Właściciel
Jak można było się spodziewać była pusta, ale nalano Ci świeżej wody i wymieniono ręczniki.
Podszedł do miski z zimną wodą po czym oblał sobie nią twarz.
Właściciel
Poczułeś lekki szok, ale od razu byłeś rozbudzony i wypędziłeś z głowy resztki snu.
Rozbudzony wrócił do pracowni.
Właściciel
Tam nic się nie zmieniło.
Zaczął uporządkowywać narzędzia. Wiedział, ile czasu można w ten sposób zaoszczędzić, a akurat tego teraz potrzebował.
Właściciel
Nie zajęło to zbyt długo, ale po chwili wszystko było na swoim miejscu.
W następnej kolejności wyszedł z pracowni i skierował się w kierunku jadalni. Nie miał co robić na tę chwilę, więc mógł równie dobrze pożyczyć coś do jedzenia.
Właściciel
Jadalnia była otwarta, ze względu na nieregularne pory posiłków części Wampirów. Zauważyłeś, że jest pusta z wyjątkiem trójki Wampirów - kobiety i dwóch mężczyzn - rozmawiających o czymś w stole obok miejsca elity.
Tym razem był zaciekawiony. Usiadł przy stole w ich pobliżu, licząc na sprawność elfich uszu.
Właściciel
Początkowo liczyłeś pewnie na odkrycie sekretów wyższej kasty Wampirów. Ale po kilku minutach słuchania zdałeś sobie sprawę, że Wampiry rozmawiają o życiu codziennym.
Wzruszył ramionami, po czym rozejrzał się za czymś do jedzenia.
Właściciel
Stół był cały czas zastawiony tym co zawsze.
Nie chciało mu się specjalnie dobierać pokarmów. Wziął po prostu na talerz cokolwiek było pod ręką.
Właściciel
Trafiło Ci się nadal ciepłe mięso, chleb i jakiś sos.
Właściciel
Zjadłeś i było dość smaczne.
Właściciel
W pracowni nic się nie zmieniło. Nic poza tym, że stwór się ocknął.
Westchnął.
- Nikt cię jeszcze stąd nie spróbował zabrać? - spytał się istoty, nie oczekując odpowiedzi.
Właściciel
Dobrze, że nie oczekiwałeś odpowiedzi, bo stwór jedynie mruknął niezrozumiale i znów się położył usiłując zasnąć.
Stwierdził, że musi jednak poznać jakieś szczegóły. Wyszedł z powrotem na korytarz i poszedł szukać kogoś o jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.
Właściciel
Nie było nikogo na korytarzach. Mogłeś jedynie poszukać w jadalni, sali tronowej lub nieznanych Ci jeszcze części ogromnego pałacu.
Pomyślał. W zamku musiał być jakiś magazyn, a jeśli okazy już dotarły, powinny być tam przetrzymywane. Skierował się na niższe kondygnacje.
Właściciel
Idąc na dół trafiłeś na rozwidlenie. Miałeś do wyboru dwie drogi. Jedna z pewnością prowadzi do lochów, a druga do magazynów.
Wyszedł z założenia, że do trzymania żywych stworzeń cele nadają się bardziej. Skierował się do lochów.
Właściciel
Idąc brudnym, wilgotnym i ciemnym korytarzem trafiłeś w końcu pod drzwi prowadzące do lochów. Pod nimi siedziały cztery Wampiry. Dwóch było w pełnych pancerzach i z mieczami w ręku. Stali po bokach ciężkich, drewnianych drzwi. Dwaj pozostali nie mieli broni przy sobie, ani pancerzy na sobie i siedzieli przy małym stoliku grając w karty.
Zagadał do nich
- Przepraszam, czy dostarczono tutaj ostatnio jakiś ludzi?
Właściciel
- Kareta cwelu! Stawiasz następny kieliszek krwi. - krzyknął jeden z Wampirów kładąc karty na stół.
- Psia mać! - ryknął drugi.
Dopiero wtedy zwrócili na Ciebie uwagę.
- Ludzie? Chodzi o żywych, przeznaczonych na części czy napitki? - zapytał z obojętnością.
- Żywych. Przeznaczonych do eksperymentów - wyjaśnił
Właściciel
- Ilu Ci potrzeba? I jakich dokładnie? Płeć, wiek?
- To w sumie obojętne. Byleby nie jakiś strasznie młodych.
Właściciel
- Ilu? Ostatnio dostaliśmy dwudziestu z jakiejś wiochy na zadupiu.
Będę potrzebował przynajmniej ośmiu, chociaż dzisiaj wystarczyłoby czterech. I czy słyszeliście cokolwiek o burgundach?
Właściciel
- Nie mamy takich na składzie, ale powinny być jutro.
- Więc jutro tu wrócę. Żegnajcie - powiedział, po czym odszedł, mając nadzieję, że Nosgoth miał na myśli "dwa dni od dostarczenia okazów"
Właściciel
Jeśli Nosgoth dawał jakiś termin to należy go dotrzymać jak najszybciej.
Nie do końca wiedział, czym powinien się zająć. Skierował się z powrotem do pracowni, licząc, że tam znajdzie sobie coś do roboty.
Właściciel
W pracowni było oczywiście pusto i spokojnie. Zająć się mogłeś warzeniem mikstur lub nowymi eksperymentami na mutancie.
Zdecydował się zostawić mutanta w spokoju. Przetrząsnął pracownię w poszukiwaniu składników alchemicznych.
Właściciel
Akurat takich nie brakowało. Były tu wszystkie Ci znane, kilka nieznanych i sporo takich, o których nie słyszałeś.
Wziął parę znanych mu substancji i jedną nieznaną, podstawowe przybory alchemiczne jak zlewki czy destylator, po czym rozłożył wszystko na blacie.
//Przypomniała mi się fascynująca historia RPGowa. Chcesz usłyszeć?//
Właściciel
//Wal na Czacie. Chętnie ją usłyszę :V//
Zebrałeś wszystko. Znane składniki to czerwony piaskowiec z Nirgaldu, sproszkowane kły Trolla i płatki Krwawej Orchidei. Nieznane były natomiast oczy Martogrsa.
Postanowił nieco poeksperymentować. Na początek wsypał do zlewki sproszkowane kły trolla, zalał wodą i pomieszał. Następnie wrzucił do roztworu płatek orchidei.
Właściciel
Początkowo roztwór był biały, ale po dodaniu płatka kwiatu zmieniła się na jasnoczerwony i zaczęła się pienić.
Odruchowo odsunął się o krok.
Właściciel
Nie zanosi się by roztwór buchnął Ci w twarz. Jak an razie. Mimo to dalsze eksperymenty mogą się skończyć tragicznie. Ciekawość to pierwszy stopień do Pustki. Lub Podziemi. Albo Krańca Świata. Zależy w co wierzysz.
Pustka wydawała się najbardziej prawdopodobna, ale jednocześnie nie taka straszna. Spróbował odłamać kawałek piaskowca, aby dodać go do mikstury.
Właściciel
Piaskowiec ułamał się łatwo i zmienił kolor mikstury na krwistoczerwony, a do tego ta przestała się pienić.