Miasto Hammer

Avatar Taczkajestfajna
//Przewiń, przewiń.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Taczka:
//No to możesz zacząć.//
Vader:
Ciężko nie zauważyć monumentalnego zamczyska, które wali się przy akompaniamencie krzyku obrońców i darcia mordy wku*wionych chłopów.

- Byłoby najlepiej, dla Twojego dobra. Poślę po Twojego kompana, macie chyba do pogadania. - powiedział i odszedł.

Avatar Vader0PL
Ślepiec
Dlatego pora jak najszybciej znikać.

Drow
Wrócił więc do tego pokoju i usiadł na łóżku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
A więc ruszaj. I licz, że Twoje działania w przyszłości dadzą więcej dobrego niż złego...

Czas mijał Ci nieskończenie długo, wydawał się mijać już któryś z kolei kwadrans, a tak naprawdę minęło pewnie ledwie kilka minut, kiedy do pokoju szedł Trom, orczy Paladyn, ewenement w Zakonie i całej historii swojej rasy.
- I jak się czujesz?

Avatar Vader0PL
Drow
-Zaskakująco dobrze Trom. Ale ten chłód jest ciągle odczuwalny na sercu.

Ślepiec
Kwestia dobra i zła przypada ludziom, którzy widzą konsekwencje swoich czynów. A on wygodnie może udawać, że ich nie widzi. Ruszył w kierunku zachodnim, opuszczając to miejsce.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Uzdrowiciele mówili, że mało brakowałoby, a trzeba by było Cię pochować, a nie leczyć... Chyba o czymś nie wiem, bo nie wydaje mi się, żeby tak kończył każdy Drow w podeszłym wieku.

A więc kroczyłeś gościńcem bez konkretnego celu, mijając czasem innych podróżnych, kupieckie wozy i tym podobne. Jadący na jednym z nich Elf, który akurat zmierzał w tą samą stronę, co Ty, najwidoczniej postanowił ulitować się nad ślepym wędrowcem i zaoferował Ci podwózkę.

Avatar Vader0PL
Drow
-Mało kto z naszej rasy jest zagrożony śmiercią naturalną. Niektórzy lubią sobie przedłużyć życie, a ja jestem po waszej stronie, więc na specjalne względy u nich są poza moim zasię... mówisz o ataku serca, prawda?

Ślepiec
Kiwnął głową na znak zgody.
-Dziękuję ci.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Skinął głową, ale nie odezwał się ani słowem.
- To naturalna choroba? - zagadnął po chwili.

- Jadę do swojego domu w Lesie Krathusa. Jeśli chcesz, to mogę zostawić Cię w jakiejś gospodzie lub w Linest, bo w pobliżu innych miast raczej nie będę przejeżdżać.

Avatar Vader0PL
Drow
-A skąd mam wiedzieć? Musiałbym sprawdzić.

Ślepiec
-Dziękuję ci, możesz zostawić mnie tam, gdzie ci wygodnie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- No dobra... Ile Cię to już męczy?

//Zmiana tematu, zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//

Droga z Martwych Bagien była dość męcząca, ale trzeba przyznać, że z radością opuściłeś te cuchnące moczary. Dalsza podróż nie nastręczała już takich trudności, więc finalnie znalazłeś się w okolicy białych murów miasta Hammer, siedziby Paladynów Srebrnej Dłoni. Cóż, teraz może być tylko trudniej, bo jeśli mikstura od Plugawca nie zadziała, zostaniesz wykryty i zabity już przy bramie.

Avatar Vader0PL
Drow
-To był pierwszy taki atak.

Jonathan Wassi
Taki to już piękny los maga. A zaczęło się niewinnie, od orków, wieży, wyspy i pijanych krasnoludów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ale byłeś chory wcześniej, tak? Na co?

Dwóch strzegących miejskiej bramy Paladynów zatrzymało Cię, przerywając te ponure rozmyślania.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? - zapytał jeden, wygłaszając formułkę tak typową dla zwykłej straży miejskiej.

Avatar Vader0PL
Drow
-Mój stan zdrowia do tej pory był bardzo dobry, raz tylko wcześniej złapałem jakąś chorobę po badaniach na zimowym zadupiu.

Jonathan Wassi
-Hoilen Mufvin, Gilgasz, ogólnie to jestem wędrowcem, ale przy okazji szukam jakiejś stałej pracy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Po tym, czego się dziś dowiedziałem i widziałem, nie sądzę, żeby była to tylko "jakaś choroba."

- Czy masz coś przeciwko zbadaniu Cię za pomocą Magii Światła, nim pozwolimy Ci wejść do miasta? - zapytał Paladyn, gdy jego kompan zapisał wszystkie podane przez Ciebie, i w gruncie rzeczy fałszywe, dane.

