Karaz-a-Krodin to niekwestionowalnie najbogatsze miasto świata, wypełnione po brzegi kwadratowymi, przypominającymi małe twierdze domami krasnoludów o bogatych, ale prostych zdobieniach wypełnione jest zakładami szlifiarskimi, szybami kopalnianymi, kuźniami i tym podobnymi, jak najbardziej krasnoludzkimi rzeczami.

Ekipa wpadła przez drzwi do domu doktora trzymając na rękach rannego krasnala.
-Doktorku, doktorku!

- Dzie sie w butach pchacie !- z kuchni wypadł krasnolud staruszek i zaczął was okładać drewnianą laską po głowach .

-Już, już tylko mu pomóż, on zara padnie!
Padł na ziemie i zaczął ściągać metalowe buciska.

- Za mną wy pie**olce !- skierował się do kuchni, zaraz za nim wbiegli twoi ludzie nie zdejmując nawet butów, w kuchni dało się słyszeć trzask zrzucanych ze stołu rzeczy i wkurzony głos medyka znowuż narzekającego na niezdjęte buty .

Pobiegł do kuchni wywalając się przy tym raz.

- Zdejmować mu pancerz wy pie**olone nieroby !-. gdy twoi ludzie zdjęli mu kolczugę i pancerz odsłaniając rozcięty brzuch cyrulik zagwizdał -. Co wyście znowu odpi***alali ? A ch*j z tym .


Złapał za jakieś zioła, zmieszał je z czymś innym i rzekł do was

- Trzymać go .- po czym natychmiast wylał to na jego brzuch widocznie wybudzając rannego i spowalniając krwawienie-.

- Dzie ja jestem.. o ku*wa co je z moim brzuchem -.

- Zaraz cie połatam synek -. odpowiedział doktor i zaczął zszywać ranę, o dziwo waszego rannego jakoś to widocznie nie bolało i po jakimś czasie wszystko było gotowe -.

- Przyjedźcie tu albo sami mu wyjmijcie te szwy za miesiąc -. powiedział medyk i zajrzał do swojego gara który wisiał nad ogniem -. Chcecie zupy ?

-Chceta zupy chłopy?
Skierował się do swoich ludzi, po czym do doktora.
-Jutro przyniosę ci zapłatę, jak zwykle.Ile?

- E tam tanio będzie bo to tylko szwy, 40 złota -. zupy nalał wam do talerzy i rozdał je każdemu z was wraz z łyżkami -. A nie nadwyrężajcie go przez ten czas, mocno mu ktoś zaje**ł .

-Ten kto mu zaje**ł gryzie piach.
Przysiadł i zaczął jeść.
-Thorgim, przez jakiś czas będziesz miał wolne, ciesz sie chłopie!
Zjadł zupę do końca i począł ubierać buciska.

Zupa była dobra i całkiem pożywna, twoi ludzie już radośniejsi też ubrali buty i zjedli Thorgim podniósł się podpierając się na swojej tarczy przeszedł się po pomieszczeniu .

-Dobra, chłopy, jadymy rozdzielać łupy, a Ty Thorgim jak potrzebujesz pomocy to mówta!
Skierował się do wozu i pojechali do twierdzy.

Wróciliście bardzo spokojnie, wszystko poszło dobrze .

//Zmiana tematu?//

//Tak//

-Dobra ludy, kupujta co chceta i wracajta do fortu, ja ide zapłacić doktorkowi i kupić bombarda!
Skierował się do domu doktora.

Dwójka która z tobą przybyła poszła do dzielnicy rusznikarzy .

Doktorek był w domu, otworzył ci drzwi

- A dzień dobry, dzień dobry co tam u Thorgrima ?

-Prawdopodobnie gra w karty, czuje się dobrze, wytrzymoły z niego chop.
Podał sakiewkę z 40 sztukami złota.
-Proszę.

- To dobrze, lepiej żeby się nie rozpadł podczas jednego z waszych wypadów -. przyjął sakiewkę i odstawił ją na jakąś półkę -. To do widzenia

I gdy zapewne mu odpowiedziałeś zamknął drzwi .

Westchnął i skierował się do miasta mając nadzieje na znalezienie jakiegoś dobrego bombarda.

Znalazłeś sklep rusznikarski, wydawał się na tyle duży że i bombardy zapewne posiadał .

Wszedł do środka.
-Witojcie, bombarda szukom!

- Poczekać proszę, tu panowie kupujo .- wskazał na dwóch twoich znajomych którzy kupywali arkebuz -.


Ja tego dwustrzałowca wezmę, a ty tego celniojszego jaha ?- mówił jeden do drugiego, po chwili podeszli do kasy z bronią, zapłacili za nią, wzięli trochę amunicji i prochu i dopiero cię zauważyli .

- O witajta ! Tu bobard jest i to całkiem pokaźna -. wskazali ci na całkiem dobrze prezentujące się działo -. I trza tylko dwóch do obsługi .

-Ile kosztuje?
Zaczął patrzeć i oceniać bombard z każdej strony.

- Czterosta monetów .- bombard wyglądał całkiem dobrze, lufa była czysta i bez zakrzywień, kółka na których był zamocowany z solidnego drewna, raczej po pierwszym wystrzale się nie rozleci -.

-A naboje?
Odjął od tego co się złożyli 100 monet.(Złożyli się 500 :v)

- Te kule z kamienia co o tam leżo .- wskazał ci palcem na kupkę kamiennych kul które dopiero teraz zauważyłeś -. I proch co przytłoczony do tej skrzyni za kołami, można też kupić tu takie metolowe kule co wybuchajo i rozlewajo płonocom wode wokoł siebie .

