- Gnojki. I co Wam to da? - mruknął po czym dodał patrząc na Nicolaia: - Pieprzony zdrajca.
Właściciel
-No cóż, każdy musi dbać o siebie. Jack, Dan, Luis, Alicja i Richard również nie żyją. Robot zbudowany na podobiznę Yatesa skutecznie załatwi sprawę... o ile już nie załatwił.
- A żeby tak Twój misterny plan poszedł w piździec. - powiedział starając się dosięgnąć noża w cholewie buta lub za paskiem.
Właściciel
Wycelował ci w głowę.
-Nie próbuj.
Przestał.
- I co? Tak po prostu nas wysadzisz, czy jak?
Właściciel
-Toby było za nudne. Najpierw tortury.
Właściciel
-Bombowo to zaraz będziesz się czuć...
Właściciel
-Trochę więc poczekasz. Zabrać ich! Slade zginął przez aktywowane przeze mnie ładunki, więc nie ma się czym martwić. Niech jednostki bojowe ruszą do Bazy przeciwników O.H.S. Mają ją zniszczyć, a ludzi pozabijać.
Nicolai wyszedł z pomieszczenia, dwójka żołnierzy wyprowadziła cię za nim.
Szedł z podniesioną głową, niemniej szukał jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
Właściciel
Wyjścia najprawdopodobniej nie było. Wszędzie wrodzy żołnierze.
Zauważyłeś nawet coś, co przypominało mecha bojowego.
Nie pozostaje teraz nic jak tylko modlić się i liczyć na wsparcie.
Właściciel
Zaciągnęli cię na plac.
Później wpakowali do pojazdu wojskowego.
Po chwili ten ruszył.
Nadal czekał i rozejrzał się po wnętrzu pojazdu i żołnierzach.
Właściciel
Sytuacja bez wyjścia... no chyba, że chcesz zginąć.
Cały pojazd był wzmocniony, nawet wnętrze.
Czekał, nie miał w końcu nic innego do roboty.
Właściciel
Pojazd ruszył w stronę Kairu.
//Zmiana tematu: Kair, ty piszesz pierwszy.
- No kto by pomyślał, że znowu to wrócę, a do tego tak szybko?
Właściciel
////Nie ta postać. Ty wracasz jako gracz, ale nie jako Alex.
//Pomyliłem z ruinami tamtej bazy ;-;//
Właściciel
//Dobra, no to jeszcze raz spróbujmy ;-;
- Więc jakie są szanse, że wrócimy cało?
//Usuń tamto, jeśli chcesz.//
- To więcej niż połowa, więc nieźle.
Właściciel
-Ten jeden punkt procentowy napawa optymizmem.
Nie mając nic więcej do powiedzenia, czekał aż wylądują.
Właściciel
Kuba
No cóż, powoli obniżali swój lot.
-Podobno mamy pracować z jakimś oddziałem testowym O.H.S.
- Testowym? Niby co nam zafundują? Cyborgi?
Właściciel
-Byłoby fajnie.
-Terminatora nie oglądałeś? Zbyt ryzykowne.
Pokiwał głową i czekał, aż wylądują, żeby sprawdzić o co z tymi testowymi chodzi na własne oczy.
Właściciel
No cóż, wylądować nie wylądowali, gdyż tylko śmigłowiec zniżył lot.
-Wyskakujemy ze spadochronami.
- Mam lęk wysokości. - odparł i dodał jeszcze dla wyjaśnienia: - Byłem w piechocie morskiej. Morskiej, jasne?
Właściciel
-No dobra, dobra.
-Od dziś jesteś Delfin.
-Co jak co, ale i tak trzeba skoczyć.
- A dlaczego nie możemy wylądować?
Właściciel
-No sorry Delfin, ale nie.
- Nie pytam czy możemy, pytam dlaczego nie możemy.
Właściciel
Nie odpowiedzieli, tylko zaczęli sprawdzać sobie spadochrony.
Zrezygnowany sięgnął po swój i zrobił to samo, co oni. Dosłownie to samo, bo naśladował ich ruchy, gdyż sam nie miał żadnego pojęcia o spadochronach.
Właściciel
Na szczęście ten, który go obudził miał dobre serce i sprawdził, czy wszystko dobrze z jego spadochronem.
-Załóż gogle na twarz, bo musisz widzieć, gdzie spadasz. Staraj się nie być nad nikim, bo spadniesz na niego jak kamień. Ta zawleczka - mówiąc to pokazał tę po lewej stronie - odpowiada za główny spadochron. Ta po prawej za zapasowy. Gdy już wylądujesz przebiegnij kilka metrów, żeby cię spadochron nie porwał.
Skinął głową i skupił się na przyswojeniu sobie tego wszystkiego, przy okazji zakładając gogle.
Właściciel
Zrobił to. W międzyczasie część żołnierzy już wyskoczyła. W tym jeden zrobił fikołek w tył.
- Szpaner. - burknął i choć nigdy specjalnie religijny nie był, zrobił znak krzyża i palnął jakąś modlitwę. A później skoczył.
Właściciel
No cóż, spadał. Wiedział, że jak spadochron zawiedzie, to wbije się w piasek tak mocno, że gałki oczne wylecą tyłem. No, byleby ufać sprzętowi, który został wykonany po apokalipsie w ilości masowej, prawda? Przynajmniej nie krzyczał...
Ale będzie, jeśli nie pociągnie za tę linkę, zawleczkę... To, o czym gadał tamten typ. Także pociągnął.