Właściciel
Wykrzywiłeś mu twarz, ale jak na razie brak większych efektów. Ale widzisz też, że pacjent porusza palcami lewej dłoni.
Pacnął go ponownie, ale tym razem w drugą część twarzy.
Właściciel
Dość powoli, ale jednak, przebudza się. To kwestia minut, aż stanie się przytomny.
Usiadł ponownie i przyglądał się procesowi.
Właściciel
Wydawało się, że człowiek nie ma zamiaru wstać, ale nagle poderwał się gwałtownie do góry i usiadł oddychając ciężko.
//To go przypadkiem nie przypiąłem?//
Właściciel
//Przypiąłeś, ale dał radę zerwać kilka pasów. Tylko na tyle, żeby usiąść więc nigdzie nie pójdzie. Taka lekka mutacja. Opiszę potem.//
- Interesujące. Więc nie tylko przeżyłeś, ale i nabrałeś sił - powiedział Raelag, bardziej do siebie niż do człowieka.
Właściciel
Człowiek wydawał się oszołomiony. Łypał oczyma na prawo i lewo obserwując pracownię. Zauważyłeś zmianę jego oczu. Nie koloru, ale całych oczu. Wyglądały teraz jak ślepia dzikiej i impulsywnej bestii.
Zaniepokoił się nieco. Miał wprawdzie magię cienia do dyspozycji, ale powstrzymałoby to hybrydy przed zrobieniem rozwałki w laboratorium, gdyby się wymknęła. Wstał i zbliżył się do pacjenta, pozostając jednak poza jego zasięgiem.
Właściciel
Pacjent uspokoił się nieco, ale nie oznacza to, że zaraz się nie zerwie i nie rzuci na Ciebie.
- Po pierwsze: Czy możesz mnie zrozumieć? - zwrócił się do nowo powstałej istoty.
Właściciel
Hybryda popatrzyła na Ciebie zaciekawionym wzrokiem po czym pokiwała głową na tak.
- Nieźle. A teraz powiedz mi: Czy coś pamiętasz?
Właściciel
Z pewnością tak, ale chyba miał problem z dobraniem słów. Albo w ogóle zapomniał o tym jak się mówi.
- Widzę, iż nie jesteś głupi. Więc ustalmy parę rzeczy. Jestem tutaj nadwornym magiem. Przeszczepiłem ci serce burgunda, co powinno zwiększyć twoją wytrzymałość fizyczną. Znam się na rożnych rodzajach magii, a na zewnątrz łazi kilkaset wampirów, które tolerują jedynie przydatnych żywych. Teraz mam zamiar cię przebadać i jeśli chcesz przeżyć, nie będziesz próbował mnie atakować - objaśnił hybrydzie sytuację, nie wiedząc, ile z tego zrozumiała.
Właściciel
Kiwał potakująco głową i wydawał się zrozumieć większość.
Ostrożnie wyciągnął rękę w kierunku pacjenta, aby zmierzyć mu puls.
Właściciel
Stabilny, ale nico szybszy niż u zwykłego człowieka.
Zastanowił się, po czym klasnął istocie przed oczami, aby sprawdzić, czy odruch mrugania dalej funkcjonuje.
Właściciel
Mrugnięcie było, ale nieco spóźnione.
Myślał, co jeszcze mógłby zrobić. Tak naprawdę wiedział już wszystko, co musiał. Pozostawało mu zareportować, iż eksperyment się powiódł. Otworzył drzwi na korytarz i rozejrzał się za kimś do powiadomienia.
Właściciel
Była już późna noc i najwidoczniej teraz Wampiry kierowały się do jadalni na posiłek. Były ich setki i to zarówno takich wyglądających na strażników czy żołnierzy jak i różnoracy Magowie i Nekromanci. W tym wielkim tłumie wypatrzyłeś znaną Ci, piękną blondynkę.
Zwinnie przemknął się pomiędzy dzielącymi ich osobami.
Właściciel
Ominąłeś kilka dzielących Was Wampirów i kiedy byłeś już blisko odwróciła głowę jakby wyczuła, że jesteś obok.
- Witaj. Jakieś postępy? - zapytała.
- Jakieś. Pacjent się obudził i chyba jest świadomy sytuacji.