- Z tom amunicjom to o sto wiencej bendzie, z tom zwykło . Nie wiem ile ta co rozlewa kosztuje .

-Na razie tom zwykłom, z chłopami sie 500 złożyliśmy winc bydzie na styk.
Podał sakiewkę zawierającą 500.
//Zostało mi 200 moich :v//
-A jaka pomoc w zawleczeniu tego na wóz?

- Już, już ido

Krasnolud odwrócił się do jakiegoś krasnoluda stojącego na tyłach karczmy .

- Gorin ! Toralf ! Gador ! Pomóżta panom na wóz to zanieść !

Po chwili przybiegło trzech krasnoludów w fartuchach kowalskich, pokazując ci że najwyraźniej swój sprzęt na tyłach robią . Pomogli ci wtaszczyć bombardę na wóz i się pożegnali .

-Dziękuje mości Panowie!
Przypatrzył się trochę bombardowi po czym skierował się na rynek, aby kupić jakieś jedzenie.

Na rynku jak zwykle dużo sklepów, do wyboru do koloru . Sery, mięso, jajka, jakieś warzywka , przyprawy .


Ciebie zawiało jednak do sklepu dość bogatego w zasoby, posiadali wszystko z powyżej wymienionych .

- Co tam pany jedzenie kupywać bedo czy tylko patrzycie za czym ?

-Kupować, Kupować!
Był w raju dla kucharza jakim był.
-Trochę mięsa z jelenia, tak z 4 nogi, trochę marchewek z 20 i z 30 zimnioków.

Sklepikarz wyciągnął spod lady wielki tasak i zbliżył się do góry mięsa która zapewne kiedyś była jeleniem, zaczął odcinać nogi przy samym udzie .

- Nie mamy więcej Jelonów ubitych więc dam panu trochu karkówki no i z brzucha minsa .- zabrał się więc za wykonywanie czynności związanych z odcinaniem tych kawałów mięsa -.

Po chwili wrzucił całe mięso do dużej sakwy .

- Warzywka.. tak, te duże panu rzucę .- wyjmował spore ziemniaki spod lady, do momentu aż na blacie leżało 30, po chwili powtórzył to z 20 marchewkami -.

Teraz podszedł do liczydła, przełożył kilka kwadracików i spojrzał na ciebie

- To byndzie 50 złota .

-Już, już.
Zaczął liczyć pieniądze kładąc je na ladzie.
-48, 49, 50...Dziękuje Panu.
Zabrał sakwę co prawie zgięło go w pół, gdyż była od niego większa i zaniósł na wóz.Położył to na tyłach obok bombardu i skierował się po swoich ludzi.

Byli tam gdzie wcześniej, oglądali najdroższe egzemplarze akrebuzów, ośmiostrzałowce . Dodatkowo snajperskie .

- Już idymy idymy -. wskoczyli na tył wozu i pilnowali Bombarda -.


Teraz śmiało mogliście wyjść z miasta .

Skierował się więc do fortu.

//Zmiana tematu//

- Dawniuchno tu nie byłam ! Krasnoludy zawsze są takie miłe .- powiedziała Julka-. No cóż, twoje zadanie zaczyna się tutaj . Korona jest w pałacu królewskim, przejście jest za regałem w pokoju ich władcy, musisz przeciągnąć czerwoną książkę że regał się przesunął .

-Dobra. A teraz wynoś się. - Poszedł do płatnerza. Rozglądał się za lekkimi pancerzami ale takimi że były by wytrzymałe i mocne

Julka znikła z wyrazem złości na twarzy, wpadłeś do jakiegoś płatnerza, miał on masy kolczug z różnych materiałów . Jedne wyglądały na cięższe ale bardzo wytrzymałe, inne na lżejsze ale o mniejszej wytrzymałości . W końcu znalazłeś coś co by ci pasowało, lekka ale wytrzymała . Kosztowała 500 złota i dawała ochronę na cały brzuch ręce i kawałek nóg .

Wskazał na tę ostatnie i podał mieszek platnerzowi
-Poproszę te kolczuge

Wysypał złoto na stół i zaczął liczyć .


- Proszę bardzo jest pańska .

Wziął ja, wszedł w jakiś zaułek i ja ubrał. Kierował się w stronę pałacu

Była wygodna, od środka wykładana jakimś włóknem, najpewniej wspomagającym wytrzymałość, do pałacu mogłeś dotrzeć dość łatwo, był to możliwe że nawet bardziej imponujący budynek niż siedziba księcia wampirów . Był zbudowany na sztucznym jeziorze tworzonym przez wodospad . Cały wykonany był z białego kamienia. Przy bramie stała dwójka krasnoludów z długimi ośmiostrzałowymi muszkietami, ubrani w mundury w kolorach króla .

-Witam. Jak mija dzień panom?

- A dobrzy, dobrzy . Napiłbym się miodu i wrócił już przed domowy kominek ale służba nie dróżba i stać trza .

//Tak tylko wspominam że masz wszystkie moce jakie posiadały Wampiry w wiedzminie ;v . Jak Emiel Regis .//

-Czy król potrzebuje pomocy lub najemników?
// To co oni umieli w wiesku teraz mi się nie przyda. Jedynie odporność na ogień jest good

//Polecam przypomnieć sobie co się stało gdy Emiel Regis wyciągał Geralta i Jaskra z Cintryjskiego obozu w bodajże chrzcie ognia .

- Gdziee tam, wojska mamy w bród . Jedno kiwnięcie i rozpie**olą wszystko .

// Niewidzialnosc? Nie chce mi się szukać.
-Rozumiem. W mieście wszystko W porządku?

// aaaaaaa usypianie strażników