Konto usunięte
-A, cholera. Jak wy to robicie?
Właściciel
- Loto proktyki, joż jo od dwudziesto lot grom
//Dobra idę sobie pospać przez chwilę ;v.//
Konto usunięte
-Rozumiem. No, jesteśmy.
// O Revanie zapomniałeś :v
-No to proszę, pańskie 5 sztuk złota.- Powiedział, po czym wyjął z mieszka rzeczone złoto i wręczył je do rąk karczmarzowi.
Właściciel
Karczmarz przyjął pieniądze i odsunął się obsłużyć nowego klienta który zjawił się przy ladzie .
-Panie karczmarz, a gdzie ten pokój?- Rzucił jeszcze nim ten zdążył odejść.
Właściciel
- Proszę sobie który wybrać . Jak wejdzie pan po schodach to po prawo są zwykłe .
-No i dobrze.- Powiedział nieco ciężej wstając z siedziska przy ladzie, po czym skierował się na piętro biorąc pierwszy lepszy pokój po prawej, najlepiej taki, który jednoznacznie wskazywałby na to, że jest pusty.
Właściciel
I do takiego dotarłeś, było tu porównawszy z dolną częścią karczmy dość skromnie . Kamienne ściany wykładane drewnem, zwykłe łóżko z drewna i brak balii tudzież jakiejś wanny, po wejściu do środka spostrzegłeś jeszcze szafkę stojącą w rogu pomieszczenia .
-To i tak tylko na noc, z resztą tak mi się nieco podoba, mogłoby się dodać kilka rzeczy i byłoby pięknie.- Wzruszył ramionami, po czym odłożył swój miecz dwuręczny koło łóżka, zamknął drzwi i spróbował je zakluczyć czy jakoś zamknąć, następnie położył się na łóżko i zaraz zasnął.
Właściciel
Drzwi zamknąłeś wielką kłodą stojącą obok nich . Łóżko było wygodne przez co spało ci się miło a rankiem wstałeś wyspany .
Właściciel
//krzyzbobr ! Dobrze że mi o Revanie przypomniałeś !//
Skoro nastał poranek i się obudził to nie pozostało mu nic innego do roboty niż wstanie z łóżka i przywdzianie swojego dwuręcznego miecza na zaczep na plecach, następnie odstawił kłodę od drzwi i zszedł na dół karczmy gdzie skinął głową w stronę karczmarza i opuścił budynek kierując się ku pałacowi.
Właściciel
Karczmarz zrobił tak samo pod nosem cię witając, gdy tylko wyszedłeś na ulicę wpadłeś w wielki tłum krasnoludów . Coś normalnego na zawsze tłocznych ulicach tego miasta, po długim czasie pędzenia z tłumem dotarłeś pod bramę pałacu, strażnicy rozpoznali cię witając się
- Dzień dobry, dzień dobry ! Już otwieramy !-. krasnolud z tą dziwną rękawicą ponownie pchnął bramę otwierając ci drogę do sali tronowej -.
-Witam drodzy panowie, miłej warty życzę.- Uśmiechnął się nieco do nich, po czym wszedł do samego pałacu i skierował się do króla.
Właściciel
Siedział na swoim tronie oglądając ładnie przyozdobiony hełm z przyłbicą pasujący do twojego pancerza, gdy tylko przybyłeś zaczął
- Wydaje się całkiem ładny i raczej nie zobaczą twoich uszu .
-Nie zawsze pięknem się wygrywa, mam nadzieję, że krasnoludzka jakość wykazała się przy tym hełmie. Zatem wybieram się do tych całych orków... Gdzie jest to całe ich miasto?
Konto usunięte
-O co chodzi? - spytała strażników, którzy ją zatrzymali
Właściciel
- Po niezbyt długim namyśle postanowiłem ci przyznać trochę dragonów do pomocy, nie wiadomo na co wpadniesz na Ziemi Niczyjej i nie wiadomo jak cię przyjmą Orkowie . Miasto znajduję się na półwyspie we wschodniej części Ziem Niczyich .
Gość
- Towarzyszy pani Ork, Orków nie wpuszczamy .
-No dobrze, dziękuję zatem za danie mi tego wsparcia w słusznej sprawie. Czy dragoni są już gotowi do wyruszenia?
Konto usunięte
-Myśli pan, że teraz tak po prostu go tu zostawię? My tylko przejeżdżamy. Niech pan go wpuści
Właściciel
Gość
- Nie mogę, jeśli bym to zrobił skończyłbym jako wisielec
FD
- Tak, czekają przy bramie -. rzucił ci hełm
Konto usunięte
-Jest jakikolwiek inny sposób dojścia do Pustkowi?
Właściciel
- Przecież są setki łatwiejszych dróg, przez Karaz-a-Krodin to jedna z najgorszych bo będzie pani pod prąd szlakiem jechała, teraz musicie przejść drogą okrężną pod miasto i krainą . To chyba najłatwiej będzie .
Bóbr
Dotarliście pod bramę radośni a ta została wam otwarta . W końcu kto tam krasnoluda będzie zatrzymywał . Wjechaliście do miasta .
-Wspaniale, ruszam zatem Królu.- Złapał hełm, po czym założył go na głowę ustawiając przyłbicę na górze, by mógł spokojnie oddychać oraz doskonale widzieć, ostatecznie ukłonił się jeszcze w stronę krasnoluda, po czym wyszedł udając się w stronę bramy przy której stał oddział dragonów.
