Miasto Hammer

Avatar Vader0PL
Kiwnął głową.
-Kiedy zaczynam?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
Było pewnie w centrum miasta.
Liszaj:
Z trzech ksiąg Magii Ognia dwie zawierały tylko tekst więc były przeznaczone dla znających już Magię Ognia użytkowników. Jedna poza tekstem zawierała też rysunki, prawidłową wymowę zaklęć i postawę, a także napisane koślawym pismem wskazówki i podpowiedzi. Pewnie przez poprzedniego użytkownika. Księga Magii Elektryczności była podobna do tej ostatnie - rysunki, podpowiedzi itd.

Avatar
Konto usunięte
Więc pobiegłem do centrum miasta.

Avatar
Liszaj
- Hmmm.... Poprosił bym tę - wskazał na podręcznik magii ognia z rysunkami - Ile powinienem za nią zapłacić?

Avatar
Konto usunięte
//Liszaj, jak chcesz, moja postać może cię nauczyć magii mrozu.//

Avatar
Liszaj
//o, no proszę, brzmi ciekawie, ale to najprędzej dopiero po tej całej krucjacie, co nam ją planują//

Avatar
Konto usunięte
//Dobra, jak chcesz.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
I się tam znalazłeś.Było tam targowisko pełne straganów i sklepów z najróżniejszymi artykułami.
Liszaj:
- 40 sztuk złota.

Avatar
Konto usunięte
Szukał Liszaja

Avatar
Liszaj
- Naturalnie... Chciałem jeszcze spytać, em... - zamyślił się - Aha, jakieś tomiszcze o zabijaniu nieumarłych? Może się przydać na te złe czasy... - miał na myśli swoją wyprawę do Ruhn. Z tego, co słyszał, to miasto teraz roi się od martwiejców.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
Nie znalazłeś go.
Liszaj:
- Nie ma książki o tym. Najlepiej uciąć takiemu głowę.

Avatar
Konto usunięte
łAZIŁ PO MIEŚCIE I GO SZUKAŁ.

Avatar
Liszaj
- Dobra, dziękuję pięknie. Tutaj są pieniądze - przysunął mu 40 sztuk złota. Zastanowił się chwilę i dorzucił jeszcze dziesięć monet - Miłego dnia, proszę pana - wyszedł z antykwariatu i odetchnął świeżym powietrzem.
O ile kochał zapach i klimat panujący w antykwariatach, o tyle też doceniał łyk świeżego powietrza po wyjściu z nich. Zauważył w odległości Masina. Podbiegł do niego
- Masin! Jesteś, haha! I jak, zapisałeś się na wyprawę? Co z Rufusem? -

Avatar
Konto usunięte
-Rufus? Ah tak, smok.
-Jest z nim dobrze.
-Zapisałem się, ale wszyscy mają mnie za idiotę...

Avatar
Liszaj
- Za idiotę? Czemu to... Och... - spojrzał na niego i dotarło teraz, że kolega był Stryikiem - Oj, nie przejmuj się, Masin - klepnął go w ramię - Ludzie, którzy oceniają innych po wyglądzie. To są właśnie idioci. Nie bierz tego zbytnio do siebie, tylko strujesz sobie niepotrzebnie organizm... W każdym bądź razie, jutro wyruszamy. W samo południe. Do Ruhn, wiesz? - począł powoli iść wzdłuż straganów. Gestem wskazał, by podążył za nim.
- Miasto roi się od nieumarłych. Nie wiem jak jest z tym u ciebie, ale o ile widok organów wywleczonych na wierzch u niektórych pacjentów nie przyprawia mnie nawet o dreszcze, o tyle spojrzenie w oczy kogoś, kto umarł, a się rusza jest... Drastyczne. Walczyłeś z umarlakami już wcześniej? -

Avatar
Konto usunięte
-Walczyłem.
Odpowiedział krótko.
-Ruhn?
-Mamy odbić Ruhn...
-Nie no... Bycie styricem jest okropne...

Avatar
Liszaj
- Mówię ci, nie biadol. Sztylet pod gardło zazwyczaj ucisza wszystkich, co mają jakiekolwiek problemy natury osobistej z twoim wyglądem. Nie próbuj tego tylko na pierwszym lepszym człowieku, można się przez to wpakować w kłopoty - szli powoli alejką - Więc... Walczyłeś z nieumarłymi. Masz jakieś rady, a może i obawy odnośnie naszej jutrzejszej wyprawy? -

Avatar
Konto usunięte
-Dla łucznika - Łatwo.
-Tylko trafić, i łeb odciąć.
-Wojownik - Ma ciężej. Trzeba walczyć z nieumarłym, a kiedy wygrasz - odciąć mu łeb.
-Mam obawę że zginiemy. A jaka może być inna obawa?

