// panie i panowie! Oto ship z dwoma trapami!//

- Hans - Znowu podał mu rękę na przywitanie bo teraz zrobił to jak trzeba

Ellie:

- E-Ellie... W zasadzie to Elliah, ale w-wolę Ellie! - wymienił z nim uścisk ręki.

Uśmiechnął się
- Tak swoją drogą, nie przejmuj się tym, co uważają o tobie inni - Wow, to musiało brzmieć jak coś co łatwiej powiedzieć ale trudniej zrobić - Jakby co to zawsze możesz ze mną pogadać czy coś

Ellie:

Zarumienił się i uśmiechnął.
- Dz-dziękuję... to naprawdę bardzo miłe!

- Spoko - Wyszczerzył zęby - I jakby ci dokuczali to podaj cechy szczególne, jak ich spotkam to z nimi pogadam - Nie pogada, to kłamstwo. Najpewniej będzie krzyczał.

// słodzutki ten trap//

//
Umiera
Nie ma za co//

//pamiętam tę scenę~

Ellie:
- Dz-Dziękuję!
//Też pamiętam. Szkoda mi go było.
//Ale Byakuya i Genocider przeżyli.
//Niestety Naegi równeż przeżył.
//Więc byłam 2/3 kontent.

//Byakuya i Toko
Mmmmm good ship//
- Jak chcesz to możemy pójść znowu na zewnątrz, świeże powietrze dobrze ci zrobi

//Ship czy też nie, postaci fajne.
//Toko shipuję z siostrą Naegiego.

- Dobrze - uśmiechnął się wesoło.
Czuł się już dużo lepiej niż wcześniej.

Złapał go za rękę i ruszył w stronę wyjścia

Alice
Przygląda się tej scence siedząc na latającym fotelu z krainy Czarów. Klasycznie z kotem i Królikiem popija herbatę.

Ellie:

Wyszli razem na plac przed szkołą.

//No i zmieniamy temat.

Alice
Chowa wszystkie rzeczy (oprócz zająca i kota) do zegarka. Idzie na dwór, poprawiając ogromną, puszystą, pastelowoniebieską kokardę.

Tay i August wyszli z sali.
- Jeżeli okaże się, że ktoś próbuje nas wrobić w jakieś morderstwo to uciekam z kraju - parsknął

— Ucieknijmy do Meksyku — zaśmiał się gorzko. Nie był zadowolony z całej tej sytuacji.

No i znowu wyszli z klasy
- Ok, co tu się właśnie stało

— Nie wiem, czy chce mi się rozwiązywać tę sprawę. Jeśli coś takiego drugi raz się wydarzy, chyba przejmą się bardziej. A tymczasem, zamówimy sobie pizzę? Pewnie na UberEats jest jakiś numer. Mam swoje oszczędności, mogę zapłacić.

- Podoba mi się ten pomysł - Kto normalny odmówi darmowemu jedzeniu

kosmiczny_kamien pisze:
- Podoba mi się ten pomysł - Kto normalny odmówi darmowemu jedzeniu

//Chyba każdy normalny, jeśli taka propozycja wyszłaby od Isaaca.

Historyjka pisze:
//Chyba każdy normalny, jeśli taka propozycja wyszłaby od Isaaca.

//Mam swoje żelazne zasady a darmowe jedzenie to darmowe jedzenie//

//To darmowy lunch u Isaaca też zjesz?

//Darmowe jedzenie to darmowe jedzenie
Nie doceniasz mojego pasożytniczego trybu życia//

//Kanapka z wątrobą/wątróbką?

//mniam

//Darmowe jedzenie to darmowe jedzenie//

— Więc, wolisz Margherite, 4 sery czy wegetariańską? Bo wiesz, ja inną tak nie bardzo mogę. Wiesz, nie jem mięsa — zaczął śmiać się nerwowo. Nie przemyślał tego.
//dzisiaj wege, jutro homo

- Może być wegetariańska, pizza to pizza - Uśmiechnął się spokojnie

— Okeee, więc... Może pójdźmy do pokoju? Nie mam zamiaru siedzieć na korytarzu, kiedy możemy mieć spokój u siebie. Włączymy sobie jakiś film i w ogóle.
//to nie jest randka
jeszcze

- W końcu coś odstresowywującego - Zaczął iść w stronę pokoju - W nocy pewnie nie zasnę rozmyślając nad tym, kto podstawił broń i jak bardzo chce nas zabić ale zrelaksuje się póki mogę

Alice
Wpierkrąża przez drzwi. Idzie do pielęgniarki, w towarzystwie koto-chmurki i zająca.

Ray zaczął się rozglądać za niedawno spotkaną dziewczyną. Starał się namierzyć pokój pielęgniarki i nie panikować.
- spokojnie, pomyśl o czymś miłym... - mówił sam do siebie. - motylki, kwiatki, odwrócona polaryzacja jonizacyjna, pszczółki... -

Hans szedł z Ellie w rękach tak szybko, jak mógł.
Kierował się w stronę gabinetu pielęgniarki.

kastian
Chodź za mną! Wiem gdzie jest ta pielęgniarka!
Powiedział idąc do pokoju pielęgniarki

Ray pobiegł za nią.

Kirish chyba się nudziło. Postanowiła podejść do kogoś się zapoznać, hm, tylko do kogo...

Alice
Idzie i się zatrzymuje, gdy widzi godzinę. Wyjmuje z zegarka herbatkę i pije. Gdy kończy, wrzuca z powrotem.
Zoe
Wchodzi blada do szkoły. Na jej twarzy jest jedno wielkie Nani. Idzie powoli, włócząc nogi za sobą.

Kirish
Rozgląda się po korytarzu. Potem z zrezygnowaniem siada, jakaś taka... Smutna...?

Zoe
Rozgląda się
Podchodzi do Kirish

Kirish
No to wstała...

Zoe
-Nowa? - spytała tylko, wyprostowując się, i patrząc Kirish w oczy.

Kirish
- Nie aż tak... -

Zoe
Kiwa głową. Myśli przez chwilę.
-Zoe. - powiedziała pogodnie i lekko, wysuwając bladą dłoń.

Kirishi
- Kirishi. Mów mi jak chcesz - i się przywitała/

JD:

- Jason - nagle usłyszały spokojny męski głos. Chłopak opierał się o ścianę... to chyba uczeń z klasy B? Czej... chyba wcześniej tu nie stał. Nie było go.

//Był tu, ale niewidzialny. Ale się przedstawił chociaż, skoro one już to robią.

Ellie i Vane:

Są nadal kompletnie nieprzytomni.

//Mamy temat z gabinetem pielęgniarki?

//Tak i już tam są :v//

//To czemu mi się nie wyświetla taki temat, help. Szukam i telefon mówi, że nie ma.

// Łapaj link, może zadziała//