-A wie Pan może kto go ma?
Właściciel
- Wiem tylko, że został skradziony, a moje Łaki, które miały zabrać go do znajomego Maga, zostały zabite. Więcej nie powiem, co najmniej, że było to jakieś pięć kilometrów stąd, na rozstaju gościńca.
-Dziękujemy, o Wielki Magu. Powiadomimy naszego Pana o twojej szczodrości.
Powiedział wychodząc z księgą. Przygonił do siebie drużynę.
-Dawno nie prowadziłem negocjacji.
Właściciel
- Widać. - mruknął najemnik, choć Mag i Nag wydawali się darzyć Cię odrobinę większą sympatią, niż wcześniej. Odrobinę.
-Mówi to człowiek który podczas całej naszej wyprawy powiedział maksymalnie 20 wyrazów. Na pewno dyplomata z ciebie świetny.
Odchrząknął przeglądając księgę i kierując kroki ku wyjściu.
Właściciel
- Nie muszę negocjować, jeśli zbytnio się boją, żeby mieć coś do powiedzenia. - odrzekł, a później wlepił w Ciebie oczy. - Lub gdy wszyscy są martwi i nie ma komu negocjować.
-Koleś, nie wiem czym cie matka za młodu karmiła, ale musiało mieć to dużą dawkę nienawiści do świata. Zluzuj majty.
Rzucił krótko czytając księgę.
Właściciel
Nie zdążyłeś przeczytać choćby jednego słowa, gdy poczułeś na gardle nieprzyjemne zimno wysadzanego klejnotami sztyletu, a gdy ten lekko przeciął Ci skórę, powoli czułeś się jeszcze gorzej, jakby wysysał on z Ciebie energię witalną.
- Nigdy. Więcej. Ze. Mną. Nie. Zadzieraj. - warknął najemnik, intonując każde słowo nader dobitnie, później zaś zabierając swoją broń jednym, płynnym ruchem.
-Przemoc oznacza niemoc, ale dobra, wygrałeś. Życie mi jeszcze miłe.
Powiedział czytając dalej.
Właściciel
Zapisana była w nieznanym Ci języku (choć nie był to Język Pradawnych), więc szło opornie.
-Magus potrafisz to odczytać?
Zapytał czarodzieja pokazując mu księgę.
Właściciel
- Magnus. - burknął, choć odebrał od Ciebie zwój i wlepił w niego swoje oczy, które biegały od jednego symbolu do drugiego, czasem też kiwał głową ze zrozumieniem lub czymś w tym guście.
Właściciel
- Pismo Magów Starego Tchnienia, pisałem o nich referat jeszcze gdy byłem uczniem Gildii... Nie jest zbyt skomplikowane, dajcie mi kwadrans. - odpowiedział, zabierając się do dalszego czytania.
-Okej.
Powiedział idąc dalej przed siebie.
Właściciel
- W takim razie... Co chcecie wiedzieć? - spytał, gdy zakończył już wertowanie księgi. - Wbrew pozorom, jest tego sporo.
-A o czym to tak w ogóle? Dał nam dobra księgę?
Zapytał dla pewności.
-Poza tym w jakim zakresie mamy pytania zadawać?
Właściciel
- Tak, dał dobrą księgę, może nawet lepszą, niż sądzi. - odparł Mag, jak to Mag, czyli lakonicznie i enigmatycznie zarazem.
- To lepiej powiedz nam coś konkretnego zanim zapuścimy brody na tym gościńcu. - burknął Enteri, podrzucając i chwytając w locie swój wysadzany klejnotami sztylet.
- Więc... Jest to magiczne ostrze, niewiele więcej wiem. Za to kojarzę jego autora, Alojzego Klucznika, wybitnego zaklinacza i Demonologa. Jeśli jest to dzieło tego samego Maga, spod którego ręki wyszły słynne konstrukty i lewitujące ostrza to możemy spodziewać się czegoś iście spektakularnego.
-Demonologa? Może spotkamy jakąś fajną sukkubkę...
Zaczął rozmarzać.
Właściciel
- Aż tak marzy Ci się nowy wymiar cierpienia? - spytał ze śmiechem Enteri i chyba była to jego jedyna wesoła wypowiedzieć od początku tej misji.
-Dużo już widziałem, a śmierć podczas stosunku była by jednym z lepszych sposobów na zdechnięcie.
Właściciel
- Dopuszczają do siebie tylko tych, których uznają za godnych, reszta musi zadowolić się ich Magią i właśnie cierpieniem. - wyjaśnił najemnik, jakby odczuł jedno lub drugie (albo i oba) na własnej skórze.
-Widzę, że kolega doświadczony. Czyżby sam Melkor?
Zażartował.
Właściciel
//Nie to imię, ale byłeś blisko.//
Widać, że dawka dobrego humoru mu się wyczerpała lub żart był nietrafiony, gdyż nic nie odpowiedział i przybrał ten swój śmiertelnie poważny wyraz twarzy.