Avatar
Konto usunięte
MichalrosPony pisze:
-Martwiłem się.Jestem Twoim ochroniarzem.

//Odpowiesz? ;-;//

Avatar
Liszaj
- Racja, niewiele jest jeszcze rzeczy, o które można by się obawiać.. Hmm, poza nieprzyjemnym pożarciem żywcem, staniem się jednym z tych nieumarłych i... Że przyjdzie nam się zmierzyć z czymś gorszym, niż kilka stęchłych korpusów - mruczał pod nosem
- Posłuchaj, Masin. Zaczyna robić się późno. Ja będę chciał jeszcze spotkać się z moim bratem, a poza tym mam lekturę na dzisiejszy wieczór - wskazał na książkę w ręce - Myślę więc, że zobaczymy się dopiero jutro o południu. Pójdź do jakiejś karczmy, wynajmij pokój na tę noc i zdrzemnij się przed wyprawą, hm? -

Avatar
Konto usunięte
-Jasne.
Po tych słowach poszedł do karczmy, i chciał wynająć pokój.

Avatar
Liszaj
Liszaj odprowadził go wzrokiem. Pokręcił głową i spojrzał na słońce. Do spotkania z bratem miał jeszcze nieco czasu. Postanowił spędzić go na studiowaniu książki. Udał się z powrotem do "Czarnoskrzydłego", bo wedle praw logiki, pokój miał jeszcze do użytku po zmierzch. W pokoju otworzył podręcznik na pierwszych stronach, zapalił niewielką świecę i postawił ją na stoliku. Przyjął dokładnie opisaną tam pozycję, biorąc pod uwagę dopiski od nieznanego autora i zaczął z pierwszym ćwiczeniem -
-Daun fy lais... - skandował półprzytomnie. Przechylając lewą dłoń to w prawo, to w lewo obserwował skutki zaklęcia. Płomyk miał przechylać się zgodnie z gestem. Trenował aż do skutku, albo do momentu, gdy musiał się już zbierać -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
Karczm jest wiele. Jakieś konkrety?
Michał:
- A miałem taki świetny pomysł na niespodziankę. Jest zbyt wierny, ale mówi się trudno. Nic się nie stało.
Liszaj:
Zostało Ci 10 minut do umówionej godziny. Lepiej się zbierać.
Vader:
- Choćby od zaraz. Mam tu sporo roboty.

Avatar
Konto usunięte
Do najbliższej.

Avatar
Konto usunięte
-Niespodziankę?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Michał:
- Idź do domu. Nie wyjdzie tak świetnie jak byłoby gdybyś nie wiedział, ale też nieźle.
Dark Lord:
Najbliższa była "Pod Czarnoskrzydłym."

Avatar Vader0PL
-Odniosę tylko rzeczy.

Avatar
Liszaj
Słońce rzeczywiście zachodziło
- Cholera - syknął i zatrzasnął książkę Wsunął ją do torby, wolał nie zostawiać w gospodzie, tak jak reszty jego pakunków, które stały oparte o brzeg łóżka. Zgasił świecę i zszedł na dół
- Panie oberżysto. Za ten sam pokój na dzisiejszą noc - nonszalancko podał mu sześć srebrników i poszedł w stronę wyjścia. Skierował się, naturalnie, w stronę ratusza. Poprawił kubrak. Robiło się nieco chłodno. Na głównym placu szukał wzrokiem swojego brata.
//właśnie, mamy na Elarid zimę, czy jak?//

Avatar
Konto usunięte
Wszedłem, i zapytałem czy są wolne pokoje.

Avatar
Konto usunięte
Ukłonił się i skierował do domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Michał:
Znalazłeś się tam dość szybko.
Dark Lord:
Najbliższa była "Pod Czarnoskrzydłym."
Vader:
- Jasne. Nie śpiesz się.
Liszaj:
Nie widziałeś go. Musiałby być gdzieś dalej.
//W Verden jest lato. Tak jak w Nirgaldzie, choć tam jest zawsze. Zima jest tylko w pobliżu Karak"Akes, Gór Mglistych i Głazogarbów.//

Avatar
Liszaj
- Gdzież ten ćwok może być... - cmoknął na brata i gniewnie pokręcił głową. Szukał go dalej. Sprawdził w miejscach, w których przypuszczał, że może się znajdować. Najpierw sprawdził tam, gdzie rozmawiał z kwatermistrzem, dalej pokierował się na plac, gdzie Vikar wcześniej wygłaszał mowę, a jeśli nadal go nie znalazł, postanowił wejść do pałacu, jeśli to było wciąż możliwe...

Avatar
Konto usunięte
Skierował się do ogrodu, aby poćwiczyć czekając na mistrza.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
Już miałeś iść do Ratusza kiedy zauważyłeś swojego brata, który rozmawiał z jakąś kobietą o długich białych włosach. Przekazała mu mały pakunek, on objął ją i pocałował. Po chwili wyszła z zaułka, a on po chwili. Nie widzi Cię.

Avatar
Liszaj
Liszaj zmrużył oczy. Odczekał chwilę i podszedł do brata.
- Masz już jakąś białogłowę, hm? I to doprawdy biało-głowę... Myślałem, że wy, paladyni, macie celibat. Kto to był? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
Lekko się wystraszył, ale w końcu powiedział:
- Paladynów Srebrnej Dłoni nie obowiązuje celibat. Głównie dla tego, że w wielu przypadkach Paladyni są też wielkimi Magami Światła. A Wielki Mistrz uważa, że ich talent powinien być przekazany dalej. A nazywa się Mira. Spędziliśmy razem kilka nocy i jeśli przeżyje krucjatę to może się pobierzemy. - powiedział po czym szybko zmienił temat pytając:
- A więc jak chcesz nadrobić te kilka lat?

Avatar
Liszaj
- Też mi pytanie, Odom. Jasne, że tak! Poszlibyśmy do karczmy, ale nie wydaje mi się, żeby schlanie się piwskiem było aby dobrym planem. W końcu jutro wolałbym nie mieć kaca... Hm... Może ty masz jakiś pomysł? -

Avatar
Konto usunięte
//Nie zapominaj o mnie.//

Avatar Vader0PL
Poszedł do swojego pokoju, a następnie rozgościł się.

Avatar
Konto usunięte
Wszedłem do karczmy "Pod czarnoskrzydłym", i zapytałem czy są wolne pokoje.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Był wygodny. Łóżko, szafka, świecznik z trzema świecami i kilka innych rzeczy.
Michał:
A więc trenowałeś.
Dark Lord:
- Nie. - powiedział karczmarz tylko przelotnie na Ciebie patrząc i realizując inne zamówienia.
Liszaj:
- Szczerze to nie.

Avatar
Konto usunięte
-Nie potrzebuję snu...
Wyszedł z karczmy, i oparł się na ścianie karczmy.

Avatar
Liszaj
- Hmm.... - stał tak chwilę - Jak na razie, to chodźmy w stronę karczmy. W międzyczasie opowiesz mi o tym, jak to zasłużyłeś sobie na tę klingę, ja posmęcę ci nieco o przeklętej dziewce, jeśli będziesz chciał... -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
Epicko podpierałeś tę ścianę! Tym podpieraniem obraziłeś nawet Pradawnych.
Liszaj:
- Opowiadaj. Jestem ciekaw.

Avatar
Konto usunięte
Spróbował zasnąć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dark Lord:
O dziwo się udało. Ale dość napakowany facet będący ochroniarzem złapał Cię i bez zbędnych ceregieli wywalił na bruk. Była już noc.

