Miasto Hammer

Avatar
Liszaj
Spojrzał we wskazaną przez niego stronę
- Dobra, dziękuję panu za pomoc, już nie przeszkadzam - ukłonił się lekko i odwrócił, by pójść w stronę oddziałów. Kątem oka zobaczył jakiegoś nieznajomego, co to patrzy na niego -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- Drobiazg - powiedziała.
Liszaj:
Wśród stojących w szeregach żołnierzy nie zauważyłeś swojego brata. Ale o dziwo, kiedy spojrzałeś na dowódcę oddziału... poznałeś go. Tak, to był Twój brat.

Avatar Vader0PL
Zanim wyszedł obejrzał jeszcze broń: łuk, kołczan i sztylet.

Avatar
Liszaj
Liszaj ledwo opanował chęć wykrzyknięcia imienia swojego brata i uściśnięcia go po latach - w końcu był on teraz dowódcą paladynów, a zachowanie młodszego brata mogłoby ująć Vikarowi nieco na reputacji. Zastygł więc w bezruchu i z niecierpliwością czekał, aż szkolenie, czy cokolwiek teraz się działo, dobiegnie końca. Czerpał przy tym przyjemność z przyglądaniu się swojemu bratu w jego "naturalnym" środowisku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
- Pamiętajcie! Kiedy tam wyruszymy nie okazujcie litości, bo sami jej nie doświadczycie. Ruszamy jutro więc módlcie się do Pradawnych, pożegnajcie rodziny i przyjaciół i przyszykujcie się do drogi. - mówił, a jego ludzie rozeszli się.
Vader:
Sztylet miał 25 cm długości, klinga 15, a rękojeść 10. Rękojeść była czarna, a ostrze srebrne. Rączka była ozdobiona jakimś turkusowym kryształem.
Kołczan był brązowy, z skóry jakiegoś zwierzęcia. Wytrzymały, pojemny z 25 strzałami.
Łuk był rozkładany, czarny i bardzo wytrzymały. Mógłbyś rąbnąć nim kogoś w twarz i to nie on by się złamał.

Avatar
Liszaj
Podszedł do niego od tyłu, z tym nieprzytomnym uśmiechem
- Vikar, cholera, popatrz, co z tobą zrobili! - zażartował - kapitan paladynów, no, no... Kiedy zamierzałeś się pochwalić? - zaśmiał się i rzucił, by uścisnąć brata
- Rany boskie, ile to już czasu, cztery, pięć lat? Co u ciebie, widzę, że od naszego ostatniego spotkania mnóstwo się wydarzyło - popatrzył na niego od stóp do głów - Bogowie, popatrzcie tylko na tę zbroję! - zapukał knykciami w jego kirys - Stalowa, ale skrzy się, jakby z diamentów... - spojrzał mu w oczy i pokręcił głową z niedowierzaniem -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
Na początku nie poznał Cię i miał ochotę Cię odrzucić, ale potem poznał Cię i zapytał z niedowierzaniem:
- Bogor? Bogor to Ty? - zapytał tak samo zdumiony co szczęśliwy.

Avatar
Liszaj
- We własnej osobie, bratku! - uśmiechnął się - Prosto ze szlaku, wybacz. Rzeczywiście, mogłeś mnie nie poznać - podrapał się po swoim kilkudniowym zaroście i odgarnął rozczochrane zapewne włosy do tyłu.
- Wciąż trudzę się wędrówką, no i pomaganiem ludziom, ale ty? Awansowałeś? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
- Kapitan chorągwi. Mam własny oddział i dostałem taki bajer. - powiedział pokazując Ci miecz.
Biały, wielki, zwykły człowiek musiałby trzymać go w dwóch rękach. Klinga rozgałęziała się tworząc małą wolną przestrzeń. Obie część łączyły się tuż przy ostrzu.
- Jest zaklęty. No i kozacko wygląda.

Avatar
Liszaj
- I to nie na żarty... - cofnął się o krok machinalnie, jak tylko klingę wyciągnął z pochwy. Strasznie nie lubił mieczy, ale od tego nie mógł oderwać spojrzenia przez chwilę
- No ale właśnie, Vikar... Odom - postanowił mówić do niego po imieniu. Nie czuł wtedy tej zbędnej aury oficjalności - Co tu się dzieje? Wszyscy mówią o jakiejś akcji, którą to planujecie. Co się dzieje? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Liszaj:
- Jeśli mam być szczery to cele misji mają być ściśle tajne. A więc jeśli Ci powiem to musiałbym Cię zabić. Albo musiałbyś zostać Paladynem.

Avatar
Konto usunięte
Wpatrywał się w rozmowę nieznajomego z paladynem.

Avatar
Liszaj
- Tego się spodziewałem, no ale Odom, ja rozumiem, ściśle tajne i w ogóle ta cała otoczka tajemnicy, którą wasz zakon i magowie się owiewacie, jednak nie uchylisz rodzonemu bratu rąbka tajemnicy? Powiedz chociaż, czy to coś poważnego? Czy mam się wynosić z miasta, bo nic z niego jutro nie zostanie, czy mam zostać i pomagać poturbowanym po tej całej bitwie, którą szykujecie. Powiedz, proszę -

Avatar Vader0PL
-Jeżeli to już wszystko- skierował spojrzenie na kobietę- to już będę zbierał się n drogę powrotną do Pana Andersena.