-No i ku*wa znowu...
Sapnął pod nosem idąc dalej.
Właściciel
Iść już nie musisz, gdyż wróciliście tam, gdzie zostawiliście wierzchowce, których nie ubyło, może poza jednym, rozpłatanym szablami dzika. No, ale i tak zawsze lepszy sposób na podróże niż wyciąganie nóg, nieprawdaż?
-Konia mi zaje**li. Mamy chwilę? Jeśli tak to chciałem go oskórować i później sobie z teog coś fajnego do ekwipunku zrobić
Rzekł do ekipy.
Właściciel
- Nie, nie mamy. - wyjaśnił, tym razem dla odmiany, Mag, wskazując Ci na wóz. - Wsiadaj i jedziemy.
-Dobra, dobra.
Sapnął waląc fikoła na wóz.
Właściciel
Wyszło zajebiście, a że byłeś już na wozie, grupa ruszył w dalszą podróż, zapewne aby odzyskać artefakt od bandytów.
Zaczął czyścić ekwipunek.
Właściciel
Szło to dość sprawnie i akurat wyczyściłeś ostatni jego element, gdy wóz stanął, podobnie jak wierzchowce reszty.
Rozejrzał się i w razie czego chwycił broń.
Właściciel
- Według Maga to powinno być gdzieś tutaj. - rzekł Nag i rozejrzał się.
- Plan jest prosty: Wchodzimy, zabijamy wszystkich, zabieramy artefakt i wychodzimy. Jasne? - spytał jeszcze najemnik.
- I popielimy wszystko na koniec. - dodał jeszcze Magnus, pokrywając swoją dłoń ogniem.
-A nie lepiej się zakraść, wziąć artefakt i w nogi?
Zapytał.
-Przy okazji dowiemy się może czegoś ciekawego.
Właściciel
- Skoro chcesz się zakraść, wziąć artefakt i uciec to niby jak chcesz się czegoś dowiedzieć? - spytał najemnik.
-Podsłuchać ich rozmowy.
Rzekł prosto.
Właściciel
- Ta misja nie powinna pozostawić żadnych świadków.
-Jak chcecie.
Rzekł po prostu.
Właściciel
- Możesz posłużyć co najmniej za zwiad, w tym Hobbici są podobni dobrzy.
-Potrafię też zaje**ć ci pasek od tych spodenek, a zorientujesz się gdy ci spadną.
Odrzekł
Właściciel
//Ty wiesz z kim igrasz czy niekoniecznie?//
- W czasie, który poświęciłeś na obrażanie mnie, mógłbym zadać Ci minimum pół tuzina śmiertelnych ciosów.
//Wiem, ale moja postać nie wie//
-Jam jest Pan twój, zabił wielu.
Żyj jak żyjesz przyjacielu.
Jam prowadził gwardię
diabłów, jam wydłużył włosy
karłów. Ja omamił żem
orkowych
ćpunów, łgarzy
w wojów zdrowych.
Jam prowadził was na rzeź.
Jam skazywał was na czeź.
Jam wytworzył wszystkie bogi.
Jam oje**ł dwa pierogi.
I nie czujesz przy mnie trwogi
Wyrecytował starą hobbicką śpiewkę
Właściciel
- Urocze. - burknął, zaciskając zęby. - Masz zamiar zająć się tym zwiadem?
-Tak.
Powiedział przygotowywując ekwipunek. Wyjął sztylet i miecz.
Właściciel
- Mieszkają w jaskini i położonych obok ruinach wsi. To gdzieś na wschód stąd. - wyjaśnił Nag. - Któryś z nas ma Ci towarzyszyć?
-Uwłaczasz moim umiejętnością.
Odrzekł.
-Ma któryś z was bandaż?
Właściciel
Wóz był załadowany zapasami, więc były tam najróżniejsze medykamenty, w tym rzeczony bandaż.
- Na co Ci on? - zagadnął z ciekawości Magnus.
Wziął dwa bandaże. Zaczął obwiązywać buty bandażami, zawiązał je i ubrudził błotem.
-Nigdy nie robiłeś cichobiegów? Normalnie poszedłbym boso, ale że może być ślisko to tak trza.
Przyczepił sobie trochę trawy i błota do ubrania. Umazał twarz.
-Jak mnie wykryją to będę się darł.
Dla pewności umazał błotem tez groty strzał i ostrza obu broni by nie odbijały światła. Zakradł się na około, najlepiej przez las.
Właściciel
Część Twoich zabiegów nie miała sensu, bo był dzień, zaś zakradanie się jest dość dobrym pomysłem, choć najpierw warto byłoby namierzyć swój cel, bo niby wiesz, gdzie masz iść, ale niezbyt dokładnie, a do tego nie znasz odległości i czasu, jaki Ci to zajmie.