Avatar
Liszaj
- No dobra, tylko nie zaśnij, historia jest nieco przydługa. Słuchaj więc...
Byłem na północy cesarstwa. Zboczyłem nieco ze szlaku i znalazłem obóz elfów. Myśliwych, właściwie. Kilklu z nich było rannych, a większość nie wiedziała nawet, jak porządnie opatrzyć ranę. Wiesz, jakieś młokosy zapewne, ale kto tam wie z tymi elfami. Po czterdziestce trzymają się lepiej, niż niejeden z ludzkich dwudziestolatków... Mniejsza z tym. Mieli ciekawą historię. Walczyli o las, który rósł przy niedalekim strumyku i który tamtejszego możnowładcę kłuł w oczy. Nie należał do niego, co prawda. Ziemie barona kończyły się tuż za strumykiem, lecz mimo to postanowił go wykarczować. Elfy sięgnęły po miecze, szkoda tylko, że niewiele to dało... Drzewa szybko ścięto, a z całego oddziału zostało tylko tyle, co zobaczyłem w obozie. Jeden z nich poprosił mnie o pomoc w odnalezieniu siostry. Mówił, że chciałby chociaż zdjąć z jej ciała amulet na pamiątkę, jeśli mieliśmy zastać tylko jej zimne zwłoki - tutaj nastąpiła dłuższa pauza
- Powiedziałem, że z chęcią pomogę. Elf w zamian chciał mi zdradzić właściwości tamtejszych ziół leczniczych. Rzecz w tym, że musieliśmy udać się w nocy, w pełnię, co wydało mi się nieco dziwne, ale mniejsza.
Uwierz mi lub nie, ale dziewczyna nadal ledwo dyszała na pobojowisku. Jej brat spytał wtedy "leczyłeś kiedyś wilki, magu?" odpowiedziałem: "Przyszło mi zasklepiać rany ogarów bojowych." Przytaknął zadowolony i zerwał amulet z szyi dziewczyny. W ciemności niewiele widziałem, lecz chwilę po tym na miejscu urokliwej elfki leżała bestia. Wielka, owłosiona, z ostrymi kłami. Jej brat pospieszył z wyjaśnieniem. Uspokoił mnie, powiedział, że jego siostra to likantropka. Amulet powstrzymywał przemianę w pełnię, jednak ta właśnie przemiana była wtedy jedyną nadzieją, na jej przeżycie - wilkołaki mają wzmożoną wytrzymałość w swojej zwierzęcej formie, jak zapewne wiesz.
Lekko oszołomiony i przerażony z początku, spojrzałem na odrażające monstrum z niechęcią. To jednak rzuciło na mnie półprzytomne, błagalne spojrzenie pary złotych ślepi. Wiesz, spojrzenie, jakie ktoś ma tuż przed przejściem na ten świat... Rzuciłem się zaraz do pomocy. Nad jej ranami ślęczałem chyba kilka godzin, a gdy już skończyłem, cóż... Nawet nie pamiętam, kiedy straciłem przytomność.
Obudziłem się o poranku, na niewielkiej polanie. Elf i elfka podziękowali mi z serca. Ja patrzyłem tylko, jak ohydne rany zamieniły się wtedy w ledwie widoczne, perliste blizny... To było niesamowite przeżycie. Rodzeństwo postanowiło odłączyć się od reszty swoich kompanów i udać się samotnie do lasów, by rozpocząć nowe życie. Obiecali mi miłe potraktowanie, jeśli kiedykolwiek mielibyśmy się znów spotkać... - zakończył z uśmiechem - Miała takie ładne, bursztynowe oczy...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
- Leczyć wilkołaka? Nas uczą jak się takie bydle zabija. A więc chcesz wiedzieć jak zdobyłem ten miecz? To było równo tydzień po zakończeniu mego szkolenia. Wtedy stałem się Paladynem Srebrnej Dłoni. Dostałem zadanie polegające na wyprawie do pewnej wieży w lesie. Miał tam mieszkać Wampir. Towarzyszył mi jeden Kapłan Straceńczego Słońca. Nazywał się Finner... Niner... Jakoś tak. Do wieży dotarliśmy bez problemów. Problemy zaczęły się już pod nią. Najpierw przed nosem śmignęła mi strzała. W krzakach otaczających wieżę pełno było szkieletów z łukami. Na szczęście bystre i szybkie to to nie jest więc ubiłem ich 15 w kilka minut. Zanim weszliśmy do zamku zaliczyłem nieprzyjemne starcie z wielkim Nieumarłym. Kupa mięcha wysoka na jakieś cztery metry. Mój stary miecz przeszedł przez niego jak przez masło. Tyle, że nie zrobiło to na nim wrażenia. Mocno oberwałem zanim mój towarzysz zabił to cholerstwo. Wtedy droga do wieży stała otworem. Wchodząc tam nie mieliśmy czasu na rozejrzenie się kiedy Wampir zaatakował pierwszy. Bez problemu zabił tego Kapłana. Zostałem czas. Siekałem go mieczem raz po raz. Podciąłem mu kończyny, przebiłem serce i prawie uciąłem łeb. Ale on to przeżył! Był wyczerpany i zdążył zwlec się do jakieś nory, a ja bez pomocy Kapłana nic nie mogłem zrobić. Ale przeżyłem. Po powrocie Wielki Mistrz wysłuchał mojej opowieści i postanowił zamówić u krasnoludów nowe miecze. Kapłanie je zaklęli, a kiedy były gotowe przekazał je swojej gwardii, jeden wziął dla siebie, a ostatni dla mnie. Ma sprawdzać się w walkach z Nieumarłymi, Demonami i całą resztą tego szajsu. Jutro się przekonamy czy się uda.

Avatar
Liszaj
- Wampiry, no tak... Brr... Nie chciałbym żadnego spotkać, no chyba, że tamten miałby już kołek osikowy w sercu i kiść czosnku wepchniętą w paszczę. A co do tego miecza, to tak, masz rację. Jutro się przekonamy. Ten wampir nie pokaleczył cię jakoś szczególnie? Nie zostawił blizny na pamiątkę? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
- Nie. Pancerz Paladynów jest za mocny nawet dla nich. A ja założyłem hełm w razie czego. A co do tego czosnku to powiem Ci, że to chłopski mit.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Kuba1001
Właściciel: Kuba1001
Grupa posiada 85894 postów, 214 tematów i 106 członków

Opcje grupy Elarid [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Elarid [PBF]