Avatar Vader0PL
Jonathan Wassi
-Nie no, mi to nie przeszkadza.

Drow
-Ludzie lubią to nazywać przeziębieniem, ale nie sądzisz, że to ta choroba?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Zaczekam na opinię moich przyjaciół, którzy od dawna leczą nawet beznadziejne przypadki. Jeden z nich, mówią na niego Liszaj, odratował Cię z granicy śmierci.

Choć starałeś się być spokojnym, to jednak wgłębi serca musiałeś modlić się o to, aby mikstura Plugawca rzeczywiście zadziałała, bo jeśli nie, to w najlepszym przypadku skrócą Cię o głowę tu i teraz, przed miejską bramą, a w najgorszym wezmą na tortury, aby Magią Światła wydobyć z Ciebie prawdę na temat tego, kim naprawdę jesteś i w jakim celu przybyłeś.
Paladyn zdjął rękawicę i przyłożył Ci palec do wewnętrznej strony dłoni. Początkowo nic się nie działo, później czułeś stopniowo rozchodzące się po ciele ciepło, które powinno być przyjemne dla kogoś, kto nie był skażony Magią Zła i zabójcze dla jej użytkowników. Jako że Ty byłeś obecnie kimś pomiędzy, to nie czułeś nic szczególnego, zwykłe ciepło, jak przy ognisku.
- Możesz wejść. - powiedział Paladyn, zakładając pancerną rękawicę. - Witamy w Hammer, panie Mufvin.

Avatar Vader0PL
Drow
-Nigdzie mi się nie śpieszy, zostanę tutaj, jeżeli ciebie to uspokoi, a innym nie będzie to przeszkadzać.

Jonathan Wassi
Kiwnął głową na znak zrozumienia i wkroczył do środka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Żebyś wiedział, że zostaniesz, bo jesteś jeszcze za młody, żeby umierać.

Udało Ci się bez większych trudności, a że miasto było duże i pełne mieszkańców oraz przybyszów z zewnątrz, bez trudu wtopiłeś się w tłum. Tylko co dalej?

Avatar Vader0PL
Drow
Uśmiechnął się.
-Według średniej życia mojej rasy, to... ah, rozumiem o co ci chodzi. Już nic nie mówię.

Jonathan Wassi
Ruszyć do swojego celu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Leż, odpoczywaj i postaraj się nie wyciągnąć kopyt za bardzo, nim wrócę. - odparł, klepiąc Cię po barku, ale delikatniej niż zwykle, a potem wyszedł.

Okazałej siedziby Paladynów Srebrnej Dłoni ciężko byłoby Ci nie znaleźć, toteż trafiłeś tam dość szybko. Teraz dopiero zaczną się schody, bo musisz jakoś dostać się do środka i zdobyć potrzebne informacje, a do tego przeżyć.

Avatar Vader0PL
Drow
Położył się na łóżku i rozpoczął ten dziwny proces zwany "nic nie robieniem". Nie da się tak po prostu nic nie robić, więc wspominał przygody ze swojego życia.

Jonathan Wassi
Jak na razie pochodził po okolicy, by ją wybadać. Do samej siedziby na raz nie wskoczy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Trzeba przyznać, że jeśli miałbyś teraz umrzeć, to nie żałowałbyś niczego, może poza tym, że nie spłodziłeś żadnego dziecka z prawego łoża, które mogłoby przyjąć Twoje nazwisko i kontynuować rodzinną tradycję.

Monumentalny budynek stał na pustym, kwadratowym placu, ozdobionym pomnikami zasłużonych dla Zakonu Paladynów przez całą jego historię, od czasów najdawniejszych, przez Wojny Demonów, do teraz. Z placu rozchodziły się uliczki, łącznie cztery, każda pod kątem prostym i prowadząca w innym kierunku.

Avatar Vader0PL
Drow
Chrzanić tradycję. Gdyby taka była, to obecnie służyłby jako dowódca jakiegoś bestialskiego ataku na bezbronnych.

Jonathan Wassi
Pochodził po okolicy, głównie tymi uliczkami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Cóż, właśnie tak wygląda bycie czarną owcą pośród Drowów: Cholerni pacyfiści żyjący pośród Paladynów...

Wędrując tak bez większego sensu zdałeś sobie sprawę, że ktoś Cię śledzi. Jednakże gdy odwróciłeś się, aby dokładniej przyjrzeć się tej osobie, ta skręciła w jakąś boczną uliczkę i zniknęła, a Ty zapamiętałeś jedynie jej długie, białe włosy...
//I cyk, flashbacki z początków kariery pierwszej postaci.//

Avatar Vader0PL
Drow
Dzięki temu teraz miał zapewnioną opiekę medyczną po życiu, które poświęcił na nauce, badaniach i naprawianiu świata. Lepszy wybór, niż śmierć z rąk jakiegoś mięsa armatniego Elfów.

