-Skoro Pani tak sobie życzy... - skwitował, po czym kliknął kilka razy i już po chwili dało się słyszeć kilka bliżej niezydentyfikowanych dźwięków, które po kolejnym kliknięciu Archiwisty ucichły. Następnie obrócił monitor w stronę Enkii i ponownie uruchomił przesłany film.
Pierwsze , co Enkia mogła zauważyć, było obecne przez kilka sekund logo Centrum Zarządzania Kryzysowego z znajdującym się pod nim, migającym białem napisem: ,,WIADOMOŚĆ LINII KRYZYSOWEJ Z: PORT KOSMICZNY ,,NIKĄD", które zaraz potem przemianiły się w faktyczne nagranie. Pierwsze, co zrzuciło się na nim najstarszej Eterycznej Boginii w oczy była wyrażająca skrajne, wręcz zwierzęce, przerażanie twarz bardzo młodego człowieka z piaskowo-zielonym mundurze Straży Celnej w pełnym wyposażeniu bojowym (kamizelce, naramiennikach i hełmie przypominającym te z sił lotniczych), stojącym na tle portu kosmicznego. Na drugim planie dało się zauważyć istny chaos: nieskładnie uciekających cywilów, wciąż startujące statki kosmiczne oraz inni celnicy uwijający się jak w ukropie przy tworzeniu prowizorycznych barykad i rozkładaniu ciężkiej broni przy wciąż otwartych, hermetycznych drzwiach oddzielających kosmoport od reszty Kosmicznego Wraku. Wszystko to przy akompaniamencie krzyków, startujących silników i przekleństw we wszystkich możliwych językach. Stan ten trwał niezmiennie przez kolejne kilka sekund, gdy odezwał się spokojny, kobiecy głos, najpewniej należący do dyspozytorki Centrum.
-Tutaj Centrum Zarządzania Kryzysowego na Kasthii, oddział połączeń krytycznych. Proszę podać swoje dane, stopień wojskowy i przyczynę skorzystania z linii krytycznej. Ostrzegam, że nieautoryzowane połączenie będ kara..
Nie zdążyła dokończyć, gdyż, słysząc odpowiedź na jego wezwanie, młody celnik odezwał się, niemalże krzycząc:
-Na Boginie, jak dobrze, że ktoś odebrał! Potrzebujemy jak najszybszego wsparcia, ,,Nikąd" został zaatakowany!
-Proszę się uspokoić i wyjaśnić, o co chodzi. - odparła tak samo beznamiętnie, co poprzednio - Jaki atak?
-Sami nie wiemy! To nawet nie jest zwykły atak, tylko... jakieś dzikie bestie! Które powstają z ludzi!
-Ostrzegam jeszcze raz. - warknęła dyspozytorka - Nieautoryzowane i, co ważniejsze, niepoważne wezwania zostaną odpowienio ukarane.
-I ch*j! - krzyknął wulgarnie celnik, wyraźnie zirytowany bezpardonową postawą rozmówczyni - Wrak i tak już jest stracony! Musicie wysłać wsparcie!
Po chwili w tle dało się usłyszeć doniosły, dzikie, charczące ryki spoza hermetycznych drzwi, którym już po chwili towarzyszył bliższy, równie doniosły głos, należący już na pewno do istoty rozumnej:
-IDĄ TU! WSZYSCY OGNIA!
I wszyscy funkcjonariusze stojący na barykadach otworzyli ogień ze wszystkiego, co mieli: od przydziałowych pistoletów, po wyciągane z magazynów tylko na wypadek poważnych incydentów obrotowych działek laserowych.
-One już tu są.. - odpowiedział przerażony, odwracając się na chwilę i dodając z wyraźnym łkaniem, spoglądając się z wyraźną rozpaczą w kamerę wzrokiem, który mógłby ruszyć sumienie każdego - Proszę... pomóżcie... Nie chcę się przemienić.... Nie chcę umrzeć.... Chcę do domu...
Najprawdopodobniej ten młody członek Straży Celnej rozpłakałby się na dobre, gdyby nie tajemniczy, ciemny kształt, który się na niego rzucił i przewrócił wraz z kamerą, która doznała kilku pęknięć. Przez następne kilka chwil skierowana na podłogę kamera rejestrowała wyraźne krzyki ogromnego bólu i agonii, bez wątpienia należące do autora wezwania, jak również coraz głośniejsze charki i coraz bardziej cichnące strzały.
-SPI***ALAMY, PRZEBIŁY SIĘ! -rozległ się donośny głos w tym samym czasie, kiedy mikrofon kamery zarejestrował kolejne charki i głośnie, powolne kroki, lecz tym razem znajdujące się bardzo blisko urządzenia. Zaraz po tym kamera została przewrócona na bok, pokazując obraz schylającej się do niej, obrzydliwej istoty, w której Enkia zauważyła wiele podobieństw do młodego chłopca ze Straży Celnej:
Abominacja wpatrywała się przez kilka sekund w obiektyw z wyraźnym zaintrygowaniem i zwierzęcym zaciekawaniem, by zaraz po tym odezwać się powolnym, charczącym głosem.
-No..we Bo..gi.. nie szcze...zną - wycharczała z wyraźnym trudem bestia - Sta... ry. bóg.. wra..ca.
Po czym całej z siły uderzył kamerę swoimi przemienionymi w ostrza rękami, całkowicie pozbawiając ją obrazu. Ostatnie dwie sekundy filmu były już wypełnione tylko ciemnością z urządzenia i przerażonymi krzykami dyspozytorki.