Kiedy Enia obejrzała się w tamtą stronę mogła się nieco zadziwić, gdyż Zła Olbrzymka, która do nich do nich podchodziła, wcale nie wyglądała aż tak groźnie. Raczej dosyć... męsko.
Do tego jej twarz wcale nie wyrażała chęci zjedzenia małej Eni. Początkowo żółta, równie duża co niebieska, pani początkowo wygląda na zirytowano, lecz kiedy się zbliżyła, zatrzymała się i spojrzała się na ukrywającą się za szyją dziewczynkę z wyrazem najwyższego zdziwienia i.. strachu. Czyżby ta żółta pani bała się małej Eni?
Żółta pani wpatrywała się w nią przez jakiś czas, po czym spojrzała się w dół, na zebranych, by po chwili odezwał się jeden z nich, którego Enia rozpoznała po głosie. Był to ten starszy pan w niebieskim stroju.
-Jak sama Pani widzi. Enkia nagle upadła i zaczęła się zmniejszać, po czym całkowicie stała się... dzieckiem.
-T-to w-widzę. - odpowiedziała żóta drżącym głosem - A-ale j-jak?
-CZY TO WAŻNE?! - krzyknęła głośno niebieska, gwałtownie odsuwając Enię od swojej szyi i osadzając ją na ziemi - JAK JĄ ODMIENIĆ?! JAK?! ONA NAWET NICZEGO NIE PAMIĘTA!
-Nie wiem, ale jedno jest pewne. - odpowiedział spokojnie blady pan, wtrącając się do rozmowy - Tetrarchiat jest zagrożony i jak ta.. sytuacja byłaby ciężka, trzeba się zająć innymi rzeczami. Dajcie En.. Panią Enkię mnie pod opiekę na ten czas. I tak nie będę tam potrzebny.
Niebieska i żółta przez chwilę na niego popatrzyły, po czym zgodziły się niepewnym skinieniem głowy, po czym zaczęły odchodzić, podpierając się nawzajem, wtórowane przez resztę zgromadzonych. Po kilku sekundach przy Eni został tylko blady pan, zwany chyba Mardukiem, metalowy pan z kijkiem, który powstawał z modlitwy i kierował się w stronę reszty oraz kilka innych osób z bronią.