Właściciel
- Masz jakieś dalsze plany co do niego? - zapytała gdy dochodziliście już do wrót jadalni.
- Nie czuję się specjalnie komfortowo z hybrydą w pracowni, to po pierwsze. Trzeba będzie go gdzieś wsadzić i zapewnić jedzenie.
Właściciel
- Oczywiście wszystko załatwimy. A czy masz zamiar nadal poddawać go eksperymentom?
- Jeśli przeżyje... możliwe. Co prawda nie chcę ryzykować utraty pacjenta, ale chciałbym sprawdzić jak przyjmie inne organy. Zresztą operację można przeprowadzić ponownie.
Właściciel
- Jesteś dość ambitny, to muszę przyznać. - powiedziała po czym skierowała się do środkowego stołu, który należał do elity pośród Wampirów zamieszkujących tutaj.
Co prawda przed chwilą jadł, ale żeby nie okazywać braku szacunku usiadł przy stole po lewej, rozmyślając na temat organów.
Właściciel
Takie rozmyślania z pewnością nie przyczynią się do wzrostu apetytu. Nie jadłeś w przeciwieństwie do Wampirów, które rozsiadły się na swoich miejscach zaczęły jeść i pić. Zauważyłeś też, że fotel na kształt tronu przy środkowym stole pozostał pusty.
To zwróciło jego uwagę. Przyjął, iż król ma zamiar odstawić dramatyczne wejście. Dalej nie jadł, czekając na rozwój sytuacji.
Właściciel
I rzeczywiście, Nosgoth pojawił się w chmurze dymu i akompaniamencie piorunów. Na większość Wampirów nie zrobiło to wrażenia, ale część była wyraźnie zszokowana.
Mogłeś zauważyć, że Besany siedzi na krześle po jego lewej, a krzesło po prawej jest nadal puste. Samego Władcy Wampirów nie widziałeś dokładnie. Fotel spowił mrok. Dosłownie. Najwidoczniej niewielu widziało go takim jaki był.
Nie za bardzo interesowała go reszta wampirów, więc postanowił skupić się na swoim otoczeniu. Obejrzał się na innych użytkowników stołu.
Właściciel
Zwykłe Wampiry. Nie wyglądały na jakoś specjalne uzdolnione w jakiejś dziedzinie. Bardziej przypominały służbę, asystentów lub Magów gorszej kategorii.
Dla zasady wziął kromkę chleba i zaczął ją jeść.
Właściciel
Nawet kromki chleba wydawały się smaczniejsze tutaj niż w innych miejscach. Masz więc informacje na później: Wampiry okazują się dobrymi kucharzami.
Dokończył jeść i z braku lepszego zajęcia wrócił do obserwowania stołu elity.
Właściciel
Elita rozmawiała w ciasnych gronach po dwie, trzy osoby lub jadła rarytasy, których na innych stołach brakowało. Besany wdała się w rozmowę z jakimś chudym i wysokim Wampirem z ogoloną głową.
Bez znajomości szczegółów nie mógł zbyt wiele wyciągnąć ze swoich obserwacji. Zerknął jeszcze, czy miejsce obok króla wciąż było puste.
Właściciel
Nadal puste i nie zanosi się, że Wampir, który owe miejsce zajmował wróci na kolację.
Z nudów zaczął tworzyć miniaturowe cienie na dłoni, czekając, aż będzie wpadało opuścić salę.
Właściciel
W końcu rozległ się dźwięk przypominający uderzenie w gong i Wampiry zostawiły swój posiłek i wyszły. Dotyczyło to wszystkich stołów z wyjątkiem środkowego. Tamci nie ruszali się z miejsca.
I tak nie jadł, wiec wyszedł wraz z głównym pochodem.
Właściciel
Tłum poniósł Cię poza jadalnię. Wampiry rozeszły się do swoich pokojów lub miejsc pracy, chodząc pojedynczo lub małymi grupkami po dwie, trzy osoby.
Bez zwłoki skierował się do swojego pokoju.
Właściciel
Bez problemu i pytania o drogę trafiłeś do swego pokoju.
Rozebrał się i położył do łóżka. Nie chciał brudzić ubrania, a zimno bynajmniej nie było dla niego problemem.