Avatar
Konto usunięte
Zaczynał się trochę nudzić, i chciał wypowiadać zaklęcie ozimnienia ratusza, ale się powstrzymał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- Ja nic od Ciebie nie chcę. - powiedziała dodając cicho: Chyba, że to ode mnie.
Liszaj:
- Powiem Ci, że idziemy na wojnę. Hammer będzie bezpieczne, ale jeśli chcesz pomagać rannym możesz iść z nami. Przydzielę Cię do mojego oddziału jako medyka.

Avatar
Konto usunięte
Wpatrywał się w usta nieznajomego i paladyna, czekając aż się nie będą ruszać.

Avatar Vader0PL
//zastanawiam się, czy nie popełniłeś literówki :P

Avatar
Liszaj
- Byłbyś w stanie to zrobić? - milczał chwilę, wzrok odwrócił w stronę ratusza - Słyszałem, co mówiłeś - posmutniał trochę - "Idźcie pożegnać się z rodzinami i pomodlić się do pradawnych"... Odom, jeśli rzeczywiście zakładasz, że większość z was może nie wrócić, to... - dopiero teraz znów spojrzał na niego - To nie pozwolę ci, żebyś ty nie miał z kim się pożegnać. Postanowione. Zapisz mnie na pokład. Chociaż w walce nie jestem tęgi i nie nadaję się na pierwszy front, w lazarecie zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc wam walczyć z kimkolwiek nam przyjdzie - powiedział twardo - Z kim mam porozmawiać, jeśli chodzi o sprawy techniczne? Chciałbym zobaczyć, wiesz, dowiedzieć się, jak stoimy z lekami, miksturami, bandażami i tak dalej... -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Czekaj, czekaj... Gdzie?//
Dark Lord:
Więc czekałeś.
Liszaj:
- Najpierw idź się zapisać do Ratusza. Powiedz, że chcesz wstąpić do mojego oddziału jako medyk. Jak już się zapiszesz wróć tutaj, a ja powiem Ci co i jak.

Avatar Vader0PL
Kuba1001 pisze:
Vader:
- Ja nic od Ciebie nie chcę. - powiedziała dodając cicho: Chyba, że to ode mnie.

Tu, zastanawiam się czy powinno być ''to'', czy ''ty'' ._.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Faktycznie. Jedna litera, a potrafi zmienić sens wypowiedzi. Tam powinno być "Ty."

Avatar Vader0PL
-Nic nie potrzebuję, uwierz mi.
Wstał,chowając nóż do kieszeni wyszedł z pomieszczenia.

Avatar
Liszaj
- Dobra, do zobaczenia za chwilę. Nie mogę się doczekać, by poznać ludzi pod twoją komendą... Niezwykłe, matka byłaby z ciebie dumna, haha! - klepnął go w ramię i ruszył w stronę ratusza.
//dark_lord, to twoje pięć minut ;)//

Avatar
Konto usunięte
Podbiegł do nieznajomego, i go zaczepił.
-Hej, ty umiesz magię leczenia?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Nikt Cię nie zatrzymywał więc wyszedłeś bez problemów.

Avatar
Liszaj
- Tak, umiem. W czym problem? - spytał

Avatar
Konto usunięte
-Smok...
I wskazał na rannego smoka na jego ramieniu.

Avatar Vader0PL
Wsiadł z powrotem na konia z wyjechał z miasta.

Abuyin rozglądał się po mieście.

Avatar
Liszaj
- S-smok?... - nie mógł przełknąć tego słowa przez gardło - Masz... smoka? - patrzył z niedowierzaniem na jaszczurkę - No tak. Masz smoka... Ekhem, nie powinno mnie to dziwić na tym świecie.... Co z nim? - wyciągnął rękę po zwierzaka, coby przyjrzeć mu się dokładniej -

Avatar
Konto usunięte
-Dostał bełtem. Biedny Rufus...

Avatar
Liszaj
- Rufus? No tak. Bełtem. Dobra, pokaż no mi go. Bełt jest jeszcze, czy zdążyłeś wyciągnąć? -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
A więc wyjechałeś. Przed Tobą dość długa droga.

Domy, sklepy i karczmy z białego kamienia, ludzie na ulicy zajęci swoimi sprawami, kilku Paladynów. Nic ciekawego.

Avatar
Konto usunięte
-Nie zdążyłem, to było przed chwilą.
Dał zranionego smoka nieznajomemu.

Avatar Vader0PL
Poszukał wzrokiem jakiejś karczmy.

///ten, co do Xavier'a, to napiszę w temacie Chata Pustelnika jutro, k? Albo jak pozwolisz przyspieszyć akcję..