Jonathan Wassi
///Co lepsza tą postacią też kazałem porwać tę Elfkę, ale skończyło się jak skończyło...///
Ruszył dalej nie dając po sobie poznać, że zauważył. Ale zauważył i był ostrożny.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie powiedział nigdy żaden Mroczny Elf. No, poza Tobą. Tymczasem Twoje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Ktoś, po drugiej stronie, uchylił je nieco i zapytał:
- Można wejść?

//To nie jest Elfka, Vader, tylko ta laska, która ujawniła Ci nieco prawdy o ojcu i dała fanty po nim.//
Nie śledziła Cię dalej lub robiła to na tyle umiejętnie, że nie miałeś o tym pojęcia, co wydaje się jednak mało prawdopodobne. Mimo to, warto byłoby się jednak czegoś o niej dowiedzieć, skoro miała powód, aby deptać Ci po piętach jakiś czas, a do tego w tym miejscu.

Avatar Vader0PL
Drow
Usiadł na łóżku. A przynajmniej spróbował to zrobić.
-Ależ proszę.

Jonathan Wassi
///A, spoko.//
Ciężko tropić kogoś po włosach i płci. Cholerni Zmiennokształtni, to głównie przez nich to wydaje się być bez sensu. Jednak w przyszłości mógł spróbować zorganizować pułapkę na nią.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Do pokoju wszedł dość młody i raczej pogodny człowiek, pewnie ten cały medyk Liszaj, o którym mówił Ci wcześniej Ork. Co ciekawe, choć ogółem wyglądał na szczęśliwego, to zauważyłeś, że w oczach odbijał się olbrzymi ból, a twarz przecinało kilka paskudnych blizn, co było dziwne, skoro mógł je uleczyć.

Czyli przed wejściem do świątyni Paladynów, bo jeśli stamtąd wyjdziesz, będziesz musiał uciekać jak najszybciej, żeby nie kusić losu.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Witaj, doktorze.

Jonathan Waasi (Tak, wiem, cały czas błędne nazwisko. W urzędzie zmienię na Wassi).
To będzie zaiste intrygujące zadanie. A mógł siedzieć na dupie w swojej siedzibie i uderzać książką o blat, by ją otworzyć. Cholerne Krasnoludy, cholerny król.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jaki tam ze mnie doktor. - machnął ręką, uśmiechając się, przez co jeszcze bardziej jego oczy kontrastowały z resztą twarzy.

Pozostaje Ci jedynie pielęgnować swój gniew i żądzę zemsty, aby w przyszłości mogły zaowocować realnym wyrównaniem rachunków. No i służyć swemu nowemu panu, abyś w ogóle miał na to szanse.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Jednak, koniec końców, to tobie zawdzięczam życie, prawda?

Jonathan Waasi
Taki to już los, nie awansował wyżej i nadal był wykonawcą. No, przynajmniej poznał kawał świata. Wracając, trochę to zajmie, a jakieś lokum na noc by się przydało, prawda? Poszukał więc jakiejś karczmy z pokojami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jak wiele innych istot. Chyba za bardzo weszło mi to w nawyk.

Musiałeś cofnąć się aż w okolice miejskiej bramy, gdzie dostrzegłeś dwie co lepsze karczmy: Jedną, o specyficznej nazwie, "Szczękogryz," a także kolejną, wyróżniającą się czarnym malowaniem ścian, drzwi i dachu na tle śnieżnobiałej zabudowy Hammer, o nazwie "U Czarnoskrzydłego".

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Ale uważasz to za dobre?

Jonathan Waasi
Chociaż już nie był ani dowódcą orków, ani nie posiadał niczego na miarę swojej starej siedziby, to jednak mógł sobie chyba pozwolić na odrobinę luksusu, dlatego też wybrał "U Czarnoskrzydłego". Ewentualnie jedynie coś zje, ale chociaż odpocznie od wszechobecnej bieli.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Sądzę, że tak. Nigdy nad tym nie rozmyślałem w ten sposób, zwłaszcza, że nim zaciągnąłem się do armii maszerującej na Heresh, postanowiłem sobie twardo, że będę nieść pomoc każdemu. Absolutnie każdemu.

Karczma w środku nie imponowała już tak, jak na zewnątrz, bowiem jako jeden ze zwabionych gości dałeś złapać się na chwyt karczmarza i w środku zastałeś takie samo wnętrze, jak w wielu karczmach, które już odwiedziłeś, choć sam budynek był o wiele większy, niż zwykle, miał duży kominek, a nawet kilku bardów, grających muzykę i śpiewających ballady.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Więc dobrze, że spędzasz czas robiąc to, co sam uważasz za dobre. Spotkałem wielu... którzy wybrali jakąś ścieżkę w życiu, ale od początku mieli wątpliwości co do swoich działań. - Uśmiechnął się ponuro. - Wybacz, jeżeli staram się filozofować. Po prostu za dużo czasu spędziłem w domu, to też zamiast doświadczenia posiadam jedynie ane... o, przepraszam. Znowu to robię.

