Właściciel
Poskutkowało dopiero, gdy wydarłeś się po raz trzeci, a wtedy kowal odwrócił się i skłonił głowę.
- Książę, w sprawie pancerza, tak? - domyślił się.
- Jak najbardziej.- odparł -. Jest już aby gotów ?
Właściciel
- Kończymy ostatnie poprawki i dodajemy kły Trolla.
- Poobserwuję. Wczoraj mój pancerz został już końcowo rozje**ny więc i od razu się do tego wpakuję gdy będzie gotów.- stwierdził -.
Właściciel
Czekałeś blisko godzinę, ale w końcu kowal zaprezentował Ci Twój nowy pancerz: Wyglądał tak samo, jak go sobie wymarzyłeś, jednak zamiast naramienników posiadał kły Trolla, które wyglądają zajebiście, nawiasem mówiąc. Całość miała chyba domieszkę srebra, złota, albo czegoś w tym stylu, bo świeciła się i wyglądała tak, jakby, odbijała blask płomieni w kuźni.
- Wspaniałe dzieło panie kowalu, wspaniałe .- stwierdził oglądając pancerz ze wszystkich stron po czym gdy już to zrobił odczepił sobie od pasa grubą sakiewkę - zapewne resztę Baronowej fortuny i podał ją kowalu -.
A gdy i to było zrobione wpakował się do owego pancerza i przetestował go po czym ponownie spojrzał na kowala.
- Mam pewne przeczucie że moja broń także została zniszczona..więc chciałbym. Panie kowalu abyś wykonał dla mnie także topór dwuręczny w podobnym stylu do pancerza. Chciałbym żeby jedna ze stron była ostrzem a druga czymś w rodzaju ostrza kilofa .- po czym chwilę się zastanowiwszy dorzucił -. Jeśli będzie podobnej jakości skuszę się na znacznie większą zapłatę niż ta tutaj.
//zostało tam chyba coś koło 1500 ;v//
Właściciel
- Będzie trzeba poczekać. Długo poczekać, ale na pewno dam radę coś takiego zrobić. - rzekł, wyraźnie uszczęśliwiony. Pewnie z zapłaty, ale też może z pochwał, albo po prostu dlatego, że uszczęśliwił swego władcę.
- W takim razie pożegnam pana i na pewno wpadnę sprawdzić efekt za jakiś czas.- rzekł i spojrzał po swoich Strażnikach -. No to teraz idziemy zobaczyć co zrobiłem ze swoją komnatą..
Stwierdził i ze śmiechem wyszedł kierując się ku swemu pokoju.
Właściciel
Był on właściwie w ruinie: Po podłodze walały się szczątki mebli, na niektórych z nich oraz na ścianach widać było ślady po błyskawicach, gdzieniegdzie widziałeś jeszcze bełty zamachowców... Niemniej, ich trupów już nie było, zostały zabrane.
W takim razie zaczął rozglądać się za swoim toporem, bo o ile nie wątpił w to że zmiażdżył swój pancerz ten mógł jakoś przetrwać.
Właściciel
Był, choć uchwyt był w drzazgach, ale ostrze trzymało się dobrze, tylko sczerniało.
- Żegnaj staruszku..- stwierdził jakby smutno po czym przypiął ostrze do pasa. Miał co do niego pewien plan -. No panowie teraz zobaczmy jak idzie budowa uniwersytetu i mojego pałacu..
Jak powiedział tak zrobił, ruszył najpierw w stronę uniwersytetu.
Właściciel
Tam, z iście krasnoludzkim rozmachem i zapałem, kładziono już fundamenty.
Pokiwał głową, pociągnął nosem, napił się z manierki i ruszył dalej, obejrzeć budowę swego pałacu.
Właściciel
Tam fundamenty były już gotowe, teraz stawiano pierwsze ściany. Nagle, zauważyłeś jak biegnie do Ciebie jakiś Krasnolud, sądząc po jego ubiorze, to pewnie jeden z architektów.
Zdjął zatem hełm i czekał aż ów do niego dotrze.
Właściciel
- Panie! - rzekł i ukłonił się. - Jak widzisz, mamy już fundamenty i chcielibyśmy, żebyś to Ty wmurował tam kamień węgielny.
Uśmiechnął się z lekka, przyczepił hełm do pasa i stwierdził
- Oczywiście, prowadź !
Właściciel
I zaprowadził Cię do owego rogu, gdzie czekało już kilku robotników i duży kamień węgielny.
- Pomóżcie no panowie .- stwierdził zabierając się do podniesienia go, a gdy to zrobił pomógł przenieść go na wyznaczone miejsce po czym wmurować -.
Właściciel
I tak, z drobną pomocą, wmurowałeś kamień węgielny, co może nie przyspieszyło prac, ale miało spore znaczenie symboliczne. Propagandowe w sumie też, ale w kraju nie jest tak źle, żebyś się tym musiał szczycić.
Pokiwał dumnie głową po czym rzekł uroczyście.
- Wspaniale panowie, podtrzymać tak pracę a już niedługo zasiądę w tych komnatach !- zaśmiał się z lekka po czym spojrzał po swojej straży i.. stwierdził -. Teraz ruszymy do..banku.- jak powiedział tak zrobił, skierował się do banku w którym Książęcy pieniądz zapewne był przechowywany.. bo skarbiec w ratuszu raczej dobrą decyzją by nie był..
Właściciel
Jednak całe skarby były składowane w skarbcu. Tyle, że był on prawie wielkości Ratusza, a na dodatek z zewnątrz przypominał pancerną fortecę, która miałaby przetrwać atak armii wszystkich Lordów Pustki, Paktu Trzech i pozostałych, i to na raz.
