-Dupa jasiu karuzela.

-Wyryć ci to na nagrobku?

//A ja? ._. Nikt nie powinien tego usłyszeć? ._.//

//Jesteś w innej części bazy, szukaj koszar :P

-Wytatuuj to sobie na czole.

//Tu czekamy na Kubę, chyba, że chcesz zginąć ._.

//Samobójcą czy tam masochistą nie jestem. ;-;//

Po przeszukaniu placu ruszył w kierunku koszar.

Zbliżyłeś się, widziałeś ślady stóp prowadzące do środka.

Przyłożył palec do spustu M4 i poszedł po śladach.

Zauważyłeś, że jakaś kobieta celuje w tył głowy snajpera.
Nagle cię zauważyła.
-A ty to kto?
Wyjęła drugi rewolwer, mniejszy i wycelowała w ciebie.

- Tym, który wpakuje Ci serię między oczy jeśli nie odłożysz tych pukawek. Nigdy nie zabiłem kobiety, ale chyba dziś będzie ten pierwszy raz.

-Jeżeli mnie zastrzelisz, ja zastrzelę was obu. I aktywuję ładunki wybuchowe w bazie, co zabije resztę.

Kiedy kobieta się nie patrzyła spróbował sięgnąć po granata na kamizelce.

-Nawet nie próbuj.
Przycisnęła rewolwer mocniej do twojej głowy.

-Przecież i tak wszystkich wysadzisz.
Znów podniósł ręce do góry.

-Mogę wziąć jednego z was za zakładnika i stąd uciec.

- Już widzę jak porywasz takiego byczego chłopa jak ja czy on. - mruknął nie przestając celować, ale tym razem w klatkę piersiową kobiety.

Kuba
-A kto powiedział, że jestem sama?
Po tych słowach ktoś przyłożył ci strzelbę do głowy.

-Bądźmy racjonalni, jak myślisz po co zabijaliśmy O.H.S?Dla zabawy?Po co mogliśmy oczyścić taką bazę i grać z wami na czas?
Odwrócił lekko głowę tak, żeby było widać jego uśmiech.
//W ogóle nie blef. ;-;//

- Za**biście. - skomentował swoją sytuację. - Marcusa i Wilhelma nigdy, ku*wa nie ma gdy ich potrzeba.

-Czekaj.Znacie Marcusa i Winhelma?!
Jego twarz zrobiła się poważna.

-Ten religijny z Desert Eagle i Kowboj? Chyba już ich postrzeliliśmy, więc wam nie pomogą.
Można było zauważyć wygląd zarówno kobiety, jak i żołnierza ze strzelbą:

- A co z drugim snajperem? Jego też zabiliście? - zapytał starając się by żaden mięsień nie drgną mu podczas tego kłamstwa. Ale zdobędzie tym trochę czasu, albo kulkę.

-Nie ma żadnego innego snajpera. Jesteście wy i my.
Żołnierz się odezwał.
-Kapitanie Yates? Musimy się ewakuować.
//Czujecie to?

//Ilu Yatesów tu się pojawi? ;-; Całą rodzinkę, żeś sprosił? ._.//
- Yates? Kojarzę jednego gościa o tym nazwisku...

-Kłamiesz.
///tu tu tu tu tu!

- A co by mi to dało? Mam u gościa dług wdzięczności. Uratował mi dupsko z niezłej jatki. I głównie dlatego walczą z O.H.S. On uratował mnie przed nimi, a ja staram się zrewanżować tym samym. Kiedyś. Z resztą jakie to ma znaczenie? I tak nas sprzątniecie, nie?

Na razie słuchał rozmowy.

Kobieta po raz pierwszy się zawahała.
-Pier*ol się.
Schowała jeden z rewolwerów i nadal celując w snajpera wyjęła kajdanki, a następnie założyła je na ręce snajpera.
-Odsuń się od wejścia, wychodzimy. We trzech.

Odsunął się.

Żołnierz nadal celował w ciebie ze strzelby.
-Odłóż broń.
Kobieta wraz ze snajperem wyszła z koszar.

Odłożył M4, dwa rewolwery i nóż bojowy, który miał za paskiem.

Żołnierz nadal cię namierzał, a kobieta wyprowadziła gdzieś snajpera.

Miał co prawda nóż w cholewie buta, ale nie miał pomysłu jak pozbyć się za jego pomocą żołnierza. A musiał coś wymyślić.

//Czekamy do 17 na Michalrosa, jak nie odpowie, to gramy bez niego.

-Dokąd idziemy?

Michalros
-Nie interesuj się.
Zaprowadziła cię do motora z przyczepką.

Siedział cicho.

Popchnęła cię w tamtym kierunku.
-Siadaj.
//Pamiętasz Grę o Życie?

//Trochę, dostałem tam chyba w łeb, nie?//
Usiadł.

Kobieta cię mocno związała do fotela.
///I siedziałeś w klatce

//Powtórzysz to?Jeśli tak, to przynajmniej inną śmierć mi daj.//
Siedział, więc.

Po chwili przyszedł ten żołnierz i wsiadł na motor.
Kobieta wzięła inny, harley davidson chopper a następnie pojechała w kierunku zachodnio-północnym.
Żołnierz za nią.
-Współczuje ci. na prawdę.

-Taki świat.
Podniósł głowę do góry patrząc w niebo.
-Co wy tam w ogóle robiliście?

-To nie twój problem i tak masz obecnie większy.

-Racja, a po co mnie w ogóle wzięliście?

-Lepiej nie pytaj.
//Zmiana tematu: Kair. Ty zaczynasz.

Skoro żołnierz odszedł to zabrał swoją broń i poszedł po Marcusa.
- Zbieraj się. Musimy zabrać Wilhelma i się stąd wynosić.

-Gdzie snajper?