Konto usunięte
-Musimy kupić coś do jedzenia Bundug. Myślisz, że uda nam się coś upolować w dalszej części podróży?
Właściciel
Zobaczyłeś ich pod bramą . Było ich piętnastu, siedzieli na swoich jaszczurkach z których słynęła krasnoludzka jazda, przy bokach zawieszone mieli trzystrzałowe muszkiety, ich kaftany zazwyczaj czerwone były teraz w odcieniach ciemnej zieleni .
Gość
- Na pustkowiach nie żyje nic łatwego do upolowania..
Konto usunięte
-Mogłabym sama pojechać przez miasto i kupić zapasy, a wy pojechalibyście drogą okreżną.
Właściciel
- Dobra, ale zrób to szybko . Będziemy jechać powoli .
Konto usunięte
-Postaram się tym razem nie miażdżyć czyichś jąder.
Wjechała do miasta i od razu skierowała się na rynek.
-No to jazda wyborowa jak zgaduję jest gotowa?- Spytał podchodząc bliżej dragonów.
Właściciel
- Łoczywiścio !- odpowiedział krasnolud w wysokiej czapce, zapewne dowódca . Krasnolud nie mówił tak biegle wspólnym więc zapewne będziesz skazany na jego akcent do końca podróży -. Możomy roszoć w kożdoj chwili .
Gość
Wpadłeś w tłum krasnoludów i po jakimś czasie dotarłeś na rynek pełen najróżniejszych sklepów . Najbardziej wyróżniał się jeden spory i pełny jedzenia .
-No to raczej nie warto się zatrzymywać i trafić do tego całego miasta jak najszybciej, przydałby mi się także jakiś wierzchowiec, bo nie wiem jak długo zdołam pociągnąć na zużywaniu energii przy jeździe skałą.- Zaśmiał się nieco.
Konto usunięte
Weszła do sklepu i rozejrzała się po nim
Konto usunięte
-Grond, gdzie tu jest medyk? Aha... Mógłbyś za mnie zapłacić? Ostatnio mnie ograbili...
Właściciel
FD
- Momy pińć zoposowych joszczurow moży Pon jodnego woźmie ?
Bóbr
- Łoczywista, ni mortw si . Zo ciobie to mogy zopłocić boś wiole nom pomogł kto wi co by boło jakby my poszli do togo Shor'domo'ko .- rozejrzeli się za jakimś cyrulikiem i gdy szyld takowego spostrzegli natychmiast cię tam zabrano a gdy Grond obgadał cenę i inne bzdety z lekarzem posadzono cię na stole i rozpoczęto naprawianie -.
Lekarz zamlaskał
- Nogę ucinamy.. bo ja szansy na jej ocalenie nie widzę -. biegle mówił wspólnym, zapewne miewał wielu klientów -.
-Miejmy nadzieję, że jeździ się tym podobnie co konno, tak?- Spojrzał po krasnoludach oczekując najpewniej rozbawienia z ich strony.
Właściciel
Niektórzy byli lekko rozbawieni, dowódca posłał ci uśmiech spod brody.
- Jom nigdy konno nio jochoł, alo toko moło rodo . Joszczorki łotwo sie rzucojo i so..bordzo szybko .
Odczepiono jedną jaszczurkę która była uwiązana do reszty i podano ci ją .
Konto usunięte
-Co? Nie, nie! Na pewno jest jakiś sposób. Nie zgadzam się do cholery!
Właściciel
Bóbr
- No ja tu innej opcji nie widzę, noga spuchnie jeszcze mocniej i obumrze zakażając większą część ciała, dostanie pan protezę pod kolanem bo to tutaj trzeba uciąć.
-Mam co do tego złe przeczucia...- Wsiadł zatem na jaszczura łapiąc się nieco mocniej prawą ręką jego uzdy, po czym spojrzał po krasnoludach. No dobrze... To ruszajmy już do tych orków.- Powiedział, po czym czekał aż wyruszą pierwsi, bo niezbyt znał teren jak i niezbyt wolał być na przedzie takim wierzchowcem.
Konto usunięte
-A...A... Będę mógł w tym się swobodnie poruszać? Często jestem w boju...
Właściciel
FD
Gdy tylko na niego wskoczyłeś i mocniej złapałeś za uzdę zwierzak postawił kilka kroków do przodu . Dowódca krzyknął coś po krasnoludzku i ruszyliście, tylko cudem nie napotykając żadnych przeszkód na Ziemi Niczyjej dotarliście pod bramy miast orków .
//Kontynuujesz w "Krzywaskała" zacznij przed bramą//
Bóbr
- Tak, krasnoludzkie protezy należą do mistrzowskich dodatkowo damy panu w niej jakieś miejsce na broń czy coś .
Gość
Za ladą stał krasnolud o blond włosach i brodzie w tym samym kolorze, a w samym sklepie pełno było najróżniejszego towaru . Od mięsa po owoce i warzywa .
Konto usunięte
-Dzień dobry.
Wzięła kilka owoców, trochę warzyw, dość dużo najróżniejszego pieczywa i w ch*j mięsa.
-Ile płacę?
//Mniej szczegółowo nie mogłem tego opisać
Konto usunięte
-Eh... Cholera, dobra, rób co potrafisz najlepiej.
Właściciel
Bóbr
Podał ci kołek, zapewne miałeś zagryźć na nim zęby .
Gość
Spojrzał na jedzenie, czasem coś podniósł .
- Pięćdziesiąt złota .