Jonathan Waasi
Cholera jasna, padł ofiarą sprytnie zorganizowanej reklamy i teraz, żeby uniknąć dziwnych spojrzeń, musiał stać się klientem. Podszedł więc do barmana, udając, że jest kolejnym normalnym klientem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- To chyba przez Twój wiek? Masz tak wiele wiedzy, a tak mało czasu, że korzystasz z każdej okazji, aby przekazać innym choć jej ułamek. Prawda?

I barman za takiego Cię uznał, bo nie okazał Ci szczególnego zainteresowania, czekał, aż sam do niego zagadasz, jednocześnie rozmawiając z pewnym człowiekiem, być może swoim klientem lub pracownikiem.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
Ponownie się uśmiechnął.
-Większość ważnych zagadnień już przekazałem Paladynom. Może skorzystają, może nie. Przynajmniej spróbowałem podzielić się z nimi wiedzą, a nie zachowałem jej dla siebie. Jednak wracając do pytania, to tak. Chociaż, tak szczerze, to próbuję też zabłysnąć inteligencją, bo siłą niezbyt by mi się to udało.

Jonathan Waasi
Więc to on musiał zwrócić się do niego. Na wyspie mógł znaczyć wiele, ale tutaj był jedynie klientem.
-Przepraszam, barman. Można na chwilę?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ja też nie jestem wielkim wojownikiem, choć mam brata, Paladyna, o którym nie mogę powiedzieć tego samego. Choć jesteśmy tak blisko spokrewnieni, Pradawni obdarowali nas zupełnie różnie.

- Można. - odparł, ale wbrew temu odwrócił się do Ciebie dopiero po kilku chwilach, gdy skończył rozmowę. - O co chodzi?

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Dzięki czemu obaj możecie działać na dobro tego świata zupełnie różnymi drogami.

Jonathan Waasi
-Są wolne pokoje do wynajęcia?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Można tak powiedzieć... Zagadaliśmy się, a ja miałem Cię zbadać. Mogę?

- Są. - odparł karczmarz, drapiąc się po brodzie. Po chwili wyciągnął spod lady kluczyk, obejrzał go i położył na blacie przed Tobą. - Za dziesięć złota. Za noc.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Oczywiście. Będę grzecznie wykonywać polecenia.
Jak tak powiedział, tak się do tego też przygotował. Jeżeli miał stanąć, to stanął. Jeżeli miał siedzieć, to siedział i tak dalej.

Jonathan Waasi
-Będą dwie noce.
Wyciągnął złoto, by za to zapłacić.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I w ten sposób dość szybko uwinęliście się z badaniami, a Liszaj nie wyglądał na zmartwionego. Cóż, to medyk, pewnie potrafił to ukrywać, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Karczmarz szybko przeliczył złotniki i schował je do sakiewki, a następnie wręczył Ci klucz.
- Na piętrze, pierwszy pokój na prawo. Coś jeszcze?

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-I jak, doktorze? Tylko szczerze.

Jonathan Waasi
-Nic więcej.
Zabrał klucz i udał się do swojego pokoju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Starzejesz się, jak my wszyscy. Ty oczywiście wolniej niż ja, Drowy żyją znacznie dłużej od ludzi. Ale i tak według mnie powinno zostać Ci jeszcze przynajmniej pięćdziesiąt lub nawet siedemdziesiąt lat spokojnego życia, a ducha powinieneś wyzionąć we śnie czy przez zawał. Nie rozumiem, czemu dzieje się to teraz, a do tego tak gwałtownie.

Mały pokoik, a w nim łóżko, kufer, stolik, szafka nocna, świecznik z pięcioma świecami, krzesło i okno na świat, w tym wypadku na główną ulicę miasta.

Avatar Vader0PL
Connell FlioNhor
-Trom powiadomił cię o tym artefakcie, który przy sobie noszę?

Jonathan Waasi
Zamknął za sobą drzwi na klucz, a następnie sprawdził, czy jest coś do pisania.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nic poza tym, że coś masz, i powinienem na to uważać, gdyby okazało się, że to jego wina. Więc słucham, opowiedz mi o nim.

Większość klientów karczm była niepiśmienna i nie potrafiła czytać, więc fundowanie w pokoju pergaminu, papieru czy wyprawionej skóry zwierząt oraz piór i atramentu byłoby marnotrawstwem złota, które można przeznaczyć na coś innego. Mówiąc krótko: Nie.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku