(On nie wie gdzie...)

Michaelpl03 pisze:
(On nie wie gdzie...)

(Arafinwe, dzielnica Arkady, wielki dom panny Bonnie)

Erykhit pisze:
(Arafinwe, dzielnica Arkady, wielki dom panny Bonnie)

(On nie rozpoznaje poszczególnych domów, w których nie był)

Michaelpl03 pisze:
(On nie rozpoznaje poszczególnych domów, w których nie był)

(to niech pójdzie przynajmniej do Arafinwe)

Erykhit pisze:
(to niech pójdzie przynajmniej do Arafinwe)

(I na co mu to?)

Michaelpl03 pisze:
(I na co mu to?)

(...)

Erykhit pisze:
(...)

(Nie pójdzie bo go nie wpuszczą ;) )

Michaelpl03 pisze:
(Nie pójdzie bo go nie wpuszczą ;) )

(Nie marudź!)

*Ciągle czekał...*

*Ciągle pisał*

*A on ciągle czekał...*

*A on ciągle pisał*.

*Zniecierpliwił się. Wziął miecz i wyrył na pobliskim drzewie napis "Przepraszam, ale nie mogłem pomóc". Obok drzewa położył bardzo stare 300D*

(odlicz sobie dukaty)

Bard skończył pisać o północy. Rozejrzał się. Było jeszcze dosyć widno, dostrzegł więc napis na drzewie, oraz sakiewkę z dukatami.

*Bliwild był już bardzo daleko. (Sam wybierz, w którą stronę poszedł :) )*

Bard udał się do miasta, do pobliskiej karczmy. Miał bardzo dużo pieniędzy, brakowało mu jednak swojej rzeźbionej elfiej lutni.

*Zatrzymał się, położył pod drzewem i usnął*

Lecz wtem usłyszał głosy ludzi - było ich, jak się wydawało mu, dwóch.

*Sprawdził ich aury*

Ludzie podeszli do niego.

(Jakie aury? :D)

(jakieś)

Erykhit pisze:
(jakieś)

(Czyli? -,-)

Michaelpl03 pisze:
(Czyli? -,-)

(zachowaj to dla siebie)

Erykhit pisze:
(zachowaj to dla siebie)

(Nie możesz powiedzieć?)

Michaelpl03 pisze:
(Nie możesz powiedzieć?)

(normalni ludzie - tacy jak wszyscy)

(Ok)
*Otworzył oczy*
- Tak?

- Ej, ty. Tak - ty! Wstań że!

*Postąpił zgodnie z rozkazem i odwrócił się do... Nich. Zauważyli biel w jego oczach*
- Tak?
*Powtórzył pytanie*

- Yy... Ee... - wsiedli na wóz i pospiesznie ruszyli, poganiając przy tym konie.

- Hm... Dziwne...
*Dokończył drzemkę*

Poczuł czyiś wzrok na sobie - ktoś się w niego wpatrywał.

*Szybko obudził się*
- Kto tu jest?
*Zapytał lekko wystraszony*

Ów osobnik nie odpowiedział, wpatrywał się w niego budzącymi smutek oczami.

*Wyczuł jego ałuręm...*

Wyczuł, że jest to chłopiec/dziewczynka pochodząca ze szlachetnego rodu.

- Kim jesteś, drogie dziecko?
*Zapytał już bardziej poważnie*

Nie odpowiedziało.

(ku*wa, co tu robi SZLACHETNE dziecko w nocy?)
*Otworzył oczy*
- Eh... Zgubiłeś się?
(Stawiam, że to chłopiec :) )

- Nie twój interes! - była to dziewczynka.

- W takim razie - Przepraszam.
*Dalej poszedł spać nie zwracając uwagi na dziecko*

Dziewczynka pobiegła do lasu (miej serce :D)

Usłyszał jak dziewczynka idzie w stronę lasu (no, dalej, Sherlocku, albo raczej - Trynkiewiczu, w damskiej wersji :D)

*A on ma to gdzieś...*

W pewnej chwili usłyszał strzały, oraz krzyk dziewczynki.

(Strzały? Z łuku?)

Michaelpl03 pisze:
(Strzały? Z łuku?)

(albo z kuszy - nie wiadomo)

*Znowu zrobiło mu się jej żal. Chwyciła za miecz i poszedł za krzykiem*
(Jeśli nic się nie stało, będzie wpie**ol :D)

- Anon seidhe, d'hoine! - usłyszał głos, który mógł należeć do jakieś elfki, lub driady.

*Szedł dalej za głosem*