Avatar
Liszaj
- Aha. Dobra. Wiesz co, to nie jest najlepsze miejsce na uzdrawianie smoków. Tuż przed ratuszem paladynów - wzrokiem wyśledził ciasny zauek pod drzewem - Tam. Chodź, zaraz się nim zajmiemy - wskazał podbródkiem miejsce. Małego smoka skrył pod płaszczem, coby nie wzbudzać na razie podejrzeń. Gdy dotarli pod drzewo, położył zwierza na ziemię
- Dobra, przyjacielu. Zazwyczaj liczę sobie więcej za takie rzeczy, ale dla ciebie, no i dla Rufusa to będzie symboliczne piętnaście sztuk złota, zgoda? - spytał, zanim przystąpił do dzieła

Avatar
Konto usunięte
-Jasne, , zapłacę ci ile chcesz, tylko go wylecz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Jutro.//
Karczm było wiele.

Avatar
Liszaj
- Dobra, po kolei...
Nieznajomy spoglądał dłuższą chwilę, jak magik wymach*je płynnie rękoma nad zwierzakiem. W tym momencie zwierzak nieznacznie jęknął z ulgą. Zaklęcie przeciwbólowe. Następnie do korpus małej jaszczurki z prawej ręki Liszaja wlała się mleczna mgła, która wsiąkła dokładnie w miejsce rany. Lewą mag chwycił pewnie bełt jak najbliżej grotu i stanowczym pociągnięciem wyrwał bełt w całości. Rufus nawet nie drgnął, prawdopodobnie nawet tego nie poczuł.
Uzdrowiciel prędko zakrył ranę obiema dłońmi i recytował powoli formułę zaklęcia na klęczkach. Minęła minuta, podczas której smok wierzgał się nieznacznie. Zasklepianie ran często powodowało u pacjentów nieprzyjemne, zdrętwiałe mrowienie i odczucie doskwierającego chłodu. Kiedy Liszaj odetchnął i zabrał obie ręce, po ranie widoczna było jedynie jasna skóra, niepokryta łuską.
- Świeża blizna. Za godzinę, kiedy zaklęcie przestanie działać, może go w tym miejscu zacząć boleć, ale to nic poważnego. Już po wszystkim - spojrzał na smoka i przejechał grzbietem dłoni po główce istoty. Nigdy takiej jeszcze nie widział.

Avatar Vader0PL
Udał się w stronę ratusza.

Avatar
Konto usunięte
-Trzymaj.
Wręczył 150 złotych monet nieznajomemu.
-Przepraszam, ale usłyszałem że pański brat zapisał pana do jego oddziału. Może mógłbym też się zapisać?
-Ach tak, 150 złotych monet. Niech pan zatrzyma, dla mnie to nic.

Avatar
Liszaj
- Och, to... bardzo szczodrze z pana strony i... Tak, mój brat zaproponował mi zapisanie się. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko dodatkowemu ostrzu do pomocy, ale ostrzegam pana, to niebezpieczna wyprawa. Mało prawdopodobne, że zginie jedynie garstka osób. A tak poza tym, to jestem Liszaj - wyciągnął rękę na powitanie - A pan...?

Avatar
Konto usunięte
-Ah, oczywiście. Wiem, że mogę zginąć.
Podał rękę Liszajowi.
-Ja jestem Masin, przyjaciele mówią na mnie Bóg mrozu.

Avatar
Liszaj
- Hmm, Bóg Mrozu, co? Miło pana poznać, panie Masin - uścisnął porządnie dłoń - Tak właściwie, to miałem dopiero iść się zapisać. Proponuję, żebyśmy poszli razem, zgoda? - spytał i gdy ten już się zgodził, ruszył w stronę ratusza. Po wejściu szukał wzrokiem jakiegoś skryby, albo osoby, zajmującej się zapisami.

Avatar
Konto usunięte
//Skąd wiedziałeś że się zgodzę! .-.//
Zgodził się.

Avatar
Liszaj
//ojć, po prostu założyłem, że prawdopodobnie powiesz "tak" i nie chciałem przedłużać ;)//

Avatar
Konto usunięte
//.-.//
Razem z liszajem szukał kogoś, u kogo mogli by się zapisać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Było tam wielu Paladynów.
Liszaj:
Trwały tam zapisy przy wielu różnych stołach. Były oznaczone symbolami mieczy, katapult, bandaży, noży i widelców, a także był tam rysunek kostura.

Avatar Vader0PL
Szukał jakiś dziwnych stworzeń wśród nich.

Avatar
Liszaj
- Dobrze, panie Masin. Ja pójdę się zapisać, jako medyk. Pan... Cóż, zakładam, że jako wojownik, to do tamtego stołu z grawerunkiem miecza. Gdyby pytali, to do oddziału kapitana chorągwi Vikara, zapamięta pan? - sam w międzyczasie zbliżył się do stoły z rysunkiem bandaży. Poczekał na swoją kolej i wyrecytował - Jestem Bogor von Anderburg, chciałbym się zapisać do oddziały paladyna Vikara, jako medyk. Czy jest taka możliwość?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku