No to zakradał się dalej w tamtymi kierunku.
Właściciel
Przebiegnięcie pięciu kilometrów lasem to nie był prawie żaden wysiłek dla Hobbita, dzięki czemu ledwo co zdyszany dotarłeś na mały, zalesiony pagórek, z którego miałeś idealny widok na ruiny wsi i okoliczne jaskinie.
Rozejrzał się za ogniem, dymem czy jakimiś świeższymi zabudowaniami.
Właściciel
Wszystkiego brakuje, zaś same zabudowania są już nadgryzione zębem czasu i wyglądają na opuszczone, a niektóre to zgliszcza, które powstały w wyniku pożaru.
Z bronią w ręku zszedł do wioski. Skradał się oczywiście.
Właściciel
Zastałeś tam kompletne pustki, acz świeże ślady stóp, łap i kopyt oraz resztki ogniska i jedzenia świadczą, że nie jest to tak opuszczone miejsce, jakby mogło się wydawać.
Zaczął tropić. Skrywał się w cieniu i skradał.
Właściciel
Tropy prowadziły z chat do chat i jaskiń naprzeciwko Ciebie, które były oddalone od zabudowań wioski o jakieś dwadzieścia kilka metrów.
Przeszukał chaty. A nóż znajdzie coś ciekawego.
Właściciel
Nic, skoro bandyci mieszkali tu już od dawna, to ciężko, żeby zostawili cokolwiek, co przedstawia jakąkolwiek wartość.
Podszedł trochę bliżej grot, skradając się.
// jak ma na imię Twoja postać? Pytam, bo próbuję ją odszukać wśród kart postaci, a bez danych, których nie ma w tym temacie jest to trudne.
Bodgy Pstryczek czy jakoś tak.
Właściciel
Udało się, acz po drodze nic nie zauważyłeś, podchodząc do jaskiń również. Czyżby bandytów nie było w domu?
Zakradł się do środka jaskini.
Właściciel
Nijak mogłeś się zakraść, bo już po zbliżeniu się do wejścia usłyszałeś głosy bandytów, a także ujrzałeś palący się ogień oraz długie cienie rzucane przez strażników na warcie.
Podkradł się trochę bliżej by zobaczyć wartowników.
Właściciel
Musiałbyś wejść do jaskini, a nie jest to aż tak rozważne, jakby się mogło wydawać.
Skrył się za jakimś krzakiem i rzucił kamieniem pod jaskinię. Głośno.
Właściciel
Usłyszałeś jakieś odległe głosy, jednakże poza nimi bandyci nie uczynili nic, żeby sprawdzić co się w ogóle stało.
Starał się zaryczeć jak niedźwiedź czy inne takie.
Właściciel
W końcu wywabiłeś w ten sposób bandytę odzianego w proste szaty i zbroję z wygarbowanej skóry, który przy pasku miał spory nóż myśliwski, a w dłoni sporą włócznię. Od razu zaczął lustrować okolicę, a także węszyć niczym dziki zwierz, co pozwala sugerować, że myśliwym to on jest nie tylko z wyglądu.
Zciągnął z pleców łuk i nałożył strzałę. Wycelował w bandytę i strzelił.
Właściciel
- Sku*wysy... chciał zakląć, acz nie zdążył, gdyż wbita w okolice mostka strzała powodowała coraz większy ból. Cóż, chociaż zbroja zrobiła swoje, dzięki czemu jeszcze żyje i zdołał wycofać się z powrotem do jaskini.
Nałożył kolejną strzałę ówcześnie maczając ją w błocie, a najlepiej gównie jakiegoś zwierzaka. Jeśli strzałą go nie zabije, to choroby zrobią swoje.
Właściciel
Najpierw to trzeba wystrzelić, a obecnie nie masz zbytnio do kogo. Widać, że to ta bardziej rozgarnięta banda, która najpierw musi wszystko przemyśleć i jakoś opatrzyć swojego, a nie rzucić się od razu do wyjścia, żeby Cię zatłuc, a przynajmniej spróbować.
Wrócił skradając się do swojej bandy. Gdy już trochę się oddalił przeszedł w trucht, a potem w bieg.
Właściciel
Gdy wróciłeś, zauważyłeś, że całość była zniecierpliwiona: Magnus wertował księgę, czasem tworząc jakieś ogniste kule, które krążyły wokół niego, Enteri bawił się swoim zdobionym sztyletem, a Nag ostrzył miecz, od czasu do czasu przecinając nim powietrze. Gdy tylko wróciłeś, przerwali dotychczasowe czynności, jednakże nawet nie odezwali się, choć miałeś całkowitą pewność, że wiesz, co chcą usłyszeć: Gdzie artefakt i co tam widziałeś?
-Są w grocie, artefakt też tam jest. Jeden z gwardzistów został przeze mnie zraniony, nie będą raczej problemem. Nie jest ich za dużo i mają niezłego stracha.
Odrzekł do ekipy.
Właściciel
- Skoro pójdzie z górki, to ukryjmy tu wozy i konie, a potem ruszajmy. - powiedział zabójca, a reszta zgodziła się, uczyniła to, co kazał i teraz wystarczy tylko poprowadzić grupę do miejsca przeznaczenia.
No to ich prowadził. Co innego miał zrobić?
Właściciel
Znaleźliście się na miejscu, więc teraz pora wymyślić jakiś solidny plan lub chociaż coś, co będzie go dobrze przypominać.
-Magnus, znasz jakieś wybuchowe zaklęcie?
Zapytał się maga.
-Ja spróbuję ich wygonić, ty skleć coś co ich rozsadzi.
Odrzekł do towarzysza.
Właściciel
- Praktycznie czy efektywnie?
- Po prostu ich zabij. - mruknął Artemis.
- A więc i praktycznie, i efektywnie. - odparł zadowolony Magnus, a później skrył się w jednej ze zrujnowanych chat razem z resztą.
-Jam jest ten, który jest za sprawą istnienia świata. Jam jest ten który czynił zanim wy powstaliście robaki. Uklęknijcie przed moim majestatem, albo zdechniecie w gradzie piekielnych strzał i kul ognia!
Wygłosił udając demona, maczają grot strzały w błocie i nakładając ją na łuk
Właściciel
No niestety, Hobbici nie mają głosów na tyle mrocznych jak rasowe Demony, więc był problem, bo na pewno ich nie przeraziłeś, choć jeden z bandytów wychylił się z jaskini, ciekaw kogo tutaj przywiało.
Wystrzelił strzałę prosto w jego korpus.
Właściciel
Nie miał na sobie pancerza, więc z cichym jękiem osunął się na ziemię.
-Dajcie tu kogoś, kto powstrzyma grot. Nie takiego mlekożłopa!
Wydał rozkaz.
Właściciel
Wedle rozkazu, wypadło trzech podobnie odzianych, ale z solidnym, a co ważne dużymi, tarczami z drewna oraz krótkimi mieczami oraz dwóch bez tarcz, ale z kolczugami i hełmami, z czego jeden miał dwa topory, a drugi miecz i topór. Od razu rzucili się w Twoim kierunku, oczywiście na przedzie Ci z tarczami.
-TERAZ MAGNUS!
Wydał rozkaz dokonują taktycznego odwrotu.
Właściciel
Pozostali zrobili tak samo, jedynie zdezorientowani bandyci stali i patrzyli się, gdy Pan Ognia idzie spokojnie w ich kierunku, postukując kosturem i za każdym razem podpalając nieco trawy. Po pokonaniu tak kilku metrów, uderzył kosturem znacznie mocniej, przy okazji pstrykając palcami drugiej dłoni, a w kierunku bandy łotrów poleciała ognista fala wystrzelona z kostura Maga.
-Ch**, przeszukamy ich po całej akcji.
Odrzekł nakładającą kolejną strzałę na łuk.
Właściciel
Właściwie to nie miałeś czego przeszukiwać, wszystko zostało zwęglone lub spalone na popiół... Tymczasem naciągnąłeś strzałę na łuk, ale w sumie to ciekawe dlaczego bandyci nie chcą już wychodzić? Na pewno ta dość udana kopia smoczego zionięcia ich nie przeraziła, gdzieżby!
-Dawać! Już wam zabrakło zapału?!
Wyzwał bandytów.
Właściciel
Tym razem zwyciężył instynkt samozachowawczy i nie wyszli.
- Daj znać, kiedy się znudzisz. - mruknął Magnus. - Wtedy to wszystko spalę.
-Jakbyś mógł to nie spalaj ich zupełnie. Wrócę sobie tu za kilka dni i zabiorę co lepsze kąski. Wiesz po ile można sprzedać dobrą zbroję i miecz?!
Odrzekł kierujac się z naciągniętym łukiem w stronię jaskini.
Właściciel
Mag Ci nie przeszkadzał, w sumie nikt inny też, towarzystwo najwidoczniej bawiły Twoje próby.