Tak też uśmiechając się jak dziecko które znajduje starą, ale bardzo lubianą przez siebie zabawkę wmaszerował do owego budynku.
Właściciel
Dość obfite straże czy zabezpieczenia, nie miały zamiaru Cię zatrzymać, więc szybko trafiłeś pod główne, pancerne wrota, które kryły ogromne i nieprzebrane krasnoludzkie bogactwa.
Tak też Baron otworzył je, i wszedł do komnaty żeby nabić sobie mieszek.
Właściciel
Bogactwo tam zgromadzone mogło olśnić nawet takiego chciwca, jak Baron. Oczywiście, pełno tam było złotych monet, ale nie brakowało najróżniejszych kamieni szlachetnych, sztabek złota i srebra, a nawet ozdób z nich wykonanych. Swoich orlim wzrokiem zauważył nawet olbrzymiego rodzaju perłę, na oko wielkości Baronowej głowy.
Stanął na chwilę wryty po czym grzeczniutko, przypatrzywszy się owym skarbom sięgnął po jeden ze swoich mieszków i zaczął go napełniać grubo złotem.
Właściciel
Szwy ledwo co wytrzymały, ale udało Ci się napełnić go w całości.
A gdy skończył bezpiecznie zaczepił go do pasa, dość mocno tak żeby nikomu nie udało mu się go ukraść i wyszedł dokładnie zamykając drzwi.
- Teraz lecim do pewnego sklepu..- powiedział do swoich Strażników i ruszył w stronę sklepu ze skórami i futrami -.
Właściciel
Takiego nie brakowało, gdyż państwo Krasnoludów obfitowało w wilki, niedźwiedzie i inne zwierzęta, w sam raz na futra, a więc Książę miał szeroki wybór.
Tak też wybrał białe, najbardziej jebutne futro niedźwiedzia i ruszył z nim ku ladzie.
- Bry, ile za to futro ?- spytał kładąc je przed sprzedawcą -.
Właściciel
- Dobry wybór, dobry wybór. - odparł Krasnolud o brodzie tak białej, jak wybrane przez Ciebie futro. - Duży samiec, utrupiony w pobliżu Karak'Akes. Dla Księcia to może tak z... Dwadzieścia złota? - spytał, choć nawet swoim mało wprawnym okiem mogłeś stwierdzić, że od kogoś innego zażądałby dziesięć, albo i nawet dwadzieścia razy więcej.
Od pasa odpiął jedną z sakw, w której jak oceniał było około czterystu złotych monet i położył je na stole.
- Tylko proszę mi pomóc podpiąć je do pancerza..w dawnych czasach samemu takiego ukatrupiłem i z dumą nosiłem jego futro jako pelerynę.. pora żeby przywrócić ów zwyczaj do życia.
Właściciel
Krasnolud pokiwał głową, podszedł i wspólnymi siłami zdołaliście zapiać futro. On ma kasę, a Ty zajebiste i mięciutkie futerko.
Tak też została mu ostatnia rzecz z listy - broń tymczasowa. Tak też skierował się teraz to sklepu w którym mógłby sobie ową załatwić.
Właściciel
W broni miałeś spory wybór, można by rzec, że nawet każdy sklep sprzedawał odmienną.
Zdecydował pójść starą drogą i rozejrzeć się za jakimś toporem, każdy po kolei oceniając swoim krasnoludzkim okiem.
Właściciel
Topór był typowo krasnoludzką bronią, więc miał do dyspozycji jednoręczne, dwuręczne, do rzucania, a nawet jakieś zaklęte.
Spojrzał na owe zaklęte, oglądając się za jakimś dwuręcznym.
Właściciel
Z dwuręcznych i zaklętych był tylko jeden.
Tak też podszedł do sprzedawcy, bo zapewne owego topora od tak nie mógł sobie wziąć i stwierdził
- Ile będzie za ten dwuręczniak ?- spytał wskazując na ową zaklętą broń -.
Właściciel
- Oddam za darmo, ch*jstwo mi już dwa razy prawie lokal spaliło! - warknął sprzedawca, mierząc nienawistnym wzrokiem ową broń.
- Cóż ona takiego odpi***ala ? Spojrzał na topór z nowym zdziwieniem.
Właściciel
- Jakaś Magia, albo inna ch*joza. - odparł skwaszony. - Gnój potrafi zapalić się z dupy, bez żadnej przyczyny.
Baron pokiwał głową i zastanowiwszy się głębiej.
- To ja ją wezmę, ale kupię jakiegoś normalnego topora dwuręcznego. Bo ażeby tego użyć to trzeba będzie jakieś rękawice przygotować .- stwierdził sięgając po zwykły topór dwuręczny który sobie upatrzył -. Ile będzie za ten ?
Właściciel
- Dwadzieścia złota. - odparł szybko.
Od razu wyjął dwadzieścia i podał je sklepikarzowi.
- Żegnam .- stwierdził wychodząc ze sklepu i..teraz się zawiesił. Jako iż nie miał pokoju w pałacu zdecydował się ruszyć do jakiejś większej karczmy.
Właściciel
Trafiłeś tam, choć Księciu nie przystoi spać w karczmach, a zwyczajem Twych nadzianych poprzedników, Książę zwykle dysponował kilkoma, a nawet kilkunastoma, komnatami.
Jako ze Baron nie był taki jak jego poprzednicy miał na to wyje**ne..a jego pałac był w budowie więc spokojnie zbliżył się do lady zasiadając przy niej na chwilę.