podał mu kartkę.
-Wypełnij.
Da radę się zakraść od niego od tyłu?
Zaczął się skradać do niego od tyłu najciszej jak się da. Następnie spróbował poderżnąć mu gardło.
Właściciel
Zohan
To się udało, a ciało wpadło do wody. Teraz wystarczy ukraść pojazd.
Charlie
Proste jak drut CV.
Oczywiście strzelba też wpadła do wody?
Wskoczył na łódkę i jeżeli były kluczyki w stacyjce to spróbował odpalić. A jeżeli nie, to po kabelkach.
Właściciel
Zohan
No niestety, strzelba w wodzie. Udało się uruchomić pojazd po kablach, co jest sporym osiągnięciem.
No to czas ją wsadzić na jakąś przyczepę i zawieść mu. Wypłynął na kilkanaście metrów w głąb wód i zaczął szukać jakiegoś transportu na brzegu.
Właściciel
Kompan mówił, gdzie czekać?
Coś tam mówił, że mam ukraść, a jak ucieknę to mam powiadomić. Ale o miejscu gdzie mam czekać nic nie mówił.
Właściciel
Czyli musiał ją gdzieś zostawić i powiadomić o tym pracodawcę.
To zaczął szukać jakiegoś molo gdzie nie ugrzązłby na mieliźnie, ale też w miarę daleko od poprzedniego miejsca pobytu. Jeżeli znalazł, to podpłynął, a następnie ją zostawił i udał się autobusem, jeżeli była taka możliwość, do Sahy. Oczywiście łajbe zgasił i przywiązał ją by nie odpłynęła.
Właściciel
Nie musiał tego robić, bo w drugim porcie (jednym z trzech w Toronto) czekał na niego jakiś czarnoskóry koleś.
-Ty od szefa, tak?
Wziął długopis i wypełnił CV.
Właściciel
Charlie
Udało się.
Zohan
-Jeżeli nie, to ukradłeś statek. Spoko jednak, bo ukradłeś ten właściwy.
Oddał CV typkowi.
"To co teraz?"
Właściciel
Charlie
Ten je przejrzał.
-Zaczniesz od razu?
Zohan
-Zapłata i się wynoś.
Właściciel
Charlie
-Masz broń? Palną.
Zohan
-Ja płacę.
Mówiąc to wyciągnął koperę zza pleców.
- Taaa...
Wyciągnął dłoń po nią.
Właściciel
Zohan
No i koperta teraz należała do niego.